Autor: Andrzej Sapkowski
Cykl: Wiedźmin
Wydawnictwo: Supernowa
Rok wydania: 2013
Stron: 404
Zupełnie
niespodziewane pojawienie się nowej opowieści o Geralcie z Rivii
spowodowało sensację na polskim rynku księgarskim. Miłośnicy
białowłosego wiedźmina szturmem ruszyli do księgarń, by jak
najszybciej poznać jego najnowszą przygodę. Mnie również skusiła
ta powieść, choć nie czułam wielkiej niecierpliwości, by w końcu
poznać losy Białego Wilka, jednak gdy już po nią sięgnęłam
wspomnienia czytanej dość dawno sagi wróciły ze zdwojoną mocą,
a lektura upłynęła mi bardzo przyjemnie.
Andrzej
Sapkowski po raz kolejny dał czytelnikowi okazję do przemierzanie
stworzonego przez siebie świata. Akcja skupia się w Kerack, ale
wiedźmin w podróży do Novigradu odwiedza też inne miejsca.
Zostaje wplątany w intrygę magów z Rissberg i w okolicy cytadeli
czarodziejów spędza nieco czasu. Autor bardzo plastycznie opisuje
przemierzany świat, w miejscach budzących grozę mimowolnie na
skórze wychodzi gęsia skórka. Kiedy indziej pozwala cieszyć się
błogością letniego poranka, czy też poczuć na sobie mokry oddech
burzy.
Akcja
książki sprowadza się do dwóch intryg. W pierwszą wplątuje
wiedźmina, poznana w sadze czarodziejka Koral. Druga intryga,
związana z sukcesją w królestwie Kerack spada na wiedźmina
niespodziewanie. Chociaż Biały Wilk nie ma ochoty plątać się w
politykę a kłopoty magów nic go nie obchodzą, zostaje postawiony
przed faktem dokonanym dając się złapać w umiejętnie zastawioną
pułapkę. Pozostaje też kwestia ukradzionych wiedźmińskich
mieczy, w pogoni za którymi wiedźmin przemierza kolejne miejsca.
W „Sezonie
burz” mamy okazję nieco lepiej poznać Geralta z Rivii. Nie pozbył
się jeszcze zupełnie ideałów, jak miało to miejsce w sadze, jest
również mniej cyniczny, niż później. Koneser
damskiego piękna, unika długotrwałych związków. Wiedźminowi
towarzyszy jego przyjaciel- poeta Jaskier, jak zawsze wesołkowaty i
ceniący dobrą zabawę kobieciarz, choć w tej opowieści jego
podboje miłosne są dość skromne. Główną postacią kobiecą
jest Lytta Neyd, zwana Koral, ciężko mi było odszukać w niej
jakiejś cechy charakterystyczne, poza miłością do morza. Była
dokładnie taka jak inne czarodziejki przedstawiane przez
Sapkowskiego, wyrachowana i bardzo wyemancypowana.
Powieść
kończy się w drodze do Wyzimy, gdzie od przypadkowo spotkanej osoby
Geralt dowiaduje się, że król Foltest ma problem ze strzygą.
Drugim punktem, który pozwala na umiejscowienie akcji książki
gdzieś pomiędzy opowiadaniami jest wspomnienie związku z Yennefer,
z którą Geralt rozstał się jakiś rok przed wydarzeniami mającymi
miejsce w Kerack. Epizodycznie pojawia się również Nimue, udająca
się do szkoły w Aretuzie, choć jej obecność nie była dla mnie
do końca pojęta i postać śniącej czarodziejki wydała mi się
nieco upchnięta na siłę.
Język
książki jest równie przyjemny, jak w poprzednich opowieściach o
Geralcie z Rivii. Sapkowski z wielka umiejętnością oddaje nastroje
bohaterów oraz klimaty przemierzanych miejsc. Fabuła została
zbudowana w sposób bardzo przemyślany i nie należy do
najprostszych. Cały czas jednak miałam nadzieję, że gdzieś wśród
tych dwóch przeplatających się intryg będzie miejsce, by powiązać
z nimi sprawę wiedźmińskich mieczy.
Ja nie potrafię się przekonać do tego, żeby przeczytać jakąś książkę Andrzeja Sapkowskiego, ale może w końcu to się zmieni? :) Trzeba by tylko zacząć od początku ;)
OdpowiedzUsuńSapkowski wciąż przede mną ;)
OdpowiedzUsuńAkurat dobrze się składa, ponieważ widziałam ta pozycje u mojego brata w biblioteczce :)
OdpowiedzUsuńCzekałam na jakąś recenzję tej książki, żeby zobaczyć czy trzyma poziom i czy warto kupić. Cieszę się, że klimat panujący w Sadze został zachowany i już wiem o co poproszę Gwiazdora:)
OdpowiedzUsuńNie czytałam jeszcze żadnej książki autora - może kiedyś.
OdpowiedzUsuń