Ponieważ listopada odbił się dość mizernie na mojej blogowej i przede wszystkim czytelniczej aktywności, postanowiłam zrobić podsumowanie łączne, z dwóch poprzednich miesięcy. Na dniach powstanie też, zaległa już nieco, notka podsumowująca cały poprzedni rok i szczerze muszę przyznać, że zastanawiam się, jak wypadł na tle poprzedniego. Póki co prezentuje niezbyt imponujące wyniki z dwóch miesięcy.
Pora więc na cyferki, jak wspominałam dość mizerne. W przeciągu dwóch miesięcy udało mi się przeczytać niecałe 13 tytułów, w tym pojawia się jedna, którą porzuciłam po kilkudziesięciu stronach i jeden tytuł, który ciężko nazwać książką i którego w statystyki przeczytanych stron liczyć nie zamierzam. W związku z tym pochłonęłam raptem 2716 stron, więc przy dzieleniu przez całe dwa miesiące otrzymałam skromniutki wynik około 44,5 strony dziennie. Tak mizernych wyników nie miałam odkąd zaczęłam prowadzić bloga. Na swoje usprawiedliwienie mam jedynie fakt, że przespałam większość listopada i połowę grudnia.
Znacznie lepiej wygląda sytuacja z książkami, które u mnie w tym okresie zamieszkały, a było tego dość sporo, wymiany, zakupy, prezenty i pozycje recenzenckie sprawiły, że Poczekalnia spuchła niebotycznie, a i zaległy stos do recenzji czeka. Ilościowo było to aż: 53 pozycje. Co sprawia, że stosunek książek przeczytanych do zakupionych nie osiągnął nawet jednej czwartej.
Cóż mi pozostaje, jak liczyć na to, że z nowym rokiem będzie lepiej.
W ramach podsumowania jeszcze kolejno przeczytane książki, choć kolejność może się różnić, od tej, w jakiej czytałam, nie do końca już pamiętam, a nie zapisuję dokładnych dat przeczytania:
Rewolwery i pistolety Aleksandr B. Żuk
Mnie samą zdziwiła obecność tej książki na liście, choć teoretycznie zamówiłam ją z pełną świadomością. Jest to właśnie ta pozycja, której nie udało mi się skończyć, ale pocieszam się, że to naprawdę jest typowa encyklopedia, a nigdy nie byłam wielką fanką broni palnej, by pochłonąć ją z wypiekami na twarzy. Więcej o niej można poczytać tu.
Nigdziebądź Neil Gaiman
Wiele sobie obiecywałam po tej powieści i niestety przeżyłam dość poważne rozczarowanie, choć wynikło ono z pewnością z tego, że spodziewałam się lektury, która mnie porwie i oczaruje, a tu... cóż czytało się miło i nie mogę stwierdzić, by mnie znudziła, ale tego nieokreślonego czegoś zabrakło, co jednoznacznie sprawia, że autor nie trafia do grona moich ulubieńców. Więcej w recenzji.
Niebiańskie konie Jose Freches
To pierwszy tom ciekawie zapowiadającej się trylogii Talizman z Nefrytu i jednocześnie jeden z nielicznych tytułów przeczytanych w ostatnim czasie w ramach skurczenia Poczekalni. Ambitne plany zakładały rozprawienie się z całą trylogią, jednak cóż... nie wyszło, gdyż zasypały mnie recenzenckie pozycje. Był plan zrecenzowania tej książki i jeszcze tak zupełnie nie umarł, może uda mi się za to zabrać.
Opowiem ci mamo, co robią żaby Marcin Brykczyński, Katarzyna Bajerowicz-Dolata
Książka o mrówkach tej dwójki autorów uwiodła mnie całkowicie, ta również skradła moje serce. Przepiękne, pełne szczegółów ilustracje idealnie oddają rzeczywisty wygląd spotykanych na jej kartach roślin i zwierząt. Książka zrecenzowana, czeka na zielone światło od Lubimy czytać.
Najpiękniejsze. Kobiety z obrazów Małgorzata Czyńska
Kolejna pozycja recenzencka, bardzo dobrze odebrałam tę książkę, mimo że malarstwo nie należy do moich zainteresowań. Dowiedziałam się z niej wielu ciekawostek i poznałam pasjonujące biografie kobiet, będących natchnieniem. Więcej moich wrażeń dostępne jest w recenzji.
Anaruk chłopiec z Grenlandii Czesław Centkiewicz
To niewielka książeczka przybliżająca obyczaje Eskomosów, napisana przez wielkiego podróżnika, kochającego lodowe połacie i surowe arktyczne warunki. Była to interesująca antropologiczna podróż, choć obawiam się, że przedstawiony w niej świat odchodzi już w zapomnienie, jeśli nie odszedł całkowicie. Zrecenzowana, oczekuje na zielone światło do publikacji.
