piątek, 31 maja 2013

Lektury maja

   Maj obfitował w obszerne pozycje, dlatego wszystkie moje majowe lektury zbieram w jedno. Zdecydowanie dominowała fantastyka (zwłaszcza objętością). W ramach miesięcznego podsumowania:
Przeczytałam w sumie 2688 stron co daje około 87 stron dziennie. A po kolei było to tak:

  Miecz i kwiaty Marcin Mortka

   Trylogia o Ziemi Świętej, po której oprócz zwykłych śmiertelników błąkają się anioły a nawet diabły. Większości ludzi daleko do tego, by ich miecz po śmierci okrył się kwieciem róż, ale tacy też się na kartach tej powieści trafili. Całość ogólnie nieco mnie wynudziła, puszczam w świat wszystkie trzy tomy bez żadnego żalu. Recenzja tutaj.

   Szarańcza Gabriel Garcia Marquez

  Króciutka książka o tym, jak hermetyczne potrafią być małe społeczności. Zwłaszcza takie, gdzie w niezbyt odległej historii dochodziło do zamieszek i konfliktów. W takich miejscach jeśli nie jesteś z innymi, jesteś przeciwko nim. I kimś takim był Doktor, postać, która zawsze trzymała się na uboczu, przez co budziła wielką niechęć całego Macondo. Gdy się powiesił wszyscy odetchnęli z ulgą, jakby odszedł ktoś, kto im zagrażał. Nikt nie był chętny by zająć się pogrzebem. Jedynie pułkownik, który zobowiązał się do zaopiekowania jego doczesnym szczątkami wbrew reszcie mieszkańców zajął się pogrzebem. Choć doskonale zdawał sobie sprawę, że przez to całe Macondo będzie na niego źle patrzeć. Historię poznajemy z trzech perspektyw: pułkownika, jego córki i wnuka. Z każdą retrospekcją wyjaśniają się kolejne fakty wiążące doktora z pułkownikiem oraz wyjaśniające, czym tak naprawdę nieboszczyk zawinił sobie, by zasłużyć na taką pogardę. Książka, choć króciutka jest ciekawa, przeszłość budzi ogromne zainteresowanie. A gdy w końcu dane jest ją poznać, zaczynają się rozważania. Czy naprawdę tak niewiele trzeba by zyskać sobie ludzką niechęć? Czy wystarczy raz stanąć z boku, by już na zawsze zostać wykluczonym? Czy jeśli jest się innym, to na pewno jest się też kimś, komu ufać nie można?

  Potomek Kusziela Jacqueline Carey

  Dość dobra kontynuacja pierwszego cyklu o Fedrze no Delaunay. Podobała mi się na tyle, że pokusiłam się o napisanie recenzji. Więcej tu o niej pisać nie będę, po za tym, że jest w moich planach zakupowo-nabywczych.

   Lilla Weneda Juliusz Słowacki

   Mam słabość do romantyzmu i przy utworach takich jak ten rozkwita ona w pełni. Wielkie słowa i wielkie czyny. Miłość, powinność, zemsta i wojna do ostatniej kropli krwi. Nieco za mało nawiązań do słowiańskiej mitologii, za to nadmiar nawiązań do mitologii greckiej i rzymskiej. Zapewne prosty skutek lat, w których powstał utwór. Czytało mi się bardzo przyjemnie.

  Na wsi Michel Cuisin

   Kolejny tom z bardzo dobrego cyklu przyrodniczych książek edukacyjnych. W sposób prosty i przejrzysty prezentuje zwierzęta hodowlane i nie tylko. Dla tych dzieci, którzy na wieś mają daleko jest to bardzo dobra pozycja, a i inne powinny tu znaleźć nieco ciekawostek. Piękne ilustracje ułatwiają odbiór książki i zachęcają małych czytelników, do lektury i poznawania otaczającego ich świata przyrody..

