piątek, 29 maja 2020

O jedno ciało za dużo



Autor: Ellis Peters
Tytuł oryginału: One corpse too many
Tłumaczenie: Tomasz Luftner, Jarosław Kaczorowski
Cykl: Kroniki brata Cadfaela. Tom II
Wydawnictwo: PhantomPress
Rok wydania: 1992

   Pierwszy tom opowieści o benedyktynie rozwiązującym kryminalne zagadki zrobił na mnie dobre wrażenie pozwalając przypomnieć sobie znaną z serialu telewizyjnego postać brata Cadfaela. Naturalnym więc było, że po „Tajemnicy świętych relikwii” sięgnę po kolejne tomy cyklu i tak w moje ręce trafiła książka „O jedno ciało za dużo” Ellis Peters.

   Tłem historycznym toczącej się opowieści jest konflikt między zwolennikami króla Stefana z Blois a sprzymierzeńcami królowej Matyldy. Przez kraj przetacza się wojna domowa nie omijając Shrewsbery i pobliskiego opactwa. Gdy miasto padło po oblężeniu przez wojska króla Stefana, zwycięzcy zgładzili osiemdziesięciu czterech pojmanych obrońców. Mnisi nie pozostali obojętni i zajęli się pochówkiem ciał. Obecny na miejscu brat Cadfael doliczył się jednego zamordowanego więcej. Z pozwoleniem od króla zajął się poszukiwaniem mordercy i rozwiązaniem zagadki nadmiarowych zwłok.

   Podobnie jak w „Tajemnicy świętych relikwii” tak i tu najpierw poznajemy pełne tło i okoliczności historyczne opowieści. W pierwszych rozdziałach poznajemy większość bohaterów, by później móc im się bliżej przyjrzeć. Ten początek może wydać się nieco nużący, jednak gdy pojawia się zbrodnia robi się znacznie ciekawiej. Akcja nabiera tempa, a postacie pokazują jak odnajdują się w kryzysowej sytuacji. 

   Brat Cadfel daje kolejny popis swej przenikliwości. Potrafiący trafnie ocenić bliskich trafił na młodego człowieka – Hugona, którego nie potrafił rozgryźć. Staje się on jego oponentem, zaczyna prowadzić z nim grę, w której stawką są zaginione skarby sprzymierzeńców królowej Matyldy. Oprócz Huga, na kartach powieści pojawia się grupka młodych ludzi – dwie dziewczęta i jeszcze jeden młodzieniec. Wszyscy czworo to ludzie o silnych i prawych charakterach pozostający wierni własnym ideałom i zdolni do odwagi, gdy czują się zobowiązani do działania.

   Rozwiązanie zagadki jest nieco zaskakujące i gdyby nie przypadek, brat Cadfael miałby ogromne trudności z udowodnieniem winy mordercy. Intryga jest logiczna i poprowadzona konsekwentnie, nie ma w niej luk a postacie w nią zaangażowane nie przeżywają nagłych olśnień, czy wybuchów skruchy.

   Powieść czyta się dobrze, choć odrobinę nierówno. I o ile cenię sobie, gdy autorzy dokładnie nakreślają scenerię wydarzeń, przydając jej kontekstu, o tyle nieco tu razi ten bardzo wyraźny podział na część wstępną, gdzie nie działo się zbyt wiele oraz na znacznie obszerniejszy fragment dotyczący poszukiwania mordercy. 

    „O jedno ciało za dużo” to dobry historyczny kryminał, którego największą zaletą jak i wadą jest jego silne oparcie o tło historyczne. To intrygująca zagadka o nieoczywistym, ale i logicznym rozwiązaniu. To w końcu druga okazja do przyjrzenia się pracy brata Cadfaela, który pełny pokory i ufności w boskie wyroki nie pozostaje obojętny względem tego, co dzieje się wokół niego. Gdy może pomóc, nie waha się zbyt długo, nawet jeśli wiąże się to z pewnymi nieprzyjemnościami. Dla każdego, kto czuje słabość do średniowiecznej Anglii drugi jest to bardzo dobry wybór.

