Tytuł oryginału: Before they are hanged
Cykl: Pierwsze prawo. Księga II
Tłumaczenie: Wojciech Szypuła
Wydawnictwo: MAG
Rok wydania: 2016
Pierwsze prawo to trylogia, która przyczyniła się do sławy Joe’go Abercrombie, w stworzonym na jej potrzeby uniwersum brytyjski pisarz osadzał później kolejne teksty. Drugim tomem cyklu jest powieść Nim zawisną, w pierwszym polskim wydaniu zatytułowana Nim zawisną na szubienicy. Książka trzyma wysoki poziom, z jakim mieliśmy do czynienia w debiutancka książka autora, Ostrze (Samo ostrze w pierwszym wydaniu), wprowadzający czytelników w bogaty świat pełny potężnej magii, licznych wojen i ludzi o silnych charakterach.
Uniwersum Pierwszego prawa w Nim zawisną zaprezentowane jest z trzech perspektyw, co wiąże się z trzema równorzędnymi wątkami powieści. Począwszy od dalekiej północy – Anglandu, poprzez Dagoskę na rozgrzanym słońcem południu, aż po zrujnowane przed wieloma laty Stare Cesarstwo gdzieś na krańcu świata. Niestety zabrakło mapy, która ułatwiłaby orientację w geografii przedstawionego świata. Nie można autorowi zarzucić niedbałości w kwestii kreacji uniwersum. Drobiazgowe opisy sprawiają, że poczujemy chłód pełnych błota północnych bezdroży, majestat dawno wymarłego, ale i potężnego miasta oraz duszną atmosferę oblężonej Dagoski.
Akcja powieści toczy się trójtorowo i w każdym z wątków odnajdziemy bohaterów poznanych w pierwszym tomie cyklu. Pułkownik West wraz z armią Unii wyrusza, by bronić Anglandu przed wojskami króla Bethoda, któremu udało się podbić i zjednoczyć całą Północ. Inspektor Glokta, awansowany na superiora Dagoski, staje przed wyzwaniem jakim jest utrzymanie miasta w rękach Unii i zmierzenie się z oblegającymi je Gurkhulczykami. Ostatnim z wątków jest wędrówka, jaką przedsięwziął Pierwszy Wśród Magów Bayaz, werbując do tego zadania poznanych w Ostrzu Logena Dziewięciopalcego oraz Jezala Luthara. Wszystkie trzy historie silnie się przeplatają i we wszystkich dzieje się na tyle dużo, że czytelnik w żadnej z nich nie odczuwa spowolnienia akcji czy przestojów. Każda została przedstawiona tak interesująco, że nie sposób wybrać wątek, który można by faworyzować.
Nim zawisną to kolejna okazja do spotkania z postaciami znanymi z Ostrza. Przedstawione wydarzenia ponownie poznajemy z kilku perspektyw, gdyż mamy do czynienia z kilkorgiem narratorów. Pierwszym z nich jest pułkownik West wprowadzający nas w kulisy kampanii unijnej armii na północy. Wydarzenia związane z wojną z Bethodem poznajemy również dzięki Wilczarzowi, jednemu z wolnych Północnych, Człowiekowi Nazwanemu. Troje narratorów znajdziemy w wątku związanym z wyprawą, gdyż swą historię snują równocześnie Jezal, Logen oraz Ferro. Jedynie epizod dagoskański przedstawiony jest z jednego punktu widzenia – superiora Glokty.
Wymieniona szóstka bohaterów wypełnia pierwszy plan powieści. Poznajemy nie tylko dokładny opis wydarzeń, jakich są świadkami, ale również ich przemyślenia i sposób patrzenia na świat. Dzięki temu mamy dobrą okazję, by zrozumieć ich charaktery, a te są niebanalne i niepozbawione głębi. Żaden z nich nie jest wolny od lęków czy wad, dzięki czemu stają się realni. Inspektor Glokta o zdeformowanym ciele znajduje w sobie litość, której źródła nie jest w stanie dokładnie pojąć. Tajemnicza i zabójcza Ferro, jaką po raz pierwszy spotkać można było w końcówce Ostrza, z jednej strony jest kobietą odważną i dziką, z drugiej drży na myśl o uczuciach, gdyż te według niej świadczą o słabości. Luthar przechodzi solidną szkołę, gdy po raz pierwszy opuszcza gościnne mury Agriontu i musi zmierzyć się z trudami niebezpiecznej wyprawy w nieznane. Towarzyszący tej dwójce Logen pozostaje dalej tym samym nieulękłym wojownikiem, który nie waha się wziąć na siebie odpowiedzialności za niefortunnie skomponowaną drużynę, z jaką przyszło mu przemierzać nieznane krainy. Kreacja Wilczarza również nie ewoluuje, w dalszym ciągu, podobnie jak Logen, jest przede wszystkim wojownikiem trzeźwo patrzącym na świat. Inaczej ma się sytuacja z pułkownikiem Westem, ponieważ wydarzenia, w jakich bierze udział, odciskają na nim silne piętno.
Oprócz szóstki protagonistów w powieści znajdziemy cały szereg postaci zapełniających dalsze plany opowieści. Niektórzy z nich zostali przedstawieni dość dokładnie, inni jedynie pobieżnie. Ich prezencja jest z jednej strony odbiciem ich zachowań oraz słów, z drugiej zaś wynika wprost z tego, jak odbierają ich narratorzy opowieści. Nie mamy wglądu w ich myśli ani motywy, możemy się ich jedynie domyślać. Kluczowym jest, jakie relacje tworzą z szóstką głównych postaci, a te Joe Abercrombie przedstawił wyśmienicie.
Pod względem językowym powieść się nie wyróżnia, nie znajdziemy tu nic, co mogłoby oczarować, ani nic, co negatywnie wpłynęłoby na odbiór książki. Jedyne wprowadzone neologizmy służą do opisania świata przedstawionego i nazwania występujących w nim istot. Odrobina wulgaryzmów użyta została, by lepiej oddać emocje bohaterów, i zbytnio nie razi. Znajdziemy tu również pewną dawkę humoru opartego na ironicznych wypowiedziach bohaterów. Dzięki temu książkę, mimo znacznej objętości, czyta się błyskawicznie.
Nim zawisną to porządnie napisana powieść fantasy, w której trudno doszukać się wad. Wśród jej zalet z pewnością należy uwzględnić bardzo dobre kreacje postaci i idealnie przedstawione relacje między nimi. Mnogość wydarzeń przyciąga uwagę, jednak trudno o przesyt, gdyż autor zadbał o to, by akcja nie zdominowała fabuły. Ta natomiast jest logiczna i nieco przewidywalna, akurat na tyle, by dać czytelnikowi poczucie, że wie dokąd zmierza i jaki jest cel poruszanych wątków. Nie znaczy to, że w powieści brakuje nagłych zwrotów akcji. Na próżno tu jednak szukać głębszych myśli czy jakiegoś przesłania. Książka zapewnia świetną rozrywkę, nie zmuszając czytelnika do refleksji.
Za książkę serdecznie dziękuję portalowi Insimilion.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zachęcam do komentowania, choć lojalnie ostrzegam, że komentarze poniżej pewnego poziomu nie zostaną opublikowane.