   Wspomnienia Sherlocka Holmesa Arthur Conan Doyle

   Kolejne spotkanie z mistrzem dedukcji. Zbiór krótkich opowiadań, w których rozwiązania problemów często są dość intrygujące. Opowiadaniom zarzucić nic nie można, może po za tym, że są krótkie. Przez to nie można skupić się na smakowaniu detali, na podziwianiu świata wiktoriańskiej Anglii ani na stopniowym budowaniu napięcia. Nie mają takiej mocy oddziaływania jak powieści o Sherlocku Holmesie, nie są tak sugestywne, przez co nieco tracą na wartości. Ale i tak uważam je za bardzo dobre i z wielką chęcią do nich wrócę.

środa, 29 maja 2013

Majowe zdobycze- część trzecia

Dziś kolejny stosik w mojej kolekcji. Cztery tytułu kupione jako prezenty, pozostałe cztery pochodzą z wymian.

   Od dołu licząc:

    Żony i córki Elizabeth Gaskell Przygarnięta na wymianie, w sposób nie bezpośredni, nieco się musiałam nagimnastykować, ale myślę, że warto było. 
   Miasto bestii, Królestwo złotego smoka oraz Las Pigmejów Isabel Allende Komplet trzech tomów, zakupiony na Allegro. Tę autorkę kojarzę przede wszystkim z Domu duchów, który bardzo lubię. Inne jej powieści, które wpadły mi w ręce też  mi się podobały.
   Cienie smoków James A. Owen Brakujący tom pięcioksięgu Kronik Imaginarium Geographica. A skoro mam wszystkie mogę zacząć lekturę. Zakupiona na Allegro.
   The Picture of Dorian Gray Oscar Wilde Dorwana na wymianie książka, na którą poluję od kiedy zobaczyłam film. Póki co w wersji oryginalnej. Teraz pozostaje mi upolować przekład.
   Dwie głowy i jedna noga oraz Jeden kierunek ruchu Joanna Chmielewska Dwie książki, które zgarnęłam na wymianie. Te akurat z myślą o mamie, mnie jakoś ta pani nie przekonuje.

  Od której z nich zacznę, nie mam pojęcia. Ktoś czytał, poleca coś? Chętnie poznam Wasze opinie.

niedziela, 26 maja 2013

Potomek Kusziela

Autor: Jacqueline Carey
Tytuł Oryginalny: Kushiel’s Scion
Tłumacz: Maria Gębicka-Frąc
Rok wydania: 2011
Wydawnictwo: MAG
Stron: 712

   Amerykańska autorka zadebiutowała powieścią „Strzała Kusziela”, w której po raz pierwszy wprowadziła czytelników do Terre d’Ange i państw ościennych. Wykreowany przez nią świat z każdym tomem nabierał rumieńców, coraz lepiej też można było poznać interesujący panteon bóstw i wierzenia mieszkańców Terre d’Ange. Po pierwszym tomie przyszły dwie kontynuacje losów Fedry z domu Delaunay. Głównymi zaletami cyklu są niebanalne intrygi oraz umiejętnie wpleciony, nie nachalny erotyzm. Autorka nie bała się sięgnąć po wszelkie skrajne odmiany miłosnych uniesień. Z wielkim wyczuciem i znawstwem opisuje praktyki sadomasochistyczne, do których powołana została Fedra, nie budzi jednak w czytelniku obrzydzenia.

Po pasjonującej lekturze Trylogii o Fedrze dużo oczekiwałam od powieści będącej obiektem tej recenzji.  Objętość książki również pobudzała apetyt, zwłaszcza że przyjemny w odbiorze język autorki sprawia, że kolejne strony mijają nawet nie wiadomo kiedy i tylko świt za oknem przypomina, że jest już tak późno. W lekturze przeszkadzały jednak, na szczęście nieliczne, literówki i drobne błędy. Czyżby wydawnictwo oszczędziło na korekcie? Tak czy inaczej lektura upłynęła mi szybko i przyjemnie.