niedziela, 24 maja 2020

Elizabeth i jej ogród


Autor: Elizabeth von Arnim
Tytuł oryginału: Elizabeth and her garden
Tłumaczenie: Elżbieta Bruska, Berenika Marta Lemańczyk
Wydawnictwo: MG
Rok wydania: 2011

   Gdy jakieś półtorej roku temu sięgnęłam po „Zaczarowany kwiecień” Elizabeth von Arnim. Urzekł mnie sposób pisania autorki, jej ciepłe spojrzenie na świat i otaczającą ją rzeczywistość w połączeniu z trafnym osądem współczesnego jej społeczeństwa. To wszystko doprawione zostało ogrodem, rosnącą miłością do kwiatów oraz zachwytem nad ich pięknem. Wynikiem takiego połączenia jest mocno autobiograficzna powieść „Elizabeth i jej ogród”, opisująca życie hrabiny von Arnim w podszczecińskiej wsi Rzędziny.

   Z opowieści wyłania się postać Elizabeth, kobiety z towarzystwa, która zupełnie do niego nie pasuje. Nie potrafi odnaleźć się na salonach a burzliwe życie towarzyskie nudzi ją i męczy. To wszystko sprawia, że staje się odludkiem i nawet nielicznie przybywających do siebie gości nie wita pełnym entuzjazmem, ich obecność zaś traktuje jak przeszkodę w pełnym czerpaniu radości z życia. To również kobieta nieszczęśliwie zamężna. I choć w całej książce nie pada nigdzie bezpośrednia krytyka Gniewnego (tak został określony hrabia von Arnim), to jednak z relacji na jego temat wyłania się osoba zupełnie obca i nie potrafiąca zrozumieć narratorki. 

   Tytułowa Elizabeth z jednej strony jest kobietą na wskroś nowoczesną, choć objawia się to w dość dyskretny sposób. Nie  krzyczy głośno o niesprawiedliwościach społecznych, ale użala się nad ciężkim losem pracujących kobiet, które za tę samą pracę są wynagradzane słabiej, bo tak się przyjęło. Nawet jeśli zaraz po pracy, miast oddać się odpoczynkowi czy rozrywce, czekają na nie jeszcze obowiązki związane z prowadzeniem domu i dziećmi. Również w jej rozmowach z Gniewnym wyłania się głębokie poczucie niesprawiedliwości w traktowaniu kobiet i mężczyzn. Z drugiej zaś strony Elizabeth nie jest oderwana od swoich czasów. Patrząc na wszystko z perspektywy kobiety majętnej, nie martwiącej się tym, z czego będzie żyć, w sposób protekcjonalny traktuje ludność z niższych warstw społecznych. A miejscowych, którzy kulturowo i językowo są jej zupełnie obcy, uważa wręcz za dzikich.

   Tym co od początku zachwyca w wydaniu tej książki to liczne ilustracje. Tekst jest gęsto przeplatany rycinami, głównie o botanicznej tematyce. Zaprezentowano na nich odmiany róż, roślin zawsze bliskich Elizabeth oraz sceny rodzajowe z wiejskiego życia. Dzięki temu, nie musimy się zastanawiać jak wyglądają poszczególne kwiaty, o których wspomniano. Na końcu książki znaleźć można pełny spis ilustracji oraz ich autorów.

   Opowieść Elizabeth czyta się wyśmienicie. To roczna wizyta w ogrodzie i w związku z tym głównie na tym skupiona jest powieść. Narracyjny talent autorki sprawia, że przed oczami bez problemu widzimy kolejne klomby i rabatki. Z każdego zdania poświęconego ogrodowi przebija ogromne zaangażowanie, i to zaangażowanie udziela się czytelnikowi na tyle, że zaczyna się zastanawiać, co by mógł zmienić w swoim ogródku. Autorka nie skąpi również wnikliwej analizy otaczających ją postaci, czy jest to Gniewny, czy przyjaciółki, jakie zatrzymały się u niej na święta. Tu najwyraźniej widać ogromny talent w analizie cudzych charakterów.

