środa, 27 lipca 2016

Ostateczny argument

Autor: Joe Abercrombie
Tytuł oryginału: Last argument of kings
Cykl: Pierwsze prawo. Tom III
Tłumaczenie: Wojciech Szypuła
Wydawnictwo: MAG
Rok wydania: 2016

   Ostateczny argument Joego Abercrombie zamyka trylogię Pierwsze prawo, epicką opowieść o władzy, magii i wojnie. Po wydarzeniach przedstawionych w Ostrzu i Nim zawisną przyszła pora na podsumowanie wszystkich poruszonych wątków i zakończenie przygód poznanych wcześniej bohaterów. Autor jednak, kończąc cykl, nie pożegnał się z uniwersum stworzonym na jego potrzeby i osadził w nim kilka innych powieści niezwiązanych bezpośrednio z Trylogią Pierwszego Prawa.

   Wydarzenia przedstawione w powieści rozgrywają się równolegle w dwóch miejscach: w Adui oraz jej centrum Argioncie, w których podobnie jak w Ostrzu spotykamy Gloktę oraz Jezala, a także na dalekiej północy w Alglandzie, gdzie Logen Dziewięciopalcy dołącza do ofensywy prowadzonej przez Unię przeciwko królowi Bethodowi. Po raz kolejny więc przemierzamy uliczki stolicy Unii oraz północne błotniste bezdroża. Opisy zarówno miasta, jak i plenerów, nie są może zbyt liczne, ale pozwalają spokojnie wyobrazić sobie zaprezentowany świat. Zabrakło mi mapy przedstawiającej tereny, na jakich rozgrywają się wydarzenia, choć jest to niewielki mankament, gdyż geografia została dobrze opisana. W powieści nie brakuje polityki i tę poznajemy dogłębnie. Zostajemy wprowadzeni w kulisy rozgrywek między konkurującymi frakcjami i z bliska możemy przyjrzeć się działaniom szarej eminencji Unii.

   Trzeci tom Pierwszego prawa nie przyniósł żadnych nowych postaci, ponownie spędzimy czas w towarzystwie znanych z poprzednich części bohaterów. Rozgrywające się wydarzenia poznajemy z perspektywy szóstki z nich: Glokty, Jezala, Logena, Westa, Wilczarza oraz Ferro. W życiu każdego z wymienionych zachodzą zmiany, czasem prawie niezauważalne, jak w przypadku Wilczarza, kiedy indziej zaś kluczowe i wpływające na ich dalsze postępowania. Bohaterowie dojrzewają, zmieniają się i próbują odnaleźć w nowych dla siebie sytuacjach, zmagając się z własnymi uczuciami, wyrzutami sumienia i pragnieniami. Logen, po wyprawie z Bayazem (pierwszym wśród magów), zaczyna wierzyć, że może zagłuszyć w sobie Krwawą Dziewiątkę i opanować napady szału bojowego. West, dręczony wyrzutami sumienia za zbrodnię, która uszła mu bezkarnie, stara się skupić na tym, by być dobrym dowódcą. Cierpiący codzienny ból Glokta usiłuje znaleźć dla siebie jak najwygodniejszą pozycję, pozwalającą mu pogodzić sprzeczne zobowiązania, pozostaje przy tym równie bezwzględny, co zwykle, jednak nawet w nim odzywają się ludzkie uczucia. Zupełnie odmieniony wyprawą z Bayazem Jezal dan Luthar próbuje ponownie odnaleźć przyjemność w tym, co niegdyś zajmowało mu całe dnie. Wydarzenia z poprzednich dwóch tomów najmniej zmieniły Wilczarza i choć ma teraz więcej obowiązków i ciąży na nim znacznie większa odpowiedzialność, pozostaje tym samym godnym zaufania wojownikiem. Ferro również nie przeszła zauważalnej transformacji, jednak i ona zmaga się z rzeczami zupełnie dla niej nowymi.

   Zarówno psychologia głównych postaci, jak i przedstawienie relacji, w jakie wchodzą ze sobą, są bardzo wiarygodne i realistyczne. Są ludźmi pełnymi wątpliwości, często popełniają głupstwa, ale i są zdolni do wyjątkowych czynów. Joe Abercrombie bardzo dobrze przedstawił psychikę prostych wojowników czy intrygantów gotowych do zmanipulowania wszystkich wokół. Nieco może brakuje wyrazistych postaci kobiecych, gdyż te nawet kiedy przewijają się na kartach powieści, pojawiają się raczej epizodycznie. Wyjątek stanowi Ferro, która jest jedną z narratorek opowieści i to dzięki niej poznajemy wydarzenia dotyczące Bayaza. Drugą kobietą, jakiej poświęcono nieco więcej miejsca, jest Ardee West, przełamująca całkowicie wyobrażenie o tym, czym charakteryzować powinna się nie najmłodsza już panna na wydaniu ze średnio znaczącego rodu.