Narratorem powieści jest Imriel no Montreve de la Courcel, przybrany syn Fedry, będący jednocześnie członkiem rodziny królewskiej i trzecią z kolei osobą do objęcia tronu w przypadku śmierci królowej. Poznajemy go jako piętnastoletniego chłopca, który musi zmierzyć się z demonami swej przeszłości. Jak każdy nastolatek momentami jest bardzo irytujący, często impulsywny i równie często dziecinny. Jednak dorasta, zmagając się ze wspomnieniami przeszłości i z cieniem swej prawdziwej matki Melisandy Szachrizaj. Była wielką zdrajczynią Terre d’Ange i królową intryg, powiązaną z Fedrą przedziwną więzią. Odegrała wielką rolę w historii Fedry, w historii życia swego dorastającego syna pojawia się raczej jako widmo, bądź duch opiekuńczy, ale nie maj prawie żadnego wpływu na jego losy.

Fabuła książki siłą rzeczy skupia się wokół Imriela i jego problemów. Towarzyszymy mu, gdy przełamuje swój strach wywołany pobytem w niewoli. Gdy mierzy się ze wspomnieniem matki, poznając na czym polega bycie jednym z rodu Szachrizaj. W końcu odkrywa, czym jest dziedzictwo Kusziela, płynące w jego krwi. Dorastając, poznaje wartość prawdziwej przyjaźni i siłę cielesnych pragnień. Dowiaduje się, czym jest odpowiedzialność za innych oraz powinność względem osób, dla niego ważnych, choć niekoniecznie mu bliskich. Wpleciony w nie swoją bitwę odkrywa w sobie pokłady bohaterstwa, o których nie miał wcześniej pojęcia.

Jak wspomniałam wcześniej, książkę czytało się bardzo dobrze, jednak pozostawiła po sobie pewien niedosyt. Zabrakło mi przemyślnych intryg, w które tak obfitował cykl o Fedrze. Zwroty akcji można było przewidzieć, a sceny związane z oblężeniem wydawały się niedopracowane. Może sama autorka nie czuła się w tym temacie zbyt swobodnie, gdyż zajścia w Lukce okrasiła gromadą duchów przejmujących kontrolę nad mieszkańcami miasta. Zabrakło mi też postaci, która przyciągała by uwagę. Kogoś tak niezwykłego jak Fedra, wiernego na przekór wszystkiemu jak Joscelin, tajemniczego jak Anafiel Dalaunay bądź genialnego jak Melisanda. Obiecującą zdawała się być postać Klaudii Fulwii, jednak nie miała zbyt wiele do zaoferowania. Intrygująca postać Canisa, stanowczo zbyt szybko zniknęła z kart książki, by wzbudzić jakąś głębszą więź. Sam Imriel wydał mi się typowym nastolatkiem, który z jednej strony wszystko wie najlepiej, z drugiej zaś nie potrafi sobie poradzić z własnymi emocjami. Scen erotycznych nie ma tu aż tak wiele, a szkoda, gdyż autorka opisuje je w bardzo subtelny i wysmakowany sposób. Jedyny akt sadomasochistyczny nie budzi takich emocji, jak te zawarte w poprzednich jej książkach. W powieści zabrakło mi też w niej jakiejś myśli przewodniej, która nadałaby kierunek fabule, sprawiając, że z niecierpliwością wypatrywałabym rozwiązania rozpoczętych wątków.

Powieść uważam za nieco słabszą od swych poprzedniczek. Fabuła książki jest ciekawa i w wielu miejscach intrygująca. Jednak chyba nie końca spełniła moje oczekiwania, choć możliwe że po prostu wymagałam zbyt wiele. Książkę z czystym sercem mogę polecić zarówno tym, którzy czytali cykl o Fedrze, jak i tym, którzy go nie znają. Nawiązania do wcześniejszych wydarzeń nie są kluczowe, a wszystko co trzeba wiedzieć o przeszłości Imriela, Fedry i Melisandy, zostaje wyjaśnione w przejrzysty sposób.


Za użyczenie książki serdecznie dziękuję Gosi.
A za korektę i poprawki równie serdecznie dziękuję Oceansoul
Recenzja ukazała się również na stronie Twierdzy Insimilion.

Letnia sukienka dla dziewczynki

  Tematem dzisiejszej notki będzie kolejne moje krawieckie dokonanie. Tym razem jest to sukienka dla kilkuletniej dziewczynki. Materiałem był bawełniany batyst z haftem w kolorze jasnoróżowym. Bawełna, jak to bawełna nieco się gniecie, ale za to latem nosi się wyśmienicie.


