Wydawnictwo: Instytut Wydawniczy Erica
Rok wydania: 2016
Trudno ocenić na ile decyzja o wydaniu tej książki była skutkiem zmian, jakie w sposób gwałtowny i niespodziewany dotknęły Stadninę Koni arabskich w Janowie Podlaskim. Faktem natomiast pozostaje, że jest to bardzo świeże i bezpośrednie spojrzenie na to co nastąpiło w lutym 2016 roku, gdy bez wyjaśnień decyzją władz odwołano trzy najważniejsze osoby zajmujące się hodowlą koni arabskich w Polsce. Anna Stojanowska, dyrektor stadniny w Michałowie Jerzy Białobok oraz Marek Trela – dyrektor i główny hodowca arabów w Janowie Podlaskim z dnia na dzień stracili swoje stanowiska i zostali zastąpieni przez osoby o znacznie mniejszych kwalifikacjach. Jak to odbije się na hodowli koni arabski w Polsce? Pierwsze efekty już można odczuć i nie należą one do wesołych.
To właśnie Marek Trela jest głównym bohaterem tej książki. Poznajemy jego drogę do Janowa Podlaskiego od samych początków. Od dziecka ciągnęło go do koni, mieszkając w Warszawie jeździł na nich kiedy tylko miał okazję. Pasja jeździecka wywarła też wpływ na kierunek studiów, którym się oddał, gdy wybrał weterynarię, sprzeciwiając się rodzinie planującej dla niego karierę medyczną. Mamy okazję śledzić krok po kroku jego pasję i rodzące się wyjątkowe uczucie do koni czystej krwi arabskiej. Jego powoli dojrzewającą przyjaźń z poprzednim hodowcą i dyrektorem stadniny koni w Janowie Podlaskim, skutkującą rosnącym zaufaniem do niego jako następcy.
Równie ważne w tej książce jest przedstawienie idei państwowej hodowli koni, która dla laików jest czymś zupełnie obcym. Poznajemy historię jaka stoi za wyjątkową miłością Polaków do koni i jakie były jej skutki. W Polsce od dawna ceniono konie czystej krwi arabskiej, a położenie kraju umożliwiające kontakty z Arabami sprawiło, że pierwsze konie tej rasy trafiły do nas bardzo wcześnie. Już w czasach historycznych Polacy potrafili je docenić, a hodowle liczą sobie długie lata. Ewenementem na światową skalę jest księga stadna Stadniny Koni w Janowie Podlaskim, gdzie najstarsze rodowody liczą sobie blisko sto lat.
Książkę czyta się wyśmienicie, w czym ogromną zasługą jest bardzo przystępny język. Autorka przedstawia temat w sposób niezwykle interesujący i niewolny od emocji. Licznie cytowane wypowiedzi Marka Treli dodają jej autentyczności. Sposób przedstawienia tematu jest na tyle przystępny, że bez większych problemów jesteśmy w stanie zrozumieć jakie motywy kierowały byłym dyrektorem w prowadzeniu stadniny i nawet dla ludzi niezorientowanych w branży zrozumiałym jest, że ten człowiek naprawdę zna się na rzeczy. Liczne sukcesy, jakie za jego kadencji odniosła stadnina tylko to potwierdzają.
W książce Ewy Bałgaj, będącej biografią Marka Treli trudno o obiektywne, czy choćby mocno zdystansowane spojrzenia na to co nastąpiło. Przedstawione zostały jednak fakty, z którymi trudno polemizować i z których każdy bez większych problemów jest w stanie wyciągnąć wnioski. Nie znajdziemy tu politycznej walki, raczej wielkie rozżalenie faktem, że kilkadziesiąt lat ciężkiej, dającej wspaniałe owoce pracy, można zmarnotrawić nagłą, niezrozumiałą w środowisku koniarzy decyzją. Po lekturze trudno uwolnić się od uczucia, że zmarnowane zostało coś naprawdę wielkiego i pięknego, i miną długie lata, zanim uda się to odbudować.
Jest to książka, którą z przyjemnością mogę polecić każdemu, w kim tli się choć skromna iskierka typowej dla Polaków miłości do konia. I choć wrażenia po lekturze nie należą do najweselszych, jednak jest to pozycja, z którą warto się zapoznać, choćby po to, by poszerzyć swoje horyzonty.
Recenzja powstała na potrzeby portalu Sztukater.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zachęcam do komentowania, choć lojalnie ostrzegam, że komentarze poniżej pewnego poziomu nie zostaną opublikowane.