niedziela, 26 czerwca 2016

Cuda i Dziwy Mistrza Haxerlina

Autor: Jacek Wróbel
Cykl: Mistrz Haxerlin. Tom I
Wydawnictwo: Genius Creations
Rok wydania: 2015

   Opowiadania Jacka Wróbla o Mistrzu Haxerlinie można było przeczytać w darmowej antologii Geniusze fantastyki, tam też zwróciłam uwagę na twórczość tego autora, a postać obwoźnego sprzedawcy magicznych (albo i niekoniecznie) i tajemnych artefaktów wzbudziła we mnie pozytywne wrażenia. Cuda i Dziwy Mistrza Haxerlina to dopiero pierwszy zbiór tekstów mu poświęconych, ale wszystkich czytelników, których urzekła postać głównego bohatera, z pewnością ucieszy wiadomość, że w planach są kolejne.

   Autor osadził swojego bohatera w dość typowym fantastycznym uniwersum. Brak zaawansowanej techniki – szczytem osiągnięć jest prymitywna broń palna - magowie z własną gildią oraz panteon bliżej nieopisanych bogów. Czytając kolejne opowiadania, poznajemy jedynie wyrywki tego świata, trudno określić nawet jego geografię. Są miasta, miasteczka, bezdroża i zapadłe wioski. Podobnie wygląda kwestia sytuacji politycznej, o której dowiadujemy się równie mało, ponieważ Mistrz Haxerlin z racji wykonywanego zawodu unika spraw światowych, skupiając się na lokalnych. Nie natrafimy tu również na zbyt wielkie bogactwo fantastycznych kreatur i te spotkamy jedynie w opowiadaniu Grota Valdura (będącym cudownym hołdem dla wszystkich miłośników Wrót Baldura), ale nawet w tym wypadku są to jedynie ogromne pająki i gobliny.

   W książce zdecydowanie większy nacisk położony został na przedstawieniu głównego bohatera. Mistrz Haxerlin, wyrzucony z kolegium magów za wybitny antytalent i brak zdolności do zaklęć, rozkręcił własny biznes, polegający na sprzedaży magicznych artefaktów, wspaniałych mikstur i cudownych przedmiotów. Jednak jego towary to zwyczajne podróbki, a sam handlarz stosuje wszelkie chwyty marketingowe, by wcisnąć niezbyt bystrym poczciwcom chłam, jaki sprzedaje. Dlatego też unika jak ognia wszelkich prawdziwych magów, a klientów wybiera spośród mieszkańców najbardziej zapyziałych wiosek, w których wjazd jego ruchomego kramiku jest wydarzeniem, o jakim mówić się będzie przez najbliższy rok. Haxerlin, wyzbyty wszelkich skrupułów, zrobi wszystko, by ciągnąć zyski ze sprzedaży, bezczelnie kłamie i wprowadza ludzi w błąd, wiedząc bardzo dobrze, że połową sukcesu jest odpowiedni wizerunek. Trudno mówić w jego przypadku o moralności, gdyż nawet kiedy ma okazję zrobić dobry uczynek, na pierwszym miejscu stawia własne życie i możliwość zarobku. Taki żywot siłą rzeczy wpędza go w liczne kłopoty, które są fabułą poszczególnych opowiadań.

   Poszczególne teksty zawarte w zbiorze spaja interesująca osoba głównego bohatera. Nie łączą się w większą całość, stanowiąc szereg przygód, z jakimi boryka się Mistrz Haxerlin. Kilkoro pobocznych postaci przewija się przez więcej niż jedno opowiadanie, jednak nawet w takim przypadku trudno mówić o wątku fabularnie wiążącym całość. To sprawia, że każdy z tekstów można czytać niezależnie i choć w przypadku niektórych z nich wyraźnie widać chronologię, to nieznajomość poprzednich w niczym nie przeszkadza, by cieszyć się z następnych.

   Książka napisana jest w bardzo lekki i zabawny sposób. Częste ironiczne komentarze bohatera, będącego przy okazji narratorem, śmieszą i sprawiają wrażenie, jakby autor „puszczał oko” do czytelnika. Jednocześnie znajdziemy tu odniesienia do różnych dzieł popkultury, jak choćby we wspomnianej wcześniej Grocie Valdura, które również stanowią przyjemny akcent lektury. Słownictwo, jakim posługuje się autor, nie jest specjalnie bogate, nie uświadczymy tu ani zbyt wielu archaizmów, ani przesadnie skomplikowanego języka.

   Cuda i Dziwy Mistrza Haxerlina to zabawna i bardzo lekka lektura, która niejednokrotnie wzbudzi prawdziwe salwy śmiechu.  Główny bohater dominuje wszystkie opowiadania, jakie znajdziemy w tym zbiorze, i ciężko nie patrzeć na książkę przez jego pryzmat. Daleko mu do obrazu cnót wszelakich: jest słabym człowiekiem i nieprzyjemnym krętaczem, jednak mimo tego nie sposób go nie polubić. Trudno też nie docenić jego inteligencji, która niejednokrotnie pomaga mu wykaraskać się z kłopotów. Z niecierpliwością wypatruję kolejnej odsłony jego przygód.

Za książkę dziękuję portalowi Insimilion.

czwartek, 23 czerwca 2016

Dom na Placu Waszyngtona

Autor: Henry James
Tytuł oryginału:Washington Square
Tłumaczenie: Maria Skroczyńska
Wydawnictwo: Państwowy Instytut Wydawniczy
Rok wydania: 1974

   Henry James wrócił do łask czytelników dzięki wydawnictwu Prószyński i S-ka, na łamach którego od kilku lat pojawiają się jego kolejne utwory. Jednym z takich, jakie jeszcze nie doczekały się odświeżonej edycji, jest stosunkowo krótka opowieść zatytułowana Dom na Placu Waszyngtona, która swą kompozycją znacznie bardziej przypomina nowelę, niż powieść.

   Akcja powieści skupia się w tytułowym domu na Placu Waszyngtona, mieszka w nim doktor Sloper wraz z owdowiałą siostrą i córką. Panna Sloper to niemłoda już, dwudziestokilkuletnia i niezbyt atrakcyjna kobieta, która pomimo znacznego majątku nie ma zbyt wielu perspektyw na zamążpójście. Fabułą książki jest historia afektu, jaki zrodził się między nią, a łowcą posagów – Maurycym Townsendem. Związkowi silnie przeciwstawia się ojciec dziewczyny, gdyż przeczuwa w nim krzywdę jaka z czasem spotka jego córkę. Relacja między dwójką młodych ludzi pozbawiona niespodziewanych zwrotów akcji, nagłych uniesień i gwałtownych przeciwności losu na pierwszy rzut oka może wydawać się nieco monotonna, jednak Henry James mistrzowsko przedstawia swoich bohaterów, dając czytelnikowi ich pełny psychologiczny obraz.

   W powieści bliżej możemy przyjrzeć się zaledwie czwórce postaci, za to każda z nich ma dokładnie zarysowany charakter a my mamy okazję w pełni zgłębić ich uczucia. Pierwszym z nich jest doktor Sloper, inteligenty i stanowczy, nigdy do końca nie pogodził się ze stratą żony i synka. Całą miłość przelewa na jedyną córkę, jednak nie potrafi się pozbyć pogardy dla jej zdolności umysłowych i charakteru, co powoduje brak porozumienia między mini i buduje nieprzebytą zaporę. Jego córka jest bardzo zwyczajną panną, porządna i zrównoważona, z czasem staje się wzorem dla  młodszych od siebie. Pozbawiona jest talentów, które sprawiałyby, że w jakiejś dziedzinie byłaby wyjątkowa posiada niezłomny charakter, graniczący z uporem. Zupełnie inną kobietą jest jej ciotka, będąca typową przedstawicielką swojej płci, rozegzaltowana niestosownie do swojego wieku, poszukuje wokół siebie silnych podniet i gorących uczuć. Gdy sama nie może być ich obiektem, dąży do wzbudzania ich w innych. Ostatnim z czwórki przedstawionych bohaterów jest Maurycy Townsend, poszukujący majętnej panny, dzięki której nadal będzie mógł prowadzić próżniacze życie na stopie do jakiej przywykł. Na tle pracowicie wykuwających swój los mieszkańców Nowego Jorku jego wyrachowanie i bezproduktywne życie jest postawą wyjątkową i budzącą niechęć. Jednak dzięki czarującemu sposobowi bycia jedna sobie przyjaciół.