   „Elizabeth i jej ogród” to przyjemna i ciepła książka, to przypływ szczerego zaangażowania w tworzenie piękna wokół siebie, nawet przy zupełnym braku wiedzy jak to zrobić. To jednocześnie nieśpieszna opowieść o losie hrabianki, która z jednej strony daostrzega niesprawiedliwość w taktowaniu płci, z drugiej zaś sama dopuszcza się niesprawiedliwości w ocenie innych. To w końcu książka o afirmacji życia, o cieszeniu się nim w taki sposób jaki nam pasuje najbardziej, niezależnie  od tego, jak będzie on oceniany.

sobota, 16 maja 2020

Niebieski nieobecny


Autor: Stefan Tycjan Tyczyna
Wydawnictwo: Wydawnictwo Poligraf
Ilustracje: Stanisław Szroborz
Rok wydania: 2012

„Niebieski nieobecny” to szósty tomik wierszy Stefana Tycjana Tyczyny oraz moje drugie spotkanie z jego twórczością. Mając w pamięci całkiem niezłe wspomnienia z lektury „Wesołych wierszy i smutnych fraszek”, czyli siódmej książki autora, spodziewałam się całkiem niezłych wrażeń. Nie zawiodłam się, zarówno jeśli chodzi o tematykę, jak i wrażliwość artystyczną wyłaniającą się z utworów Stefana Tyczyny.

   Powstawanie „Niebieskiego nieobecnego” zostało zainicjowane spotkaniem autora z przyjacielem z lat dziecięcych Stanisławem Szroborzem. Jest on też autorem ilustracji, którymi gęsto opatrzony jest ten tomik. To granatowo-czarne symboliczne, ale i niezwykle wymowne szkice, które pozytywnie wzbudzają w czytelniku idealny nastrój do odbioru poezji Stefana Tyczyny. 

   Przemijanie, codzienne zmagania się z własnymi słabościami, czy odnajdywanie sensu w życiu, to tematy zawsze aktualne i od początków obecne w poezji. Podróże w głąb własnej osobowości, próba zrozumienia własnych uczuć i emocji to nie tylko zawsze dobry materiał na wiersz. Relacja jest o tyle skomplikowana, że często właśnie poezja jest narzędziem na drodze do pełnego zrozumienia i wyrażenia własnych wątpliwości, nazwania osobistych lęków. W utworach zawartych w zbiorze „Niebieski nieobecny” te tematy przewijają się również.

   W tematyce widać również echo spotkania dwóch artystów, część z utworów jest dialogiem między poetą a nieobecnym ciałem przyjacielem, który jednak wciąż pozostaje obecny duchem. Kimś do kogo można się zwrócić z własnymi problemami i rozterkami, nieważne jak jest daleko i niezależnie od tego, czy jest środek nocy – najlepsza pora na próby zrozumienia własnych uczuć. Niektóre z wierszy w „Niebieskim nieobecnym” są właśnie takim zwrotem do przyjaciela, do kogoś, kto zawsze zrozumie myśl, z którą się zmagamy.

   Większość utworów z tego tomiku, to wiersze białe, pozbawione rymów, ale z wciąż obecną rytmiką. Układ słów i zestawienie sylab nadaje płynności i melodyki poszczególnym frazom, w taki sposób, że ich brzmienie narzuca się wręcz w trakcie lektury. Bogate słownictwo jakim posługuje się Stefan Tyczyna również jest ogromną zaletą zawartych w zbiorze wierszy. Powtórzenia występują dokładnie wtedy, kiedy są potrzebne, gdy ich celem jest podkreślenie wagi poruszanego tematu. Dzięki temu nie są uciążliwe i idealnie komponują się w całość.

   „Niebieski nieobecny” to zbiór bardzo dojrzałych wierszy. Tematy proste i codzienne zostały poruszone w dogłębny sposób z przeanalizowaniem przyczyn i skutków. Niektóre z zawartych tu utworów cechuje minimalizm, są krótkie ale treściwe, pozbawione ozdobników, tym wyraziściej przemawiają do odbiorcy. Czasem w kilku frazach autorowi udało się zawszeć cały szereg emocji dramatyzm uczuć towarzyszących tragedii. Z kolei inne utwory zachwycają bogactwem środków wyrazu. Są rozbudowane, bogate w metafory, a ich rytmika i słowa wprowadzają czytelnika we właściwy nastrój.

