Autor: Jacek Dukaj
Ilustracje: Tomasz Bagiński
Ilustracje: Tomasz Bagiński
Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Rok wydania: 2003
Gdy około piętnastu lat temu po raz pierwszy obejrzałam „Katedrę” Tomasza Bagińskiego miałam bardzo mieszane uczucia. Z jednej strony zachwyt nad stroną wizualną animacji i jej niezwykły, tajemniczy klimat, z drugiej zaś ogromna chęć dowiedzenia się o co tak właściwie chodzi, czym jest katedra i dlaczego jest żywa. Dość długo czekałam, by sięgnąć po książkę zawierającą opowiadanie Jacka Dukaja, które było inspiracją dla Tomasza Bagińskiego. Po lekturze część wątpliwości się rozwiała, za to zrodził się cały szereg nowych. Jedno pozostało jednak bez zmian - „Katedra” nadal zachwyca.
Od samego początku zostajemy wrzuceni na głęboką wodę. Znajdujemy się w świecie, o którym nie wiemy absolutnie nic. Pojawia się mnóstwo nieznanych pojęć (izmiraidy, żywokryst) oraz nazw własnych (Róg, Madeleine, Lizonne) co tylko potęguje poczucie zagubienia. Z czasem większość się wyjaśnia, sensu pozostałych możemy się domyśleć. Róg jest jedną z planetoid, gdzie przed laty Izmir Predu poświęcił się by ocalić załogę „Sagitariusa”. Od jego imienia nazwano inne podobne planetoidy krążące w pobliżu gwiazdy Madeleine. Na Rogu wokół grobu Izmira posadzono żywokryst, który uformował się z niezwykłą Katedrę, ściągającą pielgrzymów. W chwili gdy pierwszy raz stawiamy metaforyczną stopę na powierzchni planetoidy, powstała przy katedrze osada pustoszeje, gdyż specyficzny układ okolicznych gwiazd, sprawia, że wkrótce niemożliwe będzie życie na powierzchni izmiraidów.
W przedstawiony świat wprowadza nas narrator, ksiądz, który przybył na Róg, by zweryfikować świętość katedry otaczającej grób Izmira. Monumentalny gmach zachwyca go od samego początku i przyciąga z trudną do wyjaśnienia siłą, z czasem oddziałując na niego coraz mocniej. Piękno jest motywem przewodnim opowieści. Katedra jest tajemnicza i budzi niepokój, w strukturze tworzącego ją żywokrystu zawarta jest anomalia, która sprawia, że budynek wciąż rośnie, zmienia się, sprawia wrażenie żywego. Ogrom i niezwykłość Katedry przytłacza, co paradoksalnie tylko podkreśla jej piękno.
Trudno oddzielić opowiadanie Jacka Dukaja od wizualizacji autorstwa Tomasza Bagińskiego, tym bardziej, że to wydanie jest bardzo gęsto okraszone ilustracjami. Dzięki temu piękno i niezwykłość Katedry odbieramy głównie wzrokowo, nie przywiązując wagi do wzmianek o wznoszących się łukach i grze świateł we wnętrzu gmachu. Nie pozostawia to wiele miejsca wyobraźni. Fabuła, w której aż roi się od niedopowiedzeń, jest na tyle wymagająca, że narzucenie konkretnej wizji katedry nie przeszkadza, stanowi pewien stały i jasno zarysowany punkt w śledzeniu prowadzonej historii.
Jest to, między innymi, opowieść o samotności jakiej doświadczamy, gdy znajdziemy się w sytuacji bez wyjścia. Gdy ludzie wokół, mimo dobrych chęci jedynie udają zrozumienie, a mają dla nas wyłącznie współczucie i politowanie. Wsparcia nie znajdziemy nawet od tych, którzy są w dokładnie takiej samej sytuacji, gdyż czasem zamiast poczucia wspólnoty, rodzi się wrogość i nieufność. Katedra ma też znaczenie metaforyczne, niczym ogromna, samo rozbudowująca się budowla tak nasza samotność i beznadziejność położenia potrafi obrastać w próby szukania w nich celu i nadania im sensu.
Opowiadania nie czyta się łatwo. Mnóstwo neologizmów i bogactwo języka sprawia, że lektura nie jest płynna. Sytuacji z pewnością nie poprawia mnogość wielokrotnie złożonych zdań oraz dość nieoczywista fabuła. Z drugiej strony to, jak Jacek Dukaj operuje słowem zachwyca. Sposób w jaki poznajemy przedstawiony świat i myśli bohaterów urzeka plastycznością, głębią myśli i trafnością spostrzeżeń.
„Katedra” Jacka Dukaja choć nie przyniosła odpowiedzi na wszystkie pytania, jakie zrodziły się po seansie filmu Tomasza Bagińskiego, dała ich jednak wystarczająco wiele, by pogłębić dotychczasowy zachwyt. Lektura stawia pytania i zmusza do refleksji, i choć nie jest długa, to pozostaje z czytelnikiem jeszcze po odwróceniu ostatniej strony.
Słyszałam kiedyś o wersji filmowej, jednak nie wiedziałam, że istnieje pierwowzór. Przypomniałaś mi o istnieniu "Katedry" i niezwykle zaintrygowałaś mnie tym, co ten tytuł w sobie kryje.
OdpowiedzUsuń