czwartek, 12 czerwca 2014

Agnes Grey

Autor: Anne Bronte
Tytuł oryginału: Agnes Grey
Tłumaczenie: Magdalena Hume
Wydawnictwo: MG
Rok wydania: 2012
Stron: 240

   Po twórczość pozostałych sióstr Bronte sięgnęłam już dawno temu, rozpoczynając swą przygodę od Charlotte i jej „Jane Eyre”, która całkowicie mnie oczarowała. Nieco później sięgnęłam po pozostałe jej powieści, wydane u nas w kraju i choć mogą wydać się nieco monotematyczne, jednak urzekły mnie pięknym stylem i dobrą kreacją postaci. Jakoś w międzyczasie sięgnęłam również po „Wichrowe wzgórza” Emily Bronte i choć jest to powieść w zupełnie innym klimacie niż książki najstarszej z sióstr, również ma w sobie specyficzną magię. Byłam niezmiernie ciekawa, jak w ich świetle zaprezentują się dzieła najmłodszej, Anne Bronte, po dość długim oczekiwaniu w końcu udało mi się to sprawdzić i mogę jedynie pożałować, że nie zrobiłam tego wcześniej.

   Tłem akcji powieści jest brytyjska prowincja, choć nie mamy zbyt wiele okazji by pozachwycać się opisami przyrody i krajobrazów. Fabułę rozpoczyna zarysowanie sytuacji rodzinnej tytułowej bohaterki, która będąc córką niezamożnego pastora postanawia zacząć na siebie zarabiać jako guwernantka. Początkowo trafia do arystokratycznej rodziny i trójki małych dzieci, które sprawiają, że musi zrewidować swoje poglądy na nauczanie. W końcu zostaje towarzyszką i nauczycielką  dwóch dorastających panien, z którymi spędzi kilka lat życia.

   Tytułowa panna Grey była nieco rozpieszczana i zagłaskana przez rodzinę, wyręczano ją w większości zajęć, nie kłopotano niczym, pozwalając, by swobodnie zgłębiała wiedzę. Gdy rodzinę dopadł finansowy kryzys, to właśnie ona znalazła w sobie odwagę, by pójść do pracy i pomóc bliskim w uporaniu się z kłopotami. Początkowo naiwna i nie znająca życia, szybko zmuszona jest zweryfikować swoje poglądy, i uczy się postępować z ludźmi, zawsze jako podstawę przyjmując szczerość i życzliwość. Trudy nauczania nie szczędzą jej ciosów, jednak Anges wie, że musi stawić im czoła i nie może się poddać. Upór i determinacja sprawiają, że chociaż znajduje się w otoczeniu nieżyczliwych jej osób, zawsze jest w stanie znaleźć w sobie wystarczająco wiele hartu ducha, by trwać w tym, co postanowiła. Dziewczyna wszystko przyjmuje z niezmąconym spokojem, ze stoicyzmem przyjmując konsekwencje podjętych decyzji.

   Oprócz Agnes mamy okazje poznać dość urozmaiconą mieszankę pobocznych bohaterów. Pani Murray, której jedynym życiowym celem jest znalezienie córkom bogatych mężów, nawet jeśli nie ma to wiele wspólnego z ich przyszłym szczęściem. Jej starsza córka jest idealnym odzwierciedleniem pragnień matki, próżna, lubi bawić się uczuciami innych, jednak jej głównym celem w życiu jest poślubienie dziedzica sąsiedniego majątku. Miejscowy proboszcz, pan Hartfiled myśli raczej o własnych przyjemnościach niż o swoich parafianach, jego totalnym zaprzeczeniem jest młody wikary, pan Weston, który z tego powodu nie budzi sympatii swego przełożonego.

   Akcja powieści toczy się dość leniwie, nie ma w niej nagłych zwrotów i niespodziewanych zdarzeń, przypomina pod tym względem powieści najstarszej z sióstr Bronte. Pierwszoosobowa narracja sprawia, że bohaterów i wydarzenia poznajemy przez pryzmat samej Agnes. Panna Grey nie ocenia swoich bliskich a jedynie opisuje nam ich zachowania pozwalając byśmy sami wyrobili sobie o nich opinię. Finał powieści jest przewidywalny gdyż akcja biegnie utartym schematem, jednak książka i tak wzbudza emocje.

   Niewyszukany, jednak niezmiernie urokliwy język powieści, sprawił że przeczytałam ją jednego dnia. Bez zbędnej egzaltacji, w sposób subtelny i dyskretny przyglądamy się kiełkującemu powoli uczuciu. Towarzyszymy Agnes w lekcjach, jakich udziela jej życie, przyglądając się jak dojrzewa. Bohaterka odnotowuje zachowania towarzyszących jej osób, nie wnikając w ich pobudki, które czytelnikowi wydają się proste i dość czytelne. Nie możemy mieć jednak pewności, czy panna Grey nie potrafi odczytać zachowania swych znajomych, czy tylko boi się, lub nie chce opisywać ich interpretacji.

   Zdecydowanie podobała mi się ta powieść. Przypomniała mi „Villette”, „Shirley” oraz „Profesora” Charlotte Bronte, podobnie, jak w tamtych trzech pokazana została kobieta, która nie chce tylko biernie czekać na księcia z bajki, ale ciężką pracą stara się polepszyć swoje życie. Polubiłam Agnes Grey i smutno było mi się z nią tak szybko rozstać.

   Gorąco polecam tę książkę wszystkim miłośnikom angielskiej literatury dziewiętnastowiecznej, może nie cechuje jej tak wartka akcja, jak w powieściach Jane Austen, ani wiszące nad bohaterami nieszczęście, jak w przypadku „Wichrowych Wzgórz”, jednak jest to powieść pełna uroku i trudno się od niej oderwać.


6 komentarzy:

  1. Czytałam może nie jest to książka z najwyższej półki, ale ma coś w sobie urokliwego, przeszłego, również miło spędziłam z nią czas. Natomiast nie czytałam innych sióstr zatem muszę nadrobić zaległości.

    OdpowiedzUsuń
  2. Zdecydowanie coś dla mnie, i będzie na wishliście, chociaz zaraz będę płakać, że mi się nie komponuje wizualnie z resztą tego typu książek.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Siostry Bronte wydane przez MG same w sobie się ładnie komponują ;)

      Usuń
  3. "Agnes Grey" była moim pierwszym spotkaniem z twórczością sióstr Bronte. Na szczęście okazało się bardzo udane i sprawiło, że mam ochotę na więcej.

    OdpowiedzUsuń
  4. To chyba najmniej ulubiona (tak, właśnie najmniej ulubiona, bo jestem fanką wszystkich ;-) ). Dla mnie akcja, ta powolna i spokojna, była zbytnio skondensowana. Wolę obszerniejsze powieści sióstr.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fakt, tu się mimo wszystko strasznie dużo dzieje :)
      Jeśli lubisz naprawdę spokojną akcję, tak, że odnosisz wrażenie iż "nic się nie dzieje" to polecam powieści Henry'ego Jamesa :)
      Recenzja jego Złotej czary już wkrótce u mnie na blogu :)

      Usuń

Zachęcam do komentowania, choć lojalnie ostrzegam, że komentarze poniżej pewnego poziomu nie zostaną opublikowane.