niedziela, 25 stycznia 2015

Oberki do końca świata

Autor: Wit Szostak
Wydawnictwo: Powergraph
Rok wydania: 2014
Stron: 284

   Zupełnie nie wiedziałam czego się spodziewać po tej książce, skusiło mnie jednak nazwisko autora, którego miałam okazję poznać, dość dawno temu, przy okazji lektury książki „Poszarpane granie”. Ta powieść jest zupełnie inna, bardziej przyziemna, codzienna, pełna jednak subtelnej, niewysłowionej magii.

   Opowieść rozpoczynamy z początkiem dwudziestego wieku, na prowincji, gdzieś w ziemi radomskiej. Trudy codziennego życia na wsi rozpraszają dźwięki skrzypiec, zapraszające na wieczorne zabawy i wpisujące się w tradycję obchodzenia ważnych uroczystości. Jednym ze skrzypków jest Józef Wicher, a gra na instrumentach zawsze w rodzinie Wichrów była najważniejsza. Grał każdy, najpierw na bębenku wystukując rytm, później poznając tajniki wichorwych oberków.

   Oberki, mazurki i poleczki towarzyszą Wichrom na każdym kroku, są dla nich źródłem utrzymania i sposobem na życie, od czasów pierwszego Wichra, który zawitał Rokicin. W tych skocznych melodiach zaklęte jest nieco więcej niż tylko dźwięki. Muzyka ma kluczowe znaczenie, oddalając od Rokicin szarości codziennego dnia i koszmar drugiej wojny światowej. Jednak po wielu latach świat zewnętrzny dotarł nawet na tak odległą prowincję. Czas przemija, ludzie się zmieniają i tradycyjne oberki przestają być potrzebne. Synów Józefa urzekło miasto, wybyli więc z prowincji zostawiając całą swoją wiejską przeszłość za sobą.

   Wśród dźwięków muzyki toczy się zwyczajne życie Józefa Wichra. Problemy codzienności zagłusza grą na skrzypcach, które pomagają mu poradzić sobie z zawodem miłosnym, nagłym odejściem brata i tym, jak wojna brutalnie wdarła się do jego domu, podrzucając mu do piwnicy niemieckiego oficera. Radość z narodzin dzieci i rozczarowanie gdy nie garną się do muzyki, śmierć bliskich i spory z przyjaciółmi, typowe, codzienne problemy, które ubrane w nuty oberków nabierają zupełnie innego wymiaru.

   W książce znajdziemy swoistą mieszankę realizmu i magii, z jednej strony muzyka kształtująca rzeczywistość i łącząca grających z zaświatami, z drugiej zaś szara codzienność przepleciona ważnymi dla kraju wydarzeniami. Wojna, komunizm, aż w końcu odzyskana wolność, to wszystko czai się gdzieś z boku, na ostatnim planie, nie wchodząc z butami w życie rokicińskiej społeczności. Tu bowiem rządzi muzyka, czasem diabelska, czasem boska, posiada moc sprawczą, oddala troski codzienności. Jednak z czasem nawet muzyka przestaje wystarczać. Idzie nowe, nikt już nie potrzebuje starodawnych oberków i wiejskiej muzyki. Nowoczesność wdziera się dyskretnie, lecz zdecydowanie w społeczność, a Józef Wicher i jego oberki pozostają pieśnią przeszłości. Nawet rokiciński diabeł w wierzbowej dziupli jakoś się skurczył i odchodzi w zapomnienie.

   Jest to opowieść o muzyce i przemijaniu, o świecie jakiego na próżno dziś już szukać. Refleksyjna i pełna czaru historia w rytmie oberków, mazurków i polek. Każdy z rozdziałów zagrany został na inną nutę, czasem zabawną, czasem smutną. Dawne zwyczaje odchodzą, nie ma ich kto pielęgnować, nie ma komu zasiąść do skrzypiec, by wykrzesać z ich zmęczonych strun najprostsze chociaż dźwięki. Czytelnik znajdzie tu piękny i dokładny obraz wsi i tego, jak zmieniała się ona z biegiem lat.

Bardzo spodobała mi się ta opowieść, wzruszając niejednokrotnie, pogrążyła mnie w refleksyjnym, przyjemnym nastroju, z delikatnym poczuciem żalu za światem, który odszedł i nie wróci. Lektura upłynęła mi bardzo przyjemnie i z pewnością szybko nie zapomnę tej książki. Polecam ją każdemu, kto lubi się czasem zagłębić w inny, jednak wcale nie odległy świat.

Za książkę serdecznie dziękuję portalowi Sztukater i przypominam, że znajduje się ona w puli nagród blogowego konkursu.

1 komentarz:

  1. piękna książka o przemijaniu,smutki,kruche radości,magiczny świat kręcący się w rytmie oberków z oberkami i dla oberków.

    OdpowiedzUsuń

Zachęcam do komentowania, choć lojalnie ostrzegam, że komentarze poniżej pewnego poziomu nie zostaną opublikowane.