środa, 29 lipca 2015

Admirałowie polskiej floty. Od Mieszka I do admirałów XXI wieku

Autor: Henryk Mąka
Wydawnictwo: Bellona
Rok wydania: 2015
Stron: 286

   O polskiej flocie mówi się niewiele a historia jakoś często przemilcza dokonania Polaków na morzach i oceanach. O ile jeszcze czasem ktoś wspomni zwycięską bitwę pod Oliwą i jej bohatera Arenda Dickmana (jego historię spopularyzował Jacek Komuda w powieści Galeony wojny), to już inne postacie z historii Polskiej marynarki nikną w mrokach przeszłości. Dlatego z ciekawością sięgnęłam po tę lekturę, tym większą, że morze zawsze było mi dość bliskie.

   Książka opowiada o losach polskiej marynarki wojennej od czasów średniowiecznych aż do współczesności. Wyraźnie możemy podzielić ją na dwie części, w pierwszej dotyczącej wydarzeń sprzed pierwszej wojny światowej poznajemy raczej ogólne tło polityczne i kulisy wojskowych operacji, niż postacie wybitnych dowódców. W przypadku admirałów XX i XXI wieku oprócz okoliczności, z jakimi musieli się zmierzyć, mamy okazję poznać ich pełne rysy biograficzne.

   Historia morskich podbojów Polaków rozpoczyna się już od Mieszka I, który od początku dążył by raczkujące państwo Polan posiadało dostęp do morza. Wolin był wtedy ogromnym portem budzącym zachwyt i zdumienie u przejezdnych, zapewniającym bogactwo oraz zyski z handlu. Polityka morska Słowian w tamtym okresie skupiała się głównie na morzu Bałtyckim, gdzie liczne plemiona słowiańskie, germańskie i nordyckie walczyły o dominację. Aż w końcu słowiańskie panowanie nad akwenem zapewnił Książę Racibor po całkowitym spladrowaniu Konungaheli w 1136 roku. Z czasem w wyniku wewnętrznych sporów Polska utraciła swą dominację nad Bałtykiem, co powtarzało się przez kolejne wieki.

   Nie wszyscy Polscy władcy zdawali sobie sprawę z tego, jak ważne jest posiadanie silnej i mobilnej floty oraz jak wielkie znaczenie ma dominacja nad morzem. Kolejne zwycięstwa zapewniały Polakom władzę na krótko, a sukcesy często nie były należycie wykorzystywane. Tak było od początków polskiej państwowości, do czasów rozbiorów. Niektórzy z polskich admirałów, jak Krzysztof Arciszewski zasłynęli w szerokim świecie, mając swój udział w kolonialnych podbojach. Było to jakby zapowiedzią losów późniejszych dowódców, z których wielu podbijało morze, daleko od bałtyckich wybrzeży.

   Z pośród notek biograficznych dwudziestowiecznych admirałów możemy przyjrzeć się rozmaitym historiom, często o dość tragicznych zakończeniach, zwłaszcza gdy wspomnieć admirałów dwudziestolecia międzywojennego, czy początków PRLu. Losy tych, często bardzo zdolnych, dowódców wysyłały ich po wszystkich morzach i oceanach, a zmagania drugiej wojny światowej często prowadziły ich w zupełnie egzotyczne rejony. Wszystkich zaś połączyło jedno- ogromna miłość do morza i silne przekonanie, że tylko mając silną pozycję na morzach Polska będzie silnym państwem.


   Książka jest dość interesującą pozycją, można w niej poznać plejadę wybitnych postaci a przede wszystkim zrozumieć, jak wielkie znaczenie ma polityka morska. Autor w dość przystępnych słowach przybliża polityczne i wojenne kulisy działań marynarki wojennej, dzięki czemu lektura nie nuży a kolejne informacje przyjmuje się z ciekawością. Polecam tę książkę każdemu miłośnikowi morza oraz wszystkim, którzy lubią zgłębiać kulisy przeszłych wydarzeń, gdyż jest to przystępna i interesująca publikacja, a niejedna informacja w niej zawarta potrafi zaskoczyć.

Za książkę serdecznie dziękuję portalowi Lubimy czytać,

1 komentarz:

  1. Coś w moim guście :) Jeśli tylko nadarzy się okazja, z ogromną chęcią przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń

Zachęcam do komentowania, choć lojalnie ostrzegam, że komentarze poniżej pewnego poziomu nie zostaną opublikowane.