   Henry James prostą, banalną wręcz historię opowiada w wyjątkowo zajmujący sposób. Dogłębnie poznajemy motywy bohaterów i wszystkie ich myśli. Dzięki temu możemy wyrobić sobie dokładną opinię o przedstawionych postaciach oraz ocenić ich postępowanie. Pozornie nudne charaktery potrafią zaskoczyć swoją głębią i siłą, zaś te na pierwszy rzut oka znacznie bardziej interesujące, rozczarowują swoją powierzchownością. Kolejnym mocnym punktem opowieści jest sposób zaprezentowania relacji jakie rodzą się między bohaterami. Równie ważne, co wieź między dwojgiem młodych ludzi, są powiązania między nimi, a resztą postaci. Najważniejszą z nich jest trudna miłość między ojcem a córką, w której dobre intencje zdają się być okrucieństwem, a chęć samostanowienia o sobie i poddania się uczuciom mogą wyglądać na bezpodstawny upór. Henry James zaprezentował cały szereg niezdrowych relacji, gdyż żadna z nich nie jest idealna a brak rozmów między bohaterami nie prowadzi do rozwiązania patowej sytuacji i utrudnia bohaterom wzajemną pełnię zrozumienia.

   Język jakim posługuje się autor jest bardzo charakterystyczny i niekoniecznie najłatwiejszy w odbiorze. Długie, a nawet bardzo długie, mocno rozbudowane zdania złożone mogą nieco męczyć. Bogate słownictwo oraz liczne porównania tworzą wyjątkowy klimat, który pozwala w pełni zrozumieć targające bohaterami uczucia. Ogromna sugestywność opisów tym lepiej pozwala się wczuć w historię mieszkańców domu na Placu Waszyngtona.

   Ta niewielka opowieść Henry’ego Jamesa idealnie oddaje wszystkie zalety prozy autora: dogłębne przedstawienie psychologii postaci oraz pozbawione zbędnej afektacji skupienie się na targających nimi uczuciach. Gdy dodać do tego niełatwy, ale i niezwykle urokliwy i sugestywny język jakim napisana została powieść otrzymujemy dzieło wyjątkowe, które wymaga od czytelnika odrobiny skupienia. Pomimo poruszenia najbardziej banalnego z prostych tematów nie jest to trywialna lektura, a książka, która na długo zostanie w pamięci czytelnika.

poniedziałek, 20 czerwca 2016

Pasterska korona

Autor: Terry Pratchett
Tytuł oryginału: The Shepherd’s Crown
Seria: Świat Dysku
Tłumaczenie: Piotr W. Cholewa
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Rok wydania: 2016

   Długo wyczekiwana przez fanów Pasterska korona Sir Terry’ego Pratchetta to czterdziesta pierwsza i jednocześnie ostatnia powieść, której akcja osadzona jest w Świecie Dysku. W związku z tym jeszcze przed pojawieniem się w księgarniach budziła wśród miłośników autora ogromne emocje, łącząc niecierpliwe oczekiwanie ze smutkiem, że to już koniec cyklu.

   Pasterska korona to ostatni tom poświęcony Tiffany Obolałej i pozostałym czarownicom. W wyniku zaistniałych zmian młoda Wiedźma ze wzgórz musi wziąć pod swoją opiekę również mieszkańców Lancre. Czarownica z Kredy zaczyna dzielić swój czas między jedną krainą a drugą, starając się zadowolić ich mieszkańców. Tymczasem pokonane i schowane w swej domenie elfy wcale nie myślą porzucać wizji podboju ludzkiego świata.

   Jest to przede wszystkim opowieść o dojrzewaniu. Tiffany, postawiona przed nowymi obowiązkami, uczy się, jak im podołać i choć początkowo wizja dodatkowej odpowiedzialności nieco ją przeraża, z czasem zaczyna ją akceptować. Dociera do niej, że nawet jeśli to właśnie od niej zależy dopilnowanie, by wszystko było jak trzeba, to wcale nie musi nadzorować tego osobiście i ma pełne prawo szukać i oczekiwać pomocy. Jest to również powieść o przemijaniu. O tym, że pewne rzeczy, które wydają się wieczne, również kiedyś się kończą, inne zaś, które wydają się być dawno przebrzmiałe, nadal potrafią być żywe. 

   Główną bohaterką książki jest Wiedźma ze wzgórz. Sir Terry Pratchett konsekwentnie kreuje jej postać. Tiffany wciąż pozostaje tą twardą i odpowiedzialną dziewczyną, która mimo młodości i własnych pragnień zawsze robi to. co powinna. Jest urodzoną czarownicą i w pełni rozumie, z czym wiążą się jej obowiązki jako takiej, nadmiar obowiązków, jakie na nią nagle spłynęły, powoduje, że zaczyna rozumieć, iż nie jest niezastąpiona i czasem musi pozwolić innym sobie pomóc. 

   Pasterska korona to kolejna okazja do spotkania z wszystkimi znanymi z poprzednich części czarownicami oraz Nac Mac Feeglami. Jednak najciekawszą z postaci, jakie znajdziemy w książce, jest Geoffrey Swivel, który pojawia się w Świecie Dysku po raz pierwszy. Trzeci syn szlacheckiej rodziny nie ma przed sobą zbyt wielu perspektyw, starsi bracia pełnią tradycyjne role, jakie im przypisano, odpowiednio dziedzica i kapłana. Najmłodszy Geoffrey nie ma przed sobą żadnej zaplanowanej kariery, a jego charakter, tak różny od temperamentu ojca, tylko sprowadza na niego kłopoty. Obdarzony silną empatią i zrozumieniem ludzkich charakterów, odkrywa własną ścieżkę w życiu.

   W Pasterskiej koronie natrafimy na typowy dla Sir Terry’ego Pratchetta język. Po raz kolejny autor w zabawny sposób opisuje rzeczy ważne i poważne. To sprawia, że pomimo wielu śmiesznych kwestii, jakie padają z ust bohaterów, czytelnikowi nie jest do śmiechu. Taki zabieg powoduje również, że mimo powagi tematów poruszanych w książce, lektura nie przytłacza. Sprawia wrażenie lekkiej, jednocześnie zmuszając czytelnika do myślenia i zastanowienia się nad otaczającym go światem.

   Nie sposób nie odczuć pewnego smutku w trakcie lektury Pasterskiej korony. Świadomość, że jest to ostatnia powieść ze Świata Dysku sprawia, że łatwo poddać się refleksyjnemu nastrojowi. Gdy dodać do tego poruszane w książce problemy, takie jak dojrzałość, odpowiedzialność, przemijanie i starość, to można mówić wręcz o melancholii. I choć zachowania Nac Mac Feegli nadal bawią, podobnie jak słowa Niani Ogg, to nie przełamują smutnego nastroju, w jaki wprowadza lektura. Powieść stanowi podsumowanie wszystkich wcześniejszych epizodów związanych z czarownicami i Tiffany, przewracając ostatnią stronę mamy świadomość, że ich historia została domknięta i przed jej bohaterami stoją jasno wytyczone ścieżki. I choć książka prezentuje sobą wszystko, za co można cenić Świat Dysku, zdecydowanie nie nadaje się do tego, by rozpoczynać z nią swoją przygodę z najważniejszym cyklem Sir Terry’ego Pratchetta.

Za książkę serdecznie dziękuję portalowi Insimilion.

piątek, 17 czerwca 2016

Sekret

Autor: Charlotte Bronte
Tytuł oryginału: The Secret
Tłumaczenie: Paulina Braiter
Wydawnictwo: MG
Rok wydania: 2015

   Sekret to zbiór, w którym znajdziemy opowiadania spisywane przez nastoletnią Charlotte Bronte, znanej dzięki powieści Dziwne losy Jane Eyre. Opublikowane po raz pierwszy w 1908 roku, na ponowne odkrycie czekały aż siedemdziesiąt lat, by dopiero w roku 2015 ukazać się w Polsce.

