Ilustrował: Paul Kidby
Tytuł oryginału: The last hero
Tłumaczenie: Piotr W. Cholewa
Cykl: Świat Dysku
Tłumaczenie: Piotr W. Cholewa
Cykl: Świat Dysku
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Rok wydania: 2012
Stron: 176
Stron: 176
Do tej pory poznałam już
wszystkie wydane u nas opowieści ze Świata Dysku, tę niczym
wisienkę na torcie, zostawiając sobie na później. W odróżnieniu
od wszystkich pozostałych, ta oprócz literackiej wartości wprawia
również w zachwyt wydaniem. Paul Kidby od wielu lat współpracuje
z Pratchettem nad ilustrowaniem stworzonego przez Sir Terry'ego
uniwersum, a efekty tej współpracy zachwycają i sprawiają, że książka jest uczta dla oka.
Tym razem nie tylko
wyobraźnia autora pomogła wizualizować sobie Świat Dysku,
ilustracje, których jest w książce bardzo dużo są przepiękne i nie sposób oderwać od nich oczu. Świetnie wykonane, idealnie oddają ducha płaskiego świata,
podróżującego na grzbietach czterech słoni, stojących na skorupie wielkiego A'Tuina. Pratchett uzupełnił ten plastyczny
obraz dokładnie oddając realia i prawa natury rządzące Dyskiem.
Jest to kolejna opowieść
o Rincewindzie, w której również Marchewa Żelaznywładsson ma
swoją rolę do odegrania. Nie można pominąć również Srebrnej
Ordy z Cohenem Barbarzyńcą na czele, ani arcymistrza zła:
Złowrogiego Harry'ego. Przygoda zaczyna się niepozornie, Cohen
postanowił zebrać swych, równie wiekowych, przyjaciół, by
skończyć żywot jak na bohatera przystało- rzucając wyzwanie
bogom. Patrycjusz, przy pomocy magów oraz Leonarda da Quirm próbują
powstrzymać tę szaloną ekspedycję wysyłając misję, która ma
powstrzymać legendarnych bohaterów i uratować świat. Jak zwykle
zadanie uratowania świata spoczęło na barkach Rincewinda, towarzyszą mu słynny wynalazca oraz najbardziej godny zaufania
strażnik miejski Ankh-Morpork. Jak wyglądała ich wyprawa, oraz jak
się zakończyła, tego musicie dowiedzieć się sami.
Dla kogoś, kto miał już
styczność z opowieściami ze Świata Dysku, spotkanie ze świetnie
znanymi z innych książek bohaterami, było niczym odświeżenie
starych znajomości. Jeżeli, ktoś nie miał do tej pory okazji
poczytać o mieszkańcach Ankh-Morpork, nie jest to najlepsza książka
by ich poznać. Najbardziej chyba zawiodłam się na Vetinarim, było
w nim nieco za mało Patrycjusza, choć z drugiej strony nie ma go w
tej powieści zbyt dużo. ŚMIERĆ załapał się na kilka
ilustracji, jednak jego udział w opowiadanej historii jest jeszcze
mniejszy, niż w przypadku włodarza Ankh-Morpork. Z wielką
ciekawością poznałam natomiast członków Srebrnej Ordy, o których
do tej pory jedynie słyszałam, wszyscy, jak jeden mąż, są
prawdziwymi bohaterami, nawet jeżeli już nie dosłyszą, czy mają
problemy z pamięcią. Trochę zasmuciło mnie tak szybkie pożegnanie
ze zidiociałymi kompanami Złowrogiego Harry'ego, gdyż zdążyłam
ich polubić. Każdy z wykreowanych bohaterów jest wyrazisty i
zachwyca realizmem, a większość z nich można polubić.
Język powieści ocieka
humorem, co czytelnikowi obeznanemu ze stylem autora nie jest obce.
Pratchett jak zwykle pisząc o fantastycznych przygodach, w
wymyślonym uniwersum przemyca wiecznie aktualne prawdy. Jak zawsze pobudza do myślenia. Czy
można godnie się zestarzeć i czy piękna śmierć jest ważniejsza
niż życie? Czy warto rzucić wyzwanie losowi, czy może lepiej
płynąć z prądem? Jak daleko można się posunąć, by ocalić
wszystko co ma znaczenie? Pod przykrywką lekkiej i zabawnej
opowieści kryje się drugie dno, które sprawia, że ta książka
pozostaje w pamięci i nie jest tylko czczą rozrywką.
Podsumowując, uważam,
że nie jest to najlepsza powieść na początek znajomości ze
Światem Dysku, zbyt wiele ważnych w całym cyklu postaci pojawia
się tu tylko epizodycznie, więc niewiedza o tym, jacy są w innych
książkach, może nieco zakłócić odbiór tego tomu. Za to
ilustracje Paula Kidby'ego sprawiają, że książka ta może
przyciągnąć do Świata Dysku, tych, którzy do niego jeszcze nie
trafili, są piękne i bardzo klimatyczne. Jeśli chodzi zaś o styl
Pratchetta, to albo się go kocha, albo nie trawi, ale jak to mówią:
nie dowiesz się, póki nie spróbujesz.
Pratchett wciąż przede mną :)
OdpowiedzUsuńDawno nie miałam w rękach żadnej książki Pratchetta. Muszę znowu sięgnąć po przygody ze Świata Dysku, gdyż mają niepowtarzalny klimat:)
OdpowiedzUsuń