Autor:
Jarosław Grzędowicz
Cykl:
Pan Lodowego Ogrodu
Wydawnictwo:
Fabryka Słów
Rok
wydania: 2011
Stron:
540
Już
od dość dawna planowałam sięgnąć po tę książkę, sporo o
niej czytałam, a zdecydowana większość opinii była bardzo
pochlebna. Autor też nie był mi zupełnie nieznany gdyż wcześniej
zetknęłam się z „Księgą jesiennych demonów”, która zrobiła
na mnie pozytywne wrażenie. W końcu znalazłam siły i chęci, by
pogrążyć się w czterech dość opasłych tomach i po lekturze
pierwszego z nich wiem, że było warto.
Nie
przepadam za łączeniem wątków fantasy i science fiction, dlatego
do samego początku powieści podeszłam dość sceptycznie. Vuko
Drrakainen zostaje wysłany z misją ratunkową na inną planetę, na
której odnaleziono inteligentne formy życia, bardzo podobne do
ludzi. Zadaniem bohatera jest odebranie kilkorga pracowników ze
stacji badawczej i sprowadzenie ich z powrotem na Ziemię, z
usunięciem wszelkich śladów działalności, tak by obca
cywilizacja nie odczuła skażenia ziemskimi ideami.
Świat
planety nieco przypomina średniowieczną Europę. Niewielkie
zaawansowanie technologiczne i wiara w zabobony sprawiają, że
mieszkańcy tego świata prowadzą dość przewidywalne, pełne
trudów życie. Vuko, który przeszedł specjalne szkolenie oraz
został odpowiednio ucharakteryzowany, by ukryć niewielkie różnice
w wyglądzie między ludźmi, a autochtonami, zmuszony jest
zrezygnować ze wszystkich dobrodziejstw cywilizacji, by wypełnić
swoje zadanie.
Drugim,
nieco mniej ważnym wątkiem, jest opowieść poznana z perspektywy kireneńskiego księcia, następcy amitrajckiego tronu. Poznajemy go jako młodego chłopca, który razem z dwoma braćmi przygotowywany
jest do pełnienia funkcji władcy. Człowiek, który ma rządzić
imperium musi wykazać się bardzo rozmaitymi talentami, dlatego
szkolenie, jakie przechodzi wymyka się nieco ze standardów, których
moglibyśmy się spodziewać.
Obaj
bohaterowie są dość wyjątkowi. Vuko o sprawności i szybkości
wzmocnionej dzięki biowszczepowi przypomina mi nieco dobrze
wytrenowanego wiedźmina pod wpływem eliksirów. Zabójczo szybki o
wyostrzonych zmysłach, bez problemu radzi sobie z zagrożeniem,
którego nawet nie mógł się spodziewać. Co ważne, nie jest
postacią, której wszystko się udaje, ponosi straty, czasem
przegrywa, dzięki czemu jego kreacja nie zniechęca czytelnika.
Książę jest bystrym młodzieńcem, o dużej moralności. Nie waha
się nawet gdy przychodzi podjąć mu trudną decyzję, nie boi się
konsekwencji, jakie mogą go spotkać, odważnie idzie naprzód, by zmierzyć się z tym, co go spotkało.
Zdecydowanie
najmocniejszym elementem książki jest idealnie budowane napięcie
obecne przy wątkach z Vuko, stwarzające ciężki, mroczny i nieco
gotycki klimat. Momenty poświęcone księciu są znacznie
mniej emocjonujące, choć nie mogę stwierdzić by były nudne.
Jedyne co mnie nieco raziło, to sceny walk, opisane zostały nieco
chaotycznie, na tyle, że często gubiłam wątek i zmuszona byłam
cofnąć się kilka zdań, by zyskać pewność, kto zdobywa
przewagę w starciu.
Jest
to bardzo dobra powieść, której lektura upływa błyskawicznie. Z
wielką ochotą sięgnę po kolejne tomy, tym bardziej, że
zakończenie tego było dość intrygujące. Polecam tę książkę
każdemu miłośnikowi pełnokrwistego fantasy, a zwłaszcza tym,
którzy lubią mroczne klimaty.
Mam już od dłuższego czasu ochotę na tę serię. Może w wakacje w końcu znajdę dla niej czas :)
OdpowiedzUsuńsklep-z-pamiatkami.blogspot.com
Oj, to zdecydowanie dla mnie Fantasy, a do tego mroczne klimaty to coś w cyzm najlepiej się odnajduje. Mój brat ma tą pozycję u siebie, więc i z jej zdobyciem nie bedzie wiekszych problemow :)
OdpowiedzUsuńTeż jestem strasznie nakręcona na tę powieść od bardzo dawna. Uwielbiam taki gotycki klimat w powieściach. Koniecznie muszę ją mieć.
OdpowiedzUsuńGrzędowicz górą! Dzięki takim autorom fantasy jak on, Polska nie musi się wstydzić swoją literaturą za granicą, wręcz przeciwnie.
OdpowiedzUsuńhttp://zakurzone-stronice.blogspot.com/
Od dawana planuje poznac twórczość tego autora,
OdpowiedzUsuń