   Fabuła powieści z jednej strony obfituje w nagłe zwroty akcji i niespodzianki, z drugiej zaś toczy się ustalonym schematem, który wymusza pewne wydarzenia. Wszystko, co działo się do tej pory, dąży do punktu kulminacyjnego – finałowego starcia Unii z Gurkhulczykami. Poruszone wcześniej wątki domykają się, a losy bohaterów wyjaśniają i stabilizują. Na uwagę zasługuje zastosowanie przez autora swoistej klamry spajającej pierwszy rozdział Ostrza z ostatnim rozdziałem Ostatecznego argumentu. Pisarz, powtarzając cały akapit, daje czytelnikowi do zrozumienia, że los jednej z postaci zatacza koło, co idealnie oddaje fakt, iż mimo licznych zmian, jakie w niej zaszły, tak naprawdę wszystko zostaje po staremu. Historia została zamknięta i wszystkie poruszone wcześniej wątki zostały zakończone. Pewne wątpliwości może wprawdzie budzić los Westa czy stosunki, w jakich znaleźli się król i królowa Unii, jednak dostajemy na tyle wyraźne przesłanki co do nich, że możemy być prawie pewni, jak się potoczą.

   Książkę czyta się bardzo dobrze, głównie dzięki stosunkowo prostemu i niewymagającemu językowi. Autor korzysta z nieprzesadnie rozbudowanych zdań, które jednak idealnie przedstawiają rozgrywające się wydarzenia. Pomijając nazwy własne i wyjątki, jakie można policzyć na palcach jednej ręki, w powieści nie natrafimy na neologizmy ani wyrażenia skonstruowane specjalnie na potrzeby wykreowanego uniwersum. Ten fakt znacząco usprawnia lekturę, jednak pozostawia pewien niedosyt odnośnie świata Pierwszego prawa.

   Ostateczny argument stanowi świetne zwieńczenie cyklu. Nieco może brakować nowych czy wyrazistych bohaterek, jednak nie przeszkadza to w bardzo pozytywnym odbiorze lektury. Dobra kreacja postaci jest zresztą jedną z największych zalet powieści. Trzymanie się przez autora powtarzalnego schematu wprawdzie nie zachwyca niczym nowym, ale i nie sprawia wrażenia wady. Intryga prowadzona konsekwentnie przez wszystkie trzy tomy jest wiarygodna, pozostaje jednak zaskakująca, dzięki czemu od książki trudno się oderwać.

Za książkę serdecznie dziękuję portalowi Insimilion

sobota, 23 lipca 2016

Księżna de Cleves

Autor: Maria de Lafayette
Tytuł oryginału: La princess de Cleves
Tłumaczenie: Tadeusz Boy-Żeleński
Wydawnictwo: Książka i wiedza
Rok wydania: 1985

   Księżna de Cleves Marii de Lafayette to po wieloma względami bardzo wyjątkowa powieść. Jest to jedno z niewielu dzieł autorki i mimo że zaraz po opublikowaniu cieszyło się sporym uznaniem, ona nie czerpała z tego zbyt wielkich korzyści. Ponadto jest to powieść, która wyłamała się zupełnie ze schematu współczesnej jej literatury.

   Akcja powieści osadzona jest na dworze Henryka II i znajdziemy w niej wszystkie najważniejsze postacie z ówczesnego dworskiego życia. Dworzanie z otoczenia króla, królowej, królowej matki i kilku niewiele mniej znaczących osób toczą między sobą nieustanną grę o wpływy. Wśród nieustannych intryg i ciągłych knowań poznajemy troje bohaterów, uwikłanych w miłosnym trójkącie.

   Główną postacią kobiecą jest tytułowa księżna de Cleves. Młodej, pięknej pannie, dość szybko po wejściu na dwór zaangażowano małżeństwo z panem de Cleves, pieczętując rodzinne koligacje. Mąż od początku zapałał namiętnym uczuciem, jednak księżna przez cały czas trwania związku nie potrafi wykrzesać z siebie więcej niż życzliwość i lojalność. Gdy na horyzoncie pojawia się pan de Nemours uczucia pani de Cleves wystawione zostają na wielką próbę.

   Teoretycznie Maria de Lafayette posłużyła się najstarszym z możliwych schematem. Małżeństwo bez miłości i ten trzeci – kochanek potrafiący wzbudzić w kobiecie uczucia, jakich nie jest w stanie rozbudzić mąż. Jednak to tylko pozór, w przeciwieństwie do niezwykle popularnych w tamtych czasach powieści wśród trójki przedstawionych bohaterów nie sposób znaleźć postaci złych, śmiesznych, czy godnych politowania. Obaj panowie prezentują wszystkie możliwe zalety, jakich oczekiwać by można po mężczyznach w tamtym okresie, zaś sama księżna ma w sobie siłę, której próżno szukać w pustych i prostych bohaterkach siedemnastowiecznej literatury francuskiej.

