poniedziałek, 31 sierpnia 2020

Podsumowanie sierpnia

Po bardzo słabym lipcu, w sierpniu przyszedł czas na rehabilitację w sierpniu i całkiem pokaźny stos tytułów. Jednej książki w tej kupce zabrakło, więc całościowy mój wynik w tym miesiącu to szesnaście tytułów. Cieczy to, że większość z nich sprawiła mi prawdziwą przyjemność, niektóre zachwyciły, żadnej nie uważam za bardzo słabą. Około połowy to recenzenki, reszta moje zbiory i świeże nabytki. 

Klasycznie już od spodu licząc.

Kury, czyli krótka historia o wspólnocie Laurent Cardon To spora formatem, ale skromna w treści alegoryczna przypowieść o społeczeństwie. Oszczędna, ale treściwa, z piękną i trafną puentą. Świeżuteńka, dziś odebrana recenzentka.

Wyprawa Shackeltona William Grill To powieść graficzna o podboju Antarktydy przez Ernesta Shackeltona i jego Endurance. Piękna i ciekawa, zdobycz z Nadmorskiego pleneru czytelniczego w Gdyni.

Intymne życie zwierząt Katharina van der Gathen, Anke Kuhl Tę książkę miałam już od dawna na dziecięcych półkach, w końcu się skusiłam i żałuję, że zrobiłam to tak późno, ciekawa i zabawna lektura.

Wiedźmun Tomasz Samojlik Uwielbiam tego autora, a jego parodia Wiedźmina ma tylko jedną wadę - jest tomem pierwszym, gdzie na dobrą sprawę nawet fabuła ledwo się rozkręciła. Za to cała masa nawiązań do innych dzieł autora cieszy bardzo. Również złowiona na imprezie w Gdyni.

Bartnik Ignat i skarb puszczy Tomasz Samojlik To druga, obok Ostatniego żubra opowieść o Puszczy Białowieskiej, gdzie przyrodę zmieszano z historią opakowując w całkiem przyjemną fabułę i atrakcyjną oprawę graficzną. Świetna rzecz, nie tylko dla dzieci.

Oplątani Mazurami Katarzyna Enerlich Książki tej autorki niejednokrotnie rzucały mi się w oczy, ale ponieważ mi nie zawsze po drodze ze współczesną prozą obyczajową, więc omijałam je szeroki łukiem. Tę wzięłam do recenzji i mam z niej przyjemne wspomnienia, choć na pewno nie wrócę. Na plus, wprowadzenie do niełatwej najnowszej historii Mazur.

Bruderszaft ze śmiercią Boris Akunin Złożony z pięciu (właściwie to z dziesięciu) tomów cykl o niemieckim wywiadzie i rosyjskim kontrwywiadzie osadzona w realiach I Wojny Światowej. Szpiegowskie opowieści częściej dzieją się w czasie II Wojny Światowej, tu bardzo miła odmiana, tym bardziej, że książki są pełne autentycznych zdjęć z okresu.

Tropy Franciszek Mirandola Zbiór polskich opowiadań fantastycznych z początku dwudziestego wieku, to gratka nie tylko dla wąskiego grona fanów, ale i całkiem przyjemna lektura, która nie zestarzała się zbyt mocno.

Odpowiedz mi! Katharina van der GathenAnke Kuhl Ponownie te dwie autorki i ponownie tematy związane z seksem. Tym razem tym u ludzi, w ujęciu idealnym dla dzieciaków u progu dojrzewania. Jestem nią zachwycona, nie tylko pod względem rzetelności, ale też sposobem ujęcia tematu. Zdobycz z Literackiego Sopotu.

Kacper dorasta Monika Peitx To dobre miejsce na książeczkę w podobnym temacie, której tu zabrakło, raczej dla nieco młodszych czytelników niż poprzednia, z którą całkiem nieźle się uzupełnia, będąc jej swego rodzaju wprowadzeniem.

Noc sów Jacek Karczewski Przymierzałam się do niej już wcześniej, ale tak jakoś bez przekonania (duży błąd!), kupiona bez planowania na Literackim Sopocie, zachwyciła mnie całkowicie, ciężko wręcz było się od niej oderwać.

Wybór bajek i satyr Ignacy Krasicki Szukałam jakiejś niewielkiej lekturki przez spodziewaną dostawą recenzentek. Część z utworów wspominam z odległych licealnych czasów, część była zupełnie nowa. Tak czy inaczej uwielbiam tego typu literaturę.

Jak widać, nie tylko sporo ale i różnorodnie. Skąpo w fantastykę (już czekają recenzentki by to zmienić), sporo pozycji dla najmłodszych i tych nieco starszych. Fabuła przepleciona z niefabularnymi pozycjami, czyli tak jak ostatnio najlepiej mi wchodzi lektura. Mam jedynie nadzieję, że wrzesień będzie choć w połowie tak obfity czytelniczo.


czwartek, 27 sierpnia 2020

Pan Lecoq

 

Autor: Emile Gaboriau

Tytuł oryginału: Monsieur Lecoq

Tłumaczenie: Oparto na wydaniu przedwojennym

Seria: Klasyka francuskiego kryminału

Wydawnictwo: Wydawnictwo CM

Rok wydania: 2019

O ile moja przygoda z klasycznym brytyjskim kryminałem ma się bardzo dobrze, choćby z uwagi na Aghatę Christie, czy Arthura Conana Doyle’a. Z kolei francuskie powieści detektywistyczne znam jedynie przez pryzmat Maurice’a Leblanca i jego serii o Arsenie Lupin. Z wielką przyjemnością więc sięgnęłam po napisany pod koniec dziewiętnastego wieku kryminał Emile’a Gaboriau zatytułowany „Pan Lecoq”.

