niedziela, 24 listopada 2019

Przygody wielkiego wezyra Iznoguda.

Autor: Rene Goscinny
Ilustracjee: Jean Tabary
Tytuł oryginału: Le Grand Vizir Iznogoud, Les complots d’Iznogoud, Iznogoud et les vacnces du Calife, Iznogoud l’infame
Tłumaczenie: Marek Puszczewicz
Wydawnictwo: Egmont
Rok wydania: 2019

   Od wielu lat nakładem wydawnictwa Egmont ukazują się najsłynniejsze opowieści komiksowe Rene Goscinnego, takie jak Asteriks i odrobinę jedynie mniej rozpowszechniony Lucky Luke. Do tej dwójki komiksowych bohaterów należy doliczyć mało u nas znanego Wielkiego Wezyra Iznoguda, a nakładem wspomnianej oficyny wydawniczej właśnie ukazał się obszerny tom jego przygód, sprowadzających się do jednego zdania: „Chcę zostać kalifem w miejsce kalifa!”.

   Prawie dwustustronicowy tom opowieści o Iznogudzie zawiera w sobie cztery komiksy stworzone w drugiej połowie lat sześćdziesiątych dwudziestego wieku przez Rene Goscinnego oraz Jeana Tabary’ego, który nadał rysy postaciom. Znajdziemy tu kolejno: „Wielki Wezyr Iznogud”, „Spiski Wielkiego Wezyra”, „Wakacje Kalifa”, „Żrący dżin”. Były to czasy, gdy nikt nie przejmował się poprawnością polityczną, a niezłośliwe śmianie się z cech typowych dla narodowości pomagało je oswoić poprzez przybliżenie ich egzotyki. Widać to było bardzo wyraźnie w serii o Asteriksie, ale i opowieści o ambitnym Wezyrze nie są od nich wolne.

   Wielki Wezyr Iznogud, to postać bardzo wyrazista. Niewielki ciałem, za to o ogromnych ambicjach – właściwie to jednej ambicji – zastąpienia obecnego Kalifa. Iznogud – którego samo imię już nie wróży nic dobrego (is no good, w polskiej wersji serialu przetłumaczony został na Nicponim), to człowiek mściwy, chciwy i opętany żądzą władzy. Nie cofnie się przed żadnym łotrostwem, by osiągnąć swój cel, a sen z powiek spędza mu knucie kolejnych intryg. W zupełnym kontraście do niego przedstawiony został Kalif Harun Arachid – leniwy poczciwina, którego jedyną ambicją jest dobra drzemka, zabawa i uczta – w dowolnej kolejności. Równie kontrastowa jest postać Palibebecha – wiernego sługi Iznoguda. Zaufany człowiek wezyra niejednokrotnie próbujący odwieść swego szefa od szalonych pomysłów jest osobą spokojną i uległą.

   Każdy z komiksów zawiera po kilka kilkunastostronicowych opowieści, różnorakich spisków i sposobów na pozbycie się kalifa.  Ogromny wybór, mniej lub bardziej szalonych pomysłów bawi i niejednokrotnie zaskakuje. Niezwykła inwencja Wezyra, często wspomagana przypadkiem jest zachwycająca. Autor zaczerpnął nie tylko z tradycji i opowieści orientalnych przy kolejnych pomysłach, dając czytelnikowi prawdziwą mieszaninę zaczerpniętą z rozmaitych miejsc i czasów. Znajdziemy więc tu zarówno tradycyjnego dżina (no może nie do końca), zaczarowaną żabkę (w Bagdadzie zwierzę dość egzotyczne), jak i podróżnika w czasie. Do pełnego obrazu dodać należy wszelkiej maści czarowników i cały przekrój magicznych przedmiotów.

   Tym, co zachwyca w „Przygodach Wielkiego Wezyra Iznoguda” jest zabawa słowem. W prawie każdej opowieści tematycznie przemycona zostaje cała gama powiedzonek i przysłów, generujących zabawne dialogi. I choć w serii Asteriksa tego typu zabiegi się zdarzały, to właśnie tu występują nagminnie. Poza tym, komiks czyta się świetnie, jest lekki i zabawny, zrozumiały dla młodszych czytelników i przynoszący niemałą frajdę tym nieco starszym.

   Opowieści o Inzogudzie to dobry kawał mocno klasycznego komiksu. Humor oparty o zwyczaje muzułmanów – jak choćby nadgorliwa uniżoność, nie służy wyśmianiu grupy społecznej, a raczej nadaniu jej kolorytu i zdefiniowaniu jej poprzez posłużenie się stereotypami. Przekrój pomysłów, jak strącić Kalifa z jego stołka jest bardzo bogaty, ale nie monotonny. Oprawa graficzna również robi bardzo dobre wrażenie, to wszystko sprawia, że „Przygody Wielkiego Wezyra Iznoguda” z czystym sercem mogę polecić każdemu, kto nie stroni od komiksu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zachęcam do komentowania, choć lojalnie ostrzegam, że komentarze poniżej pewnego poziomu nie zostaną opublikowane.