Ani się człowiek obejrzał, a już luty dobiegł końca, czas pędzi na tyle szybko, że nawet przegapiłam drugie blogowe urodziny, które miały miejsce 11 lutego. Ale w sumie niewiele mogłabym z tych urodzin podsumować. Blog jakoś specjalnie się nie zmienił, może poza tym, że został zdominowany przez literaturę. Niezmiernie cieszą mnie wzrastające statystyki, które poprawiają humor, zwłaszcza że wiem, że moje miejsce w sieci ostatnio nieco leży odłogiem. Mam nadzieję, że będzie lepiej w marcu, po pierwsze dlatego, że to jeden z moich ulubionych miesięcy, a po drugie udało mi się uporać ze wszystkimi zobowiązaniami recenzenckimi, które nieco mi już zaczęły ciążyć. Tak, czy inaczej jestem dobrej myśli.
A póki co pora podsumować luty. W tym, najkrótszym miesiącu udało mi się przeczytać 6 książek, łącznie 2006 stron, co dało całkiem miły dla oka wynik niecałych 72 stron dziennie. Czyli wyraźny progres w porównaniu z trzema ostatnimi miesiącami. Moja biblioteczka za bardzo w tym miesiącu nie przytyła, pojawiło się z niej raptem 5 nowych tytułów, za to udało mi się, po raz pierwszy w tym roku, nieco odchudzić Poczekalnię, wprawdzie tylko o 2 książki, ale znów jest postęp, zwłaszcza że marzec też rozpoczęłam od czytania własnych książek.
A co kolejno przewinęło się przez moje ręce w tym miesiącu:
Lisowczycy Antoni Ferdynand Ossendowski
To przedostatnia z książek od Sztukatera, które mi zalegały. Bardzo interesująca opowieść szlachecka, z bogato zarysowanym tłem historycznym. Zrobiła na mnie pozytywne wrażenie, o czym wspomniałam w recenzji.
Lubię poczytać felietony tego dziennikarza i choć nie zawsze zgadzam się z jego poglądami, a powierzchowne ujęcie pewnych spraw bywa irytujące, niemniej jednak lektura sprawiła mi wiele przyjemności. Recenzja czeka na zielone światło od Lubimy czytać.
Nieco ponadplanowo skusiłam się na zrecenzowanie tej powieści. Przyciągnął mnie Orient, skusił Stambuł. Książka choć nie oczarowała, jednak zrobiła na mnie dość pozytywne wrażenie, zwłaszcza drobiazgowo nakreślone tło historyczne oraz Konstantynopol będący najważniejszą "postacią" w powieści. Recenzja dla Lubimy czytać, czeka na publikację w serwisie.
To ostatni z zaległych egzemplarzy recenzenckich tym razem sztukaterowy. Książka bardzo mi się spodobała, dowiedziałam się z niej wielu ciekawych rzeczy. Lubię historię podaną w taki sposób, więcej o książce w mojej ostatniej notce.
Skoro moje ostatnie zakupy zdominował ten autor, postanowiłam jak najszybciej sięgnąć po któryś z tytułów. Jest to zbiór opowiadań, bardzo typowych dla tego pisarza, groteskowych, czasem niesmacznych, czasem zabawnych, niekiedy zaś wstrząsających. Może nie są aż tak zaskakujące, jak te w "Czterech różach dla Lucienne", od której to książki zaczęła się moja sympatia dla autora, jednak czytało się je bardzo przyjemnie. I pamiętajcie: strzeżcie się czarnych krów!
Kolejna książka tego autora w tym miesiącu. Z jednej strony zupełnie inna od poprzedniej, jednak styl pisarza jest bardzo charakterystyczny. Jest to powieść, będąca wspomnieniami artysty żyjącego na początku XX wieku. Z jednej strony znajdziemy tu pełen przekrój historycznych postaci, z którymi miał okazję spotkać się narrator, z drugiej zaś odkryjemy krok po kroku jego drogę do doskonałości. Zdecydowanie godna polecania, dla miłośników niebanalnych historii.
Ot i cały luty. Jak widać tematyka dość urozmaicona i książki rozmaite. Po uporaniu się z zaległościami recenzenckimi czułam silną potrzebę przeczytania niezbyt długich pozycji, stąd też miedzy innymi wybór padł na Topora. Ogólnie jestem zadowolona z wyników a i jakiś konkurs chyba pojawi się za niedługo. Ciężko mi stwierdzić jakiej recenzji możecie się spodziewać w najbliższym czasie, na liście oczekujących są cztery tytuły, a może uda mi się w międzyczasie zrecenzować coś swojego...
Gratuluję wyników, piękne pozycje.
OdpowiedzUsuń