Tytułowy bohater powieści, to młody szeregowy policjant o wielkich ambicjach i nie mniejszym talencie. Gdy w wyniku rutynowej kontroli jednej z dzielnic Paryża, grupa policjantów trafia w sam środek dramatycznych wydarzeń, stary doświadczony inspektor Gevrol zakłada najprostsze z możliwych rozwiązań. Sytuacja jasna dla niego i wielu innych jest zdecydowanie podejrzana dla młodego Lecoqa. Rzucając na szalę swoją karierę wysnuwa śmiałe teorie i za punt honoru bierze sobie rozwiązanie sprawy. Dość szybko okazuje się, że będzie się musiał zmierzyć z nie lada przeciwnikiem, a wytropienie przyczyn zdarzeń jakie miały miejsce w podrzędnej szynkowni wcale nie będzie takie proste.

Intryga kryminalna zawarta w powieści Emile’a Gaboriau odkrywana jest bardzo powoli. Przez długi czas trudno w ogóle domyślać się motywów postępowania, a działania Lecoqa sprowadzają się do żmudnego tropienia urywających się śladów. Gdy odnosi się wrażenie, że wyczerpał już wszystkie możliwości, poszukał pomocy u detektywa amatora – niemłodego już Tabareta, który z przyjemnością wytknął młodemu policjantowi błędy i pomógł go naprowadzić ponownie na urwany ślad. Dopiero od tego momentu możemy mówić o klasycznej próbie wyjaśnienia zagadki kryminalnej, gdzie powoli składane zostają w całość wszystkie elementy układanki. Po pełnej akcji i nagłych jej zwrotów w części pierwszej, druga choć znacznie bogatsza w nowe informacje, jest już zdecydowanie spokojniejsza.

„Pan Lecoq” to nie tylko ciekawa historia i tajemnica do wyjaśnienia. To również interesujący obraz Paryża końca dziewiętnastego wieku, zwłaszcza jego biedniejszych i bardziej niebezpiecznych dzielnic. To także przekrój interesujących postaci, począwszy od porywczego i inteligentnego pana Lecoqa, poprzez przenikliwego sędziego śledczego Segmullera o niezwykle przyjaznym i budzącym zaufaniu obliczu. To w końcu sama postać tajemniczego mordercy, który niejednokrotnie daje wyraz swoim talentom i po mistrzowsku broni się przed wyjawieniem prawdy.

Napisaną przystępnym językiem książkę czyta się przyjemnie i bez większych przeszkód. Bogate, pełne anachronizmów słownictwo w parze z nieprzesadnie udziwnioną składnią sprawiają dobre wrażenie i nie zmuszają czytelnika do nadmiernego skupienia uwagi podczas lektury. Dzięki temu „Pan Lecoq” sprawdza się jako idealna rozrywka, czyli dokładnie tak jak tego oczekujemy od kryminału.

Powieść Emile’a Gaboriau to wciąż, pomimo upływu stu pięćdziesięciu lat, ciekawa powieść. Choć przepełniona jest akcją to nie można narzekać na brak logicznych prób wyjaśnienia kryminalnej intrygi. Posiada również w sobie, to co w moim odczuciu jest w tym gatunku najciekawsze – starcie dwóch wyjątkowych umysłów o przeciwnych celach. Z prawdziwą przyjemnością śledzi się, jak nawzajem krzyżują sobie plany i jakich sztuczek używają, by wywieźć swojego oponenta w pole. To książka, która bardzo dobrze się zestarzała i nie czuć na niej lat, jakie upłynęły od daty premiery. To w końcu powieść idealnie oddająca ducha dziewiętnastowiecznego Paryża, którego ulice niejednokrotnie możemy podziwiać wraz z postępami w odkrywaniu tajemnicy.

Recenzja powstała na zlecenie portalu Sztukater.

niedziela, 23 sierpnia 2020

Demon wyścigów


Autor: Stanisław A. Wotowski

Seria: Kryminały przedwojennej Warszawy. Tom 51

Wydawnictwo: CM

Rok wydania: 2018


Dwudziestolecie międzywojenne ma swój szczególny urok. Czasy świeżo odzyskanej niepodległości i budowy państwa polskiego związane były też  z pewną rewolucją społeczno-obyczajową, gdzie odczuć można było zmierzch arystokracji i szanse dla zwyczajnego obywatela. W takich, współczesnych sobie czasach, Stanisław Wotowski osadził akcję powieści „Demon wyścigów” związaną z torem na Służewcu i rozgrywającymi się na nim gonitwach.

Ogromne emocje i jeszcze większe fortuny zdobywane nagle i równie nagle tracone wraz z kolejną gonitwą są osią wokół której toczy się akcja powieści. Gdy od biegu zależeć może czyjeś być albo nie być, bardzo łatwo o pokusę, by zacząć to kontrolować i sterować wyścigiem, w celu osiągnięcia jak najlepszych korzyści. Jedną z takich osób jest mityczny i nieuchwytny Demon wyścigów. Gdy jego oko spoczęło na ogierze ze stajni Świtomirskich – Magnusie faworycie w nadchodzących derbach w sprawę wplątany został dżokej Grot.