   Miejscem akcji autorka uczyniła fikcyjne Verdopolis, przypominające nieco Anglię, choć o znacznie przyjemniejszym, słonecznym klimacie. Samo państwo nie zostało opisane zbyt dokładnie, jeśli już pojawiają się opisy miejsc służą one raczej zaprezentowaniu poszczególnych budynków, czy fragmentów krajobrazu, niż przedstawieniu całości. Znacznie więcej informacji znajdziemy o zamieszkujących Verdopolis ludziach. Społeczeństwo fikcyjnego królestwa niczym nie odbiega od tego, współczesnego autorce. Choć Charlotte Bronte przedstawia nam perypetie arystokracji, wyraźnie widać podziały społeczne, których, podobnie jak w dziewiętnastowiecznej Angli, nie sposób było przekroczyć większości obywateli.

   Główną bohaterką wszystkich pięciu historii są markiz Douro i jego małżonka Marianna Hume. Obydwoje są typowymi przedstawicielami swojej klasy. Wykreowani zostali w dość wyrazisty a jednocześnie nieco powierzchowny sposób. Przedstawiają sobą szereg zalet, jakich można się spodziewać po przedstawicielach arystokracji. Są młodzi, piękni i pełni życia, a ich postępowaniu względem innych nie można nic zarzucić. Żadne z nich nie przejawia jednak głębi, świadczącej o dojrzałym i pełnym charakterze i w związku z tym wydają się nieco mdli.

   Zupełnie inaczej ma się sprawa z czarnym charakterami opowiadań. Hrabia Northangerland przedstawiony został dość prosto jako człowiek dumny, który nie zawaha się przed nikczemnością, jeżeli widzi w tym swój interes. Znacznie ciekawszą postacią jest jego żona Zenobia Ellrington, kobieta pewna siebie, wręcz wyzwolona, biorąc pod uwagę epokę w jakiej przyszło jej żyć. Wykorzystując dostępne jej środki, próbuje osiągnąć to na czym jej zależy, jednak nie waha się wycofać, gdy widzi, że nie jest wstanie nic wskórać. Waży potencjalne zyski i straty, co w równej mierze świadczy o jej wyrachowaniu, jak i dojrzałości. To wszystko sprawia, że mimo niewielkiego udziału w przedstawionych historiach, jest ich najciekawszą postacią.

   Zawarte w zbiorze opowiadania nie łączą się w spójną całość. Pewne ich fragmenty wręcz sobie przeczą. Całość jednak, poprzez osadzenie w tych samych realiach i wykorzystanie tych samych postaci tworzy jedność. Wyraźnie widać, że młoda Charlotte Bronte miała wizję konkretnego świata oraz zamieszkujących go bohaterów i postanowiła je wykorzystać. Pomimo niespójności w fabule poszczególnych tekstów, nie znajdziemy niekonsekwencji w kreacji postaci. Te wraz z kolejnymi opowieściami utrwalają swoje charaktery i stają się pełniejsze.

   Po zawartych w zbiorze opowiadań wyraźnie widać, że autorka była bardzo młoda, kiedy je pisała. I choć już wtedy przejawiała znamiona wielkiego talentu, to jednak przytoczone historie są młodzieńczo naiwne a bohaterowie wyraźnie czarno-biali. Często też popadają w nadmierną egzaltację i patos. Niemniej jednak nie sposób nie docenić pomysłów i rozwijającego się warsztatu.

   Językowi jakim napisane są opowieści daleko jeszcze do pełni sugestywnej subtelności za jaką cenić można późniejsze dzieła Charlotte Bronte. Nieco kłopotu mogą sprawić używane przez autorkę pseudonimy jakie nadaje swoim bohaterom, przez co domysłowi czytelnika pozostaje powiązanie ze sobą postaci przedstawianych w kolejnych opowiadaniach. Stosunkowo proste słownictwo i nieskomplikowana składanie zdań, sprawia że książkę czyta się bardzo dobrze, choć brakuje w niej pewnego, nieokreślonego uroku, który przyciągałby czytelnika jak magnez.

   Sekret to zdecydowanie zły wybór dla tych, którzy swą przygodę z Charlotte Bronte pragną dopiero zacząć. Książka może wydać się nieco banalna, a perypetie bohaterów i oni sami infantylni. Jednak dla czytelników, którzy mają już za sobą lekturę takich powieści jak: Dziwne losy Jane Eyre, Profesor, Shirley, czy Villette, zbiór opowiadań stanowić będzie nie lada ciekawostkę pozwalającą przyjrzeć się jak ewoluował talent pisarki.

środa, 15 czerwca 2016

Pół świata

Autor: Joe Abercrombie
Tytuł oryginału: Half the World
Tłumaczenie: Agnieszka Jacewicz
Cykl: Morze Drzazg. Tom II
Wydawnictwo: Rebis
Rok wydania: 2015

   Pomimo nie najlepszych wrażeń z lektury otwierającej cykl Morze Drzazg - powieści Pół króla - postanowiłam sięgnąć po drugi tom. Wykreowany przez Joego Abercrombie świat okazał się na tyle interesujący, że dałam mu jeszcze jedną szansę. O tym, że była to słuszna decyzja, przekonałam się dość szybko, gdyż w Pół świata nie znajdziemy wad, jakie skutecznie zniechęcały do lektury w przypadku Pół króla. Natrafimy tu natomiast na wszystko, za co można lubić twórczość tego brytyjskiego autora.

   Drugi tom cyklu ponownie przenosi czytelnika na wody i wybrzeża Morza Drzazg. Tym razem jednak akcja powieści nie jest do niego ograniczona, gdyż jej część dzieje się daleko na wschodzie, na ziemiach wokół Morza Złotego, daleko poza jurysdykcją Najwyższego króla. Fabuła Pół świata osadzona jest kilkanaście miesięcy po wydarzeniach opisanych w Pół króla. Będący ministrem Gettlandu Yavri stara się zrobić wszystko, by zapewnić wielkość i dobrobyt swojej ojczyźnie, a kluczowym w tym celu wydaje mu się zerwanie poddańczego stosunku do Najwyższego króla.

   Głównymi postaciami powieści są młodzi rekruci, Zadra Bathu oraz Brand.  Młodość i związana z nią lekkomyślność oraz życiowa nieporadność sprawiają, że obydwoje pakują się w kłopoty, które na zawsze przekreślają ich szanse na dołączenie do elitarnego grona gettlandzkich wojowników. Niezwykłe talenty oraz charaktery obydwojga skupiły natomiast uwagę Yavriego, który postanowił wykorzystać ich do własnych celów, na zawsze wiążąc ze sobą ich losy. Dzięki wyprawie zorganizowanej przez ministra dojrzewają i uczą się bardzo wiele. Otoczeni przez pozornie przypadkową zbieraninę, odkrywają czym naprawdę jest prawdziwa wola walki oraz pobierają lekcje, jakie na zawsze zmieniają ich sposób patrzenia na świat.

   Oprócz dwójki głównych postaci ponownie mamy okazję spotkać się z bohaterami poznanymi w Pół króla. Jedynie w przypadku Yavriego możemy zaobserwować zmiany w charakterze, ściśle związane z nabytym doświadczeniem oraz piastowaną funkcją ministra Gettlandu. Znani z poprzedniego tomu Rulf czy Sumaela pojawiają się jako tło do rozgrywanych wydarzeń i choć oboje mają ważną rolę do spełnienia, są bardziej statystami niż pełnoprawnymi bohaterami opowieści. Spotkamy tu natomiast sporo zupełnie nowych postaci, które uzupełniają poczet ciekawych charakterów zgromadzonych wokół ministra. Ponieważ rozgrywające się wydarzenia poznajemy z perspektywy Zadry albo Branda, nie wnikamy zbytnio w relacje łączące pozostałych, mamy natomiast okazję dobrze się przyjrzeć temu, jak zmienia się ich stosunek do młodych bohaterów. Od początkowej pogardy czy politowania przeradza się w poczucie równości, aż w końcu obydwoje zaskarbiają sobie szacunek i poważanie.

