Autor: Krzysztof Dmowski
Cykl: Kryształ Edenu- Tom I
Wydawnictwo: Goneta.net
Rok wydania: 2014
Stron: 326
Lubię od czasu do czasu
sięgnąć po dobrą powieść przygodową, sympatia do tego typu
lektury zrodziła się we mnie dość dawno pod wpływem Jamesa
Olivera Curwooda, Karola Maya oraz Aleksandra Dumas. Skuszona
pamięcią o powieściach tych autorów sięgnęłam po ten tytuł,
który zapowiadał miłą, nieco banalną rozrywkę z szumem fal w
tle.
Akcja powieści ma
miejsce w równoległej rzeczywistości, przełomie wieków
dziewiętnastego i dwudziestego. Przynajmniej w teorii, gdyż opisy
świata zdecydowanie bardziej kojarzyły mi się z epoką o sto lat
wcześniejszą. Rozległe niezbadane oceany, ogromne żaglowce i
tylko gdzie nie gdzie wzmianki o maszynie parowej, czy bardziej
nowoczesnych wynalazkach. Gdzieś pośrodku wielkich, morskich
przestrzeni znajduje się sztuczna wyspa Eden, zdecydowanie bardziej
zaawansowana technologicznie.
Głównym bohaterem
książki jest Tadeusz Tymowski, dwudziestodwuletni prezydent Edenu i
kapitan okrętu Mervilleux, który wyruszył w tajemnej misji.
Zdecydowanie przeszkadzał mi młody wiek kapitana, zwłaszcza w
kontekście jego wspomnień, gdyż odniosłam wrażenie, że już
jako dziesięciolatek podbijał świat. Tadeusz jest zdecydowany
doprowadzić swoją misję do końca, cechuje go cynizm i sarkazm,
które niejednokrotnie dają o sobie znać w jego kontaktach z
załogą.
Wśród pozostałych
bohaterów wymienić należy Joannę, dziewczynę, która dziwnym
zrządzeniem losu natrafia na Tadeusza. Cechuje ją bystry umysł i
specyficzne poczucie humoru, które sprawiają, że idealnie dogaduje
się z prezydentem. Członkowie załogi Tadeusza stanowią większość
pozostałych postaci, bezczelny bosman Dybicz, czy chemik- wynalazca
Ptaszyński, to tylko nieliczne z szeregu niebanalnych bohaterów.
Fabuła książki
osadzona jest wokół tajemniczych klejnotów Edenu, będących
odłamkami swoistego kamienia filozoficznego. Miałam jednak spory
problem, by zrozumieć co wiąże poszczególne wydarzenia, gdyż
dopiero, jak przebrnęłam przez prawie jedną trzecią książki, to
zaczęłam znajdywać jakąś myśl przewodnią, kierunek w którym zmierza fabuła powieści.
W książce dzieje się
dużo, co jest zresztą typowe dla tego gatunku, jednak tu miałam
problem, by jakoś te wydarzenia powiązać, sprawiały wrażenie
luźno ułożonych scen. Częste i nagłe zwroty akcji mają
uatrakcyjnić fabułę powieści, choć mnie wydały się nieco
wciśnięte na siłę, czasem z całkowitym pominięciem jakiejkolwiek przyczynowości, że wspomnę chociaż o
scenie wypadnięcia za burtę.
Język książki roi się
od marynistycznego słownictwa, co osobom nieobeznanym z tematyką
może sprawić niewielki kłopot. Na szczęście przypisy autora
dokładnie wyjaśniają zawiłości żeglarskich określeń. Powieść
czytałoby się dobrze, gdyby nie sprawiała wrażenia tak
chaotycznej. Zmiany akcji i rozmyta fabuła nie ułatwiały odbioru
książki. Sceny dialogów między Tadeuszem, a jego marynarzami,
miały być chyba zabawne, jednak mnie nie ubawiły ani trochę i często wydały mi się
zupełnie niepojęte.
Niestety nie spodobała
mi się ta powieść i dość długo się z nią męczyłam. Nie
udało mi się polubić jej bohaterów, a kreacja świata nie
wzbudziła we mnie chęci jego bliższego poznania. Fabuła mnie nie
wciągnęła a kolejne zwroty akcji wydały mi się wciśnięte w nią
na siłę. Nie jest to jednak zupełnie zła książka i myślę, że
może znaleźć swoich zwolenników wśród miłośników
marynistycznej literatury, więc tylko takowym ją polecam.
Za egzemplarz recenzencki serdecznie dziękuje portalowi Sztukater.
Jakoś od początku ta książka do mnie nie przemawiała ka,
OdpowiedzUsuńPowiem szczerze że tytuł mnie zaciekawił, ale już sama fabuła nie - tak więc podziękuję.
OdpowiedzUsuńOsobiście nie przepadam za powieściami przygodowymi, a już trudne, specjalistyczne słownictwo zupełnie mnie nie zachęca.
OdpowiedzUsuń