Autor: Magdalena Kozak
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Rok wydania: 2020
Mając w pamięci bardzo dobre wrażenia z lektury „Nocarza” Magdaleny Kozak, z przyjemnością, ale i sporymi oczekiwaniami sięgnęłam po jej najnowszą powieść. Spodziewałam się Urban Fantasy, gdzie pośród współczesnego świata – tytuł sugerował Warszawę pałętają się byty nierzeczywiste. „Minas Warsaw” w sporej mierze takie jest, choć nie zupełnie w sposób w jaki się spodziewałam.
Tym razem Magdalena Kozak porzuciła zupełnie wampiry znane z poprzednich powieści, tworząc świat będący mieszaniną współczesności i klasycznych realiów fantasy. Są w nim więc magowie i smoki, jest też rozkoszny Ameremon – wielki koci demon, będący jednym z członków, niezbędnej w klasycznej powieści fantastycznej, drużyny bohaterów. W fantastycznym świecie zanurzamy się w jakiś sposób podwójnie, gdyż z jednej strony jest on na bieżąco opisywany przez jednego z bohaterów, z drugiej zaś jego wpływ na powieściową rzeczywistość okazuje się nad wyraz realny.
Współczesność w „Minas Warsaw” to przede wszystkim postać Maćka, zwyczajnego administratora sieci komputerowych w miejskim urzędzie. Ma on nieszczęście, a może właśnie szczęście, znaleźć się w samym centrum wydarzeń, gdy na Pałacu Kultury i Nauki ląduje najprawdziwszy smok. Dość szybko jego losy splatają się z postacią Krzyśka – młodego agenta służb specjalnych, wysłanego z misją rozwiązania problemu.
Obaj bohaterowie skonstruowania są na zasadzie kontrastu. Sprawny i pewny siebie, ale obdarzony niezbyt bujną wyobraźnią Krzysiek jest dobrze zapowiadającym się agentem, przed którym kariera leży otworem. Maciek zaś to człowiek, którego określić można mianem nerda. Brak pewności siebie oraz wykonywanie pracy, której nie lubi rekompensuje sobie tworząc fantastyczne światy we własnej wyobraźni. W ramach podobnego kontrastu wykreowani zostali bohaterowie fantastycznego świata: Wędrowiec i Borosar, drobny złodziejaszek i nieudacznik oraz szef tajnych służb, niezwykle sprawny we władaniu bronią.
Bohaterowie to zdecydowanie mocny punkt opowieści, zwłaszcza gdy dodać Amaremona w roli etatowego pieszczocha. Kolejnym całkiem solidnym punktem jest fabuła i pomysł na to jak przenikają się światy. Wiążę się to oczywiście z kreacją rzeczywistości w „Minas Warsaw”, która tylko pozornie jest taka, jak ta nam znana. Niektóre sceny z kolei wydają się zupełnie z innej beczki. Taka zdała mi się scenka starcia bohaterów z grupką łysych chuliganów. Irytującym był też wątek warunkowania, przywodzący na myśl wspomnianego wcześniej „Nocarza”, choć nie zdziwiłoby mnie, gdyby posłużył za kanwę do rozwinięcia historii w kolejnym tomie.
Powieść czyta się bardzo dobrze, cechuje ją niezła dynamika, w której jednak nie zabrakło miejsca i czasu na wykreowanie i wyjaśnienie stworzonego świata. Język nie jest przesadnie skomplikowany, ale nie jest też rażąco prosty. Przewija się tu żargon typowy dla akcji w wykonaniu służb specjalnych, co nie dziwi, biorąc pod uwagę życiorys autorki. Na szczęście nie zdominował on powieści, nie przytłoczył wydarzeń i został podany tak, że jest zrozumiały, Pojawia się też tu nieco pojęć ściśle związanych z fantastyczną częścią świata, jednak ich znaczenia również bez problemu można się domyśleć.
„Minas Warsaw” to przyjemna lektura, przez którą mknie się szybko i sprawnie. Miejscami, zwłaszcza bliżej końca, zdarzały się pewne irytujące momenty, jednak nie rzutowały specjalnie na pozytywny odbiór całości. Magdalena Kozak po raz kolejny udowodniła, że świetnie jej wychodzi mieszanie światów i wprowadzanie do tego, który znamy elementów obcych i fantastycznych.
Recenzja powstała na zlecenie portalu Sztukater.