Cała kryminalna intryga obraca się właśnie wokół postaci Janka Grota. To człowiek z gruntu uczciwy, dla którego wszelkie pozakulisowe machinacje są wręcz obrzydliwe. Jego opór budzi chęć zemsty wśród tych, którzy wobec ustawionych gonitw mieli ściśle sprecyzowane plany. Dżokej nie daje się ani przekupić, ani zastraszyć i postanawia na własną rękę, i dla własnego bezpieczeństwa dowiedzieć się kim jest tajemniczy manipulator.

Główną zaletą powieści jest bardzo szczegółowe i wiarygodne przedstawienie realiów wyścigów konnych, a biorąc pod uwagę, że autor był synem jeźdźca sportowego można utwierdzić się w tym, że znał to środowisko bardzo dobrze. Arystokraci oraz dorobkiewicze będący właścicielami stajni i dżokeje to tylko część ludzi, których powodzenie zależy od przebiegu gonitw. Dla nich też sam wyścig jest jedynie jednym ze źródeł możliwego dochodu. Równie ważne są zakłady i w książce nie brakuje graczy, którzy potrafią postawić wszystko na jedną kartę, czy w tym układzie konia. Obraz międzywojennej Warszawy uzupełniają lokalne knajpki i tajne klubiki, w których namiętni hazardziści mogą trwonić pieniądze, gdy akurat nie rozgrywa się żadna gonitwa.

Intryga kryminalna jest całkiem nieźle zbudowana. Nie jest to jednak przykład klasycznego kryminału, w którym detektyw – zawodowiec lub amator, powoli dochodzi od nitki do kłębka. Powieść bardziej przypomina opowieść sensacyjną, gdzie wplątany w szereg intryg Grot walczy o spokój swojego sumienia, karierę i życie. Wartka akcja oraz liczne jej zwroty prowadzą do punktu kulminacyjnego i rozwiązania intrygi.

Powieść czyta się nieźle, choć już od pierwszych stron uwagę zwraca nietypowa nieco składnia. Dziwny, trochę nienaturalny szyk słów sprawia szczególne wrażenie i może nieco utrudniać lekturę, z czasem jednak można się do niego przyzwyczaić. Zasób słownictwa jest spory i nie brakuje w nim tego związanego ściśle z końmi, wyścigami, czy hazardem. Jest ono jednak zrozumiałe dzięki dobremu umieszczeniu w kontekście.

„Demon wyścigów” to na pewno książka dla każdego, kogo fascynują gonitwy i konie. To również niezła kryminalna intryga, której sensacyjne rozwiązanie możemy śledzić wraz z kolejnymi wydarzeniami. Kreacje postaci są wiarygodne lecz nieco schematyczne, nie stanowi to jednak przeszkody w przyjemności płynącej z lektury. Dość zaskakujące rozwiązanie oraz nieco przewidywalny finał sprawiają dobre wrażenie. To w końcu ciekawy, choć nieco wybiórczy obraz Warszawy lat trzydziestych.

Recenzja powstała na zlecenie portalu Sztukater.

piątek, 21 sierpnia 2020

Tomik poezji z rękawa

 


Autor: Ewa Anna Oleksiuk
Wydawnictwo: Poligraf
Rok wydania: 2018

Ponieważ często słucham poezji śpiewanej, więc i współcześnie pisane wiersze najczęściej poznaję jako piosenki, w których oprócz oddziaływania słowa liczy się też warstwa muzyczna. Godnym uwagi jest fakt, że liryczna warstwa utworów takich wykonawców jak Krzysztof Myszkowski, czy Jacek Stęszewski jest bardzo wysokiej jakości. Czasem jednak sięgam po wiersze wydane w formie tomików poezji. I tu nachodzą od razu dwie refleksje. Po pierwsze rzadko kiedy takie tomiki ukazują się inaczej niż w wydawnictwach vanity press, bądź wydane inicjatywą własną autorów. Po drugie, niestety jakość wydawanej współcześnie poezji pozostawia sporo do życzenia i w porównaniu z tą, jaką prezentują teksty śpiewających poetów nie bronią się zbyt dobrze.

Jednym z takich tomików jest niewielki zbiór wydany nakładem wydawnictwa Poligraf autorstwa Ewy Anny Oleksiuk, zatytułowany „Tomik poezji z rękawa” okraszony podtytułem „Wrzesień 1991 – październik 1994”. Jest to zbiorek wierszy pisanych przez nastolatkę i to niestety mocno daje się odczuć i dla dojrzałego, wyrobionego literacko czytelnika lektura tej książki to dość ciężkie przeżycie. 

Utwory zawarte w „Tomiku poezji z rękawa” kipią emocjami. Tymi pozytywnymi, jak i tymi negatywnymi. Są to emocje, czyste, pierwotne wręcz, nieprzefiltrowane przez rozsądek i lata doświadczeń. To typowa transkrypcja uczuć nastolatki, gdzie każde jest niezwykle wybujałe, takie na zawsze i do końca, całkowicie oderwane od rzeczywistości. Niestety taka tematyka zawsze ociera się gdzieś o infantylność i tak jest również w tym przypadku. W czytelniku z niemałym bagażem doświadczeń, przedstawienie własnych emocji w takim ujęciu budzi uśmiech politowania i pewien protekcjonalizm.

