czwartek, 13 lutego 2020

Zbrodnia lorda Artura Savile

Autor: Oscar Wilde
Tłumaczenie: Maria Przymanowska
Tytuł oryginału: Lord Artur Savile’s Crime
Wydawnictwo: Książka i wiedza
Rok wydania: 1997

   Nazwisko Oscara Wilde’a kojarzy się przede wszystkim z powieścią „Portret Doriana Graya”, zanim jednak dane mi  było po nią sięgnąć postanowiłam zaznajomić się z drobniejszym objętościowo utworem i tak mój wybór padł na niewielką książeczkę. Zatytułowana „Zbrodnia lorda Artura Savile”, zawiera w sobie nie tylko tytułowe opowiadania, ale i drugie opowiadanie „Upiór rodu Canterville’ów”.

   Bohaterem pierwszej noweli jest lord Artur Savile, młody szlachcic, który wkrótce ma się ożenić z ukochaną. Gdy na przyjęciu podaje swą dłoń chiromancie, aby dowiedzieć się jakiż też los go czeka, nie spodziewa się nawet, że zamiast zabawnej, pozytywnej przepowiedni, otrzyma taką, która stanie się przyczyną zmiany planów. W Arturze obowiązek (utwór zresztą ma podtytuł: „Studium obowiązkowości”) walczy z egoistyczną chęcią poddania się pokusie. Artur Savile musi zmienić plany, by chronić ukochaną, co nie przychodzi mu wcale aż tak łatwo, jakby sobie tego życzył.

   Drugi tekst poświęcony jest tytułowemu upiorowi. Stary lord Canterville od kilkuset lat straszył na korytarzach rodzinnego dworzyszcza,po tym jak zmarł zamurowany w jednej z komnat, w ramach kary za zamordowanie małżonki. Gdy nieruchomość zakupuje amerykański bogacz i wprowadza się do niej wraz z rodziną, nieszczęsny upiór musi się zmierzyć z ich pragmatyzmem. To starcie nowoczesnego racjonalizmu, do bólu wręcz praktycznego ze staromodnym już romantyzmem i wiarą w zjawiska nadprzyrodzone. Los upiora, który w swej postaci od lat czuł się całkiem nieźle, nagle odmienił się całkowicie, rujnując całe jego nieżycie. Nie można tak egzystować i nieszczęsny upiór musi znaleźć jakieś wyjście z tej sytuacji.

   Obydwa teksty aż kipią od podszytego satyrą humoru, to ironiczne spojrzenie na ówczesną autorowi rzeczywistość, pozbawione jednak cienia goryczy tak częstej w utworach tego rodzaju. Dzięki temu opowiadania przyjmuje się lekko i przyjemnie, co rusz zaśmiewając się do rozpuku, bez cienia nieprzyjemnych refleksji. To kopalnia mądrych myśli, niezwykle trafnych zarówno dziś, jak i przed laty, które zmuszają do zamyślenia się nad swą ponadczasową prawdą, jednak nie pozostawiają gorzkiego poczucia beznadziei i niemożności uwolnienia się od nich.

   Książkę czyta się wyśmienicie. Oscar Wilde w mistrzowski sposób prezentuje tu różne sposoby myślenia, oddając zarówno klimat rozważań, jak i znajdując w nich głębszy sens. Bogate słownictwo nie sprawia problemu, a stosunkowo prosta składnia sprawia, że kolejne strony czyta się bardzo szybko, bez problemu odkrywając ogromne pokłady ironii schowane w każdym zdaniu. Nie można też pominąć milczeniem sposobu oddania świata w opowiadaniach. To sugestywna i plastyczna wizja, skupiająca się głównie na charakterystyce konkretnych grup społecznych – szlachty i mieszczaństwa.

   Książka zrobiła na mnie bardzo dobre wrażenie, a słowa: „Nie, nie jestem cyniczna, po prostu mam doświadczenie, co zresztą znaczy zupełnie to samo” to fraza, która nie tylko urzekła mnie swoją prawdziwością, ale i od razu się z nią utożsamiłam. Jest to jeden z nielicznych utworów, które z czystym sercem jestem gotowa polecić absolutnie każdemu, bo każdy, kto potrafi szerzej spojrzeć na świat i otaczającą nas rzeczywistość znajdzie tu nie tylko wiele śmiechu, ale i równie dużo mądrości. „Zbrodnia lorda Artura Savile” to inteligentna komedia pozbawiona zupełnie głupkowatych żarcików z zachwycającą absurdalną fabułą.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zachęcam do komentowania, choć lojalnie ostrzegam, że komentarze poniżej pewnego poziomu nie zostaną opublikowane.