wtorek, 29 września 2020

Zbrodnie robali



Autor: Amy Stewart
Tytuł oryginału: Wicked bugs
Tłumaczenie: Dariusz Wójtowicz
Ilustracje: Briony Morrow-Cribbes
Wydawnictwo: W.A.B.
Rok wydania: 2011

Sięgając po „Zbrodnie robali” Amy Stewart spodziewałam się interesującej książki pełnej entomologicznych ciekawostek mocno osadzonych w historii. To samo sugerował też podtytuł polskiego wydania książki, głoszący z okładki: „Wesz, która pokonała armię Napoleona i inne diaboliczne insekty”. Oczekiwałam publikacji, w której zbrodnie będą mocno doprecyzowane zarówno względem czasu, jak i miejsca oraz gatunku. „Zbrodnie robali” niezupełnie spełniły moje oczekiwania, zwłaszcza jeśli chodzi o historyczny aspekt prezentowanych owadów i innych bezkręgowców.

Książka skupia się na owadach, ale nie tylko. Jej bohaterami są również pareczniki, pajęczaki, skorupiaki a także pierścienice, płazińce i obleńce. Stąd też taki dość ogólnikowy tytuł i określenie ich grupy zbiorczo jako robale. Określenie jest nieprecyzyjne, ale w dostateczny sposób nazywa tak szeroką i zróżnicowaną grupę, jaką Amy Stewart opisała w swojej książce. Tak rozległy zbiór zwierząt skutkuje rzecz jasna całkiem pokaźną liczbą bohaterów, czy trzymając się konwencji autorki, zbrodniarzy.

Skoro są i sprawcy, to muszą być też zbrodnie. Te są różne, z grubsza zebrane w kilku dziedzinach. Mamy więc, robale przerażające, obrzydliwe, niszczące, czy takie które żyją naszym kosztem. Nieco mnie zirytował tak silny antropocentryzm w przedstawianiu bohaterów. Robale zostały zaprezentowane ściśle z ludzkiej perspektywy i na przykład ich niesamowite zwyczaje rozrodcze, będące skutkiem pokrętnych ścieżek ewolucji, zostały sprowadzone do banalnego: „obrzydliwe” lub „przerażające”. Cała więc niezwykłość występująca w przyrodzie zawężona została do tego, czy jest ładna, lub nie. Znacznie silniej jest to podkreślone wśród zwierząt uznanych za niszczące, czy mordercze – tu znów skupiono się na tym jakie szkody powodują ludziom w ich uprawach, hodowlach i zdrowiu.

Z powyższego wynika kolejny denerwujący brak. W książce tak silnie skupionej na człowieku, zabrakło zupełnie miejsca na rolę tytułowych robali w środowisku. Wspominana jest walka pestycydami celem zniszczenia zagrożenia, bez wzmianki, jak silny wpływ ma to na cały ekosystem. Zupełnie zabrakło pewnego balansu, z którego wynikałoby, że nawet najpotworniejsze (korzystając z książkowych określeń) szkodniki, mają w ekosystemie swoją rolę do odegrania. I o ile w świecie silnie zurbanizowanym ich rola często bywa niszcząca, o tyle założenie, że całkowita eksterminacja gatunku może rozwiązać problem, jest bardzo kontrowersyjne.

Jednak tym, co mnie najbardziej rozczarowało w tej książce jest jej oderwanie od historii. Wprawdzie czasem pojawiają się wzmianki historyczne – jak choćby w opowieści o wszach, to w moim odczuciu jest ich zdecydowanie za mało i są zbyt ogólnikowe. Spodziewałam się przytoczenia autentycznych wydarzeń znanych z historii światowej, w których swoją rolę odegrały owady i inne robale. Tego było niestety mało, a i większość opowieści osadzona jest w historii Stanów Zjednoczonych, co stanowi jedynie niewielki urywek historii światowej.

„Zbrodnie robali” to mimo wszystko całkiem ciekawa książka. Znajdziemy tu naprawdę sporo ciekawostek, bardzo dużo informacji, często niezwykłych, dotyczących cyklów życia różnych niewielkich organizmów. To krótki przegląd niewielkiej fauny (głównie tej amerykańskiej), z którą wielu ludzi musi borykać się na co dzień. To opis ich wpływu na życie i działalność człowieka, który nie zawsze jest oczywisty.

Książkę Amy Stewart czyta się całkiem dobrze. Autorka posługuje się stosunkowo prostym w odbiorze językiem, nieprzesadnie naszpikowanym naukowym słownictwem. I choć ono również się w niej pojawia, to najczęściej z dokładnym wyjaśnieniem, co znaczą użyte terminy. To również odpowiednio budowane napięcie, dzięki któremu książka jest interesująca, temu z pewnością służy również jej mocno medialny tytuł, sugerujący sensacyjne wiadomości z frontu pomiędzy człowiekiem a robalami.

„Zbrodnie robali” nie są złą książką. Na moich niezbyt entuzjastycznych wrażeniach z pewnością odbiło się rozczarowanie odnośnie tego, czym ta książka jest. Nie mogę też pominąć świetnych ilustracji, jakich całkiem sporo znajdziemy w książce. Czarno białe szkice bohaterów książki są bardzo realistyczne i pomagają w wyobrażeniu sobie zbrodniarzy o jakich wspomniano. Pod względem merytorycznym rażących błędów brakuje, ale ani nie jestem biologiem, ani znawcą stawonogów i robaków, by to w pełni ocenić. Tak czy inaczej, polecam tę książkę, każdemu kto lubi przyrodnicze ciekawostki, gdyż jest to coś przy czym z pewnością nie będzie się nudził.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zachęcam do komentowania, choć lojalnie ostrzegam, że komentarze poniżej pewnego poziomu nie zostaną opublikowane.