Warstwa językowa wierszy też nie broni się najlepiej. Rymy są proste, niejednokrotnie częstochowskie Często sprawiają wrażenie, że rymy powstały najpierw, na zasadzie zapisu najprostszego i najbardziej oczywistego skojarzenia. Nie ma tu żadnej finezji, znikomej choćby świadomości i rozumienia słowa. Nie ma tu żadnej zabawy słowem, jest proste przełożenie myśli na język pisany, pozbawione zupełnie jakiejkolwiek wirtuozerii i sztuki.

„Tomik poezji z rękawa” to wiersze mocno niedojrzałe, co zresztą nie dziwi, gdyż pisała je nastolatka. Niestety nie bronią się jako lektura dla bardziej świadomego i zwyczajnie doroślejszego czytelnika. Byłaby to znacznie ciekawsza propozycja, gdyby była to publikacja uznanego poety, wtedy byłaby to ciekawostka dokumentująca, jak bardzo rozwijał się i ewoluował jego styl. W przypadku debiutanckiego tomiku wierszy Ewy Anny Oleksiuk tak niestety nie jest. A pierwszy kontakt z tak niedojrzałą infantylną poezją trudno nazwać przyjemnym, jeśli ma się ileś już lat na karku i jakiś bagaż doświadczeń ze sobą. 

„Tomik poezji z rękawa” może się wybronić jako książka przeznaczona dla nastoletniego czytelnika, choć znacznie bardziej dla nastoletniej czytelniczki. Znajdziemy tu ekspresję emocji i sporą wrażliwość. To sprawia, że ten zbiór ma określoną grupę docelową, niestety nawet czytelniczkom z tej grupy ciężko polecić tę książkę. Jest zbyt prosta, zbyt oczywista i zbyt mierna językowo, by była wartościową. I choć nie wątpię, że znajdą się osoby, które będą potrafiły się utożsamić z zawartymi tu wierszami, dla których będą one trafnym komentarzem rzeczywistości, to jednak ciężko przymknąć oko na to, jak mocno wybrakowana jest to lektura, którą trudno ocenić chociażby jako poprawną.

Recenzja powstała na zlecenie portalu Sztukater.

wtorek, 18 sierpnia 2020

Baśń o wężowym sercu

Autor: Radek Rak

Wydawnictwo: Powegraph

Rok wydania: 2019

Sięgając po trzecią powieść Radka Raka nie miałam przesadnie wielkich oczekiwań, choć pierwszy kontakt z tym autorem w ramach projektu „Legendy polskie” wspominam bardzo dobrze. Jakże miłym zaskoczeniem była dla mnie „Baśń o wężowym sercu”, która urzekła mnie całkowicie. 

Jakób Szela jest postacią historyczną, urodzony pod koniec osiemnastego wieku odegrał ogromną rolę w chłopskiej rebelii, tak zwanej rabacji galicyjskiej. Radek Rak sięgnął po tę postać, szkicując portret wsi galicyjskiej z początku dziewiętnastego wieku, przeplatając w historię wątki fantastyczne. 

Główną postacią „Baśni o wężowym sercu” jest właśnie Jakób Szela (autor trzyma się tej właśnie pisowni), czytając o jego młodości i perypetiach, ciężko uwierzyć w jego, jakże krwawy udział w chłopskim buncie. Jakób jest człowiekiem niezbyt charyzmatycznym, często niepewnym, wiernym swoim ideałom, ale pozbawionym odwagi, by o nie walczyć. Z biegiem lat – akcja książki rozciąga się w zasadzie na całą jego dorosłość, Jakób się zmienia, uczy i rozwija. Niebagatelną rolę w tym odgrywają siły nieczyste, czarty i legendarny wężowy król. 

Przedstawienie wsi i jej mieszkańców jest bardzo szczegółowe i idealnie oddaje jej ducha. Chłopi są prości, ale nie głupi, wierzący ale nie stroniący od przesądów, zabobonów i wiedźmiej magii. Z pokorą wykonują pańszczyznę, przyjmując razy, ale głęboko odczuwają niesprawiedliwość losu. W ich życiu nie brakuje ani jasnych stron, ani pragmatyzmu – ten zresztą często jest znacznie ważniejszy niż moralność. W porównaniu z nimi, przedstawiona szlachta nie wypada lepiej. Niezależnie od klasy liczy się siła i władza a gdy ktoś poczuje choćby jej odrobinę, nie omieszka z niej nie skorzystać.

Przyziemny wręcz realizm życia chłopów przeplata się z magią. Oniryczne wizje, niesamowite miejsca położone gdzieś poza granicą świadomości, co do których do końca nie mamy pewności, czy nie są tylko wyobrażeniem głównego bohatera. Do tego komplet nieludzkich postaci, począwszy od całkiem swojskiej wiedźmy, przez kota Kocmołucha, którego pochodzenie jest niejasne, aż po diabły – rogate satyry, których bronią jest mamienie ludzi. Fantastyczne wizje stają się częścią życia chłopstwa, które przyjmuje je z zupełnym spokojem, nie zawsze nawet zauważając, że mają miejsce. Czy faktycznie mają one miejsce, czy są tylko projekcją Jakóba Szeli?