Kuzynka Phyllis Elizabeth Gaskell
Tę książkę przeczytałam od razu, jak do mnie przybyła, dzięki czemu ominęła Poczekalnię szerokim łukiem. Sprawiła to niewielka objętość obiecująca błyskawiczną lekturę i wielka miłość do autorki. Książka była dokładnie taka, jak się spodziewałam, subtelna i na wskroś brytyjska. Bardzo długo czytała na zrecenzowania, ale w końcu się doczekała.
Bez pamięci Paweł Daniel Zalewski
Przede wszystkim nie spodziewałam się aż tak dobrej lektury, oczekiwałam raczej ciekawej powieści, która zupełnie nie leży w moim klimacie. Książka zaskoczyła mnie bardzo pozytywnie, przede wszystkim, świetnym piórem, ale również niebanalną historią opartą na faktach. Po raz kolejny polecam, choć wydaje mi się, że zrobiłam to już wystarczająco.
W przededniu Orson Scott Card, Aaron Johnston
Tę zakupiłam, gdy tylko kolejny tom przyszedł w ramach recenzenckiego zamówienia. Od dawna była w planach, choć obawiałam się, że będzie słabsza. Z jednej strony bardzo lubię pierwszego z autorów, z drugiej mam już nieco dość, kolejnych odświeżeń historii powiązanej z Andrew Wigginem. O moim dalszych zachwytach można poczytać w recenzji, jednak naprawdę polecam tę książkę.
Pożoga Orson Scott Card, Aaron Johnston
To drugi tom Pierwszej Wojny z Formidami, porwał równie pięknie, to poprzedni. Więcej w nim scen militarystycznych, jednak ich ilość jest wyważona, nie dominuje całkowicie powieści. Spodobało mi się, że autorzy nie porzucili jednego z wątków, mimo że teoretycznie spokojnie mogli to zrobić, gdyż okazał się nieznaczący w porównaniu z główną linią fabularną. Zrecenzowana i oczekuje na zielone światło od Lubimy czytać.
Mrówkowy blok rysunkowy Katarzyna Bajerowicz-Dolata
Książka "Opowiem ci mamo co robią mrówki" całkowicie mnie zachwyciła walorami plastycznymi. Trochę trwało nim sięgnęłam po "Mrówkowy blok rysunkowy" ale i mój syn musiał do niego dojrzeć. Tę pozycję w sumie ciężko nazwać książka, jest to raczej zeszyt plastycznych ćwiczeń i prostych łamigłówek, z którymi poradzi sobie dziecko cztero- pięcioletnie. Ale interesujące zadania umieszczone w bloku to tylko jedna z jego zalet. Równie ważne są niewielkie teoretyczne wstawki, objaśniające czym są niektóre z malutkich zwierzątek, które spotykamy na kartach książki o mrówkach. Dziecku sprawia przyjemność poszukanie, skąd wycięto te niewielkie kadry, więc warto obok bloku trzymać .Opowiem ci mamo co robią mrówki", by od razu wszystko porównać i sprawdzić. "Mrówkowy blok rysunkowy" to nie tylko świetna, plastyczna przygoda, to również źródło bardzo przystępnie podanej wiedzy przyrodniczej.
Nareszcie Ewa Elżbieta Nowakowska
To jedyna w tym zestawieniu poezja, spodziewałam się lektury, która mnie uwiedzie i niestety zawiodłam się w swych oczekiwaniach. Wiersze autorki zwyczajnie do mnie nie trafiły, ale z poezją tak to już jest, albo trafia od razu, albo w ogóle. Wkrótce pojawi się recenzja.
Sceny z życia smoków Beata Krupska
To już ostatnia książka przeczytana w zeszłym roku. W zasadzie odkąd do mnie trafiła powoli czytałam ją synowi, jednak ponieważ on jakoś nie zapałał wielką miłością do tego tytułu, postanowiłam ją szybciutko dokończyć, by wywiązać się ze zobowiązań. Spodobała mi się i bardzo miło spędziłam przy niej czas. Już zrecenzowana oczekuje na pozwolenie na publikację.
Tak więc wyglądał mój niezbyt pokaźny dorobek czytelniczy w końcówce ubiegłego roku. Przekrój gatunków i tematów, jak zawsze duży i jedyne, co mnie pociesza, to fakt, że w tym niewielkim zestawie uniknęłam książek, które musiałabym męczyć. Większość tytułów przeczytałam ze sporym zainteresowaniem i przy prawie wszystkich świetnie się bawiłam. Zapowiedziane recenzje pewnie niedługo zawitają na blogu, choć następną notką będzie podsumowanie całoroczne. Jestem bardzo ciekawa wyników.