   Kolejną wyjątkową cechą powieści jest całkowicie odrzucenie burzliwej akcji. Nie znajdziemy tu mrożących krew w żyłach wydarzeń ani licznych, nagłych zwrotów zmuszających bohaterów do pokonywania co rusz to nowych przeciwności. Fabuła skupiona jest na psychice postaci i to właśnie rozterki z jakimi mierzą się bohaterowie wewnątrz swych umysłów są w niej najważniejsze. Ponieważ tytułowa księżna jest kobietą zamężną, jej położenie jest wyjątkowo trudno, gdyż nie ma możliwości podjęcia dobrej decyzji, która pozwoliłaby jej na wyjście z zagmatwanej sytuacji. Musi mierzyć się z siłą namiętności i lojalnością wobec męża oraz poszanowaniem samej siebie. Można nie zgodzić się z jej wyborem, ale nie wyda się on niezrozumiały, ponieważ autorka dała nam wyjątkowo dogłębny obraz psychiki księżnej de Cleves.

   Język powieści nie należy do najprostszych. Pomijając archaizmy, najbardziej utrudniają lekturę bardzo liczne nazwiska wszystkich dworzan. Bohaterów zaludniających dalsze plany książki jest bardzo dużo a ponieważ żadnemu z nich nie poświęcono zbyt wiele uwagi, przewijają się jedynie jako nic nieznaczące nazwiska, które trudno spamiętać. Lektura upływa jednak dość szybko, co jest zasługą krótkich i nienadmiernie rozbudowanych zdań utrzymanych w prostej stylistyce, przypominającej nieco suchą relację z rozgrywających się wydarzeń i problemów z jakimi zmagają się bohaterowie.

   Księżna de Cleves to bardzo interesująca pozycja, która powinna spodobać się każdemu kto lubi dogłębnie poznać przedstawionych bohaterów i dla kogo znacznie ważniejsza jest psychologia postaci niż zapierająca dech w piersiach akcja. Poruszony problem nie zestarzał się mimo kilkuset lat, które dzielą pierwsze wydanie powieści od dnia dzisiejszego. I choć zmianie uległy okoliczności oraz tło dla rozgrywającego się dramatu, to jednak jego treść pozostaje na wskroś współczesna. To właśnie aktualność przedstawionej historii jest ogromnym atutem powieści, gdyż w postępowaniu bohaterów można doszukać się wzorców, które się nie przeterminowały.

czwartek, 21 lipca 2016

Tron z żelaza

Autor: Angus Watson
Tytuł oryginału: Reign of iron
Tłumaczenie: Maciej Pawlak
Cykl: Trylogia Czasu żelaza
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Rok wydania: 2016

   Tron z żelaza Angusa Watsona wieńczy Trylogię Czasu żelaza. Opowieść o Juliuszu Cezarze najeżdżającym Brytanię dobiega końca, mamy też okazję pożegnać się z Dugiem, Lową i Wiosną. Wprawdzie autor nie wyklucza, że jeszcze kiedyś wróci do przedstawionego świata, jednak póki co czytelnikom pozostaje cieszyć się lekturą Tronu z  żelaza.

   Areną rozgrywających się wydarzeń jest w głównej mierze Brytania. To właśnie tu dochodzi do starcia armii dowodzonej przez Lowę z cesarskimi legionami. Autor przybliża nam nie tylko geografię wyspy, ale również obyczajowość oraz zaawansowanie technologiczne jej mieszkańców. Ponownie, jak w poprzednich dwóch tomach, i  jedno, i drugie zostaje skonfrontowane z Imperium Rzymskim. Najwyraźniej widać kontrast w podejściu do kobiet, które u Brytów są równe mężczyznom, zaś w cesarstwie pełnią rolę poślednią. O ile mentalność barbarzyńców oraz ich zachowania społeczne wyraźnie górują nad tymi w cywilizowanym świecie, o tyle nie sposób pominąć technologicznego i militarnego zacofania mieszkańców Brytanii. Oczywiście to wszystko stanowi jedynie autorską wizję Brytyjczyków I wieku przed naszą erą, jednak biorąc pod uwagę wnikliwe studia nad tematem oraz bibliografię, jaką znajdziemy w drugim tomie cyklu, możemy sami zweryfikować na ile obraz prezentowany przez pisarza różni się od rzeczywistego.

   Oprócz historycznego aspektu opowieści znajdziemy w Tronie z żelaza również silne wątki nadprzyrodzone. Pojawiający się duch jednej z głównych postaci, potężna druidyczna magia oraz nadnaturalne zdolności niektórych bohaterów to tylko część z fantastycznych elementów książki. Wszystkie mają ogromne znaczenie w fabule powieści, jednak nie dominują w niej i nie przytłaczają. Idealnie wkomponowują się w przedstawiony świat, dzięki czemu, paradoksalnie, nadają mu realizmu.