   W powieści dzieje się bardzo dużo, jednak dynamiczna akcje nie dominuje na tyle, by zabrakło miejsca na dokładne przedstawienie przemierzanych przez bohaterów krain. Liczne walki zostały opisane dynamicznie i kolejne strony, na których postacie mierzą się ze sobą, czyta się błyskawicznie. Wszystkie wydarzenie mają swoje podstawy w polityce prowadzonej przez różne strony konfliktu, czy jest to Najwyższy Król i jego minister – Babka Wexen, czy Yavri albo młodziutka Cesarzowa Południa. W książce prawie nic nie dzieje się bez przyczyny i prawie nic nie jest pozostawione przypadkowi. Z czasem odkrywamy wielowarstwowe intrygi splatające losy bohaterów. Ponieważ wydarzenia poznajemy z perspektywy dwójki młodych ludzi, w książce znajdziemy wiele fragmentów, w których do głosu dochodzą ich rozchwiane, nieco dziecinne jeszcze emocje i myśli. Na szczęście nie ma ich na tyle dużo, by zniechęcały do lektury, stanowią raczej uzupełnienie kreacji postaci, które bez nich byłyby niepełne.

   Pod względem językowym Pół świata okazało się lepsze niż Pół króla. Przede wszystkim nie znajdziemy tu tylu banalnych stwierdzeń, które tak irytowały w pierwszej części. Tu nawet jeśli się pojawiają, to przytaczane są jako powiedzonka konkretnych osób i w takiej formie stają się strawne. Ponieważ jest to proza przeznaczona raczej dla młodszych czytelników, użyty język jest bardzo grzeczny i pozbawiony wulgaryzmów, przez co może sprawiać wrażenie nieco sztucznie ugładzonego.

   Pół świata okazało się znacznie ciekawsze od pierwszego tomu Morza Drzazg. Wprowadzenie dwójki narratorów zamiast jednego oraz powiększenie grona postaci, o których wiemy nieco więcej niż tylko to, że po prostu są, korzystnie wpłynęło na książkę. Dobra dynamika akcji połączona z dość dokładnym przedstawieniem świata sprawia, że w trakcie lektury ciężko o nudę i kolejne strony pochłania się błyskawicznie. W Pół świata znajdziemy domkniętą historię oraz zapowiedź jej dalszego ciągu, gdyż rozgrywające się w niej wydarzenia muszą mieć swoje konsekwencje. To zaś sprawia, że z chęcią sięgnę po kolejną część Morza Drzazg zatytułowaną Pół wojny.

Za książkę serdecznie dziękuję portalowi Insimilion.

Niesamowite historie

Autor: Elizabeth Gaskell
Tytuł oryginału: Tales of mystrery and the macabre
Tłumaczenie: Ewa Horodyńska
Wydawnictwo: C&T
Rok wydania: 2014

   Niesamowite historie Elizabeth Gaskell to zbiór pięciu mrocznych, gotyckich opowiadań autorki znanej między innymi z powieści takich jak: Północ południe, Panie z Cranford, Ruth, czy Żony i córki. Autorka udowadnia, że w krótkich formach radzi sobie równie dobrze, co w tych obszerniejszych i znajdziemy tu wszystko za co cenią ją czytelnicy.

   Wszystkie opisywane w opowiadaniach wydarzenia rozgrywają się w dość odludnych ale i malowniczych sceneriach. Czy jest to zapomniany zamek we Francji (Szara dama), czy niewielkie miasteczko i okoliczny dwór Barford (Opowieść dziedzica). Niezależnie jednak od konkretnego miejsca akcji, wszystkie łączy jedno – oddalenie od wielkiego świata i towarzysząca im mroczna atmosfera. Jest to wręcz niezbędne w tego typu opowiadaniach, gdyż buduje klimat grozy i tajemnicy. Autorka wszystkie scenerie opisuje w sposób bardzo sugestywny, co tylko podkreśla wrażenia z lektury.

   Zawarte w zbiorze opowiadania można podzielić na dwie grupy. Znajdziemy tu typowe gotyckie historie, gdzie bohaterowie muszą mierzyć się z ludzką niegodziwością oraz takie, w których swój udział ma pierwiastek nadprzyrodzony. Do pierwszej kategorii należą: Opowieść dziedzica, Klątwa rodu Griffithsów oraz Szara dama, zaś tak modnymi w dziewiętnastym wieku historiami o duchach są Opowieść starej piastunki i Uboga Klaryska. Wszystkim opowieściom towarzyszy idealnie oddany nastrój grozy i niezależnie od tego, czy jej przyczyna jest naturalna czy nadprzyrodzona nie sposób jej nie odczuć.

   W przytoczonych historiach znajdziemy cały szereg interesujących indywiduów. Natrafimy tu na postacie będące ofiarami nikczemności innych bohaterów i ich własnej lekkomyślności. Należą do nich Anna Scherer z opowiadania Szara dama oraz Catherine Hearn z Opowieści dziedzica. O ile o drugiej z nich dowiadujemy się niewiele i informacje o jej dalszym tragicznym losie są dość skąpe, o tyle pierwszą z nich poznajemy bardzo dobrze. Młoda Niemka postanawia walczyć z losem, jaki stał się jej udziałem i możemy podziwiać jej odwagę oraz niezłomność w poszukiwaniu ratunku. Mężowie obydwu kobiet są pod wieloma względami bardzo podobni, choć pan Higgins (Opowieść dziedzica) znajduje w sobie pokłady dobroci i oddania, jakich na próżno szukać u monsieur de la Tourelle. Obydwaj zarysowani są dość jednoznacznie a ich wyraziste, choć mroczne, osobowości mają w sobie zdolność przyciągania czytelnika.

   Kolejną interesująca postacią jest Bridget Fitzgeralt, tytułowa Uboga Klaryska. Mierząc się z żalem i tęsknotą za utraconą córką powoli popada w szaleństwo. Gdy dociera do niej cały tragizm sytuacji do jakiej doprowadziła, odnajduje w sobie ogromne pokłady skruchy i chęć naprawy wyrządzonych krzywd. Równie tragiczny los spotkał pannę Furnivall (Opowieść starej piastunki), porażający w skutkach błąd, jaki popełniła za młodu mści się na niej do końca życia. Najsmutniejsze uczucia budzi jednak postać Owena Griffithsa. Jego losy przypominają nieco grecką tragedię, w której nie sposób uciec od fatum. Podobne skojarzenia budzi cała kompozycja opowiadania Klątwa rodu Griffithsów, wydarzenia powoli i nieubłaganie zmierzają ku tragicznej kulminacji a bohater wręcz mimowolnie z ofiary porywczego i despotycznego ojca staje się katem.

   W niewielkich objętościowo opowiadaniach trudno znaleźć pełne i szczegółowe charakterystyki ich bohaterów, jednak nawet jeśli postacie zostały zarysowane dość powierzchownie, to są na tyle wyraziste, że zawracają an siebie uwagę czytelnika. Ogromna w tym zasługa tego, jak zostali przedstawieni, ponieważ wszyscy są bardzo realni. Ich wady i zalety są ponadczasowe i nietrudno wyobrazić ich sobie współcześnie. Widać w tym ogromny talent Elizabeth Gaskell i jej wielką znajomość natury ludzkiej. Autorka idealnie oddaje wszelkie możliwe rysy charakterów i żadna z jej postaci nie wydaje się nierealna.

   W opowieściach grozy najważniejszy jest nastrój jaki budzą one w czytelniku, wszystkie szczegóły, które sugestywnie oddają ponurą i tajemniczą rzeczywistość. I choć nietrudno znaleźć autorów, którzy radzą sobie lepiej w tej materii (znacznie bardziej sugestywna jest chociażby powieść W kleszczach lęku Henry’ego Jamesa czy Wichrowe wzgórza Emily Bronte), to Elizabeth Gaskell poradziła sobie dobrze. Stworzone scenerie i przedstawione postacie sprawiają odpowiednio mroczne wrażenie, a fabuła opowiadań wciąga, nie pozwalając się oderwać.

   Język jakim posługuje się autorka jest godny uwagi. Niezwykle plastyczny i pełen pięknie skonstruowanych zdań idealnie oddających ducha opowiadań. Niezależnie od tego, czy narracja w opowiadaniach jest pierwszo-, czy trzecioosobowa otrzymujemy niezwykle sugestywny obraz. Mnogość opisów, znacznie przeważających nad dialogami pomaga w kreowaniu mrocznej atmosfery opowieści.

