Autor: Brian Staveley
Tytuł oryginału: The Emparor’s blades
Tłumaczenie: Jerzy Moderski
Cykl: Kronika Nieciosanego Tronu. Tom I
Rok wydania: 2015
Wydawnictwo: REBIS
Sięgając po debiutancką powieść Briana Staveley’a zupełnie nie wiedziałam czego się spodziewać poza tym, że biorę w ręce dość grubą powieść fantasy, która posiada swą kontynuację. Nie mając w zasadzie żadnych oczekiwań, trudno było o rozczarowanie i tym łatwiej można było się mile zaskoczyć. A po lekturze "Mieczy cesarza" jedno mogę stwierdzić na pewno, z wielką chęcią poznam dalsze losy bohaterów, gdyż książka napisana jest na tyle dobrze, że budzi apetyt na więcej.
Miejsce akcji powieści obrazuje załączona mapa, co przywodzi na myśl czasy, w których prawie każda powieść fantastyczna trafiająca do wydawców okraszona była mapami oraz historią wykreowanego świata. Lubię, gdy autor oprócz snucia fabuły, pozwala czytelnikowi na jak najlepsze poznanie świata i mapy w książkach zawsze witam z entuzjazmem. Z jednej strony pozwala to na lepsze orientowanie się w rozgrywającej się fabule, z drugiej zaś daje jasny obraz odnośnie odległości i przestrzeni, co szybko pozwala zweryfikować, czy autor nie pogubił się w wykreowanej rzeczywistości. Brian Staveley tworząc świat, którego centralnym punktem jest Cesarstwo Annuryjskie, kolokwialnie mówiąc, odwalił kawał dobrej roboty. Otrzymujemy uniwersum pełne, o bogatej i długiej historii, w którym przeszłość rzutuje na wydarzenia w teraźniejszości. Fabuła powoli wprowadza nas w tajniki polityki, wiary oraz historii świata, konsekwentnie odkrywając kolejne szczegóły.
Kolejnym mocnym punktem opowieści są bohaterowie. Na pierwszym planie znajduje się trójka cesarskich dzieci. Pierwszym jest dziedzic Nieciosanego Tronu – Kaden, odbywający mnisie szkolenie w zapomnianym przez bogów i ludzi klasztorze na krańcach znanego świata. Jego młodszy brat – Valyn, również pobiera nauki, jednak w przeciwieństwie do brata uczy się jak być idealnym żołnierzem, trenując w szeregach kettralowców – specjalnych służb cesarstwa. Najmniej uwagi poświęcono ich starszej siostrze - Adarze, na której barkach spoczęła powaga urzędu Ministra finansów i która musi radzić sobie w zdominowanej przez mężczyzn polityce. Wszyscy troje są młodzi i po odbyciu wyczerpujących szkoleń mają dość silnie ukształtowane charaktery. Pełni są typowo młodzieńczych uczuć, nad którymi nauczyli się doskonale panować i tłumić je w sobie, dzięki czemu sprawiają wrażenie znacznie bardziej dojrzałych. Nie na tyle jednak, by tracili na naturalności. Ich postacie nie są odrealnione ani przerysowane. Posiadając liczne zalety nie są wolni od wad, słabości i wątpliwości.
Postacie poboczne wykreowane są równie dobrze. Niezależnie od tego, po której znajdują się stronie, mamy do czynienia z wyrazistymi i realistycznymi charakterami. Najsłabiej pod tym względem wypadają Sami Yuri i Balendin – dwóch przeciwników, z którymi ściera się Valyn. Obydwaj wydają się nieco przerysowani w swym okrucieństwie i o ile jest to zrozumiałe w przypadku drugiego z nich, o tyle dość trudno to zrozumieć w przypadku Sami’ego, gdyż nie dostajemy żadnych przesłanek odnośnie przyczyn jego zachowania. Znacznie ciekawiej wypadają towarzysze Valyna, ich nietypowe zachowania mają swoje konkretne przyczyny i stoją za nimi tajemnice z przeszłości. Równie interesujący są towarzysze Kadena. Z racji na znaczne odosobnienie w odległym klasztorze, wokół następcy tronu przewija się znacznie mniej postaci, z drugiej strony to właśnie Kaden jest następcą tronu, co przyciąga do niego kilkoro niebanalnych postaci, jak na przykład tajemnicza Pyrre. Zupełnie inną grupę stanowią dworzanie obracający się wokół Adare i tu podobnie jak w przypadku samej bohaterki, dostajemy dość skromne informacje na ich temat.
Fabuła powieści toczy się trójtorowo i podzielona jest pomiędzy trójkę cesarskiego rodzeństwa. Każdy z wątków charakteryzuje się inną dynamiką. Najwięcej akcji znajdziemy w historii Valyna, tu również pojawia się wątek kryminalny. Znacznie wolniejsze tempo charakteryzuje perypetie Kadena, tu za to okazję dowiedzieć się najwięcej o historii poznawanego świata. Polityka dominuje przygody Adare, śledząc jej postępowanie mamy okazję zorientować się w aktualnej sytuacji panującej w granicach cesarstwa. Całościowo fabuła nie zachwyca ale i nie rozczarowuje. Zawiera wystarczająco nagłych zwrotów akcji, by utrzymać czytelnika w ciągłym zainteresowaniu, pomimo że brakuje w niej oryginalności. Wątki politycznych intryg, szkoleń jednostki specjalnej czy odosobnionego klasztoru nie niosą w sobie zbyt wiele świeżości. Autorowi jednak udało się skomponować całość na tyle zgrabnie, że w niczym to nie przeszkadza i pozwala cieszyć się lekturą.
Pod względem języka powieść również nie wnosi nic nowego. Natrafimy tu na stosunkowo prosty i bardzo przystępny język, okraszony gdzieniegdzie wtrąceniami z języków stworzonych na potrzeby uniwersum. Książkę czyta się bardzo dobrze, gdyż zarówno nieskomplikowana składnia, jak i dobór słownictwa to ułatwiają. Brakuje tu natomiast czegoś, co zachwycałoby w warstwie językowej i sprawiło, że o książce trudno byłoby zapomnieć.
"Miecze cesarza" to dobra powieść fantastyczna. Skrupulatnie skonstruowane uniwersum i dobre kreacje postaci to jej największe zalety. Natomiast, brak zachwycającego języka, czy wyjątkowo oryginalnej fabuły są na tyle nieistotnymi mankamentami, że w niczym nie przeszkadzają, by czerpać przyjemność z lektury. Nie jest to może powieść, która zmusi czytelnika do myślenia, czy zostawi niezatarte wrażenia, jednak idealnie się sprawdza jako przyjemna, lekka lektura, której głównym celem jest dostarczenie czytelnikowi rozrywki.
Recenzja powstała dla portalu Insmilion.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zachęcam do komentowania, choć lojalnie ostrzegam, że komentarze poniżej pewnego poziomu nie zostaną opublikowane.