   Szósty tomik wierszy Stefana Tycjana Tyczyny to zbiór całkiem udanej, dojrzałej poezji i przypadł mi do gustu znacznie bardziej niż ten późniejszy. W obydwu jednak autor prezentuje bardzo mi bliską liryczną wrażliwość, która idealnie do mnie przemawia. Wiersze autora to szerokie spojrzenie humanisty na problemy jakie potrafi zidentyfikować w otoczeniu i w sobie samym. To w końcu niezwykle przyjemny kawałek współczesnej poezji i zdecydowanie najlepszy jej przedstawiciel, wśród tych po jakie miałam okazję ostatnio sięgnąć i powinien spodobać się każdemu, kto potrafi zadawać sobie pytanie i szuka na nie odpowiedzi, nawet jeśli dotyczą rzeczy banalnych i zupełnie codziennych. Tym  bardziej, że te odpowiedzi nigdy nie są równie oczywiste.

Recenzja powstała na potrzeby portalu Sztukater.

wtorek, 12 maja 2020

Stosik w pełni wiosny

   Wiosna w pełni, wszędzie zielono i kwitnąco, a u mnie zakwitło nowymi książkami. Większość to dość spontaniczne zakupy, część antykwariatowa, część nowości. Sporo literatury popularno-naukowej, nieco książek dla dzieci, nieco też literatury pięknej. Świętowanie Dnia książki mogę uznać za w pełni udane.

   Na stosikach wygląda to tak:


   Którędy do Yellowstone Daniel i Aleksandra Mizielińscy - po zachwycie nad ichniejszymi Mapami oraz Pod wodą, pod ziemią, nie mogłam przejść obojętnie obok książki opowiadającej o parkach narodowych. Jestem nią zachwycona.
   Grzyby. Dziwne fakty z życia grzybów, o których nie mieliście pojęcia Liliana Fabijańska, Asia Gwis Moja grzybofilia znów dała o sobie znać (co będzie bardziej widoczne w dalszej części kolekcji), tym razem książka o grzybach dla dzieci. Jestem zdecydowanie zadowolona z zakupu, choć nieco zaskoczył mnie jej rozmiar.
   Uroda ziemi John Boslough Kupiona w antykwariacie wraz z powyższą, za śmiesznie niskie pieniądze, niestety pozbawiona obwoluty, ale zawartość piękna.
   Na tropach sekretów przyrody Tim Birkhead Kolejny atykwariatowy zakup, za równie niewielkie pieniądza. Taka przyrodnicza przeglądówka, zapowiada się przyjemnie.
   Papirus Cezara Jean-Yves Ferri, Didier Conrad, Rocznica urodzin Asteriksa i Obeliksa Rene Goscinny, Albert Uderzo Dwa brakujące tomy serii o walecznych Gallach jako uzupełnienie kolekcji.
   Elegantki, truciciele i inne ziółka. Zwariowany atlas roślin, Narwańcy, uwodziciele, samotnicy. Atlas tych, co fruwają, skaczą i nurkują Adrienne Barman To dwie bardzo kolorowe i ciekawe książki, choć zabrakło mi w nich nieco tekstu, króciutkich opisów. Niemniej jestem z nich bardzo zadowolona. 
   Zwierzyniec Jerzy Bralczyk Ta książka chodziła za mną od czasu premiery, więc w końcu się u mnie pojawiła.


