wtorek, 26 stycznia 2021

"Maria", Maria.../Żadnych świętości

 

Autor: Boris Akunin
Cykl: Bruderszaft ze śmiercią. Tom VII i VIII
Tytuł oryginału: „Mapuя", Mapuя. Huчeгo cвяmoгo
Wydawnictwo: Replika
Rok wydania: 2017

Cykl „Bruderszaft ze śmiercią” Borisa Akunina składa się w całości z dziesięciu odcinków, u nas wydanych w pięciu dwutomowych księgach. Opowieść o niemieckim wywiadzie i rosyjskim kontrwywiadzie snuta jest od początków pierwszej wojny światowej, aż do jej zakończenia. Tomy siódmy i ósmy rozgrywają się w roku 1916 i skupiają wokół dwóch technologii wykorzystywanych w działaniach wojennych. „„Maria”, Maria…” to opowieść o siłach morskich i flocie wojennej, zaś w opowieści „Żadnych świętości” znajdziemy się na pokładzie carskiego pociągu. To również kolejne spotkanie z Aleksiejem Romanowem i Josefem von Teofelsem.

Podobnie jak w poprzednich tomach, tak i tu autor konsekwentnie oscyluje wokół niemego filmu. Liczne zdjęcia, oraz przerywniki, pisane jak te w niemym kinie, a także wspomniany podkład muzyczny podkreślają multimedialny (w sensie początku dwudziestego wieku) charakter opowieści. Obydwa teksty opatrzone zostały zbiorem zdjęć, ukazujących nie tylko poruszaną tematykę: okręty wojenne i pociągi, ale również kulisy życia w Sewastopolu i okoliczności podróży carskiego dworu.

„„Maria”, Maria...” to epizod z działalności Josefa von Teofelsa i przeprowadzona przez niego akcja dywersyjna na rosyjskiej flocie czarnomorskiej. W tej opowieści możemy w pełni podziwiać brak skrupułów niemieckiego szpiega, dla którego nie ma przeszkód zbyt wielkich, by nie próbować ich pokonać w imię wykonania zadania. I choć obraz Zeppa niewiele się zmienił w porównaniu z pierwszym tomem, tak w tym opowiadaniu, jego postępowanie wydaje się być wręcz amoralne i wyjątkowo obrzydliwe.

„Żadnych świętości” to z kolei kolejna misja powierzona porucznikowi Romanowowi, który zostaje oddelegowany, by wspomóc swą wiedzą i doświadczeniem ochronę cara. To również pierwsze od czasów wybuchu I Wojny Światowej spotkanie młodego kontrwywiadowcy z Josefem von Teofelsem. Aleksiejowi daleko do beztroskiego chłopca jakim był przed wojną, jednak nawet pomimo zmian jakie w nim zaszły jego wrażliwość nie zginęła całkowicie. Spotkanie obydwojga siłą rzeczy musiało być bardzo burzliwe i jak można się domyślić nie było ono ostatnim (wszak przed czytelnikiem pozostały jeszcze dwie opowieści).

Lektura obu tekstów jest równie przyjemna, co poprzednich, choć przy tomie ósmym miałam pewien przestój. Autor wprowadzając na scenę obydwu głównych bohaterów zmuszony był do częstych zmian narratora, co wiązało się ze zmianą perspektywy, z której śledzi się rozgrywające się wydarzenia. Perspektywy Romanowa i Zeppa nie są jedynymi gdyż w ostatnim z opowiadań, by  przybliżyć motywy postępowania niektórych postaci, one również zostały narratorami pewnych fragmentów.

„Maria”, Maria… . Żadnych świętości” to bardzo dobre kontynuacje cyklu. Opisane misje wywiadowcze i kontrwywiadowcze przybliżają kolejne epizody z czasów I Wojny Światowej oraz wzrastającego znaczenia różnych technologii w działaniach wojennych. Nowoczesna flota, czy opancerzone pociągi, kursujące z miejsca na miejsce w bardzo krótkim czasie, stają się technicznym obliczem tej wojny. To również opowieść o starciu dwóch mocnych umysłów, równie bezwzględnych i pozbawionych skrupułów, z jednakim oddaniem dla spawy gotowych na wszystko. I choć głównych bohaterów różni praktycznie wszystko, to jednak chęć zwycięstwa jest w obu identyczna. Możemy się domyślać, że nie była to ostatnia konfrontacja tej dwójki, co sprawia, że niecierpliwie zaczynamy wypatrywać finału.

Recenzja powstała na potrzeby portalu Sztukater.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zachęcam do komentowania, choć lojalnie ostrzegam, że komentarze poniżej pewnego poziomu nie zostaną opublikowane.