czwartek, 13 listopada 2014

Nigdziebądź

Autor: Neil Gaiman
Tytuł oryginału: Neverwhere
Tłumaczenie: Paulina Braiter
Wydawnictwo: MAG
Rok wydania: 2014
Stron: 332

   Moje dotychczasowe spotkania z tym autorem przyniosły mi mieszane uczucia. Z jednej strony rewelacyjne wrażenia, jakie odniosłam po lekturze „Dobrego omenu” który powstał przy współpracy z Terrym Pratchettem, z drugiej zaś niewielkie rozczarownie, jakie wzbudził we mnie zbiór „Dym i lustra”. W końcu przyszło mi się zmierzyć z jedną z najbardziej rozpoznawalnych powieści tego pisarza i jedno pozostało bez zmian, wciąż mam ochotę poznać inne jego książki, ponieważ w dalszym ciągu nie potrafię wyrobić sobie jednoznacznej opinii o tym autorze.

   Miejscem akcji jest Londyn, na pozór tylko, taki jakim go znamy współcześnie, dość szybko odkrywamy jego mroczniejszą naturę- Londyn Pod, równoległą rzeczywistość zamieszkaną przez rozmaite plemiona ludzi o niezwykłych talentach. Richard Mayhew, zwyczajny człowiek, prowadzący spokojne i niczym niewyróżniające się życie okazał dobre serce przypadkowo spotkanej, rannej dziewczynie. Był to pierwszy krok, który całkowicie odmienił jego codzienną rutynę. Gdy dziewczę powróciło do siebie, Richard łudził się, iż wszystko znów będzie jak dawniej, jednak okazało się, że powrót do tego, co było przed spotkaniem z Drzwi, jest niemożliwy. Mężczyzna postanowił ją odnaleźć i z jej pomocą odwrócić skutki, tego co się stało.

   Londyn Pod jest bardzo ciekawym miejscem, a jego główną własnością jest to, że jeśli raz miało się z nim styczność przestało się istnieć dla prawdziwego Londynu. Richard w pogoni za Drzwi, schodzi coraz głębiej i zapuszcza się coraz dalej w świat rodem ze swoich koszmarów. Przepuszczony przez plemię Szczuromówców wyrusza na ruchomy targ, by odnaleźć dziewczynę. Po drodze spotyka Łowczynię, legendarną postać ze świata Pod, aż w końcu razem z nią dołącza do Drzwi i Markiza de Carabas, wyruszają do anioła Islingtona, który pomoże znaleźć im odpowiedzi na dręczące ich pytania.

   W powieści znalazło się też miejsce na czarne charaktery, zaliczyć do nich można Pana Croupa i Pana Vandemara, płatnych morderców i specjalistów od mokrej roboty. Zlecono im ściganie Drzwi, jednak osoba zleceniodawcy dość długo pozostaje dla czytelnika tajemnicą. Obaj sprawiają wrażenie profesjonalnych sadystów, którzy z chęcią znęcają się nad ofiarami, o ile zleceniodawca im na to pozwoli. Każdego z nich charakteryzuje jakieś dziwactwo, co jednak nie przeszkadza im być zawodowcami.

   Intryga została spleciona dość ciekawie i nie jest zbyt oczywista, a jej rozwiązanie jest zaskakujące. Wokół niej zawiązana jest fabuła powieści i nie znajdziemy w książce zbyt wielu wątków pobocznych. Jednak tempo akcji i niejednokrotne jej zwroty nie pozwalają się nudzić w trakcie lektury. Nieliczne opisy rzeczywistości Londynu Pod robią ogromne wrażenie, przenoszą w mroczny, nierealny świat, którym jednak rządzą prawa fizyki.

   Powieść czyta się dobrze, choć nie była to książka, przez którą się płynie. Mimo niewielkiej objętości, zajęła mi dość dużo czasu, choć trudno mi znaleźć coś, co mogłabym jej zarzucić. Nie udało mi się poczuć klimatu Londynu Pod, mimo wielkich chęci miałam problem, by w pełni go sobie wyobrazić. Spodobało mi się zakończenie wątku Richarda, choć jego decyzja mnie nie zaskoczyła.

   Mam dość mieszane uczucia względem tej książki, z jednej strony bardzo mnie zainteresowała, a wizja świata Pod jest szalenie intrygująca, z drugiej zaś, zabrakło mi tego, trudnego do zdefiniowania, czegoś, co by mnie całkowicie urzekło. Książka mnie nie oczarowała, choć nie wątpię, że tkwi w niej wielki potencjał, dlatego polecam by każdy sam sprawdził, czy zadziała na niego magia tej powieści.

Za książkę serdecznie dziękuję portalowi Sztukater.

5 komentarzy:

  1. Mam za sobą jedno spotkanie z Gaimanem i nie wiem, co sądzić. Ale książka, którą czytała była dziełem jego i jeszcze jednego autora i jakoś specjlnie mnie nie powaliło. Jednak dam temu autorowi szansę solo... Kiedyś...

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytałam tę książkę jakiś czas temu i przyznam się szczerze że nie bardzo pamiętam swoje wrażenia. Być może będę musiała wrócić do tego tytułu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Albo może to najlepszy dowód na to, że jednak nie warto? :)

      Usuń
  3. W sumie to ja nie mam nic do stracenia, bo mogę w każdej chwili pozyczyć tą książkę od brata, a bardzo ciekawi mnie twórczość tego autora :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Też mnie to ciekawi, ale zmniejszył moją ciekawość fakt, ze pisarz nie oddał atmosfery Londynu.

    OdpowiedzUsuń

Zachęcam do komentowania, choć lojalnie ostrzegam, że komentarze poniżej pewnego poziomu nie zostaną opublikowane.