W tym miesiącu znów lektur jest dość sporo, a ponieważ połowa kwietnia dopiero co minęła, postanowiłam rozbić mój zbiór opinii na dwa. Dziś nieco klasyki, nieco fantastyki, a nawet książka edukacyjna, czytana dziecku. Kolejność zgodna z kolejnością czytania a okładki, takie jakie wydania miałam okazję mieć w swych dłoniach- jak zwykle zresztą.



W górach Michel Cuisin z ilustracjami Pierre'a Probsta
Tę serię książek edukacyjnych bardzo miło wspominam z dzieciństwa. Gdy trafiła się okazją przygarnąć brakujące tomy, nie wahałam się ani chwili. Piękne ilustracje i krótkie zwięzłe opisy idealnie wprowadzają w świat przyrody. Wprawdzie niektóre zwierzęta zostały zakwalifikowane, jako górskie nieco na wyrost, na przykład: kruk i gronostaj. Jednak rzeczowych błędów nie znalazłam po za tym żadnych. Syn z wielką chęcią oglądał barwne ryciny, słuchając co też mu o przedstawionych zwierzętach czytam.

Kolejny zbiór opowiadań o przygodach egzorcysty amatora. Opowiadanie nie porywają, zdecydowanie brak im świeżości. Większość pomysłów wydawała się dość wtórna, a sama postać Jakuba Wędrowycza nieco już męcząca. Jedno opowiadanie, które nawet mnie zainteresowało wlekło się niemiłosiernie. Nie spodziewałam się, że kiedykolwiek akurat taki zarzut przyjdzie mim postawić przygodom bimbrownika, a jednak. Dla miłośników Egzorcysty pozycja zdecydowanie obowiązkowa, ale ja nigdy się nie zaliczałam do takowych. Zmęczyłam ją i oddaje bez żalu, ciesząc się, że przestanie kurzyć się na moim regale, robiąc miejsce czemuś ciekawszemu. Nie spodziewałam się po tej książce zbyt wiele, jednak miałam nadzieję, że chociaż mnie rozśmieszy. Nie wyszło.
Pachnidło Patrick Suskind
Książka, którą przeczytałam w pewnym sensie bonusowo. Kisiła się u mnie na półce już od bardzo dawna, ale jakoś nie mogłam się za nią zabrać. Dopiero, gdy okazało się, że mogę ją na coś wymienić, stwierdziłam, że w sumie krótka jest i zanim ją zapakuję w kopertę, przeczytam. Powieść jest dość nierówna, w zasadzie całą księgą druga jest jedną wielką dłużyzną. Miało być to studium kiełkującego, opisanego zapachem szaleństwa, ale męczyło mnie to strasznie. W zasadzie jest to jedyna wada tej książki. Bohaterowie byli dość ciekawi, łącznie z głównym bohaterem. Kreacja świata, poprzez wrażenia zapachowe również była interesująca. Książka warta przeczytania i na pewno zostanie w mej pamięci. Choć oddaję ją bez żalu, bo pewnie i tak bym nie sięgnęła po nią ponownie.

Książka, którą dostałam w prezencie, a która zaintrygowała mnie opisem i co nie zdarza mi się często nieco zahipnotyzowała okładką. Ponadto miałam nadzieję, że moje pierwsze spotkanie z niemiecką fantastyką, będzie obiecujące. Niestety rozczarowałam się ogromnie. Pomysł miał ogromny potencjał, jednak ten został zamordowany przez brak umiejętności autorki. Bohaterowie są sztywni do bólu, wydarzenia rozgrywane dość sztampowo, a fabuła nie porywa. Ciągła akcja daje zdecydowany niedosyt. Z chęcią zanurzyłabym się w wykreowanym świecie, niestety nie było okazji, by poznać go lepiej. Tej książce zabrakło, czegoś co by urzekało. Relacje między bohaterami wydały mi się jakieś takie sztuczne i wymuszone. Wielka miłość, która połączyła tytułową czarownicę z przeznaczonym jej mężczyzną wydała mi się płytka i wciśnięta w powieść na siłę. Fabuła książki skojarzyła mi się nieco z powieścią Walerii Komarowej Jesienne ognie, jednak Rosjanka podobny nieco pomysł ubrała w zdecydowanie bardziej kuszącą szatę. Nie mogę polecić tej książki i wysyłam ją w świat bez żalu, za to z uczuciem ulgi.
Pilipiukiem sama bym nie pogardziła. :)
OdpowiedzUsuńPachnidło wspominam wspaniale - była niesamowite, szokujące, brudne, obrzydliwe, ohydne - to był szok!
OdpowiedzUsuń