   Fabuła powieści toczy się wokół rzymskich wypraw do Brytanii, w związku z tym znajdziemy tu wiele wątków militarnych: począwszy od strategii i planowania całej kampanii, przez taktyczne zagrania w trakcie pojedynczych bitew, aż po indywidualne starcia poszczególnych bohaterów. Ponieważ akcja książki rozciągnięta jest na kilka lat, mamy okazję obserwować długofalowe działania, jakie podejmują Lowa i Juliusz Cezar, by odnieść sukces. Jednak wojna nie jest jedynym wątkiem powieści. Wśród tych pobocznych na pierwszy plan wysuwa się miłość i to zarówno ta między mężczyzną a kobietą, jak i macierzyńskie uczucia do własnych czy przybranych dzieci. Pozostałe relacje między postaciami są równie ważne, a autor nie skąpi nam okazji, by się w nich zagłębić.

   Trzeci tom nie przyniósł żadnej nowej postaci, dopiero spośród tych na dalszych planach znajdziemy kilka takich, które się wyróżniają, że wspomnę tu chociażby o dowódcy yonkarskich słoni czy dwóch pretorianach: Tercjuszu i Ferrandusie. Kreacje głównych bohaterów rozwijają się konsekwentnie względem poprzednich części. Lowa, pozostając w głównej mierze dowódcą wojsk, odnajduje w sobie siłę macierzyńskiej miłości. Wiosna wraz z każdym kolejnym rokiem dojrzewa i  coraz więcej potrafi zrozumieć z otaczającego ją świata. Można odczuć pewien zgrzyt w jej kreacji przy samym zakończeniu książki (nagle stała się niezrozumiale nieostrożna). Najbardziej antypatyczną postacią pozostaje rzymski druid Felix, w dalszym ciągu okrutny i żądny władzy. W świeżo mianowanym Rzymianem Ragnallu zachwyt nad wszystkim, co niesie imperium, walczy z wątpliwościami odnośnie tego, czy wizja roztaczana przez Cezara i jego metody to jedyna słuszna droga. Brytyjczyk pozostaje człowiekiem słabym, potrzebującym władzy nad sobą, która usprawiedliwi wszystkie jego poczynania i nakieruje go na właściwy tor. Pomimo lat nauki, w dalszym ciągu jest człowiekiem głupim i krótkowzrocznym, bez problemu pozwalającym się zmanipulować innym.
  
   Pod względem językowym książka nie jest żadnym wyzwaniem. Proste zdania, żywe dialogi oraz współczesne słownictwo i wyrażenia sprawiają, że powieść czyta się błyskawicznie. Znacznie mniej niż w poprzednich tomach znajdziemy tu charakterystycznych wtrąceń i powiedzonek, w zamian za to otrzymujemy nawiązania do dzisiejszych memów (jak choćby nazwanie kiepskiego żartu „sucharem"). To wszystko sprawia, że z jednej strony od książki ciężko się oderwać, z drugiej zaś autor nie pokusił się o kreowanie świata również za pomocą użytego języka. W związku z tym, choć nie brakuje opisów go przedstawiających, to niełatwo jest poczuć się jego częścią.

   Tron z żelaza to pełna dynamizmu i nagłych zwrotów akcji opowieść, od której wyjątkowo trudno się oderwać. Jest to bardzo typowa powieść fantasy, jednak dzięki osadzeniu akcji w historycznych wydarzeniach, nabiera realistycznego wymiaru. Nie jest to książka, zmuszająca czytelnika do refleksji, za to daje mu niczym nieskrępowaną przyjemność w towarzyszeniu dobrze wykreowanym postaciom w drodze do realizacji wybranych przez nie celów. To właśnie bohaterowie z krwi i kości są najmocniejszą stroną powieści. Trudno nie docenić historycznych walorów książki, a teza, jaka pojawia się w przypisach, intryguje i zachęca do poszukiwania odpowiedzi na pytanie: „Czy Juliusz Cezar faktycznie dotarł na Wyspy Brytyjskie?”.

Za książkę serdecznie dziękuję portalowi Insimilion.

poniedziałek, 18 lipca 2016

Wdowiec Lovel

Autor: Wiliam Makepeace Thackerey
Tytuł oryginału: Lovel the widower
Tłumaczenie: Agnieszka Glinczanka
Wydawnictwo: Książka i wiedza
Rok wydania: 1976

   Wiliam Makepeace Tackerey znany jest z satyrycznej powieści Targowisko próżności. Wdowiec Lovel utrzymany jest w podobnym prześmiewczym klimacie, a na celowniku znalazły się średnie warstwy społeczne o ambicjach przerastających ich możliwości.