  Sukienka jest w kroju kopertowym, z tasiemką służącą do wiązanie, powyżej pasa. Tasiemkę zrobiłam z tej samej bawełny, co sukienkę. Krój sukienki sprawia, że sukienka służy już kolejne lato z rzędu, choć zapewne tym razem już ostatnie.


  Modelka ponoć chwali sobie tę kreację i lubi w niej biegać, gdy słonko dogrzeje. Na zakończenie dziękuję ślicznie Karolinie za udostępnienie zdjęć.

czwartek, 23 maja 2013

Książkowe nabytki maja- część druga

  Maj jest dość obfity w książkowe wymiany. Dziś kolejny stosik zdobyczy. Znów dominuje klasyka i nieco młodzieżówki oraz jak zawsze, bądź prawie zawsze, trochę fantastyki. Tak czy inaczej stosik książek czekających na przeczytanie rośnie w zastraszającym tempie... Tak książkoholizm jest straszną chorobą. Pocieszam się, że jednak kilka książek puściłam w świat...


   Historia prawdziwa o Petrku Właście palatynie, którego zwano Duninem Józef Ignacy Kraszewski W ramach powiększanie kolekcji dzieł tego pana w mych zbiorach. Zdaję sobie sprawę, że był bardzo płodnym artystą, póki co jeszcze mnie to nie zniechęciło. Uwielbiam historyczne powieści a archaiczny język bardziej mnie kusi niż zniechęca. Przygarnięta z wymiany.
   Niebo ze stali, Opowieści Meekhańskiego pogranicza Robert M. Wegner Książka, którą obdarzyłam dużym kredytem zaufania, wynikającym z recenzji i opinii. Nieczęsto mi się zdarza, ale tu opinie były poniekąd nieoficjalne i taki marketing do mnie trafił. Kupiłam za nie za wielkie pieniądze. Brakuje mi dwóch pierwszych tomów, ale to kwestia czasu.
 Sposób na Alcybiadesa Edmund Niziurski W ramach kolekcji polskich klasyków młodzieżowych. Też zdobycz z wymiany.
   Złamany miecz Kornel Makuszyński Sytuacja identyczna z powyższą. 
 Atlanci Kakrachan Olis Nari Lang Książka, którą wygrałam w konkursie, pracę konkursową zamieściłam tu jakiś czas temu. Nie do końca moje klimaty, jakoś mnie nie zachęca zupełnie ta pozycja. Już znalazła nowy dom. Może przeczytam ją przed posłaniem w świat, a może nie...
   Córka Tuśki Gabriela Zapolska Nie tak dawno nabyłam Sezonową miłość tej autorki. Ta książka jest  jej kontynuacją. Zdobyta na wymianie.
   Wichrowe wzgórza Emily Jane Bronte Jedyny tytuł z dzisiejszego zestawienia, który mam już za sobą. Wydanie nieco po przejściach, ale dla mnie zdecydowanie ważniejsza jest treść niż oprawa. Była na mojej liście życzeń od bardzo dawna i jakoś wciąż nie mogłam jej dorwać. Wymieniłam na równie zużytą książkę.

   To tyle na dzisiaj. W planach mam jeszcze trzeci stosik na podsumowanie tego miesiąca. Gdyż czekam aż przyjdzie do mnie kilka zamówionych już tytułów. Czytaliście którąkolwiek z tych książek? Polecacie od czego zacząć?

środa, 15 maja 2013

Książkowe nabytki maja- cześć pierwsza

  Dziś kolejny stosik. Całość zdobyta poprzez wymianę. Dominuje klasyka dziecięca, jest tu też nieco fantastyki. Kilku sprawdzonych autorów oraz kilkoro obdarzonych kredytem zaufania. Czy na niego zasłużyli to się dopiero okaże.


