czwartek, 7 marca 2013

Kryminalna opowiastka w odcinkach- odcinek 3, ostatni

  Dziś czas na kolejny odcinek, zapewne znajdzie się ktoś, kogo interesuje, co było dalej, a jeśli nie? Mówi się trudno. Nikt mnie przed publikacją nie powstrzyma nawet siłą! Historia również dobiega końca, więc zachęcam do lektury i komentowania.


- Najjaśniejszy panie, cech drzewny Canteloup prosi o audiencję.
- Niech wejdą.- Odpowiedział książę, codzienne posłuchania były wyjątkowo nudne i męczące, ale takie były obowiązki księcia. A on musiał udawać chociaż, że słucha. Po wczorajszych kłótniach, akurat cechu drzewnego nie miał ochoty oglądać. Znowu będą go oskarżać, szkoda, że mieli aż tyle pieniędzy. Gdyby byli biedniejsi mógłby ich zignorować, a tak...
- Mój wielce szanowny książę Argon, wybacz mi proszę nasze wczorajsze nieporozumienie- zaczął mistrz Kandrel- w ramach przeprosin chciałbym w imieniu cechu przekazać ci, najjaśniejszy panie, ten oto skromny podarek. – Z tłumu dworzan wynurzył się czeladnik niosąc niewielki rzeźbiony kuferek. Kandrel odebrał go z jego rąk, otworzył i oczom księcia ukazały się dwa piękne puchary.
- Mistrzowie snycerscy naszego cechu przy współpracy z najlepszymi jubilerami stworzyli te dwa puchary, byś, Najjaśniejszy Panie, myślał o nas ciepło, w trakcie biesiadowania.
Dworzanin odebrał z rąk mistrz kuferek i zaniósł księciu. Ten z wielkim zaciekawieniem wyjął jeden z pucharów Był piękny, czarka wykonana była z rzadkiego drewna, o ciepłej ciemnopomarańczowej barwie. Z zewnątrz był inkrustowany złotem, linie tworzyły zarys książęcego gryfa, jego oczy zrobiono ze szmaragdów, a pazury zaznaczono drobnymi rubinami. Jednak prawdziwą maestrią popisał się mistrz tworząc trzon pucharu. Była to delikatna złota plecionka, w której oczkach tkwiły rubiny i szmaragdy. Na dole plecionka rozchodziła się tworząc coś jakby korzenie drzewa. Książę uwielbiał otaczać się pięknymi przedmiotami, a te puchary były wyjątkowe i niepowtarzalne.
- Wspaniała robota, mistrzu. Będę o was pamiętał.
- Dziękuje Najjaśniejszy Panie- odpowiedział Kandrel, po czym oddalił się z sali audiencyjnej. Tylko dworzanie, którzy stali najbliżej mogli dostrzec na jego twarzy wyraz mściwej satysfakcji. Oczywiście, gdyby przyszło im do głowy spoglądać na kogoś tak pośledniego stanu.