   Akcja powieści osadzona jest w XIX wieku, główną postacią jest narrator opowieści ukrywający się pod nazwiskiem Batchelor, przedstawiający historię swojego przyjaciela – tytułowego wdowca Lovel. Owdowiały mężczyzna jest majętnym człowiekiem, a całą swoją fortunę zawdzięcza skrupulatnie prowadzonym interesom. Kupieckie koneksje niezbyt odpowiadają jego teściowej - lady Baker, która jednak nie ma zamiaru rezygnować z gościnności zięcia i pod pretekstem niezbędnej opieki nad wnukami, nie opuszcza jego posiadłości. Kolejnymi postaciami opowieści są matka Lovela po drugim mężu nosząca nazwisko Bonnington, guwernantka Elżbieta Prior oraz jej matka.

   Narrator przedstawia niewielkie grono bohaterów w bardzo subiektywny sposób, kreując nam dość osobistą wizję każdej osoby. W przypadku niektórych wyraźnie piętnuje ich wady, w przypadku innych przymyka na nie oko. Stąd też dokładnie wiemy o wszelkich grzechach trzech starszych kobiet. Trafiamy na liczne przykłady zachłanności niemajętnej pani Prior, wygórowanych ambicji lady Baker oraz nadopiekuńczości pani Bonnington. Wyraziste charaktery wszystkich trzech kobiet powodują liczne konflikty, obnażające pełnię ich wad. Nieco życzliwszym spojrzeniem narrator obdarzył Lovela, jednak nie omieszkał ośmieszyć jego słabości, przez którą matka i teściowa weszły mu na głowę. Wprost nazywa go głupcem, pozwalającym, by kobiety robiły z nim co chcą. Jednak nawet Batchelor nie jest wolny od poddania się damskiemu urokowi, widać to najwyraźniej jego spojrzeniu na pannę Prior, której wady skrupulatnie wybiela. Przedstawia nam jej wyidealizowany obraz i dopiero okoliczności i wydarzenia pozwalają nam je zweryfikować.

   William Makepeace Tackerey w wspaniały sposób ośmiesza swoich bohaterów, a co za tym idzie wyśmiewa całą warstwę społeczną, do której należą. Narrator z jednej strony zarzeka się, by nie powiedzieć o postaciach złego słowa, z drugiej zaś nie ukrywa ich postępowania. Dzięki czemu mamy pełen obraz ich małostkowości i pretensjonalności. Równie wiele informacji wynosimy bezpośrednio z treści, jak i czytając między wierszami. Autor posługując się pierwszoosobową narracją i postacią Batchelora zbliża się do czytelnika, co powoduje, że możemy poczuć powiernikami i uczestnikami rozgrywających się wydarzeń.

Ze względu na pamiętnikarski charakter powieści trudno dokładnie prześledzić relacje w jakich związani są bohaterowie książki. O ile dogłębnie, choć jedynie jednostronnie możemy poznać je w przypadku Batchelora, o tyle o tym co dokładnie łączy innych bohaterów ze sobą możemy jedynie spekulować na podstawie rozgrywających się wydarzeń. Niemniej jednak dostajemy tak wiele przesłanek i jesteśmy świadkami niejednej kluczowej rozmowy, że bez problemu możemy dopowiedzieć sobie to, co nie zostało przedstawione wprost. Dzięki temu subiektywny obraz kreślony przez narratora nie wydaje się okrojony czy niepełny.

   Książka napisana została bardzo przyjemnym i stosunkowo łatwym w odbiorze językiem. Długie, wielokrotnie złożone zdania nie sprawiają zbyt wielkich problemów czytelnikowi. Myśl jaką chce przekazać narrator jest jasna i czytelna. Jest to bardzo ważne, gdyż jeśli chcemy mieć dokładny obraz przedstawionych wydarzeń i zaprezentowanych bohaterów, musimy się domyślić,co jeszcze kryje się między poprawnymi słowami Batchelora.

   Wdowiec Lovel to zabawna opowieść obnażająca ludzkie słabości. Nastawiona na krytykę tej części społeczeństwa, którą charakteryzuje nadmierna małostkowość i silna chęć wykazania się jako ktoś lepszy od innych, pozostaje do dziś aktualna. Wprawdzie nie znajdziemy już identycznych okoliczności, w jakich umiejscowiona jest fabuła powieści, jednak ludzkie wady i przywary pozostają niezmienne mimo upływu lat. Tematyka związków międzyludzkich i często skomplikowanych relacji jakie łączą nas z najbliższymi to kolejny ponadczasowy aspekt książki, który świadczy o jej uniwersalności.

