niedziela, 15 listopada 2020

Głupie łzy



Autor: Jarosław Mikołajewski

Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie

Rok wydania: 2019

Dość często sięgam po współczesną polską poezję, najczęściej jednak wybieram artystów o niezbyt wielkim doświadczeniu, o nieznanych szerzej nazwiskach. W związku z tym ich zbiory poezji, to albo literackie debiuty, albo tomiki opublikowane w niewielkim odstępie czasu od tych pierwszych. Tym razem wyjątkowo sięgnęłam po książkę poety doświadczonego, laureata wielu nagród w konkursach poetyckich. „Głupie łzy” Jarosława Mikołajewskiego to kolejny z kilkunastu tomów jego poezji, po który sięgnęłam  i było to dla mnie pierwsze spotkanie z tym autorem.

Jarosław Mikołajewski w „Głupich łzach” posługuje się wierszem białym. Brak interpunkcji, nawet w miejscach aż nazbyt oczywistych, brak rymów i zmienna rytmika wierszy sprawiają, że każdy z nich jest wyjątkowy. Długość wierszy jest różna, od utworów składających się raptem z pięciu wersów budujących jedno zdanie, po opowieść ciągnącą się przez kilka stron. 

Tematyka wierszy jest równie różnorodna co ich forma. Są tu tematy oscylujące wokół polityki, są te znacznie bardziej intymne, dotyczące uczuć i wrażeń. W wielu wierszach jednak przewija się śmierć, nie tylko znajdziemy tu niejedno epitafium (między innymi dla Stephena Hawkinga), ale też  pełne refleksji wycieczki na cmentarz. Niejeden utwór poświęcono także konieczności śmierci, nieuchronności zbliżającego się końca, pogodzenia się, lub oporowi przed nim.

Wiersze nie należą do najłatwiejszych w odbiorze. Niewiele rzeczy podanych zostało w nich wprost, znacznie więcej wyczytać można pomiędzy wersami, niż z nich samych. Taki sposób ujęcia poruszanych tematów wymaga od odbiorcy ogromnej wrażliwości, zbliżonej do tej, jaką posiada twórca. To nie jest łatwe i nie jest częste, nie zawsze trafi się czytelnik, który czytając napisaną frazę, byłby w stanie sam podpisać się pod danymi słowami. Taki sposób pisania zmusza też czytelnika do refleksji, do zastanowienia się nad wierszem, tak by w pełni go zrozumieć. Pozostawia to też spore pole do interpretacji, a nawet dodania utworowi znaczenia, zrozumiałego tylko dla niego samego. Czytanie poezji zawsze jest w jakimś sensie związane z  dodawaniem do niej własnych emocji i nastrojów. W przypadku wierszy ze zbioru „Głupie łzy” jest to aż nadto wyraźne.

Jarosław Mikołajewski posługuje się bardzo bogatym językiem. Nie znajdziemy tu nadmiernych powtórzeń, czy zbytniego uproszczenia słownictwa. Jeśli w danym miejscu bardziej pasuje wyraz powszechnie używany rzadziej to on właśnie został użyty. Niezwykła dbałość o nadanie każdemu utworowi właściwego wydźwięku i płynności robi bardzo dobre wrażenie. Dzięki temu, pomimo braku rymów, różnej ilości sylab i słów w wersach utwory charakteryzują się przyjemną dla odbiorcy rytmiką.

„Głupie łzy” Jarosława Mikołajewskiego to dobry kawałek współczesnej poezji. To lektura wymagająca, nie tylko odpowiedniego nastroju i wrażliwości, ale też zmuszająca do refleksji, do przeczytania danego wiersza po raz kolejny, by w pełni pojąć wszystkie konotacje znaczeń. Nie jest to lektura dla każdego, choć wychodzę z założenia, że w przypadku poezji zawsze warto spróbować zbliżyć się do wcześniej nieznanego nam twórcy. A nuż okaże się, że posiada na tyle zbliżoną do naszej wrażliwość, iż z zapamiętaniem będziemy śledzić każdy kolejny wers podpisując się pod nim obiema rękoma? „Głupie łzy” Jarosława Mikołajewskiego mają taki potencjał i dla każdego, kto lubi czasem poetyckie wyzwania jest to dobry wybór.

Recenzja powstała na potrzeby portalu Sztukater

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zachęcam do komentowania, choć lojalnie ostrzegam, że komentarze poniżej pewnego poziomu nie zostaną opublikowane.