Książkę czyta się wyśmienicie. Niezwykle plastyczny język wciąga czytelnika w klimat podkarpackich wiosek rozrzuconych wśród górskich szczytów. Bogactwo słownictwa w połączeniu ze specyficznym stylem narracji nie pozwala oderwać się od kolejnych stron. Każdy rozdział rozpoczyna się od „O...”, gdyż w pewnym sensie każdy jest osobą baśnią, które splatają się w jedną całość, tworząc fantastyczną opowieść. Nie sposób w tym miejscu nie wspomnieć o licznych zdaniach, które zachwycają swoją trafnością, dzięki którym książka staje się wręcz kopalnią cytatów.

„Baśń o wężowym sercu” to wielowymiarowa opowieść o tęsknocie i poczuciu sprawiedliwości, o zemście i odpuszczeniu, o miłości, która bywa tragicznie romantyczna lub do bólu pragmatyczna. To powieść niepozbawiona filozoficznych rozważań, pytających o sens życia i rolę jednostki w świecie. To w końcu niezwykle wciągająca historia oparta o autentyczne wydarzenia, doprawione sporą dozą magii, mitów i podkarpackich legend. Najnowsza powieść Radka Raka zachwyciła mnie  zupełnie, jej lektura wciąga niczym bagno, przy czym zamiast otulać zimną wodą, otacza czytelnika niezwykle barwnym, pełnym fantazji światem.

Recenzja powstała na potrzeby portalu Sztukater.

piątek, 14 sierpnia 2020

Las złamanych serc


Autor: Tomasz Samojlik, Marcin Podolec, Agata Mianowska

Cykl: Bardzo dzika opowieść. Tom I

Wydawnictwo: Kultura gniewu

Rok wydania: 2019

Tomasz Samojlik dał mi się poznać wcześniej jako rysownik i autor urzekającej książki „O rety! Przyroda”, pięknie prezentującej faunę różnych siedlisk. Drugi kontakt z tym autorem miałam sięgając po komiks „Ostatni żubr” poświęcony historii założenia najstarszego parku narodowego w Polsce. „Las złamanych serc” to pierwsza część „Bardzo dzikiej opowieści”, którą napisał właśnie Tomasz Samojlik, a narysowali Marcin Podolec i Agata Mianowska.

Główną bohaterką książki jest kotka Ryśka, porzucona na leśnym parkingu, dawniej mieszkająca w sklepie zoologicznym. Dość szybko spotyka ona żółwia i papugę, dwoje innych wyrzutków, którzy całkiem nieźle urządzili się w przyparkingowych śmietnikach. Kotka Ryśka nie ma zamiaru pozostawać na śmietniku, planuje wyruszyć na poszukiwanie nowego domu. Żółw i papuga dołączają do niej, a z krzaków wyłania się kolejny towarzysz, niepozorny patyczak. Szybko okazuje się, że w zagajniku, w jakim się znaleźli nie dzieje się dobrze. Miejscowi mieszkańcy terroryzowaniu przez psubratów, szukają pomocy i oparcia w rysiu, który zawsze sprawował pieczę nad okolicą. Jednak ryś przepadł i nikt nie wie, co się z nim stało.

Zwierzęcy bohaterowie książki budzą sympatię, zarówno stroną wizualną, jaki i swoją charakterystyką. Każde z nich ma silnie zarysowaną osobowość, nie zawsze opartą na stereotypach z jakimi kojarzą się zwierzaki. I tak, sowa wcale nie musi być tą najmądrzejszą, kot niekoniecznie będzie złośliwy, a lis fałszywy. Autorzy nie poszli na łatwiznę w kreowaniu bohaterów i robi to dobre wrażenie. Co ważne, postacie się rozwijają, walczą ze swoimi słabościami, pokonują zwątpienie, zmagają się ze strachem. 

Fabuła komiksu jest mocno proekologiczna. Porusza ważny temat porzucania zwierząt domowych w dzikim środowisku, co nie jest dobre ani dla samych zwierzaków, ani dla środowiska. I choć nie padają tu słowa potępienia dla takiego zachowania, to jednak sposób w jaki opisane zostały losy Ryśki i pozostałej trójki są nad wyraz wymowne. Gdy dodamy jeszcze plany związane z bandą Psubratów, budowanie ekologicznej świadomości w młodym czytelniku staje się oczywiste. „Bardzo dzika opowieść” w pierwszym tomie wyraźnie wskazuje, że zwierzę czuje i cierpi, że może się bać i może tęsknić za poczuciem bezpieczeństwa. To bardzo ważne podstawy pozwalające w odbiorcy budować szacunek do otaczającej nas przyrody, nawet jeśli to tylko (albo aż!) mieszkające z nami zwierzęta domowe.

Komiks prezentuje się bardzo dobrze. Wyraziste ilustracje i intensywne kolory to jego wielka zaleta. Zwierzęcych bohaterów cechuje wspólność kreski, nie są przesłodzeni, nie są też karykaturalni i choć może nie jest to najwierniejsze odwzorowanie zwierzaków, to już na pierwszy rzut oka wiadomo z jakim gatunkiem mamy do czynienia. Warstwa językowa opowieści również nie budzi zastrzeżeń, komiks czyta się płynnie a przedstawienie akcji mocno wciąga czytelnika.

