wtorek, 15 lipca 2014

Taniec z ogniem na beczce prochu

Autor: Krzysztof Dmowski
Cykl: Kryształ Edenu- Tom I
Wydawnictwo: Goneta.net
Rok wydania: 2014
Stron: 326

   Lubię od czasu do czasu sięgnąć po dobrą powieść przygodową, sympatia do tego typu lektury zrodziła się we mnie dość dawno pod wpływem Jamesa Olivera Curwooda, Karola Maya oraz Aleksandra Dumas. Skuszona pamięcią o powieściach tych autorów sięgnęłam po ten tytuł, który zapowiadał miłą, nieco banalną rozrywkę z szumem fal w tle.

   Akcja powieści ma miejsce w równoległej rzeczywistości, przełomie wieków dziewiętnastego i dwudziestego. Przynajmniej w teorii, gdyż opisy świata zdecydowanie bardziej kojarzyły mi się z epoką o sto lat wcześniejszą. Rozległe niezbadane oceany, ogromne żaglowce i tylko gdzie nie gdzie wzmianki o maszynie parowej, czy bardziej nowoczesnych wynalazkach. Gdzieś pośrodku wielkich, morskich przestrzeni znajduje się sztuczna wyspa Eden, zdecydowanie bardziej zaawansowana technologicznie.

   Głównym bohaterem książki jest Tadeusz Tymowski, dwudziestodwuletni prezydent Edenu i kapitan okrętu Mervilleux, który wyruszył w tajemnej misji. Zdecydowanie przeszkadzał mi młody wiek kapitana, zwłaszcza w kontekście jego wspomnień, gdyż odniosłam wrażenie, że już jako dziesięciolatek podbijał świat. Tadeusz jest zdecydowany doprowadzić swoją misję do końca, cechuje go cynizm i sarkazm, które niejednokrotnie dają o sobie znać w jego kontaktach z załogą.

   Wśród pozostałych bohaterów wymienić należy Joannę, dziewczynę, która dziwnym zrządzeniem losu natrafia na Tadeusza. Cechuje ją bystry umysł i specyficzne poczucie humoru, które sprawiają, że idealnie dogaduje się z prezydentem. Członkowie załogi Tadeusza stanowią większość pozostałych postaci, bezczelny bosman Dybicz, czy chemik- wynalazca Ptaszyński, to tylko nieliczne z szeregu niebanalnych bohaterów.

   Fabuła książki osadzona jest wokół tajemniczych klejnotów Edenu, będących odłamkami swoistego kamienia filozoficznego. Miałam jednak spory problem, by zrozumieć co wiąże poszczególne wydarzenia, gdyż dopiero, jak przebrnęłam przez prawie jedną trzecią książki, to zaczęłam znajdywać jakąś myśl przewodnią, kierunek w którym zmierza fabuła powieści.

   W książce dzieje się dużo, co jest zresztą typowe dla tego gatunku, jednak tu miałam problem, by jakoś te wydarzenia powiązać, sprawiały wrażenie luźno ułożonych scen. Częste i nagłe zwroty akcji mają uatrakcyjnić fabułę powieści, choć mnie wydały się nieco wciśnięte na siłę, czasem z całkowitym pominięciem jakiejkolwiek przyczynowości, że wspomnę chociaż o scenie wypadnięcia za burtę.

   Język książki roi się od marynistycznego słownictwa, co osobom nieobeznanym z tematyką może sprawić niewielki kłopot. Na szczęście przypisy autora dokładnie wyjaśniają zawiłości żeglarskich określeń. Powieść czytałoby się dobrze, gdyby nie sprawiała wrażenia tak chaotycznej. Zmiany akcji i rozmyta fabuła nie ułatwiały odbioru książki. Sceny dialogów między Tadeuszem, a jego marynarzami, miały być chyba zabawne, jednak mnie nie ubawiły ani trochę i często wydały mi się zupełnie niepojęte.

   Niestety nie spodobała mi się ta powieść i dość długo się z nią męczyłam. Nie udało mi się polubić jej bohaterów, a kreacja świata nie wzbudziła we mnie chęci jego bliższego poznania. Fabuła mnie nie wciągnęła a kolejne zwroty akcji wydały mi się wciśnięte w nią na siłę. Nie jest to jednak zupełnie zła książka i myślę, że może znaleźć swoich zwolenników wśród miłośników marynistycznej literatury, więc tylko takowym ją polecam.

Za egzemplarz recenzencki serdecznie dziękuje portalowi Sztukater.

3 komentarze:

  1. Jakoś od początku ta książka do mnie nie przemawiała ka,

    OdpowiedzUsuń
  2. Powiem szczerze że tytuł mnie zaciekawił, ale już sama fabuła nie - tak więc podziękuję.

    OdpowiedzUsuń
  3. Osobiście nie przepadam za powieściami przygodowymi, a już trudne, specjalistyczne słownictwo zupełnie mnie nie zachęca.

    OdpowiedzUsuń

Zachęcam do komentowania, choć lojalnie ostrzegam, że komentarze poniżej pewnego poziomu nie zostaną opublikowane.