czwartek, 3 października 2019

Lektury września

   I ani się człowiek obejrzał a już jesień rozpanoszyła się na dobre. Kasztany, żołędzie i liście lecą hurtem z drzew a po lasach (i nie tylko) prawdziwa grzybowa klęska urodzaju. U mnie w czytelniczym stosie też nieco obrodziło. Ilością, bo przeczytałam w tym miesiącu sporo cienkich książek, ale kilka z nich jakością zdecydowanie nadrabiała objętość. No i udało się sięgnąć po kilka książek poczekalnianych, więc jakieś małe zwycięstwo nad samą sobą i moimi książkowym regałami jest. I tylko milczeniem, lub półmilczeniem pominę kwestię zalegania z recenzentkami - sezon grzybowy sprawia, że ciężko mi usiedzieć w domu, a jak już nazbieram, to czyszczę i przerabiam. Na niewielką wzmiankę zasłużyły też moje, jeszcze wrześniowe zakupy, gdy będąc na warszawski Independent Book Festival zabłądziłam na cudne antykwaryczne stoisku, gdzie jakość zdecydowanie przyćmiła ilość, a w połączeniu z bardzo dobrym sprzedawcą... Cóż... Miałam nie kupować książek, a przywiozłam ich całą reklamówkę. I tylko pocieszaliśmy się z Przyjacielem, płacząc i kupując kolejne dobre książki. Ale o tym więcej w najbliższej stosikowej notce, dziś skupię się na tej lekturowej.

   Na stosie wygląda to tak:


   Dół zdominowały dwa proekologiczne komiksy, których nie planowałam na ten miesiąc, a które wpadły w ramach recenzji. Obydwa rysował Tomasz Samojlik, w Ostatnim żubrze jest on też autorem tekstu, podczas gdy Bardzo dziką opowieść napisali Marcin Podolec i Agata Mianowska. Obydwa oceniam bardzo dobrze, a wadą pierwszego jest z pewnością urwane zakończenie.
   Bez wyjścia Charles Dickens, Wilkie Collins Oto, coś co musiałam przeczytać, choć przyznam szczerze, że sobie nieco odwlekałam tę przyjemność.
   Tomik poezji z rękawa Ewa Anna Oleksiuk to zdecydowanie najsłabsza pozycja na tym stosie. W poezji cenię operowanie słowem i umiejętność wzbudzenia emocji innych, niż zniechęcenie.
   Baśń o wężowym sercu Radek Rak Czytałam tylko jedno, może dwa opowiadania tego autora, ale ta powieść mnie oczarowała.
   Miasto w morzu i inne utwory poetyckie Edgara Allan Poe Kupiona dość dawno temu, powoli dojrzewała na półce. Dwujęzyczny tom wierszy i krótka notka biograficzna o autorze. To było takie moje must read.
   Powrót do życia Long Litt Woon Książka niespodzianka, otrzymałam ją w ramach bytności na grupie o grzybach. Nie doczekała się jeszcze nawet ujęcia w żadnym stosie a tu już trzeba pisać recenzję.
   Pająk. Atak na ambasady Marek Romański Jeden z recenzenckich kryminałów, których mi się nieco przywlekło ostatnio. W sumie bardziej w stronę sensacji, ale czytało się nieźle.
   Portret Suzanne Roland Topor Obłędny i szalony, więc dokładnie to, czego można się było spodziewać po Toporze.
   W pewnym miasteczku Thomas Hardy To niewielka nowela o tym, że gdy szczęście jest na wyciągnięcie ręki, to trzeba mieć odwagę, by po nie sięgnąć.
   Zbrodnia lorda Artura Savile Oscar Wilde Oj, to chyba w tym miesiącu najbardziej zapadło mi w pamięć. I choć było tu sporo dobrych książek, to ta mnie oczarowała całkowicie.

   Ot i tyle, ilościowo całkiem sporo, objętościowo już niekoniecznie. Tak czy inaczej, kolejny miesiąc i kolejny przeczytany stos za mną. W sumie jestem dość zadowolona z wyniku, bo biorąc pod uwagę, że naprawdę ciężko mi znaleźć czas na czytanie, nie było źle. O większości coś tam napisałam i teksty pewnie wkrótce zawitają na blogu. Póki co zabieram się za kolejną książkę, by i październik był równie owocny.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zachęcam do komentowania, choć lojalnie ostrzegam, że komentarze poniżej pewnego poziomu nie zostaną opublikowane.