piątek, 11 maja 2018

Noc kota, dzień sowy. Tom I Zamek cieni

Autor: Marta Kładź-Kocot
Cykl: Noc kota, dzień sowy. Tom I Zamek cieni
Wydawnictwo: Genius Creations
Rok wydania: 2017

   Czasem jest tak, że sięgam po książkę z silnym przeczuciem, że będzie to coś dla mnie, coś co mi się spodoba, czy wręcz zachwyci. Do takich tytułów zawsze mam znacznie większe oczekiwania, ale i patrzę na nie dużo bardziej krytycznie. Taką książką ostatnio była „Noc kota, dzień sowy” Marty Kładź-Kocot, która z niewiadomych względów przyciągała mnie niczym magnes. Dopiero w trakcie lektury okazało się, że to pierwszy tom z planowanej serii i zaprezentowana na jej kartach historia nie została ukończona.

   Dominującym wątkiem w powieści jest miłość. Wielka, silna i spętana złym czarem. Autorka ożywiła wątek jaki świetnie pamiętam z filmu „Zaklęta w sokoła” i rozdzieliła kochających się bohaterów porami dnia. On, w nocy zmienia się w wielkiego burego kocura, ona w dzień transformuje w drobną płomykówkę. Dla siebie mają raptem dwie godziny, zmierzch i świt. Ich miłość, choć zakazana, poza tym, nie natrafia na żadne przeszkody i poznajemy ich w chwili, gdy wegetują razem, pozornie pogodzeni z losem jaki im przypadł. Jednak w cieniu wielkiej miłości Jardala i Mitrii rozwija się wątek polityczny. Wielka polityka związana z enklawą czarodziejów kondensuje się w dyktaturze jednego z wielu, niczym niewyróżniającego się państwa-miasta.

   Marta Kładź-Kocot nakreśliła całkiem interesujące uniwersum. Spotkamy tu magów, którzy uczą się, żyją i pracują w Emain Avalach, gdzie rządy sprawuje rada pod wodzą Evelyn von Stein. Czarodziejka dąży jednak do dyktatury a jej działania budzą niepokój i wprowadzają chaos. Magowie podlegają dwóm podstawowym prawom – nie mogą wpływać na losy świata oraz wymusza się na nich celibat, zwłaszcza w obrębie własnej klasy. Kolejnym dobrze przedstawionym miejscem jest Castelburg, nadmorskie miasto, w którym od kilku lat rządy przejął tajemniczy Książę, którego przedstawicielem jest Machiavello Nicoli. Książę prezentuje dokładnie taką politykę, jaką przedstawił w swym najsłynniejszym dziele Nicola Machiavalli. Jest okrutny lub wyrozumiały, w zależności od tego, jak układa się polityczny interes i co pozwoli rosnąć w siłę nowo powstałej dyktaturze.

   Zarówno do kreacji bohaterów, jak i uniwersum trudno się przyczepić. Są one poprawne i całkiem interesujące. W formie retrospekcji przedstawiona została przeszłość Jardala i Mitrii, dzięki czemu ich działania są w pełni zrozumiałe i nie zaskakują. Niestety postacie z dalszych planów zostały jedynie z grubsza naszkicowane. Zarówno jeśli chodzi o bohaterów negatywnych, jak i pozytywnych. Możemy jedynie dociekać motywacji Evelyn von Stein, oraz tego kim, lub czym tak naprawdę jest castelburski Książę. Niewiele informacji znajdziemy również o towarzyszach dwójki kochających się magów. Są to imiona i krótkie charakterystyki, w większości przypadków brak jest dalszych informacji i nawet jeśli pojawiają się jakieś tajemnice, te również nie zostają wyjawione. Zapewne rozwinięcia wątków z nimi związanych możemy się spodziewać w kolejnym tomie.

   Książkę czyta się dobrze, choć nie mogę stwierdzić, by mnie oczarowała. Autorka używa stosunkowo prostego języka, od czasu do czasu wrzucając jedynie jakieś archaizmy, mające lepiej oddawać pseudośrendiowieczny charakter stworzonego uniwersum. W warstwie językowej, podobnie jak w kreacjach świata i postaci, brakuje czegoś, co wyróżniałoby „Noc kota, dzień sowy” spośród innych książek fantastycznych.

   Trudno znaleźć mi tej powieści jakieś mocno rażące błędy (może poza jedną nieścisłością w fabule, pojawiającą się przy zakończeniu książki), jednak nie potrafię wymienić też jej ewidentnych zalet. Książkę czytałam bez większego zainteresowania losami bohaterów, zwyczajnie przeskakując ze strony, na stronę. Nie mogę też stwierdzić, by była to zupełnie zła pozycja, a określeniem, które najbardziej mi do niej pasuje, to „poprawna”.

Za książkę serdecznie dziękuję portalowi Sztukater.

2 komentarze:

  1. Książka zachwyca okładką, a jak wyczytałam, że łączy wątek miłości i magii, od razu chciałam zapisać tytuł. Obawiam się jednak, że dla mnie też to byłoby za mało, żebym się zauroczyła.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jestem w połowie drugiego tomu. Jak dla mnie pierwszy zaczynał się świetnie, a potem cała akcja straciła tempo i rozwlekła się niemiłosiernie, gubiąc się wśród zawiłych opisów pobocznych trochę sztucznie zapełniających kolejne strony. Drugi tom jest nieco lepszy, ale mam wrażenie, że lepiej by było połączyć całość w jedną książkę i okroić z części niepotrzebnych powtórzeń.

    OdpowiedzUsuń

Zachęcam do komentowania, choć lojalnie ostrzegam, że komentarze poniżej pewnego poziomu nie zostaną opublikowane.