  Klasycznie od samego dołu licząc:

 Księżycowa dolina Jack  London Autor, którego znam z powieści Biały kieł w związku z tym przygarnęłam tę książkę w ciemno. Czeka na swą kolej, jak będę w nastroju to po nią sięgnę.
  Mała księżniczka Frances Hodgson Burnett Przygarnięta w ramach kolekcji dziecięcej klasyki.
 Sigurd syn Wikinga Torill Thorstad Hauger Tę pozycję wzięłam zupełnie w ciemno. Norweskie nazwisko autorki skusiło mnie, gdyż mam nadzieję, na faktycznie północne klimaty.
  Tajemniczy opiekun Jean Webster Kolejna pozycja z dziecięcej klasyki. 
 Pieśń Reginy David & Leigh Eddings Bardzo lubię tę dwójkę autorów. Gdy trafiła się okazja przygarnięcia ich książki nie wahałam się. Choć zdaję sobie sprawę, że jest to powieść nieco inna od tych, które znam, jednak i tak jestem dobrej myśli.
  Perły i wieprze Kornel Makuszyński Powieść w nieco innych klimatach niż najbardziej znane dzieła tego autora. Przygarnęłam bez oporów.
  Zaginiony świat Arthur Conan Doyle Czyli wizja spotkania z prehistorią, tym razem oczami twórcy postaci Sherlocka Holmesa. Jestem bardzo ciekawa jak to będzie wyglądać.
  Miecz bez imienia Andriej Bielanin Czytałam dwie inne książki tego autora i bardzo mi się podobały. Przygarnięcie tej było jedynie formalnością.
   Połowa nocy Izabela Szolc Ta pozycja, to kolejny strzał w ciemno. Mam nadzieję, że nie okaże się zupełnym pudłem. Wprawdzie temat wampirów jest już bardzo nużący, ale ta książka miała swą premierę przed wampiromanią.

  To tyle, stosik może skromniutki, ale w pełni satysfakcjonujący. Ponadto ekologiczny, wszak wszystkie książki dostały drugie życie.

środa, 8 maja 2013

Atlantyda

  Dziś postanowiłam wrzucić krótką opowiastkę, opis z Atlantydą w tle. Praca wygrała w konkursie na Lubimyczytac. W konkursie chodziło, by opisać Atlantydę, mnie od razu zainspirowała piosenka:

 
   Utwór, który bardzo lubię i który budzi dość mocne odczucia.
A mój opis umierającej Atlantydy prezentuję poniżej:


   Na środku oceanu jest wyspa, wielkością zbliżona do Grenlandii, o złotych piaszczystych plażach, porośnięta ciemnymi lasami. Nad nią góruję ogromny czarny, wulkaniczny masyw. Jednak to nie on jest tym, co najmocniej przyciąga wzrok wędrowca. To lśniące w słońcu dachy miasta, które przycupnęło u ujścia rzeki. Każdy dach, nawet najmniejszy wyłożony został złotem. Skrzą się kopuły okrywające świątynie, strome dachy wież i łagodniejsze pałaców. Ściany bielone wapnem dodają miastu uroku. A wokół ciemna zieleń lasów. Na szerokich ulicach nieśpiesznym krokiem przechadzają się ludzie. Wszyscy piękni o uśmiechniętych twarzach z błogim spokojem w oczach.
   Nagle! Huk wstrząsnął całą wyspą. To przebudziło się jej serce, wulkan zbiera się w sobie do największej w historii świata erupcji. Bez żadnych zapowiedzi, bez najmniejszych nawet pomruków z wnętrza gór. Z krateru leją się strumienie roztopionych skał, topiąc wszystko na swej drodze. Pochłaniają lasy, świątynie, pałace, z łoskotem upadają wieże. Ludzie trwający w oszołomieniu giną, gdzie stali. Tylko wyraz ich twarzy zmienia się na krótką chwilę w przerażenie, zanim pochłonie ich  fala gorąca oraz stopiona skała. Aż w końcu jeszcze potężniejszy wybuch rozrywa wyspę na części i wszystko zalewa woda...

  To tyle, forma jak zwykle króciutka i jak zawsze brak mi pomysłu, co z tym dalej zrobić.

poniedziałek, 6 maja 2013

Torebka ze sztruksu

  Postanowiłam dodać kolejną krawiecką notkę, dziś dla odmiany torebka. Do uszycia jej skłonił mnie brak odpowiedniej torby oraz fakt, że posiadałam nieco pozostałości po uszytych spodniach. Materiałem podstawowym był bordowy sztruks, zaś na podszewkę wykorzystałam dość grubą poliestrową tkaninę, która wykazuje bardzo dużą odporność na przecieranie i uszkodzenia.


