Autor: Lucy Maud Montgomery
Tytuł oryginału: Anne of the Island
Cykl: Ania Shirley
Tłumaczenie: Janina Zawisza-Krasucka
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Rok wydania: 1990
Stron: 240
Po przeczytaniu dwóch
poprzednich książek o przygodach niesfornej, rudowłosej panny
Shirley, naszła mnie ochota na lekturę o dalszych jej losach.
Ponownie przeniosłam się do Avonlea, by dość szybko je opuścić
w towarzystwie Ani, Gilberta i Karolka Sloane, wybierających się na
Redmondzki uniwersytet.
Po dwóch latach
nauczania w szkole w Avonlea przed Anią otworzyła się w końcu
perspektywa kontynuowania nauki. Szczęśliwym zbiegiem okoliczności
w zdobywaniu wiedzy towarzyszyć jej będą starzy znajomi. Tęsknota
za miejscem, które zwie domem, nie tak łatwo ustąpiła pod wpływem
nowych miejsc i znajomości, jednak Ania nie byłaby sobą, gdyby nie
starała się we wszystkim dostrzegać radosnych stron. Spodobało
jej się uniwersyteckie życie i nowe znajomości.
Wśród przyjaciół Ani
pojawiła się Izabela Gordon, dziewczyna świadoma swej urody i
przyzwyczajona do tego, że się ją uwielbia. Zdecydowana jest wyjść
za mąż tylko za bogatego i przystojnego mężczyznę, jednak ma
problem z wyborem, który z jej zalotników powinien być tym
szczęśliwcem. Kolejnym nowo poznanym towarzyszem Ani jest Robert
Gardner, jej wyśniony książę z bajki, wymarzony mąż. Dżentelmen
w każdym calu, idealny aż do przesady, pozbawiony jednak poczucia
humoru, nie jest w stanie w pełni zrozumieć panny Shirley.
Ania dojrzewa i choć nie
zagubiła w sobie wielkiej miłości do świata i skłonności do
uniesień, stała się bardziej rozważna. Nadal lubi oddawać się
marzeniom, jednak sama czuje, że dzieciństwo minęło bezpowrotnie.
Przyjaciele i znajomi żenią się i tylko ona ze swoją skłonnością
do popadania w skrajności widzi siebie jako starą pannę. Zawsze
życzliwa światu i pełna ciepłych uczuć wobec wszystkich powoli
odkrywa potęgę miłości między mężczyzną a kobietą.
Bardzo miło było znów
spotkać Anię i towarzyszyć jej w tym dorastaniu. Autorka, jak
zwykle, z maestrią opisała wiele niezwykłych widoków: panoramę
Redmond, czy urocze, niewielkie zakątki, które podbiły serce
tytułowej bohaterki. Równie przyjemne są opisy pogody, która
idealnie współgra z uczuciami i nastrojem panny Shirley, tęsknocie
towarzyszy deszcz, dobremu nastrojowi słońce, a rozpaczy szalona
wichura.
Trzeci tom przygód Ani
czytało mi się równie dobrze, co drugi i nieco lepiej niż
pierwszy. zdecydowanie wolę ją taką doroślejszą i bardziej
zrównoważoną. Jest to pełna ciepła i humoru opowieść o
świecie, którego już nie ma, a jednak jest niezmiernie
pociągający. Z jednej strony zwyczajny, z drugiej pełen uroku i
wyjątkowych postaci, jakie bez trudu możemy sobie wyobrazić nawet
dzisiaj. Fabuła, pełna nagłych zwrotów, zmierza w ściśle
ustalonym kierunku, do zakończenia, jakiego możemy się spodziewać.
Jednak nie uważam tego za wadę, ta powieść po prostu musiała się
tak skończyć.
Miłośników Ani z
Zielonego Wzgórza nie trzeba zachęcać do tej książki, a tych,
którzy się z nią jeszcze nie zetknęli namawiam gorąco, by dali
się porwać czarowi rudowłosej Anny Shirley. Powieść pozwala
przenieść się w inny świat, w którym dobro i miłość zawsze
wychodzą zwycięsko, co ma swój niezaprzeczalny urok.
Jako dziecko pałałam ogromną nienawiścią do tej serii. Uważałam ją za największe nudziarstwo pod słońcem :) Teraz bym pewnie doceniła, ale jakoś brak motywacji, może jeśli swemu dziecięciu kiedyś będzie mi dane czytać.. :)
OdpowiedzUsuńMiałam bardzo podobnie :) W ogóle nie mogłam się przekonać :D
UsuńAle już od jakiegoś czasu chodziła za mną, bo przecież ja uwielbiam takie historie :D
Wspomnienia z dzieciństwa powracają... ;)
OdpowiedzUsuńKsiążka należy do moich ulubionych z serii o Ani :D Podejrzewam że w te wakacjedo niej wrócę :-)
OdpowiedzUsuńUwielbiam Anię. Czytałam je wszystkie i są po prostu świetne!
OdpowiedzUsuń