piątek, 13 lutego 2015

Pożoga

Autor: Orson Scott Card, Aaron Johnston
Cykl: Pierwsza wojna z Formidami- Tom II
Tytuł oryginału: Earth afire
Tłumaczenie: Agnieszka Sylwanowicz
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Rok wydania: 2014
Stron: 504

   Po jakże miłych wrażeniach, jakie wywarła na mnie pierwsza część opisująca spotkanie ludzkości z obcym, inteligentnym gatunkiem, przypominającym przerośnięte mrówki, przyszła pora na zapoznanie się z tomem drugim. Statek Formidów jest już coraz bliżej Ziemi, zagrożenie staje się coraz bardziej realne. W tej powieści dowiemy się, jakie były skutki spotkania z obcymi i jak potraktowali oni błękitną planetę.

   Po dotarciu Victora na Lunę, świat dowiedział się, że zbliża się do niego ogromne niebezpieczeństwo, jednak jego reakcja była zupełnie inna od tej, jakiej spodziewał się posłaniec. Niedowierzanie zastąpiło strach, a gdy zbliżający statek obcych stał się faktem, ludzkość zamiast się zbroić i szykować do wojny, z otwartymi ramionami postanowiła przywitać najeźdźców. Rzeczywistość dość szybko kazała ludziom zweryfikować ich postępowanie, jednak nie byli oni zupełnie przygotowani do zmiany.

   W tym tomie akcja zawęziła się do dwóch wątków, wydarzeń na Lunie, oraz tego, co dzieje się na Ziemi. Na księżycu spotykamy Imalę, która pojawiła się już w poprzednim tomie, rewidentkę księgową, dzięki wytężonej pracy i wybitnemu talentowi odkryła wielkie przekręty w korporacji Juke, w nagrodę została zdegradowana i odesłana na zupełnie nieodpowiednie dla jej kwalifikacji stanowisko. To właśnie tam poznała Victora i jako pierwsza przesłała w sieć dane o tym, co wydarzyło się pasie Kuipera. Jednak by świat zareagował na to, co się wydarzyło potrzeba była interwencja samego Ukko, właściciela korporacji Juke Limited.

   Na Ziemię fabuła ściąga nas do Chin, gdzie poznajemy ośmioletniego Bingwena, inteligentnego chłopca z małej, biednej wioski. On jako jeden z nielicznych potraktował, wrzucony przez Imalę w sieć film poważnie i w miarę swoich możliwości zaczął się szykować na najgorsze. Również na Ziemi ponownie spotykamy Mazera Rakhama, pracującego nad testami nowoczesnej broni, ostatniego wynalazku korporacji Juke. Rozkaz przełożonych dość szybko przenosi go do Chin, gdzie poznaje świdrosanie- sprzęt wynaleziony przez Chińczyków, pozwalający ryć w ziemi niczym kret.

   Kilka rozdziałów przenosi nas z powrotem do dalekiego kosmosu, gdzie mamy okazję zobaczyć, co stało się z kobietami z El Cavadora, którym przewodzić zaczęła Rena, matka Victora. Jest to wątek zdecydowanie poboczny, tracący na znaczeniu w świetle wydarzeń na Ziemi i Lunie.

  W „Pożodze” spotykamy większość postaci znanych nam z pierwszego tomu oraz kilkoro nowych bohaterów. Przede wszystkim mamy dobrą okazję lepiej poznać samego Mazera Rakhama, Maorysa, wychowanego w Wielkiej Brytanii, który zatracił swoją tożsamość, zmyślnego żołnierza, potrafiącego błyskawicznie wyciągać wnioski ze zmieniających się sytuacji, taktycznego geniusza. Dość ciekawie zapowiada się postać Bingwena i spodziewam się, że on odegra jeszcze dość ważną rolę w trwającej wojnie, zwłaszcza, że okoliczności, mocno splotły jego losy z samym Mazerem.

   Akcja drugiego tomu wojny z Formidami naszpikowana jest scenami batalistycznymi, których przedsmak znaleźć można było w tomie pierwszym. W walkach z kosmicznym najeźdźcą swoją rolę odegrał Policyjny Oddział Polowy, pod dowództwem Wita O'Toole'a. W tej cześci dowiemy się jak obcy gatunek próbuję przerobić Ziemię na swoje potrzeby oraz, w jaki sposób ludzkość, stara się temu przeciwdziałać. Mnogość scen batalistycznych, zarówno tych naziemnych, jak i kosmicznych nie przytłacza, ani nie dominuje całej powieści. Znajdziemy w niej również sporo planowania kolejnych strategii oraz silne rozgrywki między Lemem, a jego ojcem. Wątek Reny i kobiet z El Cavadora pozwala na chwilę oderwać się od dramatycznych wydarzeń i podoba mi się, że nie został on porzucony.


   Książkę czyta się bardzo dobrze, szybkie tempo akcji nie pozwala się nudzić, a kolejne wydarzenia, nie wciąż sprawiają dość świeże wrażenie. Uważam, że jest to dobra kontynuacja „W przededniu” i podobnie jak poprzedniczka warta jest przeczytania. Polecam ją fanom „Gry Endera” jak również miłośnikom klasycznego science fiction.

Za książkę serdecznie dziękuję portalowi Lubimy czytać.

1 komentarz:

  1. Od dawna mam ochotę na książki tego autora, ale jakoś ciągle mi nie po drodze z nim. Zdarzyło mi się jedynie obejrzeć fragment filmu "Gra Endera", ale wyłączyłam go, gdy się zorientowałam, że to na podstawie książki :)

    OdpowiedzUsuń

Zachęcam do komentowania, choć lojalnie ostrzegam, że komentarze poniżej pewnego poziomu nie zostaną opublikowane.