Autor:
Jose Freches
Tytuł
oryginału: Le disque de jade I, Les Chevuax de celestes
Tłumaczenie: Wiktoria Melech
Seria:
Talizman z nefrytu: Tom I
Wydawnictwo:
Albatros
Rok
wydania: 2005
Stron:
480
Starożytne
Chiny zawsze brzmią dla mnie kusząco, egzotyczny świat, z zupełnie
innym spojrzeniem na prawie wszystko, niż to co znamy z
codzienności. Nazwisko autora również nie jest mi obce, gdyż
miałam okazję czytać wcześniej jego trylogię zatytułowaną
„Jedwabna cesarzowa”, również osadzoną w historycznych
Chinach. Bez oporów sięgnęłam więc po „Niebiański konie”
spodziewając się interesującej, choć niezbyt wymagającej
lektury.
Akcja
powieści osadzona jest w trzecim wieku przed naszą erą, a głównym
jej miejscem jest Xianyang, stolica królestwa Qin. Tam właśnie
spotykamy podstarzałego cesarza, którego marzeniem jest
nieśmiertelność. W stolicy sąsiadującej prowincji, Handanie
poznajemy kupca i hodowcę koni Lu Buweia. Niedobór koni w armii Qin
dość szybko sprawia, że los bogatego handlarza splata się z
losami najważniejszych osób w królestwie Qin.
Cesarz
Zhong oraz Lu Buwei, to tylko dwie spośród kilku pierwszoplanowych
postaci. Równie interesujące są przedstawione w powieści kobiety,
zwłaszcza dwie z nich, piękna i bardzo sprytna Huayang żona
następcy tronu oraz jej protegowana śliczna i na pozór niewinna
dziewczyna Zhaoji. Huayang jest mistrzynią pałacowych intryg,
umiejętnie manipulując innymi, czy to wykorzystując swą pozycję,
czy też korzystając z uroków swego ciała pnie się w dworskiej
hierarchii na sam szczyt. Zhaoji uczy się od niej stawiać kroki w
pałacowym świecie, jednak nie pozostaje tylko biernym narzędziem.
W
porównaniu z tak przemyślnymi kobietami, męskie grono postaci
wydaje się być mniej interesujące. Stary, schorowany cesarz Zhong,
będący na skraju obłędu nie do końca zdaje sobie sprawę z tego,
co się wokół niego dzieje, jednak w dalszym ciągu pozostaje
władcą absolutnym, którego rozkazów się nie kwestionuje.
Następca tronu Anguo, na tle swego ojca wypada jeszcze gorzej,
całkowicie zdominowany przez swoją żonę oraz silną potrzebę
posiadania syna ma niewielkie pojęcie o zarządzaniu państwem.
Najciekawiej zapowiada się Lu Buwei, który jest głównym bohaterem
opowieści. W nietypowych okolicznościach zdobył tajemniczy
nefrytowy talizman, który na zawsze odmienił jego życie, budząc
uśpione wcześniej ambicje. Z bogatego, spokojnego kupca, którego
jedynym pragnieniem było hodować, jak najwspanialsze wierzchowce,
zmienił się w dworzanina, pozostając jednak w bardzo luźnym
związku z dworem Qin. Bliska przyjaźń z Huayang, miłość do
Zhaoji, a przede wszystkim możliwość dostarczenia armii Qin
ogromnych ilości koni, sprawiają, że jest jedną z najważniejszych
osób w państwie.
Autor
bardzo dobrze oddaje realia starożytnych Chin, zresztą, jak można
przeczytać w notce biograficznej, jest również historykiem i
ekspertem od chińskiej kultury. Świat ten jest zupełnie inny, od
tego, który znamy. Przede wszystkim różni go podejście do
seksualności, która w Europie zawsze była tematem tabu, tu kobiety
swobodnie posługują się własnym ciałem, by osiągnąć cel i nie
są z tego powodu piętnowane. W książce znajdziemy sporo scen
erotycznych opisanych w typowo dalekowschodni sposób, a więc z
wielką ilością metafor: nefrytowych drążków i złotych bram.
Fragmenty te zostały opisane dość szczegółowo, jednak w nieco
monotonny sposób, większość z nich wygląda tak samo i nie budzą
zbyt wielkich emocji.
Powieść
czyta się lekko i niezobowiązująco, napisana przystępnym językiem
nie nuży i przede wszystkim bez przeszkód pozwala się zorientować
w tym, kto jest kim, co czasem w książkach poświęconych dworskiej
polityce bywa kłopotliwe. Znajdziemy tu również nieco scen
batalistycznych, w których mamy okazję podziwiać spryt dowódców,
potrafiących umiejętnie wykorzystać własną przewagę.
Polecam
tę powieść miłośnikom orientalnych klimatów, gdyż bardzo
dobrze oddaje atmosferę starożytnych Chin. Nagromadzenie
interesujących postaci oraz wielowątkowość tworzą bardzo
przyjemną opowieść, będącą pierwszą częścią trylogii. Ci,
którzy oczekują przyjemnego, pobudzającego erotyku, mogą się
nieco rozczarować i porównując tę powieść z cyklem „Jedwabna
cesarzowa” muszę przyznać, że tam napięcie stopniowane było
znacznie lepiej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zachęcam do komentowania, choć lojalnie ostrzegam, że komentarze poniżej pewnego poziomu nie zostaną opublikowane.