Największym minusem „Lasu złamanych serc” był dla mnie fakt, że opowieść urwała się w tak emocjonującym momencie a na wyjaśnienie czegokolwiek trzeba będzie czekać aż do premiery kolejnej odsłony przygód dzielnej i zdeterminowanej Ryśki. Komiks czyta się wyśmienicie, jest w nim intryga, jest dobrze zarysowany rozwój postaci, jest również coś więcej – nienachalne budowanie świadomości ekologicznej w młodym czytelniku. To godna polecanie pozycja, która w mądry sposób niesie nie tylko rozrywkę najlepszego gatunku, ale i coś więcej, co sprawia, że nie jest to tylko banalna opowieść o walecznych zwierzakach.

Recenzja powstała na zlecenie portalu Sztukater.

niedziela, 9 sierpnia 2020

Książki przyrodnicze dla dzieci warte uwagi

    W czasie jednej facebookowej dyskusji u Moreni, padło zapytanie o wydawców książek dla dzieci godnych polecenia. A ponieważ książek dla dzieci u mnie jest mnóstwo i nieskromnie mogę stwierdzić, że jeśli o nie chodzi mam pewną wiedzę, postanowiłam się tą wiedzą podzielić. I w ten sposób powstaje pierwsza, zapewne ostatnia (no może jednak nie, jak się okaże, że temat chwycił i co znacznie ważniejsze, mam o czym pisać) notka - polecajka. Z góry ostrzegam, będzie długa i zdjęciami okraszona aż miło. Skupiam się na kilku wydawcach, których bardzo lubię: Dwie Siostry, Nasza Księgarnia, Wilga, Kultura Gniewu, ale nie ograniczam do nich. Znacznie większe ograniczenie panuje w kwestii autorów, ale i tu oprócz kilkorga ulubieńców - czy to rysowników, czy artystów piszących, jest też sporo innych. No i najważniejsze - skupiam się na książkach przyrodzniczych, gdyż po pierwsze takie dominują w mojej dziecięcej biblioteczce, a po drugie, taki też jest zamysł ten notki - jest tu kilka odchyleń - ale wszystkie książki, które tu wymieniłam warto chociaż rozważyć. Część była zrecenzowana, teksty są podlinkowane w tytułach książek.

   Część pierwsza to książki dla najmłodszych dzieci, kolorowe, obrazkowe, do przeglądania i zachwytów.

Stos zdominowany przez Naszą Księgarnię, z autorów dwie wspaniałe rysowniczy: Emilia Dziubak i Katarzyna Bajerowicz, więcej poniżej.

52 Tygodnie Anne Crauzas To dość ciekawa pozycja, na którą trafiłam przypadkiem, opisuje 52 tygodnie na gałązce jednej jabłonki. Każdy tydzień, to inny ptak. Wizualnie piękna, treścią w porządku. 

A to Drzewo Katarzyny Bajerowicz - książka - nieksiążka, zbiór arkuszy, z których można, niczym z puzzli ułożyć tytułowe drzewo. Na rewersach ciekawostki przyrodnicze lub zadania do wykonania, w jakiś sposób związane z drzewami.
A tu seria: Opowiem Ci mamo... Cztery tytuły: Co robią mrówki, Co robią żaby, Skąd się bierze miód Katarzyny Bajerowicz z tekstem Marcina Brykczyńskiego oraz Co robią dinozaury Emilii Dziubak. Grube tekturowe kartki zapewniają odporność na małe dociekliwe łapki, a piękne, kolorowe ilustracje bardzo realistyczne oddają maleńki świat u naszych stóp. Do pierwszych trzech powstały też książki - bloki z zadaniami, Mrówkowy, Żabawny i Miodowy, z ilustracjami Katarzyny Bajerowicz i mnóstwem fajnych zadań dla przedszkolaków. Książka o dinozaurach jest nieco inna, celowana w nieco starsze dzieci, ma więcej treści, wizualnie również piękna.
Niezwykłe przyjaźnie w świecie zwierząt Emilia Dziubak To kolejna książka tej autorki, która zachwyca rysunkami i treścią. Podobnie jak Opowiem Ci mamo, co robią dinozaury, przeznaczona dla odrobinę starszych dzieci, niemniej jednak to wspaniałe wprowadzenie z podstawy ekologii i zależności między organizmami. Tekturowe kartki zapewniają sporą żywotność książki.
Rok w lesie Emilia Dziubak A to z kolei czysto rysunkowa pozycja, na okładkach można przeczytać o jej zwierzęcych bohaterach a każde kolejne strony to poszczególne miesiące w lesie. Książka do oglądania i wyszukiwania. Seria Rok w... ma więcej tomów, ale to jedyny rysowany przez Emilię Dziubak.
O rety! Przyroda Tomasz Samojlik O tym autorze jeszcze tu będzie, jego kreska jest bardzo charakterystyczna, a tematyka pociągająca. Książka (tym razem na cienkich kartkach) przedstawia zwierzęce życie w rozmaitych biocenozach. Niedawno zaś ukazała się  O rety! Przyroda świata, jako swoisty suplement do tej pozycji.