   Torba jest przeciętnej wielkości, dokładne gabaryty to: S- 37 cm, W- 27 cm, G- 7 cm. W związku z tym można w niej pomieścić wszystkie niezbędne przedmioty a nie jest zbyt wielka. Wykorzystałam pasek pochodzący z innej torebki oraz dwa posiadane w domu zamki. Torba posiada zewnętrzną kieszonkę zapinaną na zamek idealną na telefon, czy chusteczki.


   Oprócz zamka u góry z dołu zapinana jest na dwa rzepy. Wewnątrz zrobiłam dwie małe kieszonki, by drobiazgi nie przerzucały się luzem po całej objętości torby.


   Co mogę zarzucić, to nienajlepsze wykończenie szwów wewnętrznych, ale bez maszyny z overlockiem ciężko było zrobić je inaczej. Widoczne na powyższym zdjęciu luźne nitki nie przeszkadzają, gdyż przycięłam je w miarę możliwości. Każda element został natomiast porządnie obrzucony, by się bardziej nie strzępił. Skupiłam się na porządnym przyszyciu paska, by nie odrywał się po wpływem ciężaru torebki z zawartością. Dużą wagę przywiązałam też, do tego, by z zewnątrz prezentowała się bez zarzutu. Biorąc pod uwagę fakt, że torba służy mi już blisko rok, udało się. Torebka jest bardzo funkcjonalna i jestem z niej zadowolona.

środa, 1 maja 2013

Małe podsumowanko

  Tak mnie naszło, że w sumie może warto by podsumować mojego skromnego bloga. Wczoraj napisałam 50 posta i okazja jest świetna jak każda inna. Blog powstał 11 lutego 2013 roku, więc do blogowej studniówki jeszcze kilka dni zostało, ale co tam. Na blogu uwzględniłam wszystkie książki przeczytane i nabyte w tym roku, więc bilans liczę z czterech miesięcy. To do dzieła:

   Zacznę od książek:

Przeczytałam 34 książki (pominęłam tu Panią na Czachticach, wszak z niej zmęczyłam raptem ze 40 stron), z czego 10 znalazło nowy dom.
W sumie pochłonęłam: 10140 stron, co daje wynik raptem 78 stron dziennie. Niestety całe dnie spędzone z dzieckiem nie zostawiają zbyt wiele czasu na lekturę.
W ciągu czterech miesięcy w mojej biblioteczce przybyło aż: 136 książek, oddałam około 60 książek (przydałyby się gumowe regały...)

  Krawiecko:

Tu niestety bardzo biednie, na blogu pojawiły się raptem 4 moje kreacje, w tym jedna w dwóch wersjach. Pocieszam się, że teraz pogoda robi się piękna więc można uciec w plener, by porobić parę fotek. Mam jeszcze co tu powrzucać, ale niestety zdjęć brak...

  Muzycznie:

Zakładając bloga, w ogóle nie brałam pod uwagę, że będę tu wrzucać cokolwiek związanego z muzyką, a jednak. Podpięłam 24 utwory, które są tylko niewielkim wyrywkiem, tego co słucham na co dzień.

 TOP10-nowo

Wyliczanek powstało 6, wszystkie oscylują w klimatach filmowo- literackich.

  Literacko:

Na blogu powstały też urywki, które stworzyłam sama, takich notek było 9, przy czym cztery były fragmentami jednego dzieła, które gdzieś mi się tam tłucze po głowie, ale brak natchnienia i pomysłu, co z tym dalej zrobić.

   Na tym chyba zakończę moje małe podsumowanie. O liczbie wyświetleń, czy obserwatorów pisać nie będę, bo wynik mizerny. Ale blog postał z potrzeby duszy, więc i tak mizerna liczba czytelników, nie jest dla mnie wielkim problemem, choć miło wiedzieć, że komuś chce się tu zaglądać.