Okrężną drogą zmierzam do jakże aktualnego tematu jakim są truskawki. Można z nich robić różne cuda i świetnym pomysłem jest ciasto truskawkowe. Może być to torcik, bądź zwykłe ciasto z galaretką, w obu wypadkach potrzebny jest biszkopt i to on będzie dzisiejszym bohaterem. Prawda, że ładny?
O tym, co z niego będzie napiszę jutro. Dziś skupię się na podstawie, czyli na tym co zrobić, by biszkopt bez proszku do pieczenia nie przypominał podeszwy, bądź deski, którą można by zdzielić tych co zbyt gorliwie dopytują się: co pieczesz. Nie było to łatwe, ale po wielu próbach i bardzo wielu podeszwach, które ratowałam bardzo intensywnym nasączaniem dopracowałam tę trudną sztukę i otrzymuję biszkopt pulchny i miękki.
Zacznę od składników. Podana ilość jest optymalna, by zrobić tort, bądź ciasto na biszkoptowym spodzie, albo ze dwie rolady.
- 6 jajek (ewentualnie 4 jajka i 4 białka)
- pół szklanki cukru waniliowego (ewentualnie pół szklanki cukru + cukier wanilinowy)
- szklanka mąki
Przygotowanie jest proste, ale trzeba bezwzględnie pilnować dwóch rzeczy. Zaczynamy od ubicia białek na sztywną pianę. Zazwyczaj robię z większą ilością białek, gdyż zostają mi po pączkach. Gdy piana jest sztywna i jak to w żargonie mawiają: "pod nóż" można zabrać się za ucieranie żółtek z cukrem. W przepisie na pączki podałam jak przygotować cukier waniliowy i do ciast w zasadzie innego nie stosuję. Gdy żółtka będą dokładnie utarte, dosypujemy mąkę i mieszamy mikserem. Dodajemy ze dwie, trzy łyżki piany, by mieszanina nieco zrzedła i dalej ubijamy mikserem,. Potem odstawiamy mikser na bok i dodajemy resztę piany. Niezmiernie ważne jest by dalsze mieszanie było bardzo delikatne. Nawet nie trzeba mieszać do bardzo jednolitej konsystencji. Może wyglądać to tak:
Jest to pierwsza z kluczowych czynności, niewielkie pęcherze z piany nie przeszkadzają, ale ważne by dodana piana nie zaczęła "siadać"- widać to po tym, że z ciasta uwalniają się duże pęcherze powietrza.
Jedyne co zostało do zrobienie to wrzucenie delikwenta do piekarnika. Taki płaski wystarczy piec ze 20 minut w 215 stopniach. W tym momencie jest drugi kluczowy etap. Piekarnik musi być nagrzany minimum do tych 200 stopni. W przeciwnym razie biszkopt obeschnie z wierzchu i zrobi się twardy niczym beza. A ponieważ środek pozostanie surowy otrzymamy podeszwę, gdyż nie będzie miał siły by wyrosnąć i przebić zewnętrzną skorupkę. Wysoki biszkopt w tortownicy powinien posiedzieć ze 40 minut. Lepiej nie otwierać piekarnika przed końcem czasu pieczenia, nawet niewielka zmiana temperatury spowoduje, że biszkopt klapnie. Po wyjęciu z piekarnika dobrze go rozłożyć, by odparował. W przekroju wygląda tak:
Ta biała smuga, to nie do końca rozmieszana piana, nie wpływa to na jego smak. Widać wyraźne pęcherze, świadczące o tym, że miał możliwość by wyrosnąć. Skórka z wierzchu jest stosunkowo miękka. Z takich przekrojonych kawałków spokojnie można zrobić roladę, mają wysokość jakiegoś centymetra. Ja mam co do nich inne plany, ale o tym w następnym odcinku.
Na zakończenie mała uwaga, gustuję w ciastach raczej półsłodkich, niż słodkich. Jak ktoś lubi słodkie może dorzucić cukru, choć uważam, że gdy doda się krem, bądź galaretkę takiej potrzeby nie ma.
O, fajnie ;) Muszę wypróbować kiedyś Twój przepis, a tymczasem wypatruję, co też za cudo z tego będzie:)
OdpowiedzUsuńPodpowiem, będą truskawki :)
Usuńo a ja ostatnio szukalam czegos do upieczenia bez proszku do pieczenia :D
OdpowiedzUsuń