wtorek, 6 stycznia 2015

Niebiańskie konie

Autor: Jose Freches
Tytuł oryginału: Le disque de jade I, Les Chevuax de celestes
Tłumaczenie: Wiktoria Melech
Seria: Talizman z nefrytu: Tom I
Wydawnictwo: Albatros
Rok wydania: 2005
Stron: 480

   Starożytne Chiny zawsze brzmią dla mnie kusząco, egzotyczny świat, z zupełnie innym spojrzeniem na prawie wszystko, niż to co znamy z codzienności. Nazwisko autora również nie jest mi obce, gdyż miałam okazję czytać wcześniej jego trylogię zatytułowaną „Jedwabna cesarzowa”, również osadzoną w historycznych Chinach. Bez oporów sięgnęłam więc po „Niebiański konie” spodziewając się interesującej, choć niezbyt wymagającej lektury.

   Akcja powieści osadzona jest w trzecim wieku przed naszą erą, a głównym jej miejscem jest Xianyang, stolica królestwa Qin. Tam właśnie spotykamy podstarzałego cesarza, którego marzeniem jest nieśmiertelność. W stolicy sąsiadującej prowincji, Handanie poznajemy kupca i hodowcę koni Lu Buweia. Niedobór koni w armii Qin dość szybko sprawia, że los bogatego handlarza splata się z losami najważniejszych osób w królestwie Qin.

   Cesarz Zhong oraz Lu Buwei, to tylko dwie spośród kilku pierwszoplanowych postaci. Równie interesujące są przedstawione w powieści kobiety, zwłaszcza dwie z nich, piękna i bardzo sprytna Huayang żona następcy tronu oraz jej protegowana śliczna i na pozór niewinna dziewczyna Zhaoji. Huayang jest mistrzynią pałacowych intryg, umiejętnie manipulując innymi, czy to wykorzystując swą pozycję, czy też korzystając z uroków swego ciała pnie się w dworskiej hierarchii na sam szczyt. Zhaoji uczy się od niej stawiać kroki w pałacowym świecie, jednak nie pozostaje tylko biernym narzędziem.

   W porównaniu z tak przemyślnymi kobietami, męskie grono postaci wydaje się być mniej interesujące. Stary, schorowany cesarz Zhong, będący na skraju obłędu nie do końca zdaje sobie sprawę z tego, co się wokół niego dzieje, jednak w dalszym ciągu pozostaje władcą absolutnym, którego rozkazów się nie kwestionuje. Następca tronu Anguo, na tle swego ojca wypada jeszcze gorzej, całkowicie zdominowany przez swoją żonę oraz silną potrzebę posiadania syna ma niewielkie pojęcie o zarządzaniu państwem. Najciekawiej zapowiada się Lu Buwei, który jest głównym bohaterem opowieści. W nietypowych okolicznościach zdobył tajemniczy nefrytowy talizman, który na zawsze odmienił jego życie, budząc uśpione wcześniej ambicje. Z bogatego, spokojnego kupca, którego jedynym pragnieniem było hodować, jak najwspanialsze wierzchowce, zmienił się w dworzanina, pozostając jednak w bardzo luźnym związku z dworem Qin. Bliska przyjaźń z Huayang, miłość do Zhaoji, a przede wszystkim możliwość dostarczenia armii Qin ogromnych ilości koni, sprawiają, że jest jedną z najważniejszych osób w państwie.

   Autor bardzo dobrze oddaje realia starożytnych Chin, zresztą, jak można przeczytać w notce biograficznej, jest również historykiem i ekspertem od chińskiej kultury. Świat ten jest zupełnie inny, od tego, który znamy. Przede wszystkim różni go podejście do seksualności, która w Europie zawsze była tematem tabu, tu kobiety swobodnie posługują się własnym ciałem, by osiągnąć cel i nie są z tego powodu piętnowane. W książce znajdziemy sporo scen erotycznych opisanych w typowo dalekowschodni sposób, a więc z wielką ilością metafor: nefrytowych drążków i złotych bram. Fragmenty te zostały opisane dość szczegółowo, jednak w nieco monotonny sposób, większość z nich wygląda tak samo i nie budzą zbyt wielkich emocji.

   Powieść czyta się lekko i niezobowiązująco, napisana przystępnym językiem nie nuży i przede wszystkim bez przeszkód pozwala się zorientować w tym, kto jest kim, co czasem w książkach poświęconych dworskiej polityce bywa kłopotliwe. Znajdziemy tu również nieco scen batalistycznych, w których mamy okazję podziwiać spryt dowódców, potrafiących umiejętnie wykorzystać własną przewagę.

   Polecam tę powieść miłośnikom orientalnych klimatów, gdyż bardzo dobrze oddaje atmosferę starożytnych Chin. Nagromadzenie interesujących postaci oraz wielowątkowość tworzą bardzo przyjemną opowieść, będącą pierwszą częścią trylogii. Ci, którzy oczekują przyjemnego, pobudzającego erotyku, mogą się nieco rozczarować i porównując tę powieść z cyklem „Jedwabna cesarzowa” muszę przyznać, że tam napięcie stopniowane było znacznie lepiej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zachęcam do komentowania, choć lojalnie ostrzegam, że komentarze poniżej pewnego poziomu nie zostaną opublikowane.