Rok wydania:
2004
Wydawnictwo:
Runa
Stron: 302
Z Izabelą Szolc spotkałam się wcześniej przy okazji lektury
opowiadania „I to minie” zamieszczonego w antologii „Księga smoków”. Tekst nie zapadł mi jakoś szczególnie w
pamięć, nie wzbudził ani bardzo pozytywnych, ani wybitnie negatywnych emocji,
pozwolił jednak zwrócić uwagę na nazwisko tej autorki. Gdy trafiła się okazja
przeczytania jej zbioru opowiadań zatytułowanych „Jehannette” nie wahałam się
długo i z ciekawością sięgnęłam po lekturę.
Książka złożona jest z dwunastu opowieści, historii o szczególnych kobietach,
kierujących się przede wszystkim miłością: uwielbieniem do mężczyzny,
macierzyństwem, czy pragnieniem władzy. Spotykamy dwanaście indywidualistek,
postaci historycznych, choć nie tylko, wokół których narosły legendy. Są
osobami z krwi i kości, silne i zdecydowane, często kierują się emocjami i
pozwalają by sterowały nimi rozmaite, często mroczne, uczucia. Czy
przedstawione w ramach tej antologii są bardziej realne, niż znane nam z kart
historii? Nie wiem, na pewno łatwiej jest je zrozumieć, gdy czyta się o
targających nimi uczuciach, niż przy zapoznawaniu się z nimi z bardziej
naukowych notatek i opracowań historycznych.
Zbiór opowiadań otwiera historia o tym, jak Francisco Goya malował
portret Mai nagiej i Mai ubranej, modelką była mu księżna Alby - Cayetana de
Villafranca, a obojgu towarzyszył demon, doprowadzając ich do zguby. Tytułowa
Jehannette, znana szerzej jako Joanna d’Arc, pojawia się w trzeciej opowieści,
jest widmem prześladującym Idziego de Rais, który za fascynację nią płaci
bardzo wysoką cenę. W książce nie brak też wątków polskich, jednym z nich jest
historia o Barbarze Radziwiłłównie zatytułowana „Krzyż i wąż”, mamy w niej
okazję spotkać mistrza Twardowskiego. Z autentycznych postaci najlepiej znałam
Lukrecję Borgię oraz Annę Boleyn. W
opowiadaniu „Demony Lukrecji”, prawie pozbawionym wątków fantastycznych,
bohaterkę poznajemy jako młodą pannę, której towarzyszy przyjaciel gotowy
zrobić dla niej bardzo dużo. W zamykającej tom historii „Anna” nie brak jest
mistycyzmu, a jej atmosfera jest bardzo gotycka. Moim zdaniem jest to jedno z
lepszych opowiadań zawartych w książce.
Ze wszystkich zamieszczonych w tym zbiorze tekstów najciekawszą wydała
mi się historia Lady Macbeth. Izabela Szolc nadała znanemu wszystkim dramatowi
Szekspira zupełnie innego koloru, nowego szlifu, magii i polotu. Podobało mi
się również opowiadanie „Zbrodnie serca” poświęcone Małgorzacie Brandenburskiej,
ukazujące kulisy zbrodni popełnionej w obronie własnej. Najmniej do gustu
przypadła mi opowieść o Izabeli Katolickiej zatytułowana: „Krwiożerczy pies”.
Sama Izabela pojawia się również w przedostatnim tekście „Juana la Loca”, gdzie
główną bohaterką jest Szalona Joanna, żona Filipa Pięknego. Historia o Heloizie
i Abelardzie, zatytułowana „Zwiastun” również mnie nie oczarowała, choć
możliwe, że przeszkodził mi w tym wypadku brak znajomości oryginalnej wersji
tej opowieści. Ostatnią kobietą, którą mamy okazję spotkać w tym zbiorze jest
Joanna Neapolitańska, musi pogodzić obowiązki z własnymi pragnieniami i ponieść
konsekwencje własnych wyborów.
Książkę czyta się dobrze, wprowadza w smutny, melancholijny klimat,
przepełniony mroczą zadumą. Autorka dość
dobrze operuje językiem, wykorzystując niejednokrotnie nie swoje teksty. Jedyne, co mogę jej zarzucić, to liczne
niedopowiedzenia. Nie jestem osobą, która musi mieć wszystko wyłożone wprost,
jednak częste przeskoki akcji, przy stosunkowo krótkiej znajomości z bohaterami
utrudniały lekturę, zmuszając do przewertowania poprzednich stron.
Kończąc recenzję, dodam jedynie, że książkę uważam za dobrą, na pewno
nie jest to pozycja wybitna czy obowiązkowa, jednak miłośnikom historii i nie
tylko pozwoli poznać, jak mogły wyglądać słynne w dziejach kobiety. Myślę, że te opowiadania są warte uwagi,
zwłaszcza gdy ktoś ma ochotę zanurzyć się w nieco przyciężkim, mrocznym
romantyzmie.
Za poprawki i korektę serdecznie dziękuję Serenity i Oceansoul.
Recenzja ukazała się również na stronie Twierdzy Insimilion.
Recenzja ukazała się również na stronie Twierdzy Insimilion.
Sięgnę po nią, jestem tego pewien, coś dla mnie w sumie :-)
OdpowiedzUsuńMoże mnie to zainspiruje do podciągnięcia się z historii, dodaję do książek do przeczytania. :-)
OdpowiedzUsuńMnie dobijała nieco moja mizerna wiedza z historii, z pewnością dużo przyjemniej by się czytało, gdybym lepiej znała zawarte tu postacie, a tak...
UsuńChyba jednak nie moje klimaty.
OdpowiedzUsuńMiłośniczką historii zdecydowanie nie jestem, ale o sławnych kobietach chętnie przeczytam:)
OdpowiedzUsuńNie słyszałam wcześniej o tej książce, dziękuję więc za twój wpis! Uwielbiam powieści/opowiadania historyczne, zwłaszcza te o kobietach. :)
OdpowiedzUsuńlubię gdy łączymy kulturę czy historię w prozie i ten ciekawszy sposó przekazywania wiedzy, ale na razie nie mam w ogóle ochoty na "smutny, melancholijny klimat"...pozdrawiam
OdpowiedzUsuńZ autorką nie spotkałam sie nigdy, do tego nie lubię zbytnio czytać opowiadań, wolę rozbudowane historie, wyjątkiem są jedynie opowiadania napisane jako dodatek do jakiegoś cyklu. Mimo wszystko na plus jest dla mnie to, że bohaterki są już nam znane.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Obawiam się, że nie przypadnie mi do gustu, ponieważ nie jestem miłośniczkom histori.
OdpowiedzUsuńNiestety nie moje klimaty
OdpowiedzUsuńAutorkę poznałam przy okazji "Strzeż się psa", które było raczej takie sobie... A ta książka także specjalnie mnie nie pociąga.
OdpowiedzUsuńDzięki za odwiedziny i zapraszam do mnie :)
Pomyślę nad nią, brzmi bardzo ciekawie!
OdpowiedzUsuńNie czytałam nic tejże autorki, ale pomyślę nad zapoznaniem się z nią :)
OdpowiedzUsuń