   Niesamowite historie to zbiór pięciu, wartych uwagi opowiadań, w których Elizabeth Gaskell udowodniła, że tworzenie pełnych mroku i tajemnicy opowieści, tak popularnych w epoce, w jakiej żyła, nie stanowiło dla niej żadnego problemu. Przy okazji nadała im głębi, tak charakterystycznej dla jej obszerniejszych i bardziej rozpoznawalnych dzieł. Książka jest prawdziwą gratką dla miłośników pisarki jak również dobrym początkiem do zaznajomienia się z jej dorobkiem literackim.

czwartek, 9 czerwca 2016

Pół króla

Autor: Joe Abercrombie
Tytuł oryginału: Half a King
Tłumaczenie: Agnieszka Jacewicz
Cykl: Morze Drzazg. Tom I
Wydawnictwo: Rebis
Rok wydania: 2015

   Joe Abercrombie stał się pisarzem rozpoznawalnym dzięki cyklowi Pierwsze prawo, w którym umiejętnie spleciona i przemyślana fabuła, w jaką zaangażowani są nietuzinkowi bohaterowie, łączy się z dynamiczną, pełną nagłych zwrotów akcją. Sięgając po Pół króla, powieść otwierającą drugi cykl autora Morze Drzazg, miałam nadzieję na równie dobrą lekturę osadzoną jedynie w innych realiach. Niestety książka nie sprostała moim oczekiwaniom, choć może zwyczajnie spodziewałam się po niej zbyt wiele.

   Morze Drzazg to trylogia osadzona w świecie, którego centralnym punktem jest właśnie wspomniany akwen. Na wybrzeżach znajdują się liczne królestwa, toczące między sobą spory i drobne przygraniczne potyczki. Żegluga po Morzu Drzazg jest podstawą transportu i kontaktów, gdyż lądowe szlaki praktycznie nie istnieją. Jednym z licznych państw jest Gettland, znajdujący się w stanie chwilowego pokoju z odwiecznym rywalem zza północnej granicy – Vansterlandem. W trakcie lektury bez problemu możemy sobie wyobrazić przedstawiony świat. Jest on opisany szczegółowo, choć można by się doszukać drobnych nieścisłości: raz rzeka jest niewiarygodnie szeroka, by chwilę później żeglugę po niej utrudniały nisko zwisające gałęzie drzew.

   Fabuła powieści skupiona jest wokół sukcesji gettlandzkiego tronu. Na skutek nagłej śmierci króla i jego następcy, jedynym kandydatem zostaje nastoletni Yarvi. Dotknięty kalectwem lewej ręki książę zawsze był traktowany z politowaniem i pogardą. Gdy po śmierci ojca wstępuje na tron, musi zrobić wszystko, by uzyskać należny mu szacunek i zemścić się na zabójcach króla. Tak rozpoczynająca się opowieść niejednokrotnie zaskakuje czytelnika nagłym zwrotem akcji, dzięki czemu nie jest zupełnie przewidywalna. Motyw zemsty i związanych z nią działań nie jest zbyt oryginalny, przywodzi na myśl Hamleta, a w związku z tym możemy się spodziewać, dokąd zmierza fabuła powieści i jak może się zakończyć opowiedziana historia.

   Yarvi jest główną postacią książki i to z jego perspektywy poznajemy wszystkie przedstawione wydarzenia, jesteśmy również świadomi większości jego przemyśleń i wniosków. Książę jest młodym, nieco naiwnym człowiekiem, który nie oczekuje zbyt wiele od innych. Może zaskakiwać czytelnika szerokimi horyzontami, niezwykłymi u tak młodego człowieka, oraz dojrzałością sądów, jednak wytłumaczeniem zdaje się być jego szkolenie na ministra (w powieści ministrowie to medycy i doradcy królewscy). Spośród pozostałych bohaterów nieznacznie wyróżniają się członkowie drużyny, w jakiej Yarvi podróżuje po wybrzeżu Morza Drzazg. Nie są to postacie, które zapadałyby w pamięć, są raczej jak satelity orbitujące wokół głównego bohatera. Wprawdzie posiadają swoją historię oraz motywy działania, jednak nie wybijają się na tyle, by stanowić niezależne i interesujące byty.

   Największym rozczarowaniem, z jakim przyszło mi się mierzyć w trakcie lektury, to język. Pamiętając, jak barwny i pełen zapadających w pamięć zabawnych fragmentów jest w cyklu Pierwsze prawo oraz to, w jak idealny sposób opisuje zarówno bieżące wydarzenia oraz relacje między postaciami, trudno nie odnieść wrażenia nieco słabszej formy autora. Wielokrotnie natrafimy tu na niezbyt zgrabne, nieco nadęte zdania, które może sprawdziłyby się jako hasła na okładkę, jednak w treści książki rażą swym banałem na tyle, że skutecznie zniechęcają do dalszej lektury. Gdyby takie stwierdzenia były prostym odzwierciedleniem myśli młodego bohatera, nie przeszkadzałyby aż tak bardzo, jednak pojawiają się również niezależnie od refleksji Yarviego. Sytuację ratują dialogi, wyraźnie różnicujące poszczególne postacie i nadające im indywidualnych cech, nie znajdziemy w nich również niepotrzebnych komunałów.

   Nie jest to najlepsza książka tego autora, a w porównaniu ze stojącą na bardzo wysokim poziomie trylogią Pierwsze prawo wypada jeszcze gorzej. Co jednak nie sprawia, że jest to powieść zła, wśród jej zalet z pewnością można wyróżnić interesujące i dobrze rozbudowane uniwersum oraz ciekawą i niejednokrotnie zaskakującą fabułę, w której wielka polityka miesza się z ambicjami i chęciami pojedynczych osób. Wysokie tempo akcji i mnogość wydarzeń nie pozwalają na nudę w trakcie lektury i dzięki temu książkę czyta się szybko i w miarę dobrze. Jest to dobra pozycja, od której warto rozpocząć swą przygodę z Joe’em Abercrombie, gdyż może nie zachwyci tak bardzo jak Pierwsze prawo, jednak będzie stanowić przyjemną i niezobowiązującą rozrywkę.

Za książkę serdecznie dziękuję portalowi Insimilion.

wtorek, 7 czerwca 2016

Królowie Dary

Autor: Ken Liu
Tytuł oryginału: The Grace of Kings
Tłumaczenie: Agnieszka Brodzik
Cykl: Pod sztandarem Dzikiego Kwiatu. Tom I
Rok wydania: 2016
Wydawnictwo: Sine Qua Non. Imaginatio

   Ken Liu to amerykański pisarz chińskiego pochodzenia. Niejednokrotnie nominowany do nagród Hugo i Nebula za opowiadania, w zeszłym roku wydał pierwszą powieść Królowie Dary, która na polskim rynku ukazała się za sprawą wydawnictwa Sine Qua Non Imaginatio. Pełna orientalnych motywów książka otwiera cykl Pod sztandarem Dzikiego Kwiatu, a jego drugiego tomu możemy spodziewać się już jesienią tego roku.

   Przedstawiony w powieści świat od samego początku przywodzi na myśl rodzące się chińskie imperium. Cesarz Medipere podbojami jednoczy kilka niezależnych dotąd królestw, wprowadzając przy okazji unifikację pisma, miar i wag oraz tak prozaicznych spraw jak rozstaw osi wozów. Armia, po zakończonej sukcesem wojnie, skupia się na pilnowaniu rzeszy niewolników wznoszących monumentalne budowle, między innymi cesarski grobowiec. Nie trzeba być wielkim znawcą historii Państwa Środka, by znaleźć wyraźną analogię do jego początków. Mimo podobieństw autor zaprezentował szczegóły świadczące o wyjątkowości uniwersum Archipelagu Dary. Fantastyczne stworzenia, wyraźna i namacalna wręcz obecność rządzących nim bóstw oraz zaawansowanie poziomu technicznego poszczególnych państw są wyjątkowe właśnie dla stworzonego przez Kena Liu świata. Drobiazgowość, spójność i dokładność w jego kreacji są ogromnym plusem powieści.

   Książka przywodzi na myśl kronikę wydarzeń rozgrywających się na przestrzeni kilkunastu lat, wzbogaconą o nieliczne retrospekcje, mające na celu przybliżenie czytelnikowi poszczególnych postaci. Taka forma sprawia, że w powieści nie znajdziemy ani typowych protagonistów, ani antagonistów. Poznajemy szereg interesujących osób o bogatej przeszłości, jednak dopiero w drugiej połowie książki niektóre z nich stają się postaciami pierwszoplanowymi. 