   Oblężenie Arturo Perez Reverte Ta książka już od jakiegoś czasu była na mojej zakupowej liście, aż w końcu dorwałam ją w antykwariacie za kilka złotych.
   Życie średniowiecznej rodziny Frances Gies, Joseph Gies Uzupełnienie średniowiecznej serii.
   Morderstwo na plebanii Agatha Christie W trakcie przeprowadzania i ustawiania na nowo biblioteczki, odkryłam, że nie mam u siebie pierwszego tomu przygód panny Marple. Trzeba było nadrobić braki.
   Pan Piłsudski Michaił Bułhakow Od czasu lektury Fatalnych jaj, polowałam na inne teksty autora Mistrza i Małgorzaty, w antykwariacie za grosze.
   Ogród zoologiczny doktora DoLittle'a Hugh Lofting Kolejna część przygód doktora - przyjaciela zwierząt też antykwaryczna zdobycz.
   Reguła przetrwania Vitus B. Droscher Kolejna książka, na którą zwróciłam uwagę w okolicach premiery, a którą teraz dorwałam za przyzwoitą kwotę.
   Atlas grzybów Wiesław Kamiński, Atlas grzybów Helmut i Renate Grunert, Grzyby. Poradnik zbieracza i smakosza Christine Schneider, Maurice Gliem Trzy kolejne grzybowe tytuły - kolekcja rośnie.
   Dziwy świata zwierząt Zuzanna Stromenger Kolejna antykwaryczna zdobycz, zdecydowanie mnie zainteresowała.
   Kocia kołyska Kurt Vonnegut I jeszcze jedna, kolejna powieść autora w mojej kolekcji.
   Nowele antyczne. Wybór I ostatni antykwaryczny łup, bardzo ciekawy przegląd antycznych nowel idealnie wpasuje się w moją półkę z literaturą tego okresu. 


   Jak przetrwać w średniowiecznym Krakowie Agnieszka Bukowczan-Reszut, Jak przetrwać w zabobonnym Krakowie Barbara Faron Dwie książki w ramach uzupełnienia cyklu o średniowiecznym Krakowie, czyli początek rodzinnych zakupów książkowych.
   Apacze Jarosław Wojtczak Książka o najbardziej chyba owianym mitami plemieniu rdzennych mieszkańców Ameryki.
   Zamki państwa krzyżackiego w Polsce Janusz Bieszk Autor słynnej teorii o Wielkiej Lechii, wcześniej napisał książkę o zamkach. Przejrzę i zobaczę.
     Mayflower. Opowieść o początkach Ameryki Nathaniel Philbrick Książka o wyprawie Mayflowera i burzliwych początkach kolonizacji.
   Młot i krzyż. Nowa historia Wikingów Robert Ferguson Wikingowie zawsze rozpalali, niegdyś wioski, teraz wyobraźnię. Zobaczymy jak lektura.
    W poszukiwaniu granic Ameryki Stephen E. Ambrose Kolejna książka popularno-naukowa na temat początków kolonizacji nowego kontynentu.
   Starożytny Rzym od Romulusa do Justyniana Thomas R. Martin Historia starożytnego Rzymu? Czemu nie?
   Inkwizycja Michel Baigent, Richard Leigh Nieco jak z Wikingami, tylko zamiast wiosek rozpalali stosy, co ciekawe w pewnym sensie funkcjonują do dzisiaj.
   Przy stole z królem. od Jagiełły do Elżbiety II Wika Filipowicz Oprawa graficzna zbliżona do średnowiecznej serii autorstwa państwa Gies. Lektura zapowiada się ciekawie.


   Miecze Europy Igor D. Górewicz Historia miecza, klasycznego, od starożytności do schyłku średniowiecza. Brzmi ciekawie, a że pewna księgarnia internetowa miała promocję na książki historyczne (w zasadzie to okołohistoryczne).
   Historia naturalna Europy Tim Flannery Książka z pogranicza historii, zoologii i paleontologii - zawsze!
   Siedem mitów podboju Ameryki Mathew Restall Kolejna książka o odkrywaniu Ameryki, zapowiada się nieźle.
  Dzieje starożytnych Chin Maciej Kuczyński O ile historia Europy, czy Ameryk jest u nas dość popularna, o tyle historia dalekiego wschodu już niekoniecznie. Jestem ciekawa tej pozycji.
   Pierwsze damy antycznego Rzymu Annelise Freisenbruch Kolejny tytuł dotyczący antycznego Rzymu i kolejna interesująca pozycja.
   Maria Konopnicka. Rozwydrzona bezbożnica Iwona Kienzler Kojarzona u nas głównie z literatury ku pokrzepieniu serc, prywatnie daleka była od ideału. Po niedawnej lekturze Brązowników Tadeusza Boya-Żeleńskiego ciekawa jestem kolejnej odbrązowionej postaci.
   Czarna śmierć. Epidemie w Europie Scott Susan, Christopher Duncan Próbowałam sobie ostatnio przypomnieć książkę o podobnej tematyce i tak trafiłam na tę pozycję. Kupiłam, skoro była w promocji.