Od kilku tygodni, na dworze rozchodziły się wieści, że książę Argon choruje. Mimo wielkich wysiłków kucharzy, medyków i magów, książę wciąż cierpiał na niestrawność. Czuł się coraz słabszy, zaczynał mieć zawroty głowy. Po pałacu rozeszła się plotka, że książę został otruty. Wszyscy zastanawiali się, kto przejmie po nim stanowisko, największe szanse miał szlachetny pan Wandetel, jednak jego konflikty z naczelnikiem straży, Tromdirem były wszystkim znane. Wandetel zarzucał naczelnikowi, że nie przykłada się wystarczająco do rozwiązania sprawy morderstw na dziewczętach. W przeciągu pół roku znaleziono około dwunastu okaleczonych ciał. Lud był wzburzony, stracono już cztery osoby jednak morderstwa zdarzały się nadal. Wandetel postanowił wziąć sprawy w swoje ręce i zaczął prowadzić prywatne śledztwo. Okazało się, że nie sposób odnaleźć ludzi, którzy znajdywali ciała. Kilku zabrała dziwna choroba, mocno przypominająca zatrucia, kilku zmarło w karczemnych awanturach, kilku zniknęło bez śladu. Strażnicy również nie udzielali wyjaśnień. Przeprowadził bardzo ciekawą rozmowę z młodym Harfem, ale gdy miał się z nim spotkać po raz drugi, ten już został oddelegowany razem z poselstwem zmierzającym do Salissi. Znalazł kilka poszlak prowadzących go do Tromdira, jednak to ciągle było za mało, by wytoczyć mu proces. Do tego jeszcze sprawa tronu. Wandetel miał zostać Wielkim Księciem, gdy niespodzianie dla wszystkich pojawił się Argon i sprzątnął mu tytuł sprzed nosa.
- Panie Wandetel, mistrz Kandrel do ciebie- powiedział jego zaufany sługa Andrea.
- Niech wejdzie, muszę z nim porozmawiać.
- Witaj szlachetny panie, chciałeś mnie widzieć?
- Tak Kandrelu. Książę zachorował, do kiedy zaczęły mu się pojawiać czerwone plamy na całym ciele, medycy są zgodni co do tego, że nie przeżyje. Mógłbym zostać księciem, ale na przeszkodzie stoi Tromdir. Obiecałeś, że znajdziesz na niego sposób.
- Szanowny panie, mam pewność, że właśnie Tromdir jest rzeźnikiem z Canteloup, a książę zdawał sobie z tego sprawę.
- Niemożliwe!
- To pewne, mój człowiek podsłuchał ich rozmowę, kilka tygodni temu. Jednak cóż znaczy moje słowo, wobec takiej potęgi? Dopiero przy innym księciu może będzie można go ukarać.
- Tak, ale póki Tromdir rządzi strażą, nie mam szans by zostać księciem.
- Wiem i pragnę Ci pomóc panie, musisz jednak obiecać pewien drobiazg.
- Kupiec, zawsze pozostanie kupcem! Dobrze więc, co to za drobiazg i ile będzie mnie kosztował.
- Nie będzie kosztował wiele. Jak zapewne wiesz książę Argon wprowadził niebotycznie wysokie cło na drewno importowane, a u jego ministra czeka już ustawa na mocy, której zniesie cło na wyroby drewniane. W ten sposób nasz rodzimy, jakże dobrze prosperujący, przemysł umrze zduszony przez import z Draganhalt. A tego byśmy bardzo nie chcieli. Musisz mi panie obiecać, że jak już będziesz Wielkim Księciem, to anulujesz podpisaną już ustawę, a ta oczekująca nie zostanie ogłoszona.
- Dobrze, tyle mogę obiecać, więcej zarobię ściągając z was normalne podatki. Po za tym poparcie Draegnhalt nie jest mi do niczego potrzebne.
- Bardzo dobrze mój panie! W takim razie mogę dać ci Tromdira na tacy, pozostało wykonać, ostatni, krok a ten tylko ty możesz zrobić.
- No więc słucham.
- Wiesz panie, że książę zachorzał, a jeśli ci powiem, że to nie jest zwyczajna choroba.
- Nie?!
- Nie, medycy tez już pewnie powoli dochodzą do wniosku, że objawy przypominaj zatrucie cisem.
- Cisem?
- Tak cisem, świetne drewno na łuki. Ma ono jednak trujące nasiona, z których nawet ktoś o zerowej wiedzy alchemicznej, może przyrządzić śmiertelną truciznę. A posiadłość Tromdira otaczają właśnie cisy. Nie wiem, czy osobiście przyrządził truciznę, czy komuś to zlecił, jednak prawda jest taka, że książę umiera od cisu.
- Ale dlaczego on miałby otruć księcia, przecież to on go wspierał!
- Tak, ale książę obiecał mu tytuł generała, a potem się z tego nie wywiązał. Wyślij swoich ludzi, najlepiej z magiem i jakimś neutralnym dworzaninem, by przeszukał jego komnaty, na pewno znajdziecie dowody, ze Tromdir przyrządzał z cisu truciznę. A jak zapewne świetnie pamiętasz, gdy tylko książę zaczął chorować na niestrawność, Tromdir przyniósł mu swoją cudowna nalewkę, na wszystkie schorzenia. Jestem pewien, że zaprawił ją trucizną, wszak po tym księciu miast się polepszać, tylko się pogorszyło.
- Dobrze, tak zrobię, możesz odejść.

