czwartek, 7 stycznia 2021

W czwartym wymiarze

 


Autor: Antoni Lange
Wydawnictwo: CM Klasyka
Seria: Polska fantastyka
Rok wydania: 2020

Gdy myślimy o prekursorach polskiej fantastyki, trudno obok Jerzego Żuławskiego i Stefana Grabińskiego wymienić kogoś jeszcze. A szkoda, bo na tych dwóch – jakże wartych uwagi – nazwiskach początki polskiej fantastyki się nie kończą. Kolejnym twórcą po którego warto sięgnąć, by dowiedzieć się jak ten gatunek raczkował na polskich ziemiach jest Antoni Lange, a jego „W czwartym wymiarze” w tym roku ukazało się w ramach cyklu: „Polska fantastyka” wydawanego przez oficynę wydawniczą CM Klasyka.

„W czwartym wymiarze” to zbiór stosunkowo krótkich opowieści, w których znaleźć możemy wątki nadprzyrodzone, stanowiące pełny przekrój tego, co rozbudzało wyobraźnię polskich czytelników z początku dwudziestego wieku. Liczne motywy spirytystyczne, czy demonologiczne, przekraczanie granic nauki i etyki w imię badań nad zgłębianiem tego, co niewyjaśnione. To wszystko składa się na dość barwny miks, w którym nauka – prężnie się rozwijająca – mierzy się z zabobonem i ezoteryką. 

Z opowiadań wyłania się dość szczególny obraz pierwszej dekady dwudziestego wieku. To czas prężnie rozwijającej się nauki, dla której nie ma granic. To jednocześnie silne przekonanie, że wszystko, nawet rzeczy najbardziej niezwykłe i nierzeczywiste można przetłumaczyć na język nauki, by móc je uporządkować. To wiara w potęgę ludzkiego umysłu, w jego siłę sprawczą, pozwalającą tworzyć i przemierzać głębie podświadomości, celem lepszego poznania. To w końcu okres odrzucenia jakichkolwiek hamulców na drodze zdobycia wiedzy, pogląd, według, którego nie liczą się ofiary o ile tylko pozwolą na zdobycie wiedzy. Przywodzi to na myśl nieco opowiadania Michaiła Bułhakova, z jego „Psim życiem” na czele. Zachwyt nauką, tworzeniem i upowszechnianiem narzędzi do lepszego zrozumienia siebie oraz do większej kontroli nad rzeczywistością przejawia się w większości opowiadań, by zderzyć się z typowym, ezoterycznym przymusem przyjęcia wszystkiego na wiarę. To sprawia, że tak rozumiana nauka, nie ma nic wspólnego z tą, jaką mamy obecnie, której podstawową zasadą powinno być podważanie i weryfikacja twierdzeń.

„W czwartym wymiarze” jest lekturą bardzo przyjemną i wciągającą. Nieśpieszna ale i dość konkretnie prowadzona akcja pozwala idealnie wczuć się w w klimat opowieści. Barwny, bogaty i niezwykle malowniczy język został wykorzystany, by wykreować szereg nadprzyrodzonych wydarzeń, których niezwykłość prawie, że jesteśmy w stanie poczuć. To w końcu idealny przykład na to, że, będący również poetą i tłumaczem poezji, Antoni Lange bez większych problemów odnalazł się w roli prozaika stawiając pierwsze kroki w tworzeniu podwalin pod polską fantastykę. W opowiadaniach wyczuć można wpływy Edgara Allana Poe’go, którego wiersze i opowieści przekładał na język polski. Nie można jednak powiedzieć, by utwory Polaka były wtórne, czy nieoryginalne.

„W czwartym wymiarze” zestarzało się bardzo dobrze. Ta książka wciąż potrafi wciągnąć i zaskoczyć. Przykuwa uwagę i z prawdziwą przyjemnością można zanurzyć się w fantastyczne wizje łączące ezoterykę z nauką. Będący spirytystą i zafascynowany buddyzmem Antoni Lange przemycił z jednego i drugiego całkiem sporo do swoich utworów, jednak w żaden sposób nie przeszkadza to w ich odbiorze, co najwyżej nadając odrobinę egzotyki i niesamowitości. Cieszy mnie, że po ponad stu latach ten zbiór opowiadań ponownie może zdobywać czytelników, i choć jakość wydania pozostawia co nieco do życzenia, to jednak jest to książka po którą naprawdę warto sięgnąć.

Recenzja powstała na zlecenie portalu Sztukater


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zachęcam do komentowania, choć lojalnie ostrzegam, że komentarze poniżej pewnego poziomu nie zostaną opublikowane.