sobota, 28 czerwca 2014

Białe walce

Autor: Jan Nowicki
Wydawnictwo: Bellona
Rok wydania: 2014
Stron: 222

   O tym, że Jan Nowicki jest aktorem wie prawie każdy, jednak o tym, że para się też sztuką pisarską dowiedziałam się dopiero, gdy zobaczyłam ten tytuł na półce. Byłam ciekawa, co ma do powiedzenia autor wielu, niezapomnianych filmowych kreacji, z Wielkim Szu na czele.

   Historię rozpoczyna wspólna podróż pociągiem do Ciechocinka pięciorga kuracjuszy, wszyscy już przekroczyli wiek osiemdziesięciu lat. Nawiązana w pociągu znajomość rozwija się w ciechocińskim sanatorium, by doprowadzić do zaskakującego finału. Każdy z bohaterów jest nieco karykaturalny. Mamy tu emerytowanego polityka o nieco ograniczonym umyśle i poglądach, snobistycznego doktora, entomologa, entuzjastę kleszczy, akuszerkę matkującą pozostałym oraz Mistrza Serafina, duchowego przywódcę ich wszystkich. W ostatniej postaci, nie sposób nie dostrzec autobiograficznych rysów. Dawniej aktor, teraz przede wszystkim filozof, raczy swoich towarzyszy przypowieściami, z których każda niesie mniej, lub bardziej przewrotny morał.

   Autor sam porównał swoją powieść do „Profesora Tutki”, ciężko mi to zweryfikować, gdyż nie miałam okazji zapoznać się z prozą Jerzego Szaniawskiego, z chęcią jednak nadrobię braki, gdyż „Białe walce” urzekły mnie swoją formą i tematyką. To książka pełna ciepła i humoru, przede wszystkim jednak obfitująca w życiową mądrość. Zmusza do zastanowienia się, jak postrzegamy starość, do spojrzenia na osoby w podeszłym wieku, z pominięciem pryzmatu ciążących na nich lat, zobaczenie w nich ludzi, a nie tylko staruszków. Ponadto z przypowieści mistrza wynikają również inne refleksje, na tematy bardziej codzienne i zdecydowanie lepiej zrozumiałe dla czytelników w każdym wieku.

   Książkę czytało mi się bardzo przyjemnie. Silnie nacechowane postacie sprawiały, że czułam się jakbym oglądała sztukę, a nie czytała powieść. Wręcz widziałam przed oczami bohaterów siedzących na sanatoryjnych ławkach. Narracja poprowadzona została w gawędziarski sposób, dzięki czemu powieść nie nuży. Mądry i ciepły humor, sprawił, że niejednokrotnie zaśmiałam się w trakcie lektury a pełne optymizmu i nieco nierealne zakończenie opowieści mnie oczarowało.

   Jest to książka, którą szczerze polecam każdemu. Potrafi poprawić humor, a przede wszystkim pomaga zrozumieć nieco lepiej otaczający nas świat i oswoić starość, która przecież czeka każdego z nas. Takie książki pozostają w pamięci.

Za książkę serdecznie dziękują portalowi Sztukater.

2 komentarze:

  1. Rzeczywiście nie miałam pojęcia, że zajmuje się on pisarstwem także!

    OdpowiedzUsuń
  2. Zastanowię się, gdy zobaczę ją w księgarni
    i.

    OdpowiedzUsuń

Zachęcam do komentowania, choć lojalnie ostrzegam, że komentarze poniżej pewnego poziomu nie zostaną opublikowane.