Książę zmarł trzy dni później, jeszcze tego samego dnia kilku ludzi pod wodzą Wandetela aresztowało Tromdira. W jego mieszkaniu odkryto spory zapas cisowej trucizny. Proces odbył się błyskawicznie, chociaż oskarżony do końca utrzymywał, że jest niewinny. Lud dostał istny spektakl, gdy wymierzano karę, książęcemu zabójcy. Kaci postarali się by egzekucja nie była zbyt krótka. I choć początkowo mało, kto dawał wiarę temu, że to właśnie Tromdir był rzeźnikiem, to teraz gdy po jego śmierci, fala zbrodni ustała, wszyscy przyznawali rację mistrzowi Kandrelowi, który jako pierwszy oskarżył przełożonego straży. Wandetel został Wielkim Księciem, jedna tylko rzecz nie dawała mu spokoju, gdy przemierzał prywatne komnaty w książęcym pałacu, do którego właśnie się wprowadził.
- Więc mówisz, że w miksturze nie znaleziono, ani śladu cisu?- Zapytał Anhelma de la Vinca, swojego maga i alchemika.
- Nie panie, był spory zapas trucizny, w osobnej butelce, jednak nalewka zawierała tylko miętę, szałwię, tymianek i spirytus. Taki sam był skład nalewki znalezionej u księcia Argona.
- Dziwne, jak więc podał truciznę księciu?
- Nie mam pojęcia, ale na pewno nie z nalewką.
- Ciekawe… dzięki za wszystko mój drogi Anhelmie, jak będziesz wychodził zawołaj mi głównego pokojowego.
- Dobrze panie- odpowiedział mag, po czym wyszedł, po kilkunastu minutach zamyślonemu Wandetelowi rozmyślania przerwał wchodzący sługa.
- Wzywałeś mnie panie?
- Tak, mój drogi. Powiedz mi, czy od śmierci księcia wynoszono z jego sypialni jakieś przedmioty?
- Nie najjaśniejszy panie.
- Wyrzuć wszystko z czym miał styczność, odkąd zaczął chorować: pościel, ubrania, przybory toaletowe, naczynia. Zostaw jedynie biżuterię.
- Dobrze najjaśniejszy panie- odrzekł sługa, po czym razem z pomocnikiem, udał się do książęcej sypialni.
W pokoju unosił się zapach choroby, fekaliów i lekarstw. Od śmierci księcia nie robiono tu porządków. W półmroku widać było porozrzucane przedmioty codziennego użytku. W ostatnim miesiącu życia, książę wyrzucił wszystkich prócz medyka, który go doglądał. Silne bóle głowy sprawiały, że każdy ruch w jego pobliżu był mu nieznośny. W efekcie komnaty nie sprzątał nikt od kilku tygodni, bałagan był wszechogarniający.
- Mamy wyrzucić wszystko co tu znajdziemy, z wyjątkiem klejnotów i pieniędzy- rzekł do pomocnika główny pokojowy zaczął od zdjęcia ciężkich stor zasłaniających okna, gdy to uczynił, jego wzrok przykuł błysk na stoliku obok łóżka. Zobaczył jeden z dwóch pucharków, które książę otrzymał jakiś czas temu. Drugi leżał na podłodze. Widać bardzo je polubił, skoro podawano mu w nich nawet lekarstwa.
- Są piękne, szkoda ich na zmarnowanie- rzekł pomocnik, który teraz również zobaczył dwa misternie wykonane kielichy.
- Wiem, że szkoda, ale rozkaz to rozkaz- odparł główny pokojowy zahipnotyzowany blaskiem drogich kamieni. Wyrzucił oba pucharki do skrzyni gdzie wcześniej wylądowały zasłony i pościel. Gdy jego pomocnik nie patrzył, wyciągnął je stamtąd i wsunął pod liberię. Chciał je sprzedać, ale później doszedł do wniosku, że może za nie kupić cały dzień ze słodką Annabellą, najdroższą kurtyzaną a Conteloup. Wiedział, że ma słabość do takich błyskotek, a stanowczo zbyt rzadko mógł sobie pozwolić na jej wdzięki. Annabella była zachwycona kielichami, pili z nich przez cały dzień, w przerwach między kolejnymi igraszkami. Następnego dnia oboje zmorzyło okropne zatrucie. Przesiedzieli cały dzień w latrynie. Główny pokojowy dość szybko wyzdrowiał, jednak słodka Annabella nigdy więcej nie przyjęła już gości. Pochowano ją pod płotem cmentarza, jak każdą inną dziwkę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zachęcam do komentowania, choć lojalnie ostrzegam, że komentarze poniżej pewnego poziomu nie zostaną opublikowane.