   Powieść budzi dość zrozumiałe skojarzenia z Moralnością pani Dulskiej Gabrieli Zapolskiej. Wprawdzie jej akcja osadzona jest około pół wieku wcześniej, jednak przedstawiona charakterystyka mieszczaństwa sprawia, że nietrudno jest powiązać obie powieści ze sobą. Wdowiec Lovel jest godną polecenia opowieścią, w której znajdziemy inteligentną satyrę oraz ogromny dystans autora, krytykującego warstwę społeczną, do jakiej należał.

wtorek, 12 lipca 2016

Idź i czekaj mrozów

Autor: Marta Krajewska
Cykl: Wilcza Dolina. Tom I
Wydawnictwo: Genius Creations
Rok wydania: 2016

   Marta Krajewska jest jedną z autorek, których opowiadania można znaleźć w antologii Geniusze fantastyki, tam też zwróciła moją uwagę jej pełna trudno uchwytnego uroku proza. Jej debiutancka powieść Idź i czekaj mrozów rozpoczyna cykl Wilcza Dolina, do którego zaliczają się również teksty zawarte w zbiorze wydanym z okazji drugich urodzin wydawnictwa Genius Creations.

   Wilcza Dolina to zapomniana przez ludzi daleka prowincja, prawdziwy „koniec świata”, gdzie niewielka społeczność żyje w zgodzie z rytmem przyrody wyznaczającym wszystkie ważne wydarzenia w ich egzystencji. Jednak odległość od cywilizacji to niewielki problem dla mieszkańców, znacznie poważniejszym są zamieszkujące okoliczne lasy rozmaite żądne ludzkiej krwi stwory. Jeszcze przed stu laty Wilczą Doliną rządziła potężna rasa wilkarów, inteligentnych zmiennokształtnych, traktująca ludzkość jak zwierzęta. Obecnie stanowią oni jedynie cień przeszłości, jednak strach przed ciemnością i lasem pozostał wśród mieszkańców, a obecność demonów, mamun, porońców, topielców, wił, strzygoni i innych potworów nadaje mu sens. Świat został w powieści przedstawiony bardzo dokładnie i konsekwentnie. Autorka opisała wiele rytuałów, jakim poddają się mieszkańcy wioski wraz ze zmianami pór roku, nadając swemu uniwersum głębi.

   Fabuła powieści skupia się wokół problemów, z jakimi borykają się ludzie ze wsi. Nie natrafimy tu na żadne „światowe” sprawy, ale i z prozą codziennego życia również nie mamy do czynienia. Obecność przerażających stworów czających się w ciemności bezpośrednio wpływa na życie wiejskiej społeczności. Chwila nieuwagi, zbyt wiele brawury czy w końcu zwykła głupota sprowadzają na nich nieszczęście i śmierć. Jedyną pomocą i ratunkiem w tarapatach, w jakie pakują się mieszkańcy, jest Opiekun. Człowiek wykształcony, który potrafi leczyć za pomocą ziół i zna sposoby unieszkodliwiania potworów bądź osłabienia ich wpływów. Kolejną jego rolą jest duchowe przewodnictwo, to właśnie on rozmawia z bogami i on składa im ofiary.

   Większość rozgrywających się w powieści wydarzeń skupia się wokół Vendy i nawet gdy nie jest ona bezpośrednio zaplątana w konflikt mieszkańców wioski z nieludzkimi stworami z lasu, to właśnie do niej należy pomoc tym pierwszym. Opiekun przekazał dziewczynie wiedzę niezbędną do pełnienia tej funkcji i po jego śmierci wioska oczekuje, że dziewczę przejmie jego rolę. Młoda, ale i w wyniku szkolenia zaskakująco dojrzała Venda opiera się przed przyjęciem na siebie tak ogromnej odpowiedzialności. Pełna wątpliwości, stara się postępować tak, jak uważa za słuszne, nie zatracając przy tym wrodzonej sobie wrażliwości i empatii. Gdy dowiaduje się, że ostatni żyjący wilkar jest nią z niewiadomych jej przyczyn zainteresowany, budzą się w niej sprzeczne emocje.

   Autorka skupiła się nie tyle na przedstawieniu bogactwa wyjątkowych postaci, gdyż te - z nielicznymi wyjątkami - są całkiem prozaiczne, ale na ukazaniu łączących ich relacji. W mistrzowski i niezwykle sugestywny sposób wprowadza czytelnika w meandry uczuć, jakimi darzą się poszczególni bohaterowie. Miłość i strach są wśród nich dominującymi i determinują ich postępowanie. Jednak wśród  drugoplanowych postaci znajdziemy również ciekawe osobowości. Najbarwniejszym z nich jest DaWern, ostatni z wilkarów. Zwierzołak miota się między zupełnie nowym dla niego uczuciem, a wynikającą z legendy powinnością stawiającą na szali istnienie całej rasy. Równie interesująca jest tajemnicza Wiedźma, mieszkająca z dala od wioski.

   Powieść czyta się bardzo dobrze i ogromna w tym zasługa języka, jakim jest napisana. Z jednej strony prosty i nieskomplikowany, w którym od czasu do czasu przewijają  się nazwy słowiańskich bóstw. Z drugiej zaś niezwykle sugestywny, kolejne zdania wręcz malują obrazy w wyobraźni czytelnika, który dzięki temu może poczuć się jednym z mieszkańców Wilczej Doliny. Rozmowy toczone przez bohaterów kipią od emocji i skrywanych między wierszami uczuć, co nadaje dialogom dynamiki, a postaciom życia.

