Autor: Olga Tokarczuk
Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Rok wydania: 2016
Rzadko ulegam modom na jakiś tytuł, a szum medialny wokół książki raczej mnie zniechęca niż jest dla mnie rekomendacją. Zupełnie inaczej było z „Prowadź swój pług przez kości umarłych” Olgi Tokarczuk. Gdy zobaczyłam zwiastun filmu „Pokot” Agnieszki Holland, od razu wiedziałam, że chcę go zobaczyć. Jednak czas mijał a okazja sprawiła, że sięgnęłam po literacki pierwowzór, zanim zapoznałam się z jego ekranizacją. Wrażenia z lektury mam dość niejednoznaczne.
Fabuła skupia się wokół Janiny Duszejko, będącej jednocześnie narratorką powieści. W zapomnianym przez ludzi i bogów odludziu, gdzieś w Kotlinie Kłodzkiej ginie sąsiad głównej bohaterki. Kilka dni później w podejrzanych okolicznościach umiera lokalny komendant. Obydwie śmierci łączy jedno, obaj mężczyźni brali aktywny udział w polowaniach a w pobliżu ich ciał znaleziono mnóstwo sarnich tropów. Czyżby natura brała odwet na myśliwych i kłusownikach?
Powieść od początku budzi zainteresowanie. Tajemnica, dość śmiała teza dotycząca motywów oraz nieliczni ale ekscentryczni bohaterowie zdecydowanie przykuwają uwagę. Jednak w dalszej części tempo akcji maleje a napięcie jakie pojawiło się na pierwszych stronach gdzieś się ulatnia. Pojawiające się opisy Płaskowyżu i okolic oraz ludzi ich zamieszkujących tworzą mroczny klimat, i trzymają w napięciu. Z czasem jednak zostaje on zastąpiony astrologią, którą para się Janina. Związek oddziaływań znaków zodiaku na życie człowieka z jednej strony stanowi dobrą podwalinę do kreacji postaci, z drugiej sprawia, że główny wątek powieści gdzieś umyka a akcja i fabuła zaczynają się rozmywać.
Znacznie mocniejszą częścią powieści jest kreacja postaci. Spośród kilkorga jacy przewijają się na pierwszych planach, każdy wydaje się interesujący. Są to zwyczajni ludzie, zmagający się ze swoimi słabościami i problemami. Przedstawieni zostali z perspektywy Janiny, której nie można odmówić spostrzegawczości, dzięki czemu stają się realistyczni i pełnowymiarowi. Główna bohaterka uchodzi w okolicy za starą wariatkę i choć bardzo dobrze poznajemy jej punkt widzenia oraz sposób w jaki patrzy na świat, nie sposób nie uznać jej za ekscentryczną. Jej działania i motywy są zrozumiałe, a silnie spolaryzowane poglądy i przymus ich bronienia a nawet narzucania ich innym sprawiają, że jest bardzo wyrazista.
Motywem przewodnim powieści jest stosunek ludzi do zwierząt. Główny nacisk położony został na okrucieństwo polowań, ale nie zabrakło też innych aspektów zwierzęco-ludzkich relacji. Ponieważ narratorką jest Janina a jej poglądy w tej sprawie są bardzo kategoryczne, tak również został przedstawiony problem traktowania zwierząt przez ludzi. Olga Tokarczuk zrobiła to w sposób bardzo emocjonalny i silnie spolaryzowany. Mamy tu złych, okrutnych myśliwych pozbawionych empatii oraz pełną współczucia Janinę. Zabrakło tu szarości, tym bardziej, że z punktu widzenia narratorki każdy kto nie podziela jej poglądu na sprawę polowań staje się wrogiem. Janiny nie sposób nazwać ekologiem, gdyż w jej spojrzeniu dominuje antropomorfizacja natury a nie zrozumienie mechanizmów jej działania, przez co łatwo nadać jej etykietkę ekoterrorystki.
Lektura upływa przyjemnie, choć spadek tempa i napięcia jest mocno odczuwalny. Stylistyka zdań i język nie charakteryzują się niczym szczególnym. Jedyny dość nietypowy zabieg to rozpoczynanie niektórych słów, umieszczonych w środku zdania, wielką literą. Ma to podkreślić ich ważność oraz znaczenie dla narratorki i ten zabieg udał się w zupełności. Autorce nie można odmówić dużej wprawy w operowaniu słowem, gdyż klimat opowieści oddziałuje na czytelnika. W połączeniu z pierwszoosobową narracją możemy poczuć się bezpośrednim świadkiem rozgrywanych wydarzeń, co sprawia bardzo dobre wrażenie.
Jako thriller powieść nie spisuje się najlepiej. I choć wątek kryminalny nie jest najgorszy a jego rozwiązanie może zaskakiwać, to jednak w pewnym momencie zostaje mocno zepchnięty na drugi plan, co niezbyt mu się przysłużyło. Moralno-etyczny aspekt książki jest w niej dominujący a sposób przedstawienia problemu może być męczący. Okrutni bezduszni myśliwi skontrastowani zostali nawiedzoną staruszką, a takie postawienie sprawy nie jedna zwolenników żadnej ze stron. Powieść budzi kontrowersje, choć można odnieść mocne wrażenie, że właśnie o to w niej chodzi.
„Prowadź swój pług przez kości umarłych” jest dobrą książką a jej lektura upływa błyskawicznie. Ma sporo mocnych stron, ma jednak również swoje (nieliczne) wady. Z pewnością nie jest to książka, o której szybko można zapomnieć i choć mnie nie oczarowała, to jednak jestem zadowolona, że po nią sięgnęłam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zachęcam do komentowania, choć lojalnie ostrzegam, że komentarze poniżej pewnego poziomu nie zostaną opublikowane.