Kolejny stos to wciąż książki raczej dla młodszych dzieci, gdzie czytania nie ma bardzo dużo, tym razem zdominowane przez Foksalową Wilgę i w przeciwieństwie do poprzedniego znajdziemy tu jedynie zagranicznych autorów.

Remek marzyciel Anne Crauzas Wspomniana w poprzednim stosie autorka ma na swoim koncie jeszcze jedną książkę, którą chcę polecić. Remek Marzyciel to piękna opowieść o zrzucaniu ograniczeń. Piękna i pobudzająca wyobraźnię.
Kim jest ślimak Sam Jakub Szamałek, Katarzyna Bogucka Książka, która swego czasu narobiła nieco zamieszania, prezentująca, że zachowania LBGT+ to nie tylko domena ludzi i u zwierząt również ma miejsce. Warta uwagi o tyle, że pisana również przez przyrodnika.
Narwańcy, uwodziciele, samotnicy; Elegantki, truciciele i inne ziółka Adrianne Barman Dwie niezwykle kolorowe książki z minimalną ilością treści (co w sumie jest ich największą wadą). Pomimo tego warte uwagi ze względu na mnogość przedstawionych zwierząt i roślin oraz pociągającą oprawę graficzną.
Tajemniczy świat pod stopami Yuval Zommer, Charlotte Guillain Książka harmonijka, rozłożona ma kilka metrów, na sztywnych kartkach przekopujemy się przez kolejne warstwy tego co znaleźć można u naszych stóp.
Wielka księga ssaków, Wielka księga ptaków, Wielka księga morskich stworzeń i Wielka księga robali Yuval Zommer Cztery piękne, kolorowe książki prezentująca różne zwierzęta podzielona na cztery grupy. Nieco treści, całkiem niezłej i piękne ilustracje.
Jak wspominałam ten autor tu jeszcze zagości. Tym razem komiksy, raczej dla dzieci już czytających. Mnie zachwyciły, wizualnie i treścią. Piękne, kolorowe i bardzo mądre, idealne do budowania świadomości ekologicznej u dzieci. 
Bardzo dzika opowieść Tom I Las złamanych serc Tomasz Samojlik, Marcin Podolec, Agata Mianowska Tu oprócz Tomasz Samojlika dwóch innych autorów, opowieść piękna i wzruszająca a jej największą wadą jest oczekiwanie na kolejny tom. Na szczęście już w sierpniu miał się pojawić.
Bartnik Ignat i skarb puszczy, Ostatni żubr Tomasz Samojlik Dwa komiksy poświęcone historii Puszczy Białowieskiej, więc oprócz przyrodniczych ciekawostek są też interesujące pod względem historycznym.
To nie jest las dla starych wilków Tomasz Samojlik Tu znajdziemy szereg luźno powiązanych opowieści o różnych zwierzakach zamieszkujących las. Z ekologicznym przesłaniem i wciągającą fabułą.
Ryjówka przeznaczenia, Norka zagłady, Powrót rzęsorka, Zguba zębiełków Tomasz Samojlik Tetralogia o ryjówce Dobrzyku, który musi pokonać liczne przeszkody, by uratować swój świat. Sporo nawiązań do fantastyki (chrząszcz mówiący NI!) oraz opowieść o wpływie człowieka na dzikie życie.
Umarły las, NieUmarły las, Zew padliny Tomasz Samojlik, Adam Wajrak Wspaniały duet ludzi związanych z przyrodą Białowieskiego Parku Narodowego połączyło siły by stworzyć komiks (z krótkimi niekomiksowymi wstawkami), o tym jak wielkie znaczenie ma śmierć dla lasu. A wszystko z perspektywy dzięcioła trójpalczastego i innych dzięcilich kolegów.
Kolejny stos to już książki dla nieco starszych dzieci, sporo treści, ale i nieco obrazków, świetnie napisane, książki, które dzieci czytają z przyjemnością, a i rodzice czegoś się dowiedzą.
Czy to pierdzi? Nick Carusa, Dani Rabrioti, Ethan Kocak Tak, zwierzęta też miewają gazy a tu znajdziemy szereg ciekawostek. w pewnym wieku dla dzieci jest to szalenie interesujący temat. To chyba najmniej pociągająca wizualnie książka w tej notce.
Robale, czyli co nas zżera, Kupa, przyrodnicza wycieczka na stronę Nicola Davies, Neal Layton Choć tematyka może niezbyt pociągająca (chyba, że jest się kilkulatkiem), to obie książki są pełne niezwykle ciekawych informacji. Narysowana zabawnie i przyjemnie dla oka, uwielbiam je obie.

Pupy, ogonki i kuperki; Gęby, dzioby i nochale Maria Bulichowska, Mikołaj Golachowski; Amory, zaloty i podboje Szymon Drobniak Trzy książki skupione wokół dość szczególnej tematyki, ale jak sie okazuje świat zwierzęcych zadków, paszcz, czy obyczajów godowych bywa niezwykły.
Intymne życie zwierząt Anke Kuhl, Katharina von der Gathen A to wręcz rozwinięcie książki o zwierzęcych amorach, więcej szczegółów, lepiej usystematyzowane. Pasjonujące i niezwykle ciekawe.
Kiedy wieloryby miały nogi Dougal Dixon, Hannah Bailey Świetna książka o ewolucji, bardzo przystępnie napisana i niezwykle ciekawa.
Kolejny stos, to też książki dla starszych dzieci, wszystkie wielkie w formacie, pełne wiedzy i piękne wizualnie. Najmniej przyrodnicze z nich wszystkich są Mapy Daniela i Aleksandry Mizielińskich ale to na tyle wspaniała pozycja, że nie mogłam jej pominąć.