   Idź i czekaj mrozów pod wieloma względami kojarzy mi się z Opowieściami z Wilżyńskiej Doliny Anny Brzezińskiej. W obydwu przypadkach sceną przedstawionych wydarzeń jest zgubiona na krańcu świata niewielka wioska, w której swą rolę odgrywają przerażające stwory. Podobny jest również styl snucia opowieści, która urzeka i czaruje czytelnika, nie pozwalając mu się oderwać od lektury. To powieść o zwyczajnych ludziach i o tym jak muszą mierzyć się z niezwykłymi okolicznościami, a ich prozaiczność sprawia, że stają się czytelnikowi wyjątkowo bliscy. Niezwykle sugestywne przedstawienie świata, ludzi oraz rządzących nimi emocji sprawia, że kolejne strony mijają błyskawicznie, zaś otwarte zakończenie zmusza do niecierpliwego wypatrywania kolejnego tomu.

Za książkę serdecznie dziękuję portalowi Insimilion.

niedziela, 10 lipca 2016

Stosik na początek lata

   Zgodnie z wczorajszą zapowiedzią, przyszła pora na stosik. Tym razem zdominowany przez recenzentki i wzbogacony o dwa darmowe ebooki. A skoro recenzentki, to i fantastyka w znacznej mierze. Trzy książki i obydwa ebooki już przeczytałam, czwartą właśnie czytam. Ale nie ma co pisać po próżnicy, czas na zdjęcia.


   Od dołu licząc:

   Ilustrowana teoria wszystkiego Stephen William Hawking To wspaniała książka dla każdego, kto kiedykolwiek myślał o tym, czym i jaki jest wszechświat. Już zrecenzowana dla Insimilionu, na bloga trafi wkrótce.
   Żywot człeka zmałpionego Henryk Jerzy Chmielewski Okazja z ulubionego marketu Polaków, ciekawa jestem autobiografii Papcia Chmiela, ale musi poczekać.
   Porąb i spal Lard Mytting To samo źródło co powyżej, ponoć prawdziwy hit wśród prawdziwych mężczyzn. Kupiona dla męża.
   Beksiński. Dzień po dniu kończącego się życia. Zbiór zawierający fragmenty dzienników Zdzisława Beksińskiego. Również z ulubionego marketu Polaków i również czeka na wolną chwilę.
   Tron z żelaza Angus Watson A to już recenzentka od Insimilionu, również już przeczytana i zrecenzowana. Tekst zawita na blogu niedługo, póki co zdradzę, że zakończenie cyklu jest równie dobre jak dwa poprzednie tomu.
   Ostateczny argument Joe Abercrombie To ponownie recenzentka od Insi, przeczytana i opublikowana już na stronie, tu tekst również się pojawi.
   Pomnik Cesarzowej Achai. Tom V Andrzej Ziemiański Kolejne domknięcie cyklu w tym zestawieniu, wciąż czytam i jakoś niezbyt mi idzie. Również recenzentka od Isnimilionu.
   Parch Piotr Patykiewicz A to pierwszy z darmowych ebooków, niewielkie opowiadanie wchodzące w skład uniwersum znanego z powieści Dopóki nie zgasną gwiazdy, którą również miałam okazję przeczytać i zrecenzować.


   Nie wiedzieć czemu tak bardzo nieostro, ale trudno... po kolei od dołu licząc:
   
   Harda Elżbieta Cherezińska Recenzentka od Insimilionu i wyjątkowo niefantastyka. Pieknie wydana, czeka na swoją kolej.
   Przyszła na Sarnath zagłada i Zgroza w Dunwich H.P. Lovecraft To równie piękne wydania, od Insimilionu, klasyka sama w sobie, jestem ich szalenie ciekawa.
   Mechaniczny Ian Tregillis Recenzentka i patronat od Insi i następna lektura w kolejce, gdyż tekst musi powstać przedpremierowo.
   Necrosis. Przebudzenie Jacek Piekara Jak wyżej: patronat i recenzentka od Insi, a że już po premierze, więc termin nie goni.
   Wywiad z Borutą Łukasz Orbitowski, Michał Cetnarowski Drugi z darmowych ebooków i kolejna niespodzianka od Legend Polskich Allegro. Tekst sam w sobie wart uwagi, ale zdecydowanie lepiej sięgnąć jest po audiobooka. Jedyna przeczytana już pozycja w tej części stosu, recenzja wkrótce na blogu, wcześniej będzie na Insi.

