wtorek, 23 grudnia 2014

Bez pamięci

Autor: Paweł Daniel Zalewski
Wydawnictwo: ASTRA
Rok wydania: 2014
Stron: 312

   Lubię czasem sięgnąć po książkę, która na pozór, absolutnie nie wpisuje się w moje zainteresowania. Czasem natnę się na jakimś niezbyt ambitnym dziele, ale równie często trafiam na coś, od czego trudno się oderwać. W ten sposób zupełnym przypadkiem trafiłam na tę powieść, która oczarowała mnie niebanalną historią i powaliła ładunkiem zawartych w niej emocji.

   Historia zaczyna się niepozornie, od wspomnień z dzieciństwa głównego bohatera, mieszkanie w kamienicy i babcia opowiadająca rozmaite historie, a gdzieś na ścianie portret dziadka, który zawieruszył się po drugiej wojnie światowej. Piotr postanawia rozwikłać rodzinną tajemnicę i znaleźć grób swojego dziadka. Nie spodziewał się jednak, że w związku z tym przeżyje niesamowitą, nierealną wręcz, przygodę, która zaprowadziła go znacznie dalej niż do Lwowa, będącego jej początkiem.

   Władysław Zalewski, poszukiwany dziadek, był przed wojną słynnym lwowskim cukiernikiem, wyborne słodycze jego produkcji zachwycały cały Lwów, by powoli podbić Warszawę. Plany te pokrzyżowała wojna, w wyniku której Władysław został aresztowany, a następnie zesłany w głąb Związku Radzickiego. Piotr w poszukiwaniu śladów dziadka trafił i tam. Po kilkudniowej podróży koleją wylądował w Tumieni, miejscu z którego wysłane były, odzyskane w niezwykły sposób, listy. Gdy jest już bliski rozwiązania tajemnicy, los pcha go dalej, aż na mongolskie stepy. Piotr próbując rozwikłać rodzinną zagadkę, powoli popada w szaleństwo, gubiąc gdzieś poczucie rzeczywistości, opętany żądzą poznania prawdy, traci kontakt z realnym światem. Prześladują go widma i postacie z listów wpędzając w bezsenność i skutkując szaloną pogonią za nieuchwytnym.

   Książkę przeplatają przytoczone listy obrazujące czytelnikowi kolejne lata życia Władysława. Czasy pełne chwały, wątpliwy okres lwowskiego aresztowania, aż po ciężkie czasy w tumieńskim obozie. Równie ważne, co listy, są w tej historii wspomnienia, spotykanych przez Piotra osób, starszych ludzi, którzy jeszcze pamiętali Władysława. Wstrząsnęła mną opowieść pana Kazimierza, ukazująca kulisy trudnej podróży na rosyjskie rubieże. W zupełnie innym tonie są wspomnienia mongolskich staruszków, pełne nawiązań do tradycji i koczowniczego stylu życia.

   Każdy kolejny epizod podróży Piotra, to również swoisty obraz kraju w jakim się znalazł. Począwszy od nieco tylko egzotycznego Lwowa, aż po zupełnie dziką i niezrozumiałą Mongolię, pachnącą herbatą ze zjełczałym masłem i twardą baraniną. Kulisy życia w gerach, pośród morza skąpych traw, stad kóz, koni, wielbłądów i jaków urzekają swą egzotyką, a zwyczaje mieszkańców, jak choćby drobiazgowo opisany rytualny ubój koni, budzą ogromne zainteresowanie, nierzadko pomieszane z obrzydzeniem. Obraz współczesnego życia w Tumieni również jest intrygujący, z jednej strony miasto, starające się być nowoczesne, z drugiej brzemię obozów i grupa potomków polskich zesłańców, namiętnie krzeszącą w sobie miłość, do ojczyzny dawno utraconej przez poprzednie pokolenia.

   Autor przepięknie zbudował intrygę, aż trudno uwierzyć, że to tylko fikcja, wydarzenia wydają się zbyt niesamowite, za bardzo abstrakcyjne, by powstały w jego głowie. O prawdziwości opisywanej historii zaświadczyć mogą też liczne, zamieszczone zdjęcia, na których bez trudu rozpoznamy wspominane w książce postacie. Powieść jest bardzo dobrze napisana, nie sposób oderwać się od historii i z każdą stroną coraz mocniej czujemy głód prawdy, jaki kieruje losami Piotra. Niebanalni bohaterowie, jakich wnuk Władysława spotyka na swojej drodze tylko dodają opowieści autentyczności i kolorytu.

   Cieszę się, że ta książka wpadła w moje ręce, zrobiła na mnie duże wrażenie. Nie spodziewałam się aż tak przejmującej i świetnie napisanej historii. Realność przedstawianych zdarzeń sprawia, że trudno czytać ją obojętnie, coraz to nowe emocje opanowują czytelnika wraz z rozwojem fabuły. Zdecydowanie polecam tę lekturę każdemu, ciekawemu świata, czytelnikowi, w którym drzemie głód poznania czegoś nowego.

Za książkę serdecznie dziękuję portalowi Lubimy Czytać.

2 komentarze:

  1. Ale Ty masz przemiał :D
    Niby brzmi fajnie ale boję się, że jednak nie moje klimaty... choć muszę przyznać, że recenzja zachęca. No i ostatnio polscy pisarze zaszli mi za skórę :P
    Ale może poczekam na recenzję czegoś bardziej w moim guście ;)
    ~Shar

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawe, ale niezbyt wpasowuje się w mój gust. A ja jednak nie lubię takich czytelniczych eksperymentów.

    OdpowiedzUsuń

Zachęcam do komentowania, choć lojalnie ostrzegam, że komentarze poniżej pewnego poziomu nie zostaną opublikowane.