   W powieści możemy znaleźć dwóch głównych bohaterów, są to Mata Zyndu oraz Kuni Garu określeni jako chryzantema i miecz. Pierwszy z nich jest potomkiem rodu wielkich dowódców. Pełen szlachetnych ideałów, za wszelką cenę pragnie wypełnić obietnicę, jaką jest pokonanie cesarza. Jego ogromna postura budzi szacunek, a poszanowanie dla honoru i rodowej dumy zjednuje mu serca podwładnych, dla których jest odległym ideałem. Zupełnym jego przeciwieństwem jest Kuni Garu, prosty człowiek z ludu, nie brzydzący się oszustwem. Inteligentny i przebiegły, stara się postępować słusznie, w pogardzie mając honor, sławę czy dumę. Nie cofnie się przed żadnym szalbierstwem, jeśli dzięki temu może uniknąć zbędnych ofiar. Jego bezpośredni stosunek do wszystkich przysparza mu wielu przyjaciół, a troska o nich sprawia, że Kuni Garu jest powszechnie ceniony i szanowany. Obydwaj zmieniają się pod wpływem rozgrywających się wydarzeń, utrwalają charaktery, potęgując zarówno zalety, jak i wady.

   Na dalszych planach powieści znajdziemy mnóstwo interesujących postaci, a załączone retrospekcje pozwalają lepiej zrozumieć rządzące nimi motywy. Relacje, w jakie wchodzą z innymi, są zrozumiałe dla czytelnika, a ich cele i sposoby działania są jasne i klarowne. Takie przedstawienie bohaterów sprawia, że trudno wyróżnić wśród nich tych negatywnych bądź pozytywnych. Każdy z nich prezentuje różne odcienie szarości i w swoich zamierzeniach ma wyraźnie określone cele, których nie można ocenić jako jednoznacznie złe lub dobre. Sposób, w jaki starają się je realizować, jest różny, jednak ponownie trudno oceniać go inaczej niż jako skuteczny albo nieskuteczny.

   Fabuła powieści skupia się na wydarzeniach, jakie mają miejsce po wybuchu rebelii. Liczne walki, drobne i wielkie zwycięstwa, małe i druzgoczące porażki sprawiają, że w książce wciąż coś się dzieje i nie brakuje w niej akcji. Jednak sposób przedstawienia wydarzeń, przywodzący na myśl relację z dawno przebrzmiałej przeszłości, sprawia, że trudno wciągnąć się w fabułę powieści. Kronikarska narracja pozostawia czytelnika w dystansie do prezentowanej historii, co może utrudniać skupienie się na lekturze.

   Książka napisana jest bardzo plastycznym językiem, a liczne nawiązania słowne i stylistyczne przywodzą na myśl chińską kulturę. Porównania do przyrody i wplecione wiersze o wyraźnie orientalnym charakterze to kolejne, oprócz przedstawienia świata, dalekowschodnie motywy, z jakimi spotkamy się w trakcie lektury powieści. Narracja przywodząca na myśl relację nie pozostawia zbyt wiele miejsca na dialogi, które - gdy już się jednak pojawiają - dobrze oddają osobowość wygłaszających je postaci.

   Lektura powieści z początku może wydawać się nieco nudna. Powodem jest bardzo szczegółowe przedstawienie świata oraz liczni, dobrze scharakteryzowani, jakich spotkać można od samego początku. Gdy mniej więcej w połowie opowieści wyraźnie klarują się dwie strony rozgrywającego się konfliktu, fabuła zaczyna wciągać, a kronikarski charakter książki przestaje przeszkadzać. Finał powieści nie pozostawia czytelnika w niecierpliwym oczekiwaniu na kolejny tom, jednak bardzo dobre przygotowanie przedstawionego świata sprawia, że z przyjemnością będzie się do niego wracać.

Za książkę serdecznie dziękuję portalowi Insimilion.

poniedziałek, 6 czerwca 2016

Małe kobietki

Autor: Louisa May Alcott
Tytuł oryginału: Little women
Tłumaczenie: Anna Bańkowska
Wydawnictwo: MG
Rok wydania: 2012

   Louisa May Alcott to dziewiętnastowieczna amerykańska pisarka a Małe kobietki jest zdecydowanie najbardziej rozpoznawalną jej powieścią. Choć określona „pionierką literatury kobiecej” niewiele się wyróżnia spośród autorek jej współczesnych a recenzowana książka budzi równie pozytywne, chociaż nieco inne wrażenia, co książki sióstr Bronte, czy proza Lucy Maud Mongomery.

   Osią wokół której toczy się fabuła opowieści jest niewielki dom Orchard House, w którym pani March mieszka wraz z czterema nastoletnimi córkami. Kobiety tęsknie wypatrują powrotu męża i ojca z wojny secesyjnej, radząc sobie w miarę swoich możliwości z przeciwnościami. Wspominają z rozrzewnieniem przeszłość, gdy nie musiały martwić się o kolejny dzień, nie popadając przy tym w nadmierny sentymentalizm. Zarówno matka, jak i dwie najstarsze córki pracują, by zapewnić byt rodzinie a przy okazji nie stronią od pomocy biedniejszym od siebie.

   Tytułowe „małe kobietki”, to cztery siostry, najstarsza, osiemnastoletnia Meg, młodsza o rok Jo, Beth oraz ledwie dwunastoletnia Amy to cztery zupełnie inne charaktery i temperamenty. Margaret jest nieco dumną i próżną damą, która pilnuje, by zawsze zachować się właściwie i zawsze wyglądać jak należy. Zupełnym jej przeciwieństwem jest zwariowana Jo, gdyż do damy jej wyjątkowo daleko. Lubi się bawić i szaleć a pożegnanie z dzieciństwem jawi się jej jako przykra konieczność. Roztrzepana i wesoła, zawsze ma mnóstwo pomysłów a jej porywczy temperament niekiedy sprowadza na nią kłopoty. Trzecia z sióstr Beth, to cichutka szara myszka o wielkim talencie muzycznym i ogromnym sercu. Skromna i obowiązkowa do szczęścia potrzebuje jedynie pianina i możliwości grania. Najmłodsza Amy, to oczko w głowie wszystkich pozostałych. Rozpieszczana przez wszystkich dziewczynka ma w sobie sporo egoizmu i dziecięcej jeszcze złości. Jednak nawet w niej kryje się dobre serce i chęć pracy nad sobą.

   To właśnie chęć doskonalenia charakterów dziewcząt jest głównym motywem powieści. Siostry przeżywają liczne przygody, z których wyciągają wnioski i starają się zmienić, by być jak najlepszymi osobami. Każda z nich próbuje przezwyciężyć swoje wady i choć często nie jest to dla nich łatwe, nie ustają w próbach. Ogromną pomocą jest dla nich matka, która w bardzo moralizatorski ale i pełen miłości sposób tłumaczy im, jak doskonalić własną osobowość. Drugą podporą w ich drodze do ideału jest Bóg i chęć przypodobania mu się jest dla dziewcząt bardzo ważna. I choć panny Marchy pokładają w nim nadzieję i ufność, to jednak matka próbuje przekazać im, że same są kowalami własnego losu i tylko od nich zależy to kim będą i jakie będą w przyszłości.

   Tym co w powieści najbardziej irytuje jest moralizatorski ton, jakim pani March rozmawia z córkami. Większość przytoczonych przez autorkę rozmów jest w pewnym sensie formą kazania, lekcją, z jakiej dziewczęta mają wynieść naukę. Na szczęście nie ma tych fragmentów zbyt wiele a nawet jak się pojawiają, przepełnione są ciepłem i uczuciem, jakim matka obdarza swoje małe kobietki. Dzięki temu nie są one męczące i lektura książki upływa przyjemnie.

   Pod względem językowym powieść niczym się nie wyróżnia. Jest napisana lekko, stosunkowo prostym językiem, nienajeżona przesadnie słownictwem, które już wyszło z użycia. Dzięki temu nie powinna sprawić wielkich problemów nawet młodym czytelnikom. Jest łatwiejsza w odbiorze niż niektóre z powieści Lucy Maud Montgomery, gdzie dość często można było znaleźć archaizmy, bądź dawno już nieaktualne zwroty. 

