środa, 8 listopada 2017

Kolekcja pośmiertnych portretów

Autor: Maciek Jakubski
Wydawnictwo: Novae Res
Rok wydania: 2017

   Wydawnictwa typu vanity cieszą się niezbyt pochlebnymi opiniami wśród czytelników. Są tacy, którzy otwarcie zarzekają, że ten sposób wydawania książek psuje rynek a proponowane dzieła nie są warte najmniejszej uwagi. Jest jednak spora grupa osób, którzy fakt opublikowania debiutu w wydawnictwie vanity ignorują i dają powieści szansę. Ci pierwsi twierdzą, że nie czytając, nic nie tracą, ci drudzy natomiast mogą takie stwierdzenie zweryfikować i czasem przyjemnie się zaskoczyć. W ostatnim czasie, jedna z książek wydanych w ten sposób, wzbudziła moje zainteresowanie. Była to „Kolekcja pośmiertnych portretów” napisana przez byłego dziennikarza magazynu „CD Action” – Maćka Jakubskiego. Po lekturze mogę stwierdzić jedno –  jest to pozycja warta uwagi.

   Już sam początek powieści jest nietypowy, gdyż książkę otwiera scena zgonu głównego bohatera. Alkkenstan umarł w wyniku zarazy, jednak zamiast zacząć się rozkładać w masowej mogile, jak na przyzwoite zwłoki przystało, wstał z martwych jako licz. Ponieważ zaistniała sytuacja niezbyt przypadła mu do gustu, czarodziej postanawił poszukać pomocy u przyjaciela ze szkolnej ławy – nekromanty Nyteshada. W związku z tym, pomimo niestandardowego początku, książka idealnie wpasowuje się w typowy schemat powieści fantastycznej, gdzie bohater poszukuje ratunku (dla siebie lub dla świata) i po drodze spotyka towarzyszy oraz przeżywa rozmaite przygody.

   Godnym uwagi jest świat przedstawiony w powieści. Z jednej strony jest to klasyczna wizja pseudośredniowiecznego uniwersum, w którym oprócz ludzi mieszkają krasnoludy i różne potworne stworzenia. Z drugiej zaś, autor w kreacji świata przemycił kilka drobiazgów, nadających mu wyjątkowości, przy okazji okraszając je humorem. Spotkamy tu  prostych robotników, którzy nasłuchali się pozytywistycznych haseł o pracy u podstaw i godziwym życiu, usłyszymy bardzo naukowy język ludzi wykształconych czy będziemy mogli podziwiać zmyślne steampunkowe konstrukcje krasnoludów. Na osobną uwagę zasługuje skrupulatność autora w nazywaniu flory przedstawionego świata. Większość roślin opatrzono pełną polską nazwą gatunkową, dającą się zweryfikować w każdym podręcznym atlasie botanicznym.

   Kreacje bohaterów są zadowalające Postacie pierwszo- i drugoplanowe są wyraziste i charakteryzują się  specyficznymi cechami osobowości, posługują się również różnymi językami. Zupełnie inaczej wypowiadają się czarodzieje, zwłaszcza, gdy schodzą na branżowe tematy, a zupełnie innymi językami posługują się spotkani po drodze: barbarzyńca, złodziejka, czy były marynarz krasnolud. O ile można tego oczekiwać w każdej dobrze napisanej powieści, o tyle w „Kolekcji pośmiertnych portretów” zaznaczone jest to bardzo wyraźnie. Nie dane jest nam poznać historii poszczególnych postaci. Narrator opisuje ich przeszłość, wybierając z niej kluczowe momenty, które bezpośrednio wpłynęły, na to, że ich losy skierowały ich na drogę jaką podąża Alkkenstan. Trudno doszukiwać się wśród nich osób o ukrytych motywach, ich postępowanie jest proste i logiczne. Choć często tylko przypadek sprawia, że znaleźli się w danym miejscu i czasie, to ich postępowanie jest konsekwencją zmieniających się okoliczności.

   Powieść czyta się bardzo dobrze. Jest napisana lekkim, przystępnym i bogatym językiem. Znajdziemy tu nieco archaizmów, zwłaszcza przy opisach krasnoludzkich wynalazków, jak i odrobinę specjalistycznego słownictwa – wspomniane wcześniej nazewnictwo roślin. Pojawiają się też wtrącenia z innych języków, jak naleciałości niemieckiego przy wypowiedziach jednego z pobocznych bohaterów, albo łacina przy tytułach książek czy nazwach eliksirów i rytuałów. Stylistyka i składnia zdań jest bez zarzutu, Frazy są rozbudowane, ale i zrozumiałe, bez nadmiernych uproszczeń i zawikłania. 

   Książce nie można zarzucić zbyt wiele. Nie zaniedbano redakcji ani korekty tekstu – co często się zdarza w przypadku wydawnictw typu vanity. Stworzony świat jest spójny a następujące po sobie wydarzenia są konsekwencją podjętych przez bohaterów działań. Pewien niedosyt mogą budzić brak jakiejś głębszej intrygi, kryjącej się w motywach działania bohaterów oraz znikome informacje odnośnie ich przeszłości. „Kolekcja pośmiertnych portretów” nie jest specjalnie odkrywcza, czy przełomowa, nie pobudza do głębszego namysłu, czy analizowania otaczającego nas świata. Stanowi natomiast świetną, lekką rozrywkę a otwarte zakończenie pozostawia furtkę, na wypadek, gdybyśmy mieli jeszcze okazję powrócić do stworzonego przez Maćka Jakubskiego uniwersum.

   „Kolekcja pośmiertnych portretów” wykorzystuje znane w fantastyce schematy. Motyw wędrówki, zebranie drużyny czy przemiana głównego bohatera, tu zostały pokazane w nieco wypaczony, ale i zabawny sposób. Autor, podobnie jak przy kreacji świata, tak i przy tworzeniu fabuły sięgnął po to, co w fantastyce już było, lekko zmodyfikował, doprawił własnym pomysłem i dorzucił nieco przewrotnego humoru. Dzięki temu otrzymujemy dzieło zabawne i wciągające.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zachęcam do komentowania, choć lojalnie ostrzegam, że komentarze poniżej pewnego poziomu nie zostaną opublikowane.