wtorek, 13 sierpnia 2019

Tajemnica świętych relikwii

Autor: Ellis Peters
Cykl: Kroniki brata Cadfaela. Tom I
Tłumaczenie: Katarzyna Jarosiewicz
Wydawnictwo: PhantomPress
Rok wydania: 1992

   Gdy dawno, ponad dwadzieścia lat temu, oglądałam z mamą telewizyjny serial kryminalny, nie spodziewałam się nawet, że przyjdzie mi kiedyś sięgnąć po jego literacki pierwowzór. Jednak niezapomniana rola Dereka Jacobi, wcielającego się w postać brata Cadfaela, zadziałała jak magnes i sprowokowała mnie do zakupu książek napisanych przez Ellis Peters.

   „Kroniki brata Cadfaela” to cykl około dwudziestu opowieści kryminalnych osadzonych w średniowiecznej Anglii. Centrum akcji jest zakon benedyktynów, a tytułowy brat Cadfael jest jednym z nich. Jednak zanim wstąpił on do klasztoru, zwiedził spory kawałek znanego ówcześnie świata, brał udział w wyprawie krzyżowej, odwiedzał różne europejskie dwory i zbierał ogrom doświadczenia. U benedyktynów odpowiada za pielęgnację ogrodu, uprawiając zioła lecznicze i trujące, gdyż aż za dobrze zna zasadę Paracellusa, że tylko dawka czyni truciznę. 

   W pierwszym tomie, zatytułowanym „Tajemnica świętych relikwii” przede wszystkim poznajemy postać, która będzie nam towarzyszyć przez cały cykl. Odkrywamy również prawidłowości rządzące zakonem benedyktynów oraz dowiadujemy się kto jest kim i jakie są charaktery poszczególnych mnichów. Gdy w poszukiwaniu świętych relikwii kilkuosobowa grupa udaje się do sąsiedniej Walii, możemy się tylko domyślać, że nie wszyscy znajdą się na powrót w swoich zakonnych celach. Jak na kryminał przystało, pojawia się zagadka i zbrodnia. Pozory wskazują na dość oczywiste rozwiązanie, jednak dość szybko przekonujemy się, że mogą być mylące. Cadfaelowi, który od samego początku nie wierzył w oczywisty i narzucony wręcz przebieg zdarzenia, nie zostało nic innego, jak odnaleźć prawdziwego mordercę.

   „Tajemnicę świętych relikwii” czyta się całkiem nieźle, choć początkowo może nieco nużyć zarysowanie tła sytuacji oraz scenerii klasztoru, którą dość szybko przyjdzie nam opuścić. Oprócz miejsc mamy też wgląd na postacie, a te są dość różnorodne – ambitny opat, mnich, który zaszył się w klasztornych murach, gdy dziewczyna odmówiła mu ożenku, czy młody natchniony i nieco szalony adept, do którego przemawia święta Winifreda, powodując całą wyprawę w poszukiwaniu jej relikwii. Oprócz mnichów poznajemy też mieszkańców Gwytherin, dumnych Walijczyków, żyjących według własnych praw i trzymających się swojego etycznego kodeksu.

   Język jakim  Ellis Peters posłużyła się pisząc „Tajemnicę świętych relikwii” może wydawać się odrobinę monotonny i usypiający. Nie brak w nim opisów, a akcja powieści sprawia wrażenie toczącej się nieśpiesznie. I nawet, gdy wspomniany jest czas, goniący bohaterów, to trudno w trakcie lektury odczuć ten pośpiech. Zupełnie inaczej jest z klimatem średniowiecznego opactwa i walijskiej wioski, te możemy poczuć bardzo dobrze. Prostota życia i nie zawsze prości ludzie, którzy je wiodą w pełnej ufności w boga. 

   Pierwszy tom „Kronik brata Cadfaela” to przede wszystkim całkiem sprawnie poprowadzona intryga kryminalna. Powoli odkrywane ślady prowadzące do celu, który nie jest oczywisty, to wręcz książkowe przykłady na to, jak powinno się taką zagadkę poprowadzić. Czytelnikom przyzwyczajonym do większego tempa opowieści, w której wiele rzeczy dzieje się naraz powieść może wydać się nieco rozwleczona. Jest to cena za umiejętnie budowaną atmosferę, pozwalającą wręcz poczuć się częścią rozgrywanych wydarzeń. Intrygująca postać brata Cadfaela, to przykład nietuzinkowego protagonisty, który bazując na swoim doświadczeniu i latach empirycznej wiedzy potrafi przejrzeć ludzkie dusze i charaktery. Z wielką ochotą poznam dalsze przygody mnicha, będącego zupełnym przypadkiem również świetnym detektywem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zachęcam do komentowania, choć lojalnie ostrzegam, że komentarze poniżej pewnego poziomu nie zostaną opublikowane.