  Małe kobietki to typowa lektura przeznaczona dla młodych czytelniczek i mająca na celu wzbudzenie w nich autorefleksji oraz chęci do kształtowania charakterów. Perypetie dziewcząt są zabawne i nawet jeśli nie kończą się dla nich najlepiej, nie są pozbawione swoistego ciepła. Różnorodność charakterów tytułowych bohaterek sprawia, że każda „mała kobietka” czytająca powieść, znajdzie  w którejś z panien March jedną, która będzie jej wyjątkowo bliska i z którą będzie mogła się utożsamić. Dzięki temu, przekaz powieści może dotrzeć do każdego, a ponieważ niezależnie od czasów ważne jest samodoskonalenie własnej osobowości, książka wciąż jest aktualna. Pomimo wyraźnie edukacyjnej natury pozostaje ciepłą i pełną uroku opowieścią, co sprawia, że lektura upływa nad wyraz przyjemnie.

Pomnik Cesarzowej Achai. Tom IV

Autor: Andrzej Ziemiański
Cykl: Pomnik Cesarzowej Achai
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Rok wydania: 2014

   Po budzącej kontrowersje, ale raczej dobrze przyjętej Achai, Andrzej Ziemiański nie porzucił wykreowanego na potrzeby powieści uniwersum i osadził w nim kolejny cykl - Pomnik Cesarzowej Achai. Jego czwarty tom, będący przedmiotem niniejszej recenzji, jest jednocześnie rozwinięciem przedstawionej wcześniej fabuły, jak i wstępem do zakończenia, które zgodnie z wizją autora zamykać ma wszystkie poruszone wątki.

   Akcja powieści przenosi nas na drugi kontynent świata, w jakim znajduje się Cesarstwo utworzone przed wiekami przez Achaję. Spotkamy tam mieszkańców Królestwa Nayer, podobnie rozwiniętą społeczność, która posiada jednak zupełnie inną mentalność. Ludzie są apatyczni i bezwzględnie poddani władcy, zastraszeni perspektywą przymusowego werbunku, nie podejmują własnych inicjatyw, nie dopuszczają do siebie nawet zbyt odkrywczych myśli. Wyjątkiem jest niewielka, zbuntowana grupa skupiona w obleganej przez siły królewskie twierdzy Avahen. W wyniku zorganizowanej akcji wywiadowczej do Nayer trafiają Kai i Nuk, a niewiele później komandor Tomaszewski przenosi się do wspomnianej warowni.

   Autor nie porzucił wątku poświęconego Shen i jej oddziałom partyzanckim. Chłopi z jakimi spotyka się w Kong prezentują równie poddańczą postawę co większość mieszkańców Nayer. Zderzenie jej idealistycznej wizji buntu przeciw cesarstwu z rzeczywistością zmusza ją do podjęcia niestandardowych kroków. Najważniejsze wydarzenia dotyczące cesarstwa rozgrywają się w Negger Bank. To właśnie tu przebywa cesarzowa oraz Rand, którego podjazdowa wojna z siłami specjalnymi o wpływy wchodzi na zupełnie nowe tory.

   Podobnie jak w poprzednich trzech tomach Pomnika Cesarzowej Achai, w czwartej części również znajdziemy wiele różnych wątków. Najmniej eksploatowanym motywem są tym razem bezpośrednie starcia i walki między oddziałami, a jedyne, na jakie się natkniemy, to walki partyzanckie w prowincji Kong i oblężenie twierdzy Avahen. Znacznie więcej miejsca zajmuje polityka, zarówno ta na szczycie, gdzie rozstrzygają się losy najważniejszych osób w cesarstwie, jak i ta  bardziej przyziemna, w której chodzi o wpływy na najniższe warstwy społeczne i budowanie w nich świadomości samostanowienia. Relacje między bohaterami są w powieści równie ważne. Dotyczy to zarówno już rozwijającego się związku Shen i Kadira, jak i kiełkującego dopiero uczucia między Kai i Tomaszewskim.

   Ponownie spotykamy wszystkich bohaterów, z jakimi mieliśmy do czynienia w trzech poprzednich tomach. Dobrze opisani i scharakteryzowani już wcześniej, nie prezentują niczego nowego, jedynie Wyszyńska pokazuje takie strony swojej osobowości, jakie trudno było nawet wywnioskować z poprzednich części. Niewiele spotkamy tu nowych postaci i jedynym wartym wspomnienia wyjątkiem jest Ina - młoda pilotka latawców zwiadowczych z twierdzy Avahen, której lotnicza kariera zakończyła się, gdy tylko dziewczyna nabrała odrobiny ciała. Sfrustrowana i zrezygnowana dziewczyna wraz przybyciem komandora Tomaszewskiego odkrywa zupełnie nowe perspektywy.

   Pod względem języka powieść niczym się nie różni od poprzednich trzech tomów. Proste słownictwo, nieskomplikowana składnia oraz żywe, dynamiczne dialogi sprawiają, że książkę czyta się bardzo szybko i przyjemnie. Nie jest też tak najeżona wulgaryzmami, jak Achaja, choć te również tu znajdziemy.

   Czwarty tom Pomnika Cesarzowej Achai pozwala czytelnikowi zagłębić się w przedstawiony świat, w którym autor konsekwentnie dąży do zamknięcia wszystkich rozpoczętych wątków. Odkrywane są nowe strony w konfliktach, zmieniają się sojusze, a wyścig do odkrycia, czym jest tajemnica tytułowego pomnika, powoli dobiega końca. Wspomnieni jeszcze w Achai Ziemcy również mają swój udział w przedstawianych wydarzeniach, gdyż Pomnik Cesarzowej Achai domyka wątki poruszone w pierwszej trylogii.

piątek, 3 czerwca 2016

Stosik zakupowo-recenzencki

   Przyszła i pora na zapowiadany długo stosik. Zebrałam na nim książki, które przyszły do mnie w przeciągu ostatnich dwóch miesięcy i wyjątkowo mało w nim recenzentek (te załapały się wcześniej albo jeszcze nie doszły). Dominuje, jakżeby inaczej, fantastyka i co wyjątkowe jeden autor, ponieważ postanowiłam uzupełnić moją nad wyraz skromniutką (jednotomową) kolekcję jego utworów. Teraz jest ich znacznie więcej i tylko niewielki smutek mnie męczy, gdyż nie mam miejsca na regale, by ładnie je wyeksponować. Ale dość już próżnego przelewania słów, stosik (dwuczłonowy) prezentuje się tak:


   Klasycznie już od dołu licząc:

   Małe kobietki Louisa May Alcott To jedna z dwóch zdobyczy z Warszawskich Targów Książki, na które wpadłam dosłownie na momencik. Już przeczytana (miała szczęście ominąć wieczną Poczekalnię), możliwe, że wkrótce zrecenzuję.
   Chcę wszystko Charlotte Bronte Dorota Combrzyńska-Nogala Ta z kolei, to efekt poprzednich zakupów w Arosie, nie wiem czemu nie załapała się na wcześniejszy stosik. Niestety trafiła do Poczekalni i nie wiem ile tam posiedzi.
   Pasterska korona Terry Pratchett Patronat Insi i recenzentka dla mnie, już przeczytana. Smutno, że jest to ostatnia książka ze Świata Dysku. Recenzja wkrótce na blogu, na Insi już jest,
   Pół króla, Pół świata Joe Abercrombie Obie przeczytane, jak można się było przekonać z poprzedniej notki. Obie recenzentki od Insi.
   Roderick Hudson, Dokręcanie śruby Henry James Pierwsza z nich (zakup arosowy) się tu wkradła nieproszona, była też na poprzednim stosiku. Drugą kupiłam na Targach Książki i cóż... czeka...
   Opowiem ci mamo skąd się bierze miód Katarzyna Bajerowicz, Marcin Brykczyński Uwielbiam tę serię. Kupiona wraz w Arosie, wraz z pozostałymi zakupowymi z tego stosiku.
   Idź i czekaj mrozów Marta Krajewska Pierwszy z e-booków w dzisiejszej notce. Oczywiście recenzentka od Insi. Zachwyciłam się na tyle, że...(cdn...)
   
