Autor: Kady Cross
Tytuł oryginału: The girl with the
clockwork colar
Tłumaczenie: Patricia Soransen
Cykl: The steampunk chronicles- Tom II
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Rok wydania: 2014
Stron: 384
Mimo, że steampunk w
literaturze pojawił się już jakiś czas temu i od razu mnie
zainteresował, to jakoś nie miałam okazji by sięgnąć po książkę
typowo osadzoną w tym nurcie. Gdy trafiła się okazja przeczytania
„Dziewczyny w mechanicznym kołnierzu” nie wahałam się, mimo,
że nie czytałam tomu pierwszego, a okładka aż za bardzo
przywodziła na myśl typowy romans paranormalny. A jak wrażenia?
Przekonajcie się sami
Czasy wiktoriańskie,
zachwyt nad rozwijającą się technologią oraz rewolucja
przemysłowa napędzana maszyną parową. Ponadto tajemnicza moc
eteru, czyli fantastyczny pierwiastek w przedstawionym świecie.
Miejscem akcji jest dziewiętnastowieczny Nowy York, nad którym
góruje już Statua Wolności, a na ulicach oprócz dorożek spotkać
można automatony i mechaniczne zwierzęta. Całość brzmi
niezmiernie kusząco, zwłaszcza, że autorka dość dobrze oddała
steampunkowe realia.
W takiej scenerii zjawia
się Finley, Griffin, Emilia oraz Sam, poszukując Jaspera, który w
dość niezwykłych okolicznościach został aresztowany pod koniec
pierwszego tomu. Młodzi ludzie przylecieli sterowcem aż z Anglii,
by pomóc swemu przyjacielowi, wykorzystując wizytę w Nowym Yorku,
do spotkania z Nikola Teslą. Przygoda okazuje się dużo bardziej
skomplikowana i zdecydowanie groźniejsza, niż zdawała się być na
początku.
Kluczowe w tej powieści
są relacje między postaciami. Ich wewnętrzne dylematy, rozterki
oraz uczucia zdominowały fabułę, sprawiając, że cała ta, jakże
kusząca, steampunkowa otoczka jest tylko tłem, dla wątków
romansowych. Relacje Sama i Emilii są dość spokojne, są
szczęśliwą parą, która mimo różnic w pełni się rozumie.
Zdecydowanie bardziej burzliwie toczy się relacja między Griffinem,
a Finley. Oczywiście Jasper też boryka się z miłosnymi
problemami, a w tle przewijają się osoby trzecie, które
wprowadzają jeszcze więcej zamieszania. Zasmuciło mnie
niezmiernie, że ta powieść jest przede wszystkim romansem i to
niezbyt wysokich lotów. Młodość bohaterów sprawia, że nie
potrafią radzić sobie z uczuciami, co tylko utrudnia ich wzajemne
więzi.
Sami bohaterowie nie
wzbudzili mojej sympatii. Każde obdarzone zostało zupełnie inną,
nieludzką cechą, jednak gdybym się nie skupiła mocniej na
czytanym tekście, to nie byłabym w stanie powiedzieć, które myśli
należą do którego bohatera. W sposobie postępowania i patrzenia
na świat nie różnią się prawie niczym. Są płascy, a przez to
nijacy, ich myśli obracają się prawie wyłącznie wokół spraw
damsko-męskich. Niczym rozegzaltowane nastolatki przeżywają każdy
najdrobniejszy gest osób, na których im zależy. Teoretycznie można
by spodziewać się nieco więcej po, młodych wprawdzie, ludziach
którzy już raz zwalczyli wielkie zło, ratując świat, a teraz
stanęli przed równie trudnym zadaniem.
Tempo powieści jest
stosunkowo dobre, choć rozwlekłe refleksje na tematy uczuciowe
wrzucone w najmniej odpowiednich momentach, psują odbiór książki.
Gdyby refleksje zostały zastąpione opisami steampunkowej
rzeczywistości, książka byłaby znacznie lepsza. Akcja niczym
specjalnym nie zaskakuje, jest dość liniowa i przewidywalna. Tego
jak skończy się przygoda można domyślić się bardzo szybko, co
też nie działa na korzyść tej pozycji.
Jedną z nielicznych
zalet książki jest bardzo przystępny język, dzięki któremu
kolejne strony pochłania się bardzo szybko. Niestety, gdy trafiałam
na kolejne rozważania natury: „a czy ja na pewno go kocham?”,
albo „czy ona jest taka, jak sobie wyobrażam?”, miałam ochotę
rzucić książkę w kąt. Rozumiem, że są to istotne sprawy w
przypadku romansów, ale zostały ujęte w tak infantylny i nadęty
sposób, że czułam się jakbym czytała pamiętnik czternastolatki.
Od romansu można oczekiwać wzruszeń, niestety jedynym uczuciem,
które budziła we mnie ta lektura, była irytacja.
Nie polecam tej książki,
jest banalna i infantylna. Nie ma w sobie nic, co byłoby warte
uwagi, może poza steampunkową otoczką, która jednak niknie w
natłoku uczuć targających bohaterami. Powieść może się
podobać, jeśli ktoś ma ochotę na banalną historię o zakochanych
nastolatkach w niecodziennej oprawie.
Za książkę serdecznie dziękuję portalowi Sztukater.
Aż tak źle? :/
OdpowiedzUsuńOd biedy przeczytać można, jak już naprawdę nie ma po co sięgnąć :)
UsuńAch, no cóż, skoro jest tak źle, to nie będę czytać!
OdpowiedzUsuńMiałam na nią ochote, no cóż na siłę szukać nie bedę, jak sama do mnie przyjdzie to może wtedy się skusze.
OdpowiedzUsuń