Pora więc na cyferki, jak wspominałam dość mizerne. W przeciągu dwóch miesięcy udało mi się przeczytać niecałe 13 tytułów, w tym pojawia się jedna, którą porzuciłam po kilkudziesięciu stronach i jeden tytuł, który ciężko nazwać książką i którego w statystyki przeczytanych stron liczyć nie zamierzam. W związku z tym pochłonęłam raptem 2716 stron, więc przy dzieleniu przez całe dwa miesiące otrzymałam skromniutki wynik około 44,5 strony dziennie. Tak mizernych wyników nie miałam odkąd zaczęłam prowadzić bloga. Na swoje usprawiedliwienie mam jedynie fakt, że przespałam większość listopada i połowę grudnia.
Znacznie lepiej wygląda sytuacja z książkami, które u mnie w tym okresie zamieszkały, a było tego dość sporo, wymiany, zakupy, prezenty i pozycje recenzenckie sprawiły, że Poczekalnia spuchła niebotycznie, a i zaległy stos do recenzji czeka. Ilościowo było to aż: 53 pozycje. Co sprawia, że stosunek książek przeczytanych do zakupionych nie osiągnął nawet jednej czwartej.
Cóż mi pozostaje, jak liczyć na to, że z nowym rokiem będzie lepiej.
W ramach podsumowania jeszcze kolejno przeczytane książki, choć kolejność może się różnić, od tej, w jakiej czytałam, nie do końca już pamiętam, a nie zapisuję dokładnych dat przeczytania:
Rewolwery i pistolety Aleksandr B. Żuk
Mnie samą zdziwiła obecność tej książki na liście, choć teoretycznie zamówiłam ją z pełną świadomością. Jest to właśnie ta pozycja, której nie udało mi się skończyć, ale pocieszam się, że to naprawdę jest typowa encyklopedia, a nigdy nie byłam wielką fanką broni palnej, by pochłonąć ją z wypiekami na twarzy. Więcej o niej można poczytać tu.
Nigdziebądź Neil Gaiman
Wiele sobie obiecywałam po tej powieści i niestety przeżyłam dość poważne rozczarowanie, choć wynikło ono z pewnością z tego, że spodziewałam się lektury, która mnie porwie i oczaruje, a tu... cóż czytało się miło i nie mogę stwierdzić, by mnie znudziła, ale tego nieokreślonego czegoś zabrakło, co jednoznacznie sprawia, że autor nie trafia do grona moich ulubieńców. Więcej w recenzji.
Niebiańskie konie Jose Freches
To pierwszy tom ciekawie zapowiadającej się trylogii Talizman z Nefrytu i jednocześnie jeden z nielicznych tytułów przeczytanych w ostatnim czasie w ramach skurczenia Poczekalni. Ambitne plany zakładały rozprawienie się z całą trylogią, jednak cóż... nie wyszło, gdyż zasypały mnie recenzenckie pozycje. Był plan zrecenzowania tej książki i jeszcze tak zupełnie nie umarł, może uda mi się za to zabrać.
Opowiem ci mamo, co robią żaby Marcin Brykczyński, Katarzyna Bajerowicz-Dolata
Książka o mrówkach tej dwójki autorów uwiodła mnie całkowicie, ta również skradła moje serce. Przepiękne, pełne szczegółów ilustracje idealnie oddają rzeczywisty wygląd spotykanych na jej kartach roślin i zwierząt. Książka zrecenzowana, czeka na zielone światło od Lubimy czytać.
Najpiękniejsze. Kobiety z obrazów Małgorzata Czyńska
Kolejna pozycja recenzencka, bardzo dobrze odebrałam tę książkę, mimo że malarstwo nie należy do moich zainteresowań. Dowiedziałam się z niej wielu ciekawostek i poznałam pasjonujące biografie kobiet, będących natchnieniem. Więcej moich wrażeń dostępne jest w recenzji.
Anaruk chłopiec z Grenlandii Czesław Centkiewicz
To niewielka książeczka przybliżająca obyczaje Eskomosów, napisana przez wielkiego podróżnika, kochającego lodowe połacie i surowe arktyczne warunki. Była to interesująca antropologiczna podróż, choć obawiam się, że przedstawiony w niej świat odchodzi już w zapomnienie, jeśli nie odszedł całkowicie. Zrecenzowana, oczekuje na zielone światło do publikacji.
Kuzynka Phyllis Elizabeth Gaskell
Tę książkę przeczytałam od razu, jak do mnie przybyła, dzięki czemu ominęła Poczekalnię szerokim łukiem. Sprawiła to niewielka objętość obiecująca błyskawiczną lekturę i wielka miłość do autorki. Książka była dokładnie taka, jak się spodziewałam, subtelna i na wskroś brytyjska. Bardzo długo czytała na zrecenzowania, ale w końcu się doczekała.
