środa, 2 kwietnia 2014

Agencja Barnett i Spółka

Autor: Maurice Leblanc
Seria: Arsene Lupin Tom 18
Tytuł oryginału: L'Agence Barnett et Cie
Tłumaczenie: Magdalena Cuisset
Wydawnictwo: Biblioteka Bluszcza
Rok wydania: 2009
Stron: 176

   Gdy przychodzi mi do głowy wymienić autorów piszących klasykę kryminału, to zawsze obok Agathy Christie i Arthura Conana Doyle'a pojawia się nazwisko Maurice'a Leblanca. Ten francuski pisarz, tworzył w tym samym okresie, co ojciec słynnego Sherlocka Holmesa i wśród jego powieści można znaleźć na tyle wyraźne echo konkurencji brytyjsko-francuskiej na rynku kryminałów, że ciężko nie porównywać twórczości tych dwóch autorów.

   Głównym podobieństwem w utworach obu autorów jest awanturniczo-kryminalny wątek oraz sposób jego ujęcia z perspektywy jednego genialnego człowieka. I chociaż Arsene Lupin, jest całkowicie odmienny od Sherlocka Holmesa, to łączy ich upór w dążeniu do celu i niezwykła inteligencja, przy czym Brytyjczyka z Baker Street 221B cechuje wyraźnie analityczny umysł, natomiast u francuskiego bohatera na pierwszy plan wybija się raczej intuicja i spostrzegawczość.

   Ten tom cyklu przygód dżentelmena włamywacza, będącego jednocześnie błyskotliwym detektywem w większości obsadzony jest w Paryżu. Niewiele tu prowincjonalnych akcentów, które niejednokrotnie odnaleźć można było w innych tomach przygód Arsena Lupin. Współczesny pisarzowi świat końca dziewiętnastego wieku przedstawiony został niezwykle urokliwie i z dbałością o szczegóły. Przy odrobinie wyobraźni bez problemu można przenieść się na paryskie uliczki czasów fin de siecle.

   Książka składa się z ośmiu opowiadań, których głównym bohaterem jest Jim Barnett. Wprawdzie nigdzie nie padło wprost, że jest jednym z alter ego Arsena Lupin, jednak czytelnik może mieć pewność, że to właśnie ze sławnym dżentelmenem ma do czynienia. Głównym oponentem a jednocześnie wspólnikiem w rozwiązywaniu zagadek, jest inspektor Bechoux, niejednokrotnie wzdrygający się przed skandalicznymi, jego zdaniem, przywłaszczeniami, których dokonuje Jim Barnett, jednak w dużej mierze od niego zależny. Mamy okazję poznać osiem kryminalnych zagadek, często z zaskakującym, niebanalnym rozwiązaniem.

   Jim Barnett, elegancki, uroczy i szarmancki założyciel agencji detektywistycznej, która nigdy nie pobiera opłat za konsultacje. Utrzymanie biura zapewnia mu umiejętne wykorzystanie rozwiązywanych problemów, tak by za każdym razem uszczknął coś dla siebie w nie do końca oczywisty, zawsze skrupulatnie przemyślany, sposób. Nie można nazwać go uczciwym człowiekiem, choć cechuje się specyficznym poczuciem sprawiedliwości, w której to biedny zabiera bogatemu i nikczemnemu. Detektyw ma słabość do pięknych kobiet i potrafi je w sobie rozkochać, stara się uszczęśliwiać swoje partnerki, co nie przeszkadza mu w niczym często je zmieniać. Te wszystkie cechy charakteru oraz sposób postępowania Jima Barnetta nie pozostawiają wątpliwości, że jest tylko kolejnym wcieleniem Arsene'a Lupin.

   Książkę czyta się bardzo przyjemnie, plastyczny język idealnie oddaje nastrój miejsc, w których dzieje się akcja kolejnych opowieści. Kryminalne intrygi są przemyślane, lecz nie przekombinowane, ich rozwiązania są konsekwencją splotu okoliczności i charakterów, nie pojawiają się jako zupełnie oderwane od wydarzeń, które miały miejsce. Można zarzucić, że postać Jima Barnetta jest nieco zbyt idealna, inteligenty, piekielnie zdolny, sprawny fizycznie nie przejawia żadnych wad, może poza naturą uwodziciela, jednak nawet to uchodzi mu na sucho.

   Jest to z pewnością pozycja obowiązkowa dla miłośników kryminałów, jak również dla miłośników literatury francuskiej. Książka stanowi świetną, lekką i niezobowiązującą rozrywkę, pozwalając jednocześnie zagłębić się w klimacie przełomu wieków dziewiętnastego i dwudziestego.

2 komentarze:

  1. kryminały moja miłość...a tę z chęcią bym przeczytała, bo wiele dobrego o niej już słyszałam, poza tym fajny język, intrygi;))

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytałam niedawno jedną książkę o Arsenie Lupin, chętnie przeczytam inne :)

    OdpowiedzUsuń

Zachęcam do komentowania, choć lojalnie ostrzegam, że komentarze poniżej pewnego poziomu nie zostaną opublikowane.