poniedziałek, 25 sierpnia 2014

W altanie Aleksandra Gierymskiego

Autor: Justyna Morawiec
Ilustracje: Izabela Kaczmarek-Szurek
Wydawnictwo: RM
Rok wydania: 2014
Stron: 48
Ocena: 4/6

  Zachęcanie dzieci do obcowania ze sztuką nie jest łatwe. Zmuszenie ich, by na chwilę choć przestały wpatrywać się w ekrany tabletów i smartfonów a zwróciły baczną uwagę na obrazy malowane kilkanaście, bądź kilkadziesiąt dziesięcioleci temu, jest jeszcze trudniejsze. Wymaga sporo inwencji, by dziecko sztuką zainteresować, a nie tylko pokazać. Pomocą dla rodziców powinna być niniejsza pozycja.

   Aleksander Gierymski, urodzony w Warszawie był malarzem, najwięcej tworzył pod koniec dziewiętnastego wieku, a główną tematyką jego obrazów byli prości, współcześni mu ludzie przy zwyczajnych dla nich zajęciach. Wśród obrazów, które stworzył „W altanie” wyróżnia się arystokratyczną tematyką a przede wszystkim odniesieniem do osiemnastego wieku.

   Książka składa się z dwóch części, pierwszą z nich jest krótka historyjka, w której współcześnie żyjący chłopiec przechodząc przez niezwykłą bramę trafia na scenę malowania wspomnianego wyżej obrazu. Druga, znacznie obszerniejsza, poświęcona jest analizie obrazu oraz przybliżeniu postaci malarza. Autorka zwraca uwagę na detale, odwzorowujące epokę prawie tak samo obcą artyście, jak nam. W książce aż roi się od zadań plastycznych do samodzielnego wykonania, co jest dodatkową atrakcją.

   Zdecydowanie zainteresowała mnie ta książka. Została napisana takim językiem, że dzieciom powinna się spodobać, a liczne dodatki, jak na przykład gra planszowa zamieszczona na samym końcu, uatrakcyjnią młodocianym czytelnikom kontakt z lekturą. Myślę, że spełnia ona swoje edukacyjne zadanie i pozwala przybliżyć się nieco do sztuki. Z pewnością dzięki zadaniom pozwoli bardziej analitycznie spojrzeć na proces tworzenia obrazów. Jedyne, co mogę zarzucić tej książce, to mało dla mnie atrakcyjny obraz, zdecydowanie wolałabym coś innego, choć to akurat bardzo subiektywne odczucie. Przeszkadzał mi również ten wszędobylski miętowo-seledynowy kolo, który zdominował okładkę i kilka wewnętrznych stron, a budził we mnie szpitalne skojarzenia.

   Polecam tę pozycję każdemu dziecku, i rodzicom, którzy chcą zainteresować swoje pociechy sztuką. Jest to dość przyjemna w odbiorze książka, a z jej lektury skorzystają nie tylko najmłodsi, gdyż na sztukę trzeba umieć spojrzeć, nauczyć się kontemplować, co w świecie wszechogarniającej nas błyskawicznej papki kulturalnej nie jest łatwe. Myślę, że ta książka świetnie wywiązuje się ze swojego zadania.

Za książkę serdecznie dziękuję portalowi: Sztukater.

4 komentarze:

  1. Uważam, że dzieci powinny od najmłodszych lat interesowac sie sztuką. Rodzice często o tym zapominają, czemu sie oczywiście nie dziwie w natłoku tylu spraw mieć na cokolwiek czas to już sukces. Chciałabym aby mój młodszy braciszek ja przeczytał.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dosyć często jest tak, że książki, które powinny zachęcić młodego człowieka do sztuki, działają wręcz odwrotnie. To ciężki kawał chleba, takie zachęcanie. Dlatego cieszę się, że niniejsza książka spełnia swoje zadanie rzetelnie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Przekład Tolkiena ten, który mi polecałaś, pani Skibniewskiej, dlatego tym bardziej cieszę się z tego tomiszcza, które dorwała po niższej cenie ;) A lektury Kusziela już się nie mogę doczekać!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A to miło mi, że moja opinia na coś się przydała :D Ale były tłumaczenia, gdzie zamiast Froda był Fredek a to i tak nie była najgorsza wpadka :D

      Usuń

Zachęcam do komentowania, choć lojalnie ostrzegam, że komentarze poniżej pewnego poziomu nie zostaną opublikowane.