wtorek, 29 lipca 2014

Nie lubię kotów

Autor: Agnieszka Zyskowska-Ignaciak
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Rok wydania: 2014
Stron: 380

   Po współczesną powieść obyczajową sięgam niezmiernie rzadko, a z polską literaturę tego typu prawie nie mam kontaktu, aż trafiła mi się ta książka. Dość szybko minął mi początkowy sceptycyzm i z przyjemnością zanurzyłam się w opowiedzianej historii. Powieść składa się z sześciu opowieści, historii pisanych z perspektywy kolejnych bohaterów. Finałem każdej z nich jest wieczór autorski Dagmy, na którym dochodzi do spotkania całej szóstki.

   Poznajemy sześcioro bohaterów, pięcioro z nich to członkowie warszawskiej socjety, typowej elity stolicy, około trzydziestoletni ludzie sukcesu, którzy osiągnęli wszystko, co było do zdobycia. Pochodzący z robotniczej rodziny Wojtek, ciężką pracą wdrapał się na sam szczyt, ma wszystko, czego tylko zapragnie, swej żonie i dziecku zapewnił idealne życie w dobrobycie, na drugi plan spychając fakt, że widuje się z nimi tylko w weekendy. Żona Wojtka, Malina, żyje pod kloszem w swoim idealnym na pozór świecie, zawzięcie udaje, że jej życie właśnie takie jest. Karolina, córka sławnego felietonisty, redaktorka poczytnej gazety samotnie musi się zmierzyć z śmiertelną chorobą ojca i niespełnioną miłością. Daniel brat Karoliny i prawnik powoli odnoszący sukcesy, prący do przodu, pełen kompleksów ciągle próbuje udowodnić sobie i światu, że stać go na więcej, Konrad, kolejny człowiek, który ma wszystko, syn i dziedzic znanego wydawcy, również przeżywa niespełnioną miłość. Ostatnią z bohaterek jest Dagmara, dziewczyna pochodząca z małej miejscowości, początkująca pisarka, próbująca za wszelką cenę zmyć z siebie prowincję i wejść w prawdziwie warszawski światek ludzi idealnych.

   Każde z nich boryka się z własnymi słabościami, próbuje radzić sobie a traumami wyniesionymi z dzieciństwa. Wszyscy zgodnie udają przed światem, że wszystko jest w porządku, bo przecież ludzie sukcesu nie odnoszą porażek, nie miewają problemów. Wojtek, Malina, Karolina, Konrad i Daniel, choć nazywają siebie przyjaciółmi, na dobrą sprawę nie wiedzą o sobie absolutnie nic. Co dzień rano przywdziewają maski, nakładają gębę, tłumiąc w sobie swoja prawdziwe ja i zagłuszając je używkami. Są samotni i nieszczęśliwi, nie potrafią poradzić sobie ze swoim życiem, wyjść z pozy „człowieka sukcesu” i pozwolić sobie pomóc. Dagmara jest nieco inna, jednak ona również próbując należeć do ich świata, stara się być dokładnie taka sama i popełnia identyczne błędy.

   W książce nie spodobało mi się ujęcie spraw damsko-męskich. Zawsze to mężczyzna był tym złym, egoistą, który ze strachu, bądź wyrachowania rani otaczające go kobiety. Te z kolei sprowadzone zostały do roli ofiar, skrzywdzonych i odartych ze złudzeń przez mężczyzn. Nie spotkamy tu mężczyzn szlachetnych ani pewnych siebie niewiast. Schemat nieco przełamują Konrad i Karolina. On stara się być porządnym człowiekiem, a przynajmniej sprawiać takie pozory, co nie zawsze mu wychodzi. Ona, w przeciwieństwie do Dagmary i Maliny prawie pozbawiona kompleksów, na pozór silna i wyzwolona, w głębi jednak kryje się skrzywdzona dziewczynka.

   Podobała mi się kompozycja książki, sześć opowieści, tworzą razem jedną historię, pełną ludzkich dramatów, niespełnionych marzeń i zawiedzionych oczekiwań. Na wieczorze autorskim spotykają się wszyscy, jednak trudno szukać tu jakiejś kumulacji, wybuchu uczuć, oczyszczenia. Odniosłam wrażenie, że po tamtym wieczorze niewiele się zmieni, gdyż wątpię, by bohaterowie znaleźli w sobie siłę, by cokolwiek zmienić.

   Książkę czyta się bardzo dobrze, została napisana lekko i z wyczuciem, oddając jednocześnie smutek i poczucie beznadziei towarzyszące bohaterom. Mimo przygnębiającego klimatu przez powieść mknie się błyskawicznie. Postacie zostały dobrze zarysowane, są realne, nieprzerysowane, bez trudu możemy znaleźć takich ludzi pośród nas. Choć winą ich nieszczęścia są oni sami, to jednak wyraźnie widać, że bez pomocy psychologicznej ciężko będzie im się pozbierać.


   Zdecydowanie polecam tę powieść i to nie tylko kobietom, gdyż nie jest to typowa babska proza. Znajdziemy w niej silne emocje, i pretekst do zastanowienia się, czym naprawdę jest szczęście. Czy przypadkiem bycie szczęśliwym nie zależy w głównej mierze od nas samych i tego jak to szczęście definiujemy? A gdy sobie nie radzimy, pozwólmy sobie pomóc, dopóki nie doprowadzimy do sytuacji, w której każde wyjście jest złe.

Za książkę serdecznie dziękuję portalowi Lubimy czytać i wydawnictwu Nasza Księgarnia.

2 komentarze:

  1. Zachęciłaś mnie swoją recenzją, pomimo, że mi pewnie również nie spodobało przedstawienie relacji damsko-męskich. Przecież to często i gęsto również kobiety postępują perfidnie wykorzystując innych. Pomimo wszystko sięgnę, aby wyrobić sobie własne zdanie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Lubie takie książki zmuszające do refleksji. Z pewnością będę ja miała na uwadze i mam nadzieje, ze uda mi się pewnego dnia ją przeczytać :)

    OdpowiedzUsuń

Zachęcam do komentowania, choć lojalnie ostrzegam, że komentarze poniżej pewnego poziomu nie zostaną opublikowane.