  I druga część stosiku (prawie w całości zakupowa):


   Od lewej licząc:

   Idź i czekaj mrozów Marta Krajewska ... na tyle, że nie oparłam się pokusie i kupiłam wersję papierową.
   Córki niczyje Wilkie Collins Miałam nadzieję dostać ja od Stukatera, niestety mój brak czasu, by wciągać kolejne recenzentki od nich, w wymaganej przez umowę ilości, spowodowały rozwiązanie współpracy. Cóż... skoro już się napaliłam na książkę, to oczywiście musiałam ją kupić.
   Cuda i Dziwy Mistrza Haxerlina Jacek Wróbel To kolejny e-book do Insi, już przeczytana, a recenzja pewnie niedługo pojawi się też na blogu.
   Lód, Król Bólu, W kraju niewiernych, Perfekcyjna niedoskonałość, Xavras Wyżryn i inne fikcje narodowe Jacek Dukaj Tak, to w utwory tego autora postanowiłam wzbogacić moją biblioteczkę. Póki co czekają wszystkie w Poczekalni, ale dawno nie miałam takiej radości z zakupów.
   Maleńka Dorrit Charles Dickens Z tą była podobna historia jak z Córkami niczyimi. Czeka sobie na wolną chwilę, między jedną recenzentką a drugą.

   No i tyle. Może stosik jest nieco monotematyczny, ale dał mi sporo satysfakcji i skutecznie zasilił moją Poczekalnię, że o zabraniu miejsca na regałach nie wspomnę. Zapowiedziane recenzje jeszcze w tym miesiącu, a pozostałe... Nie mam pojęcia kiedy.

czwartek, 2 czerwca 2016

Podsumowanie kwietniowo-majowe

   Jakoś w zeszłym miesiącu nie udało mi się zrobić podsumowania, więc pora zrobić je zbiorczo z dwóch miesięcy. Obydwa zdominowała fantastyka, ponieważ zasypana zostałam recenzentkami od Insimilionu i zabrakło nieco czasu na inne lektury. No cóż, czerwiec zaczyna się nieco inaczej, bo w oczekiwaniu na kolejną porcję recenzentek sięgam po niefantastykę z własnej półki. Wśród lektur pojawiły się dwa e-booki i choć zdecydowanie wolę papierową wersję książki, to nie żałuję takiego wyboru recenzentek. No ale to dopiero za miesiąc (albo i jeszcze później jak znam moją ostatnią regularność), pora przejść do konkretów.

   W przeciągu dwóch miesięcy przeczytałam 13 książek, w sumie 5868 stron, co daje ładny wynik nieco ponad 96 stron dziennie. Wynik, z którego trudno nie być zadowolonym. W kwietniu zawitało u mnie raptem 6 książek, majowe nabytki wliczę w bieżący stosik, który pojawi się już niedługo - niech no tylko listonosz się zjawi. Teoretycznie patrząc na liczby można by się spodziewać skurczenia mojej Poczekalni, jednak biorąc pod uwagę fakt, że nie wrzucam w nią recenzentek, ponieważ te mają krótkie terminy, a moje lektury to były głównie recenzentki (był jeden skromniutki wyjątek), więc Poczekalnia znów urosła.

   A kolejno to było tak:

   Jesienna republika Brian MacClellan

   Zwieńczenie Trylogii Magów Prochowych zrobiło na mnie bardzo dobre wrażenie. Podobnie jak cały cykl. Oczywiście recenzentka od Insi, a tekst już od dawna jest na blogu.

   Długa utopia Terry Pratchett, Stephen Baxter

   Czwarta część opowieści rozgrywających się na Długich Ziemiach, pod pewnymi względami bardzo podobna do poprzedniego Długiego Marsa. Oczywiście jest to kolejna książka zrecenzowana dla Insi.

Krew i stal Jacek Łukawski

  Pierwszy w podsumowywanym okresie debiut, który mnie szczerze zachwycił. Niecierpliwie czekam na kolejne części, tym bardziej, że zakończenie pozostało bardzo otwarte. Oczywiście od Insi. Więcej o niej w recenzji.

   Nim zawisną Joe Abercrombie

   Drugi tom Pierwszego prawa porywa i zachwyca równie mocno co pierwszy. Książka od Insimilionu, a recenzja już na blogu.

  Opowiem Ci mamo, skąd się bierze miód Katarzyna Bajerowicz, Marcin Brykczyński

   Taki drobny przerywnik wśród fantastycznych recenzentek od Insi. Uwielbiam tę serię, o ile rysunkami zajęła się Katarzyna Bajerowicz. Przeoczona w kwietniowym stosiku, pojawi się w bieżącym. Nie wiem czy doczeka się własnej notki.

   Grimm City. Wilk! Jakub Ćwiek

   Nowy cykl Jakuba Ćwieka zaczyna się bardzo interesująco i po raz kolejny czekam na ciąg dalszy. Ale niestety z tym się wiąże czytanie nowości. Jest to kolejny tekst pisany dla Insi.

   Pół króla Joe Abercrombie   

   Druga z trzech powieści tego autora, z jakimi miałam do czynienia w tym miesiącu i zdecydowanie najsłabsza z nich. Książka otwiera cykl Morze Drzazg, mój egzemplarz oczywiście od Insi.

   Królowie Dary Ken Liu

   Kolejna z recenzji pisanych dla Insimilionu, na blogu pojawi się wkrótce. Jest to pierwszy tom cyklu Pod sztandarem Dzikiego Kwiatu a połączenie fantastyki z azjatyckimi klimatami dało bardzo interesujący efekt.

   Pół wojny Joe Abercrombie

   Ostatnia już w tym okresie książka tego autora i kontynuacja Pół króla. Zrobiła na mnie znacznie lepsze wrażenie, niż pierwsza część. Oczywiście od Insi, a tekst pojawi wkrótce na stronie.

   Pomnik Cesarzowej Achai. Tom IV Andrzej Ziemiański

Oczekując wielkiego finału cyklu sięgnęłam po jedyny jego tom, którego nie czytałam wcześniej. Wyjątkowo nie jest to recenzentka, choć recenzji oczywiście się doczekała.

   Idź i czekaj mrozów Marta Krajewska

   Pierwszy z dwóch e-booków od Insi. Autorka zwróciła moją uwagę już przy lekturze kilku jej opowiadań w zbiorze Geniusze fantastyki, wybór tej książki do recenzji był strzałem w dziesiątkę. Zachwyciła mnie na tyle, że do e-booka dokupiłam sobie wersję papierową. Pełnej recenzji spodziewajcie się niedługo. A ja niecierpiwie wypatruje kolejnej części.

   Pasterska korona Terry Pratchett

   Ostatnia powieść ze Świata Dysku przyniosła mi wiele emocji. Smutno wiedzieć, że czytałam już wszystkie tomy serii, choć w sumie lubię zamykać cykle, to jednak Świat Dysku był wyjątkiem. Oczywiście od Insimilionu, a jak ktoś jeszcze jakimś cudem nie ma swojego egzemplarza, to zapraszam do konkursu.

   Cuda i dziwy Mistrza Haxerlina Jacek Wróbel

   Na tę książkę miałam chęć już od premiery, jednak jakoś nie wychodziło. W końcu skusiłam się na e-booka od Insi i jestem zadowolona. Jednym z powodów były opowiadania z Geniuszy fantastyki. Recenzja wkrótce.

   Jak wspominałam na początku: w zasadzie sama fantastyka i choć nie jest mi z tym jakoś bardzo źle, to jednak potrzebuję nieco odpoczynku i innych gatunków literackich. Zapowiedziane teksty pewnie wrzucę jakoś w tym miesiącu a prawdopodobnie dodam też coś nowego. No i już niedługo zapowiadany stosik, który z powodu mojego lenistwa nieco się spóźnia. Część książek, które na nim się znalazły już jest dawno przeczytana, ale ułożone jedna na drugiej zawsze ładnie wyglądają. Cieszę się z takiego wyboru lektur, gdyż po pierwsze trafiłam na dwie przecudne perełki (Krew i stal oraz Idź i czekaj mrozów) i w sumie nie miałam do czynienia z książkami naprawdę złymi. Mocno rozczarowało mnie, nadal jednak całkiem przyzwoite, Pół króla, ale na szczęście drugi tom, przełamał nieco niesmak związany z pierwszym.