sobota, 30 marca 2013

Lektury marca- część 2

   Chociaż marzec jeszcze się nie skończył, wszak jeszcze cały dzionek został, jednak postanowiłam wieść naskrobać już dzisiaj, ponieważ po pierwsze czytam teraz książkę, której do jutra nie skończę, a po drugie świętować zapewne będę, więc i czasu na lekturę będzie mniej. Podobnie jak w poprzednim odcinku, dziś będzie mowa o pięciu utworach literackich, z których tylko trzy są powieściami.

   Pani McGingty nie żyje Agatha Christie 

  Jedna z nielicznych już książek tej autorki, której nie czytałam wcześniej. Występuję tu Herkules Poirot w duecie z panię Olivier. Jak zwykle mają zupełnie inne spojrzenie na rozgrywające się wydarzenia, co pozwala poznać dwa rozmaite punkty widzenia i tym bardziej zaciemnia niezbyt jasną kryminalną zagadkę. A ta jak zwykle mocno zaskakuje, choć jedną z przyczyn zaskoczenia są językowe różnice. W naszym języku jedno z imion, które pada w książce jest ewidentnie imieniem żeńskim, w języku angielskim już niekoniecznie. Nie przeszkodziło to zbytnio, a nawet nieco zaintrygowało. Poirot, jak zwykle, prowadzi nas powoli po nitce do kłębka zwracając uwagę na pozornie błahe szczegóły. Książkę uważam za bardzo dobrą, jest dokładnie tym czego można by oczekiwać od tej autorki.

  Pułapka na myszy Agatha Christie

  Kolejna książka tej autorki, która w tym miesiącu przeszła przez moje ręce. Tym razem jest to zbiór opowiadań, z których każde z wyjątkiem tytułowego ukazało się w innej książce. W związku z tym przez całą lekturę towarzyszyło mi odczucie, że ja to już znam, co zaburzyło nieco radość z lektury książki. Jednak opowiadania same w sobie są dobre. Krótkie historie, w których pojawiają się: i Herkules Poirot, i panna Marple, są w stanie zaintrygować i zaciekawić. Rozwiązania często banalne, równie często zaskakują. Jedno z opowiadań dość mocno opiera się na angielskich przysłowiach, przez co jest nie tak przystępne, gdy brakuje znajomości wspominanych powiedzonek. Książka jest dobra i na pewno do niej wrócę, choć gdyby nie tytułowa opowieść, to pewnie zbiór szukałby nowego domu.

   Długa ziemia Terry Pratchett, Stephen Baxter

   Wizja światów równoległych, do których wystarczy wkroczyć jest bardzo kusząca. Niestety przez pierwszą połowę książki, przebrnęłam z niejakim trudem. Cały czas odnosząc wrażenie, że kiedyś już coś podobnego czytałam. Powieść wydała mi się bardzo podobna do cyklu o Endrew Wiginie Orsona Scotta Carda. Przy czym podobieństwo nie sprowadzało się do konkretów (choć Lobsang, jak nic przypominał mi Jane) ile do ogólnego odczucia towarzyszącego lekturze. Zabrakło mi też Prartchettowej lekkości, za którą tak bardzo go cenię. Jednak od pewnego momentu chyba załapałam klimat tej książki i nastąpił przełom, który sprawił, że drugą połowę pochłonęłam błyskawicznie. Problemem tej powieści nawet nie jest jej nierówność, bo mimo wszystko nierówną nie była. Problem sprawiło mi wgryzienie się w przedstawione realia na tyle, bym książkę mogła czytać z zapartym tchem.

   Dolina strachu Arthur Conan Doyle

   Książka swą konstrukcją przypomniała mi Studium w szkarłacie tegoż autora. Wątek kryminalny w pierwszej części opowieści jakoś za bardzo mnie nie zaskoczył. Druga opowieść, będąca odległym w czasie prologiem dla pierwszej, była nieco bardziej zaskakująca. Książkę czytało się bardzo dobrze, co zdecydowanie wynagrodziło brak zaskoczenia. Postać profesora Moriarty'ego, którą znam z filmów z Robertem Downey'em juniorem o Sherlocku Holmesie, została tu jedynie delikatnie zarysowana. Niezmiernie interesuje mnie, jak rozwinie się wątek z nim związany? Jak tylko zakończę obecną lekturę zapewne wezmę się za kolejne opowieści o tym mistrzu dedukcji.

   Fantazy Juliusz Słowacki

    Dramat, który w pewnym sensie miał być satyrą na romantyzm, a w sporej mierze jest wybitnie romantyczny. Miłość i zazdrość ubrane w bardzo afektowne słowa. Pełne wzruszeń wyznania i zmiany decyzji. Jest tu: i skruszona duma, i odwzajemniona w końcu miłość, a nawet niedoszła próba samobójcza, z której pochodzi jedno z najpiękniejszych miłosnych wyznań, jakie zdarzyło mi się przeczytać: "Ducha w ręce twoje, twe usta w ducha mego". Z drugiej strony bohaterowie mocno odstają od romantycznych ideałów. Są chciwi i małostkowi, a pod płaszczykiem pięknych słów ukrywają jak najbardziej przyziemne interesy. Książka podobała mi się mimo wszystko, może dlatego że mam słabość do tego autora.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zachęcam do komentowania, choć lojalnie ostrzegam, że komentarze poniżej pewnego poziomu nie zostaną opublikowane.