Bez pamięci Paweł Daniel Zalewski
Przede wszystkim nie spodziewałam się aż tak dobrej lektury, oczekiwałam raczej ciekawej powieści, która zupełnie nie leży w moim klimacie. Książka zaskoczyła mnie bardzo pozytywnie, przede wszystkim, świetnym piórem, ale również niebanalną historią opartą na faktach. Po raz kolejny polecam, choć wydaje mi się, że zrobiłam to już wystarczająco.
W przededniu Orson Scott Card, Aaron Johnston
Tę zakupiłam, gdy tylko kolejny tom przyszedł w ramach recenzenckiego zamówienia. Od dawna była w planach, choć obawiałam się, że będzie słabsza. Z jednej strony bardzo lubię pierwszego z autorów, z drugiej mam już nieco dość, kolejnych odświeżeń historii powiązanej z Andrew Wigginem. O moim dalszych zachwytach można poczytać w recenzji, jednak naprawdę polecam tę książkę.
Pożoga Orson Scott Card, Aaron Johnston
To drugi tom Pierwszej Wojny z Formidami, porwał równie pięknie, to poprzedni. Więcej w nim scen militarystycznych, jednak ich ilość jest wyważona, nie dominuje całkowicie powieści. Spodobało mi się, że autorzy nie porzucili jednego z wątków, mimo że teoretycznie spokojnie mogli to zrobić, gdyż okazał się nieznaczący w porównaniu z główną linią fabularną. Zrecenzowana i oczekuje na zielone światło od Lubimy czytać.
Mrówkowy blok rysunkowy Katarzyna Bajerowicz-Dolata
Książka "Opowiem ci mamo co robią mrówki" całkowicie mnie zachwyciła walorami plastycznymi. Trochę trwało nim sięgnęłam po "Mrówkowy blok rysunkowy" ale i mój syn musiał do niego dojrzeć. Tę pozycję w sumie ciężko nazwać książka, jest to raczej zeszyt plastycznych ćwiczeń i prostych łamigłówek, z którymi poradzi sobie dziecko cztero- pięcioletnie. Ale interesujące zadania umieszczone w bloku to tylko jedna z jego zalet. Równie ważne są niewielkie teoretyczne wstawki, objaśniające czym są niektóre z malutkich zwierzątek, które spotykamy na kartach książki o mrówkach. Dziecku sprawia przyjemność poszukanie, skąd wycięto te niewielkie kadry, więc warto obok bloku trzymać .Opowiem ci mamo co robią mrówki", by od razu wszystko porównać i sprawdzić. "Mrówkowy blok rysunkowy" to nie tylko świetna, plastyczna przygoda, to również źródło bardzo przystępnie podanej wiedzy przyrodniczej.
Nareszcie Ewa Elżbieta Nowakowska
To jedyna w tym zestawieniu poezja, spodziewałam się lektury, która mnie uwiedzie i niestety zawiodłam się w swych oczekiwaniach. Wiersze autorki zwyczajnie do mnie nie trafiły, ale z poezją tak to już jest, albo trafia od razu, albo w ogóle. Wkrótce pojawi się recenzja.
Sceny z życia smoków Beata Krupska
To już ostatnia książka przeczytana w zeszłym roku. W zasadzie odkąd do mnie trafiła powoli czytałam ją synowi, jednak ponieważ on jakoś nie zapałał wielką miłością do tego tytułu, postanowiłam ją szybciutko dokończyć, by wywiązać się ze zobowiązań. Spodobała mi się i bardzo miło spędziłam przy niej czas. Już zrecenzowana oczekuje na pozwolenie na publikację.
Tak więc wyglądał mój niezbyt pokaźny dorobek czytelniczy w końcówce ubiegłego roku. Przekrój gatunków i tematów, jak zawsze duży i jedyne, co mnie pociesza, to fakt, że w tym niewielkim zestawie uniknęłam książek, które musiałabym męczyć. Większość tytułów przeczytałam ze sporym zainteresowaniem i przy prawie wszystkich świetnie się bawiłam. Zapowiedziane recenzje pewnie niedługo zawitają na blogu, choć następną notką będzie podsumowanie całoroczne. Jestem bardzo ciekawa wyników.
Ja bym bardzo chciała przeczytać "Najpiękniejsze - kobiety z obrazów", gdyż malarstwo leży w sferze moich zainteresowań.
OdpowiedzUsuńTo prawda jeżeli chodzi o te rozczarowania. Dlatego ja jakoś nigdy nie wymagam od książek wiele, ponieważ się zawodzę.
OdpowiedzUsuń