środa, 17 kwietnia 2013

Lektury kwietnia- część pierwsza

  W tym miesiącu znów lektur jest dość sporo, a ponieważ połowa kwietnia dopiero co minęła, postanowiłam rozbić mój zbiór opinii na dwa. Dziś nieco klasyki, nieco fantastyki, a nawet książka edukacyjna, czytana dziecku. Kolejność zgodna  z kolejnością czytania a okładki, takie jakie wydania miałam okazję mieć w swych dłoniach- jak zwykle zresztą.

  Klaudyna w szkole, Klaudyna w Paryżu, Małżeństwo Klaudyny, Klaudyna odchodzi Sidonie-Gabrielle Colette

   Zebrałam wszystkie cztery tomy razem, ponieważ nie widzę sensu, by je rozdzielać, stanowią wszak całość. Z literaturą francuską nie miałam nigdy zbyt wiele do czynienia, za to z wielką chęcią nadrabiam zaległości. Książka, która w momencie swej premiery z miejsca otoczyła się skandalem, w porównaniu ze współczesną prozą wydaje się być bardzo grzeczna i subtelna. W powieści stylizowanej na pamiętnik poznajemy Klaudynę, która z każdym tomem dojrzewa coraz bardziej. W jej życiu przewijają się kobiety oraz jeden, pomijając ojca, mężczyzna. Całość opisuje kolejne jej miłosne przygody, przyjaźnie, które momentami zachodzą zbyt daleko. Bohaterka jest dziewczyną, która nie raz daje się ponosić targającymi nią emocjami, ale tylko dodaje jej to uroku. Nie do końca mogłam ją polubić, czasem byłą dla mnie zbyt wyrachowana, czasem wręcz okrutna, nie budziła jednak we mnie negatywnych uczuć. Ciekawa jestem wielce jak zakończy się się przygoda Klaudyny, niestety nie miałam okazji zdobyć ostatniego tomu: Dom Klaudyny. Na szczęście już znalazłam go na Allegro, więc postaram się jak najszybciej nadrobić zaległości. Powieści czytało się bardzo dobrze, z zapartym tchem pochłaniałam kolejne strony, nie mogąc się doczekać co będzie dalej.


   W górach Michel Cuisin z ilustracjami Pierre'a Probsta

  Tę serię książek edukacyjnych bardzo miło wspominam z dzieciństwa. Gdy trafiła się okazją przygarnąć brakujące tomy, nie wahałam się ani chwili. Piękne ilustracje i krótkie zwięzłe opisy idealnie wprowadzają w świat przyrody. Wprawdzie niektóre zwierzęta zostały zakwalifikowane, jako górskie nieco na wyrost, na przykład: kruk i gronostaj. Jednak rzeczowych błędów nie znalazłam po za tym żadnych. Syn z wielką chęcią oglądał barwne ryciny, słuchając co też mu o przedstawionych zwierzętach czytam.

   Trucizna Andrzej Pilipiuk

  Kolejny zbiór opowiadań o przygodach egzorcysty amatora. Opowiadanie nie porywają, zdecydowanie brak im świeżości. Większość pomysłów wydawała się dość wtórna, a sama postać Jakuba Wędrowycza nieco już męcząca. Jedno opowiadanie, które nawet mnie zainteresowało wlekło się niemiłosiernie. Nie spodziewałam się, że kiedykolwiek akurat taki zarzut przyjdzie mim postawić przygodom bimbrownika, a jednak. Dla miłośników Egzorcysty pozycja zdecydowanie obowiązkowa, ale ja nigdy się nie zaliczałam do takowych. Zmęczyłam ją i oddaje bez żalu, ciesząc się, że przestanie kurzyć się na moim regale, robiąc miejsce czemuś ciekawszemu. Nie spodziewałam się po tej książce zbyt wiele, jednak miałam nadzieję, że chociaż mnie rozśmieszy. Nie wyszło.

   Pachnidło Patrick Suskind

   Książka, którą przeczytałam w pewnym sensie bonusowo. Kisiła się u mnie na półce już od bardzo dawna, ale jakoś nie mogłam się za nią zabrać. Dopiero, gdy okazało się, że mogę ją na coś wymienić, stwierdziłam, że w sumie krótka jest i zanim ją zapakuję w kopertę, przeczytam. Powieść jest dość nierówna, w zasadzie całą księgą druga jest jedną wielką dłużyzną. Miało być to studium kiełkującego, opisanego zapachem szaleństwa, ale męczyło mnie to strasznie. W zasadzie jest to jedyna wada tej książki. Bohaterowie byli dość ciekawi, łącznie z głównym bohaterem. Kreacja świata, poprzez wrażenia zapachowe również była interesująca. Książka warta przeczytania i na pewno zostanie w mej pamięci. Choć oddaję ją bez żalu, bo pewnie i tak bym nie sięgnęła po nią ponownie.

  Elyria. Polowanie na czarownice Brigitte Melzer

  Książka, którą dostałam w prezencie, a która zaintrygowała mnie opisem i co nie zdarza mi się często nieco zahipnotyzowała okładką. Ponadto miałam nadzieję, że moje pierwsze spotkanie z niemiecką fantastyką, będzie obiecujące. Niestety rozczarowałam się ogromnie. Pomysł miał ogromny potencjał, jednak ten został zamordowany przez brak umiejętności autorki. Bohaterowie są sztywni do bólu, wydarzenia rozgrywane dość sztampowo, a fabuła nie porywa. Ciągła akcja daje zdecydowany niedosyt. Z chęcią zanurzyłabym się w wykreowanym świecie, niestety nie było okazji, by poznać go lepiej. Tej książce zabrakło, czegoś co by urzekało. Relacje między bohaterami wydały mi się jakieś takie sztuczne i wymuszone. Wielka miłość, która połączyła tytułową czarownicę z przeznaczonym jej mężczyzną wydała mi się płytka i wciśnięta w powieść na siłę. Fabuła książki skojarzyła mi się nieco z powieścią Walerii Komarowej Jesienne ognie, jednak Rosjanka podobny nieco pomysł ubrała w zdecydowanie bardziej kuszącą szatę. Nie mogę polecić tej książki i wysyłam ją w świat bez żalu, za to z uczuciem ulgi.

2 komentarze:

  1. Pilipiukiem sama bym nie pogardziła. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Pachnidło wspominam wspaniale - była niesamowite, szokujące, brudne, obrzydliwe, ohydne - to był szok!

    OdpowiedzUsuń

Zachęcam do komentowania, choć lojalnie ostrzegam, że komentarze poniżej pewnego poziomu nie zostaną opublikowane.