   No i tyle. Znów nowe tytuły, ale ponieważ głównie recenzentki, więc przynajmniej nie zalegną do nie wiadomo kiedy.


sobota, 9 lipca 2016

Podsumowanie czerwcowe

   Czerwiec był dla mnie dość łaskawym miesiącem jeśli chodzi o lektury. Najpierw oczekiwanie na paczkę pełną recenzentek poskutkowało sięgnięciem po kilka książek z Poczekalni i oderwaniem się od fantastyki. Później zaś, gdy już recenzentki dotarły, trzeba było narzucić znaczne tempo, by powyrabiać się w terminach. I w sumie się udało, no może poza czytanym ciągle piątym tomem Pomnika Cesarzowej Achai, do którego czuję niezrozumiałą niechęć. 
   No ale nieważne, czas na to, co tygryski lubią najbardziej: cyferki. Czerwiec przyniósł mi aż 11 przeczytanych książek i w sumie 3528 stron co daje imponujący wynik: 117,6 strony dziennie. Dawno już żaden miesiąc nie był dla mnie aż tak łaskawy. Z nowych nabytków zawitało do mnie 15 książek i 2 ebooki, ale ponieważ Poczekalnię odrobinę udało się przetrzebić nie ciążą aż tak bardzo. Inna sprawa, że stosunkowo mało było w tym miesiącu recenzentek. Większość lektur z tego miesiąca doczekała się recenzji, lub dopiero doczeka. A kolejno było to tak:

   Małe kobietki Louisa May Alcott 

Najlepszy dowód na to, że oczekiwanie na swoją kolej w Poczekalni nie ma nic wspólnego z datą zakupu. Książka niezwykle urokliwa o czym zresztą już pisałam wcześniej.

   Dzidziuś Pana Laurenta Roland Topor

To jedna z książek, która nie doczekała się i raczej nie doczeka pełnoprawnej recenzji. Jest to zbiór trzech dramatów, jak zawsze u tego autora bulwersujących i obrazoburczych. Jak zawsze czarny humor i ogrom absurdu. Uwielbiam.

   Niesamowite historie Elizaeth Gaskell

   Kolejna pozycja z Poczekalni, która doczekała się recenzji. Mrocznie i gotycko, ale i szalenie urokliwie.

   Sekret Charlotte Bronte

   To dość dziwna książka najbardziej znanej z sióstr Bronte, zawiera utwory pisane jeszcze przez nastoletnią pisarkę, co mocno rzuca się w oczy. Więcej oczywiście w recenzji.

   Dom na Placu Waszyngtona Henry James

   Kontynuując przygodę z klasyką, nie mogło zabraknąć Henry'ego Jamesa. Ta dość długa nowelka, jak zwykle u tego autora przyniosła wiele pozytywnych wrażeń.

   Księżna de Cleves Maria de Lafayette

   Niezwykła i bardzo stara powieść, jedna z pierwszych, w których kobieta nie jest tylko pustą i rozegzaltowaną panienką, której problemy kończą się wraz z zamążpójściem. Recenzja czeka na ostateczny szlif.

   Dom z papieru Carlos Maria Dominguez

   Niewielka książeczka, ale jakże cudowna. Prawdziwa perełka dla moli książkowych i wszelkich innych bibliofilów. Pełna przecudownych cytatów. Nie wiem, czy dam radę ją zrecenzować, gdzieś mi powoli dojrzewa tekst, zobaczymy jak pójdzie z pisaniem.

   Miłość i cienie Isabel Allende

   Druga iberoamerykańska powieść w tym zestawieniu, również oczekująca na swoją własną recenzję. Autorka jak zawsze czaruje czytelnika przemycając okrutną rzeczywistość w snutej przez nią pięknej opowieści.

   Wdowiec Lovel William Makepeace Tackerey

   Znany z Targowiska próżności autor, tym razem ponownie ośmiesza zamożne mieszczaństwo. Ogromny dystans oraz trafność i uniwersalność spostrzeżeń czynią z tej książki lekturę wciąż aktualną.

   Ostateczny argument Joe Abercrombie

   Pierwsza fantastyczna pozycja w czerwcu i zdecydowanie najgrubsza z tu wymienionych. Stanowi świetne domknięcie cyklu i lektura jest czystą przyjemnością. Recenzja pojawi się już niedługo.

   Tron z żelaza Angus Watson

   Kolejny trzeci tom trylogii i ponownie fantastyka. Cykl Angusa Watsona urzekł mnie od pierwszego tomu, a zamknięcie serii jest równie dobre. Więcej o niej już wkrótce.

   Jak wspomniałam na początku fantastyki jak na lekarstwo tym razem, choć pod względem objętościowym były to dwie najgrubsze książki. Tak wyszło, że oczekując na przesyłkę z recenzentkami starałam się nie sięgać po nic zbyt długiego, nawet jeśli oznaczało to wstrzymanie się z lekturą wielu perełek. Ale cóż... zawsze zdążę do nich wrócić. Zapowiedziane teksty pewnie niedługo się pojawią, podobnie jak jedna zaległa recenzja z zeszłego miesiąca. A już wkrótce: stosik!