czwartek, 21 lipca 2016

Tron z żelaza

Autor: Angus Watson
Tytuł oryginału: Reign of iron
Tłumaczenie: Maciej Pawlak
Cykl: Trylogia Czasu żelaza
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Rok wydania: 2016

   Tron z żelaza Angusa Watsona wieńczy Trylogię Czasu żelaza. Opowieść o Juliuszu Cezarze najeżdżającym Brytanię dobiega końca, mamy też okazję pożegnać się z Dugiem, Lową i Wiosną. Wprawdzie autor nie wyklucza, że jeszcze kiedyś wróci do przedstawionego świata, jednak póki co czytelnikom pozostaje cieszyć się lekturą Tronu z  żelaza.

   Areną rozgrywających się wydarzeń jest w głównej mierze Brytania. To właśnie tu dochodzi do starcia armii dowodzonej przez Lowę z cesarskimi legionami. Autor przybliża nam nie tylko geografię wyspy, ale również obyczajowość oraz zaawansowanie technologiczne jej mieszkańców. Ponownie, jak w poprzednich dwóch tomach, i  jedno, i drugie zostaje skonfrontowane z Imperium Rzymskim. Najwyraźniej widać kontrast w podejściu do kobiet, które u Brytów są równe mężczyznom, zaś w cesarstwie pełnią rolę poślednią. O ile mentalność barbarzyńców oraz ich zachowania społeczne wyraźnie górują nad tymi w cywilizowanym świecie, o tyle nie sposób pominąć technologicznego i militarnego zacofania mieszkańców Brytanii. Oczywiście to wszystko stanowi jedynie autorską wizję Brytyjczyków I wieku przed naszą erą, jednak biorąc pod uwagę wnikliwe studia nad tematem oraz bibliografię, jaką znajdziemy w drugim tomie cyklu, możemy sami zweryfikować na ile obraz prezentowany przez pisarza różni się od rzeczywistego.

   Oprócz historycznego aspektu opowieści znajdziemy w Tronie z żelaza również silne wątki nadprzyrodzone. Pojawiający się duch jednej z głównych postaci, potężna druidyczna magia oraz nadnaturalne zdolności niektórych bohaterów to tylko część z fantastycznych elementów książki. Wszystkie mają ogromne znaczenie w fabule powieści, jednak nie dominują w niej i nie przytłaczają. Idealnie wkomponowują się w przedstawiony świat, dzięki czemu, paradoksalnie, nadają mu realizmu.

   Fabuła powieści toczy się wokół rzymskich wypraw do Brytanii, w związku z tym znajdziemy tu wiele wątków militarnych: począwszy od strategii i planowania całej kampanii, przez taktyczne zagrania w trakcie pojedynczych bitew, aż po indywidualne starcia poszczególnych bohaterów. Ponieważ akcja książki rozciągnięta jest na kilka lat, mamy okazję obserwować długofalowe działania, jakie podejmują Lowa i Juliusz Cezar, by odnieść sukces. Jednak wojna nie jest jedynym wątkiem powieści. Wśród tych pobocznych na pierwszy plan wysuwa się miłość i to zarówno ta między mężczyzną a kobietą, jak i macierzyńskie uczucia do własnych czy przybranych dzieci. Pozostałe relacje między postaciami są równie ważne, a autor nie skąpi nam okazji, by się w nich zagłębić.

   Trzeci tom nie przyniósł żadnej nowej postaci, dopiero spośród tych na dalszych planach znajdziemy kilka takich, które się wyróżniają, że wspomnę tu chociażby o dowódcy yonkarskich słoni czy dwóch pretorianach: Tercjuszu i Ferrandusie. Kreacje głównych bohaterów rozwijają się konsekwentnie względem poprzednich części. Lowa, pozostając w głównej mierze dowódcą wojsk, odnajduje w sobie siłę macierzyńskiej miłości. Wiosna wraz z każdym kolejnym rokiem dojrzewa i  coraz więcej potrafi zrozumieć z otaczającego ją świata. Można odczuć pewien zgrzyt w jej kreacji przy samym zakończeniu książki (nagle stała się niezrozumiale nieostrożna). Najbardziej antypatyczną postacią pozostaje rzymski druid Felix, w dalszym ciągu okrutny i żądny władzy. W świeżo mianowanym Rzymianem Ragnallu zachwyt nad wszystkim, co niesie imperium, walczy z wątpliwościami odnośnie tego, czy wizja roztaczana przez Cezara i jego metody to jedyna słuszna droga. Brytyjczyk pozostaje człowiekiem słabym, potrzebującym władzy nad sobą, która usprawiedliwi wszystkie jego poczynania i nakieruje go na właściwy tor. Pomimo lat nauki, w dalszym ciągu jest człowiekiem głupim i krótkowzrocznym, bez problemu pozwalającym się zmanipulować innym.
  
   Pod względem językowym książka nie jest żadnym wyzwaniem. Proste zdania, żywe dialogi oraz współczesne słownictwo i wyrażenia sprawiają, że powieść czyta się błyskawicznie. Znacznie mniej niż w poprzednich tomach znajdziemy tu charakterystycznych wtrąceń i powiedzonek, w zamian za to otrzymujemy nawiązania do dzisiejszych memów (jak choćby nazwanie kiepskiego żartu „sucharem"). To wszystko sprawia, że z jednej strony od książki ciężko się oderwać, z drugiej zaś autor nie pokusił się o kreowanie świata również za pomocą użytego języka. W związku z tym, choć nie brakuje opisów go przedstawiających, to niełatwo jest poczuć się jego częścią.

   Tron z żelaza to pełna dynamizmu i nagłych zwrotów akcji opowieść, od której wyjątkowo trudno się oderwać. Jest to bardzo typowa powieść fantasy, jednak dzięki osadzeniu akcji w historycznych wydarzeniach, nabiera realistycznego wymiaru. Nie jest to książka, zmuszająca czytelnika do refleksji, za to daje mu niczym nieskrępowaną przyjemność w towarzyszeniu dobrze wykreowanym postaciom w drodze do realizacji wybranych przez nie celów. To właśnie bohaterowie z krwi i kości są najmocniejszą stroną powieści. Trudno nie docenić historycznych walorów książki, a teza, jaka pojawia się w przypisach, intryguje i zachęca do poszukiwania odpowiedzi na pytanie: „Czy Juliusz Cezar faktycznie dotarł na Wyspy Brytyjskie?”.

Za książkę serdecznie dziękuję portalowi Insimilion.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zachęcam do komentowania, choć lojalnie ostrzegam, że komentarze poniżej pewnego poziomu nie zostaną opublikowane.