   Atlas grzybów Robert Hofrichter Kolejny tytuł do kolekcji, tym razem autorstwa Tajemniczego życia grzybów kupiony razem z pozostałymi w pakiecie.
   Atlas grzybów Marek Snowarski Jeszcze jeden atlas w kolekcji, zdjęcia są w niej nieszczególne.
   Poradnik grzybiarza Władysław Wojewoda Okazuje się, że mam tę książkę w poprzednim (nieco pełniejszym wydaniu), no cóż, pójdzie na WOŚP.
   Grzyby Helmut i Renete Grunert Nieco inna, niż na poprzednim stosie, książka o grzybach tych autorów. Miałam taką samą, ale sypała się strasznie, z chęcią podmieniłam.
   Grzyby jadalne i ich trujące sobowtóry  Hans E. Laux Niewielka książka skupiająca się na podobieństwach gatunków.
   Najsmaczniejsze grzyby jadalne praca zbiorowa fińskich autorów, niewielka i ciekawa książeczka.
   Grzyby Aurel Dermek Mam większą wersję tego atlasu, ale z chęcią przygarnęłam miniaturkę. Uwielbiam te ryciny.
   Nasze grzyby Alina Skirgiełło Tę również już miałam, ale będzie idealna do WOŚPowego pakieciku.

   To wszystko, jak widać sporo książek poświęconych historii i spor grzybowych pozycji. Jest co czytać. Kilka pozycji z tego ogromu już za mną, co wydatnie poprawiło mi statystyki czytelnicze.

sobota, 9 maja 2020

Przygody pana Krzysztofa Wiszowatego na obczyźnie

Autor: Walery Przyborowski
Wydawnictwo: Wydawnictwo CM
Rok wydania: 2018

   Walery Przyborowski żył na przełomie dziewiętnastego i dwudziestego wieku, pisał między innymi powieści historyczne dla młodzieży i dorosłych, a jedną z nich są „Przygody pana Krzysztofa Wiszowatego na obczyźnie”. Autor, uważający siebie bardziej za historyka, niż za pisarza tworzył powieści w ramach rozrywki oraz w celach zarobkowych. Spora ich część nie doczekała się późniejszych pełnych wydań, pozostając jedynie historiami w odcinkach, publikowanymi w prasie. Podobnie jest z „Przygodami pana Krzysztofa Wiszowatego na obczyźnie”, dla których jest to pierwsze wydanie książkowe.

   Tytułowy bohater, to typowy polski, średniozamożny szlachcic. Na tyle majętny, by nie specjalnie przejmować się swoim bytem, ale nie obrzydliwie bogaty, by był liczącą się postacią w pierwszej Rzeczpospolitej. Ponieważ, wyjątkowo wśród panów braci, ciągnęło go w świat, postanowił, wbrew dobrym radom wszystkich znajomych, sprzedać jeden z majątków i udać się w podróż w towarzystwie dwóch zaufanych ludzi. Wyprawa miast romantycznych przygód przynosi mu sporą dawkę nieprzyjemności a towarzysze w równym stopniu są mu pomocni, co pakują go w kolejne kłopoty.

   Wydawać by się mogło, że bohater, który czuje w sobie ciekawość świata, będzie na ten świat otwarty. Nie można tego powiedzieć o Krzysztofie Wiszowatym, gdyż ten święcie przekonany o wyższości polskiego szlachcica nad każdym innym narodem nie jest turystą, który chciałby coś poznać. Zarówno on, jak i jego towarzysze wykazują się nie tylko olbrzymią ignorancją ale też pogardą, które każą im się oburzać, że Niemcy nie znają cywilizowanej (czyli oczywiście polskiej) mowy. Również w kwestii obyczajów pozostają równie zamknięci i wielce są oburzeni, że nie wszyscy chcą tolerować ich warcholstwo.

