piątek, 17 maja 2019

Przebiśniegi

Autor: Aleksandra Bzdzikot
Wydawnictwo: Warszawska Firma Wydawnicza
Rok wydania: 2018

   Felietony to dość popularna forma publicystyki, idealny sposób na przekazanie własnych przemyśleń w jakimś temacie. Miejscem publikacji najczęściej jest prasa a wielu poczytnych felietonistów ma swoje stałe rubryki w znanych gazetach i czasopismach. Czasem też zbiory najlepszych, starannie wyselekcjonowanych tekstów ukazują się w formie książki, co jest idealnym rozwiązaniem dla tych, którzy z prasą mają kontakt jedynie sporadyczny. Czymś zupełnie innym są zbiory felietonów osób znacznie mniej rozpoznawalnych medialnie, choć zdecydowanie trudniej o opublikowanie takiego zbioru i prym w publikacji takich wiodą wydawnictwa selfpublishingowe. Takim tomikiem felietonów jest wydana nakładem Warszawskiej Firmy Wydawniczej książka „Przebiśniegi” autorstwa Aleksandry Bzdzikot.

   Poszukując wiadomości na temat autorki, dość szybko znalazłam informację, że jest przede wszystkim malarką mieszkającą na stałe w Zurychu. „Przebiśniegi” to jej literacki debiut, choć felietony dla prasy pisała już wcześniej. Trzydziestoletnia artystka w felietonach pisze o tym, co ją otacza, ludziach, emocjach i zdarzeniach pozwalając sobie, a zarazem czytelnikowi, na złapanie krótkiego oddechu w krzątaninie codzienności.

   Teksty zawarte w „Przebiśniegach” są dość podobne do siebie. Widać ogromne skupienie autorki na otaczających ją ludziach i emocjach krążących między nimi. Aleksandra Bzdzikot próbuje znaleźć jakiś klucz w widzianych przed sobą relacjach, nadając im znaczenie. Jest tu też codzienność ujęta z lekką przekorą i autoironią, sprawiającą, że lektura może być zabawna.

   Dobór tematyki felietonów z jednej strony sprawia, że bardzo łatwo jest zrozumieć ich kontekst. To często zwykłe wydarzenia, znane każdemu z nas z codzienności. W tekstach zostały one ujęte z nieco szerszej perspektywy, która skupia się, nie na samym przeżywaniu, co na refleksji dotyczącej rozgrywających się wydarzeń. Z drugiej strony poruszanie tak zwyczajnych tematów może wydać się mało interesujące, tym bardziej, że mimo wszystko, zostały ujęte dość powierzchownie i dla kogoś świadomego rządzących ludźmi emocji mogą wydać się mocno spłycone.

Brakuje tu również komizmu, z którego bardzo umiejętnie korzystają znani felietoniści, wymieniając choćby Macieja Sturha, czy rubasznego wręcz Jeremy’ego Clarksona. Nawet, gdy tematyka poszczególnych teksów oscyluje wokół zabawnych tematów, zostają one poruszone w tak beznamiętny sposób, że nie bawią. Poszczególne tekstów nie budzi prawie żadnych emocji, a głównym uczuciem, które mi towarzyszyło podczas lektury, było politowanie i zażenowanie, nie tyle nijakością ujętych tematów, co miałkością ich opisania.

   Felieton zawsze kojarzył mi się, z dość uporządkowaną refleksją, często zabawnym spostrzeżeniem, które, choć może wydawać się oczywiste, może równie dobrze poszerzyć horyzonty czytelnika. Sposób, w jaki Aleksnadra Bzdzikot ubrała swoje obserwacje rzeczywistości w słowa z jednej strony czyta się dobrze i są bardzo przystępne, z drugiej zaś nie przynoszą zbyt wielu wrażeń. Gdy dodać do tego brak błyskotliwego spojrzenia na świat w tematyce tekstów, otrzymujemy dzieło nijakie i miałkie. Po przeczytanie dowolnego tekstu, nie czuć absolutnie żadnej chęci na sięgnięcie po kolejny felieton, co spowodowało, że lektura książki stała się nieco wymuszona.

   O ile bardzo lubię twórczość zdolnych felietonistów, o tyle lektura „Przebiśniegów” była dla nie męczącym przejściem. Teksty bez polotu, bez szerszego spojrzenia w kontekst poruszanych spraw, nie przykuwają absolutnie niczym. Dla każdego czytelnika, choć trochę świadomego siebie, otoczenia oraz natury praw rządzących zjawiskami i ludźmi, książka wydaje się infantylna i miałka.

Recenzja powstała na potrzeby portalu Sztukater.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zachęcam do komentowania, choć lojalnie ostrzegam, że komentarze poniżej pewnego poziomu nie zostaną opublikowane.