Autor: Paula Roc
Tytuł oryginału: Nits de guardia
Tłumaczenie: Katarzyna Górska
Wydawnictwo: Sine Qua Non
Rok wydania: 2014
Stron: 252
Seriale o lekarzach
cieszą się niesłabnącą popularnością, począwszy od, kultowego
już. „Ostrego dyżuru”, poprzez rodzime produkcje, a
skończywszy na „Dr Housie”, którego mocnym punktem były
medyczne zagadki i wprowadzenie do szpitala typowo detektywistycznego
wątku. Książkowe romanse medyczne, również mają swoje
zaszczytne miejsce, choć powieść, będąca obiektem tej recenzji
jest pierwszą tego typu lekturą na moim koncie.
Miejscem akcji jest
Barcelona, jednak nie mamy co liczyć na zwiedzanie tego pięknego
miasta, gdyż akcja powieści dzieje się raptem w kilku miejscach, z
których najważniejszym jest oczywiście szpital. Wielki,
dziesięciopiętrowy moloch, zatrudniający kilka tysięcy
pracowników jest areną miłosnych perypetii kilkorga młodych osób:
stażystów i praktykantów.
Głównym tematem
powieści,są miłosne związki, pomiędzy Magdą, Mają, Irati,
Juanem i Roiem, jak na romans przystało, nic nie jest proste i o przypadku odwzajemnionych uczuć możemy zapomnieć. Każde z
bohaterów, może za wyjątkiem Irati i Mai, zmaga się z jakimś
demonem przeszłości, co tylko utrudnia ich wzajemne relacje.
Ambitna Magda, marzy o
stażu na neurochirurgii, jednak przed opuszczeniem Saragossy, oblała
egzaminy z ostatniego semestru i musi się zadowolić praktyką na
internie. Poznaje tam syna sławnego chirurga Juana Ribasa, który
poszedł w ślady ojca, gdyż zabrakło u odwagi do realizacji
własnej pasji. W szpitalu Magda i Juan poznają Roia, stażystę,
którego łączy z dziewczyną fascynacja mózgiem, przejawia on wielki
talent na sali operacyjnej, jednak wciąż nie może się uwolnić od
ciężaru, jakim stała się dla niego matka. Wśród nich przewija
się początkująca pielęgniarka, Maja. Ostatnią postacią
uczuciowego wielokąta jest szesnastoletnia Irati, zafascynowana
Roiem.
Bohaterowie zmagają się
ze swoją przeszłością oraz emocjami, które popychają ich do
zupełnie nieracjonalnych i nieprzemyślanych działań. Tragedia,
jaka ma miejsce pod koniec książki idealnie wpasowuje się w
schemat tego typu powieści. Pod wpływem wypadku, bohaterowie
mobilizują się do oczyszczenia atmosfery, jaka między nimi panuje
i wszystko kończy się dobrze.
Jest to dość
przewidywalna książka, fabuła toczy się z góry ustalonym,
typowym dla romansów rytmem, jednak mimo wszystko spędziłam przy
niej kilka miłych chwil. Narracja prowadzona jest z perspektywy
każdego z bohaterów, więc dogłębnie poznajemy targające nimi uczucia, emocje oraz
ich wspomnienia, które częstokroć mają decydujący wpływ na ich
obecne postępowanie.
Język książki jest
przyjemny i bardzo lekkostrawny, choć znalazło by się kilka
kwiatków, dla bardziej wymagających czytelników, ale wątkom medycznym ciężko cokolwiek zarzucić. Akcja powieści,
mimo, że przewidywalna, trzyma w napięciu, a postawy bohaterów nie
irytują. Jest to nieco naiwna i banalna historia o uczuciach, gdyż
nawet wielkie, mroczne tajemnice bohaterów nie są nadzwyczajne. Ta pozycja to po
prostu dobrze napisane czytadło.
Mogę polecić tę
powieść, jako miłą, nieco infantylną, rozrywkę na piękne,
słoneczne, późnowiosenne popołudnie. Można spędzić przy niej
kilka miłych chwil, jednak nie jest to pozycja, która cokolwiek
wniesie w życie czytelnika. Nie polecam, miłośnikom Barcelony, skuszonym opisem na okładce, gdyż akcja powieści może dziać się gdziekolwiek i w
książce brak jakichkolwiek odniesień do stolicy Katalonii.
Za książkę serdecznie dziękuję portalowi Sztukater.
Hm, w wolnej chwili może przeczytam :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
W.
PS Zapraszam na rozdanie u mnie - z okazji urodzin! :)