   Jednak nie są to jedyne wady Krzysztofa Wiszowatego, gdyż przy ogromnej odwadze i nieustępliwości cechuje go absolutny brak zdrowego rozsądku i zdolności planowania. Gdy w końcu znajduje się w sytuacji, która mogłaby być dla niego życiową przygodą, dzięki której mógłby się zasłużyć rodzinie królewskiej, marnuje ją działając w sposób gwałtowny i nieprzemyślany, sprowadzając na siebie i wszystkich towarzyszących mu ludzi nieszczęście.

   Innych postaci w książce nie ma zbyt wiele, a nadrzędna względem nich pozycja Krzysztofa Wiszowatego znacznie umniejsza ich role. Będąc polskim szlachcicem stoi w hierarchii społecznej znacznie wyżej, niż jego przyboczni, czy spotkani kupcy oraz rabusie, to narzuca posłuszeństwo i pewną bierność, która w jakiś sposób przenosi się również na sposób ich kreacji. Skupienie opowieści na postaci Wiszowatego sprawia, że dla bohaterów drugoplanowych nie zostało zbyt wiele miejsca.

   Powieści Walerego Przyborowskiego nie czyta się zbyt lekko. Niewielka objętościowo staje się małym wyzwaniem, gdy przychodzi mierzyć się z zupełnie niedzisiejszą składnią i nadmiernie rozbudowanymi zdaniami. Słownictwo użyte przez autora nie stanowi problemu, jednak sposób w jaki skomponowane zostały zdania, w których orzeczenie często ląduje na końcu zaburzają płynność lektury. Zabrakło też tworzenia klimatu opowieści oraz budowania napięcia, tak że opowieść o Wiszowatym czyta się bardziej jak notatkę historyczną, zawierającą wszelkie niezbędne informację, niż jak powieść.

   „Przygody pana Krzysztofa Wiszowatego na obczyźnie”  nie zestarzały się ładnie. Czytane ponad sto lat po premierze stają się prawie niestrawne. Z pewnością zaś pozostają literacką ciekawostką i jako takie pozostają interesujące. Tytułowy, bohater jest postacią barwną, choć irytującą i może gdyby książka była dłuższa zyskałby okazję by się rozwinąć. Jest to również nieco przerysowany i karykaturalny obraz siedemnastowiecznego szlachcica, którego odwaga znacznie przerasta rozsądek, a duma grzeczność. Gdy spojrzeć na tę książkę, jak na satyryczny obraz pierwszej Rzeczypospolitej, zyskuje ona zupełnie inny wymiar.


Recenzja powstała na potrzeby portalu Sztukater.

wtorek, 5 maja 2020

Podsumowanie kwietnia

   Kwiecień był dla mnie bardzo złym czytelniczo miesiącem. Nie pamiętam już kiedy ostatnio miałam tak fatalne wyniki. Złożyło się na to kilka czynników i niestety skutki są jakie są. Przeczytałam jedynie dwie książki, wygrzebując się (i tak jeszcze nie do końca) z zaległości recenzenckich. Więc i podsumowanie niezbyt imponujące.


   Nowa mapa cudów Caspar Henderson Mam w bliżej nieokreślonych planach "Księgę zwierząt niemalże niemożliwych" tegoż autora, tak się jednak złożyło, że tę przeczytałam w ramach współpracy. W sumie nie do końca wiedziałam czego się spodziewać, ale lektura zrobiła na mnie bardzo dobre wrażenie, choć poświęciłam jej sporo czasu.
   Znak zapytania Marek Romański Kolejna książka tegoż autora na moim koncie, wrażenie całkiem niezłe, choć nie jest to kryminał w stylu jaki lubię najbardziej.

   Jak widać kiepsko, plus jest jedynie taki, że ponieważ wciąż trzymam zbliżone tempo publikowania zaległych notek, więc jest nadzieja, że niedługo dojdę do publikowania recenzji na bieżąco.