Gdzie ten ssak? Gdzie ten ptak? Dawid Kilon Dwie książki łączące w sobie prezentację żyjących u nas zwierzaków z wyszukiwaniem ich na stronach książek. Piękne i pełne wiedzy.
Grzyby Asia Glis, Liliana Fabisińska Jedyna w tym stosie książka poświęcona wyłącznie grzybom, ciekawa i kolorowa, pełna interesujących faktów o tej niedocenianej mocno grupie organizmów.
Zwierzęta, które zniknęły Natalia Kucharska Piękna opowieść o wymierających i wymarłych zwierzętach, od początków istnienia życia na Ziemi, po współczesność.
Atlas przygód dinozaurów, Atlas przygód zwierząt Emily Hawkins Dwa tomy o zwierzętach ogółem i dinozaurach usystematyzowane pod względem geograficznym.
Animalium Jenny Broom, Katie Scott, Botanicum Kathy Willis, Katie Scott, Dinozaurium Lilly Murray, Chris Wormell Trzy piękne i pełne informacji książki, zachwycają wizualnie i przykuwają uwagę treścią. Sporo wiedzy opakowanej w bardzo pociągający sposób.
Którędy do Yellowstone Daniel i Aleksandra Miezielińscy Wyprawa przez kilka parków narodowych Świata, to niezwykle kolorowa i pociągająca wycieczka, pełna informacji dotyczącej sytuacji zwierząt i ich ochrony na danym terenie, a wszystko okraszone prostą, ale przyjemną fabułą,  służącą za pretekst do przedstawienia świata.
Mapy, Mapy, których nie masz Daniel i Aleksandra Mizielińscy Wydane też w jednym tomie, arcyciekawe atlasy, przybliżające wybrane kraje świata i to co dla nich jest najbardziej charakterystyczne. Mało treści, ale mnóstwo informacji. Oprócz książki, jest też równie wielkiego formatu blok z zadaniami.
Pod wodą, pod ziemią Daniel i Aleksandra Mizielińscy Kolejna książka tej dwójki, równie zachwycająca, co poprzednie, informacje z geografii, geologii, przyrody. Książka dwustronna, od jednej strony znajdziemy to co pod wodą, od drugiej, to co pod ziemią. Do książki są też dwa bloki, również formatu A3 pełne zadań.

I na tym mogłaby się skończyć ta notka, ale mam jeszcze mały bonus - suplement, do trzech (czterech) pozycji powstały też zachwycające puzzle, które muszę tu umieścić.





Pierwsze dwa, to oczywiście suplement do Map Autorstwa Daniela i Aleksandry Mizielińskich, kolejne zawierając ilustracje autorstwa Emilli Dziubak, do książek Opowiem Ci mamo, co robią dinozaury oraz Rok w lesie. Z kronikarskiego obowiązku powinnam też wrzucić wspominane wyżej bloki rysunkowe, niemniej jednak, te które posiadam nie bardzo się już nadają do prezentowania - spełniły swoją rolę. Wspomnę jedynie, że wszystkie wydane są podobnie, z tyłu bardzo gruba tektura - idealna jako podkładka, na każdej ze stron zadanie, a na ich rewersach albo kolorowanka, albo pusta przestrzeń, by dziecko wyżyło się tak jak ma na to ochotę.

Na tym kończę tę długaśną notkę, zachęcam do dyskusji i pytań, oraz ponownie do zwrócenia uwagi na wspomniane książki, jeśli szukacie czegoś co zaszczepi w dziecku miłość do natury.

poniedziałek, 3 sierpnia 2020

Podsumowanie lipca

   Lipiec nie był dla mnie zbyt łaskawy jeśli chodzi o lekturę. I choć nie mogę powiedzieć, bym nie była zadowolona z książek, które przeczytałam, to było ich zdecydowanie za mało. Zdecydowanie mniej, niż sobie zaplanowałam. No ale nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem i czas się po prostu wziąć do czytania na poważnie.
   Moje lipcowe lektury prezentują się następująco:


   Koszmar jednej noc Elizabeth Gaskell To jedyna nierecenzencka pozycja w tym niewielkim stosie. Typowa dla tej autorki opowieść grozy, w której jedna decyzja wpłynęła na życie głównej bohaterki. Opowieść o tym, że czasem płaci się też za cudze błędy.
   Cztery Urszula Kiełczewska Niewielki tomik współczesnej poezji, zaskakująco przyjemny o dojrzały.
   Jasne słońce o brzasku. Birma Kacper Soszka Wyprawa w jeden z najbardziej egzotycznych krajów Azji, pasjonująca lektura.
   W czwartym wymiarze Antoni Lange Prekursor polskiej fantastyki i powieści grozy, zbiór dwunastu opowiadań pełnym niesamowitości  i szczególnego kultu nauki.

   Jak widać nie ma tego za wiele, a i gatunkowość rozmaita. Stron zaś bardzo malutko. Oby sierpień był lepszy!