wtorek, 19 stycznia 2021

Młokos i diabeł/Cierpienie złamanego serca

Autor: Boris Akunin

Tytuł oryginału: Младенец и черт. Мука разбитого сepдцa

Cykl: Bruderszaft ze śmiercią. Tomy I i II

Tłumaczenie: Piotr Fast

Wydawnictwo: Replika

Rok wydania: 2015


„Młokos i Diabeł” Borisa Akunina to opowieść otwierająca cykl „Bruderszaft ze śmiercią” którego akcja rozgrywa się w trakcie pierwszej wojny światowej. Boris Akunin przyzwyczaił swoich czytelników, że nie tylko pisze wciągające kryminalne historie, ale też lubi bawić się konwencją i stosuje różne zabiegi, dzięki którym jego powieści są wyjątkowe. Tak jest również z całym cyklem, o którym wspominam, przez autora określonym jako powieść-film. Jest to zabiegiem dość oryginalnym, ale i szalenie interesującym oraz bardzo przyjemnym w odbiorze, a kolejne epizody bohaterów uwikłanych w „Bruderszaft ze śmiercią” czyta się wyśmienicie.

O filmowym obliczu powieści świadczą liczne ilustracje oraz wpisane w czarne ramki przerywniki. Trzeba tu od razu zaznaczyć, że powinniśmy spojrzeć na „Bruderszaft ze śmiercią” bardziej jak na film niemy, przedwojenny, taki jakim był u swoich początków. Są to więc sceny, przetykane krótkim komentarzem rozgrywające się przy dźwiękach muzyki. Komentarze oddane zostały dosłownie i nawet wygląd czarnych ramek z białym tekstem przywodzi na myśl scenę z kina niemego. Znacznie większym wyzwaniem było oddanie przygrywającej w tle muzyki i autor, a często autorzy, gdyż obok Borisa Akunina pojawiają się też inne nazwiska, wybrnęli z tego za pomocą zajmujących całą stronę ilustracji, z dopiskami, będącymi fragmentami utworów muzycznych. Tu czytelnika wspomóc musi wyobraźnia i muzyczne obycie, jednak nawet gdy utwór, do jakiego odnosi się przerywnik nie jest mu znany, to tekst idealnie sugeruje jaki jest nastrój panującej sceny.

„Młokos i diabeł” to pierwszy z tomów całej serii złożonej z dziesięciu części. W pierwszej poznajemy dwoje tytułowych bohaterów. Młokosem jest młody człowiek, student nauk ścisłych, który w przypadkowy sposób wplątuje się w akcję rosyjskiego kontrwywiadu. Diabłem z kolei jest niemiecki szpieg, przebiegły i doświadczony, który nie ugnie się przed niczym, byle tylko osiągnąć swój cel. W pierwszym tomie oboje ścierają się twarzą w twarz w nierównej walce, której stawką są rosyjskie plany operacyjne w nadchodzącej wojnie.

Drugą opowieścią zawartą w tym tomie (Replika cały cykl wydała w pięciu księgach), jest opowieść „Cierpienie złamanego serca”. Tu ponownie spotykamy naszego Młokosa – Aliekseja Romanowa, który po zawodzie miłosnym szuka pocieszenia w wojennej zawierusze. Dość szybko trafia pod skrzydła księcia Kozłowskiego – ważnego członka rosyjskiego kontrwywiadu i wraz z nim uczestniczy w kolejnej misji mającej na celu pokrzyżowanie wywiadowczych planów Niemców.

Obydwie opowieści rozgrywają się na samym początku I wojny światowej. Akcja pierwszej z nich toczy się tuż po zamordowaniu arcyksięcia Ferdynanda w Sarajewie a jeszcze przed oficjalnym wybuchem wojny. Z kolei druga powieść osadzona jest jesienią roku 1914, czyli już w trakcie trwania działań wojennych. Autor przedstawił świat bardzo dobrze, znaczna część wydarzeń skupiona jest w Saint Petersburgu, jednak nie są one ograniczone tylko do tego miasta. Śledzimy nie tylko wojskową rzeczywistość, ale też obyczaje i zwyczaje Rosjan. W połączeniu z licznymi ilustracjami i zdjęciami z epoki stanowi to bardzo przyjemny obraz.

Pierwsze dwie części cyklu czyta się bardzo dobrze. Napisane są przystępnym, porywającym językiem, co w połączeniu z dość wartkim tempem akcji i przemyślanymi szpiegowskimi intrygami daje bardzo dobre wrażenie. Stylistyka nie jest zbyt wymagająca, a słownictwo choć bogate i mocno odnoszące się do wykreowanego świata (szarże wojskowe, czy anarchizmy), jest w pełni zrozumiałe i czytelne.

„Młokos i diabeł” to interesujące otwarcie cyklu szpiegowskich kryminałów, w których wyjątkowo za tło obrano realia I a nie II wojny światowej. „Cierpienie złamanego serca” dobrze kontynuują zapoczątkowane wątki i nawet jeśli na chwilę porzucony został jeden z nich, to możemy się spodziewać, że jeszcze odegra swoją rolę. „Bruderszaft ze śmiercią” zaczął się bardzo obiecująco i mam nadzieję, że kolejne odsłony serii nie zawiodą oczekiwań.

Recenzja powstała na potrzeby portalu Sztukater.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zachęcam do komentowania, choć lojalnie ostrzegam, że komentarze poniżej pewnego poziomu nie zostaną opublikowane.